Wydawca: Prószyński
i S-ka
Data wydania: 14 stycznia 2016
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 36 zł
Tytuł recenzji: Zemsta w obłędzie
Debiut Marcina Grygiera może
być przewrotnie dedykowany tym, którzy całe życie niosą ze sobą traumę
młodości, kiedy poczucie własnej wartości zostało zachwiane i kiedy trzeba było
rozpaczliwie bronić jego resztek. Autor
rozprawia bowiem o zemście za upokorzenia. Prezentuje przepełniony fatalizmem
ciąg wydarzeń, w którym zarówno kaci, jak i ofiary pogrążają się w mroku.
Dochodzą do tego sceny spektakularnych morderstw oraz zazębiające się ze sobą
liczne wątki. Wszystko bardzo dynamiczne, ale jednocześnie mocno rozpraszające
uwagę.
Bo "Nie patrz w tamtą
stronę" to powieść lekko przedobrzona. Dzieje się tam zbyt wiele i zbyt
szybko. Mnogość opowiadanych historii nie do końca uzasadnia ich
funkcjonowanie. Zaproponowany przez autora model zemsty w wykonaniu kogoś
innego, niż można przypuszczać, też nie wydaje mi się do końca wiarygodny
psychologicznie. Grygier namnożył scen,
które rozbudowują akcję do monstrualnych rozmiarów. Trudno jednoznacznie uznać,
która historia jest najważniejsza, który wątek przewodni. Tym niemniej ta
duszna proza rozprawia się z bohaterami i czytelnikiem bez żadnej taryfy
ulgowej. Wkraczamy w świat ludzkich obsesji, z którymi nie można się
pożegnać. Tkwimy kurczowo uczepieni tych przejawów normalnego życia, o jakie
można się jeszcze postarać. Ale tracą w zasadzie wszyscy. To równia pochyła
domagająca się dramatycznego zakończenia. Marcin Grygier pozostawia swoich
bohaterów w beznadziei, z której nie można się wydostać. Kreśli wyraziste
portrety skrzywdzonych i krzywdzących. Wyraźnie daje do zrozumienia, że
jakakolwiek ekspiacja jest niemożliwa.
Nadkomisarz Roman Walter
zmierza do Puszczy Kampinoskiej, w której odnaleziono zwłoki. Zbrodnia jest
makabryczna i nikt nie jest w stanie przejść obok niej obojętnie. Dlaczego
nastoletniej dziewczynie obcięto głowę i kto jest odpowiedzialny za kolejne
enigmatyczne morderstwa? Walter musi mierzyć się z psychopatą, ale także ze
swoimi wspomnieniami. Bo Puszcza Kampinoska to miejsce, w którym przed laty
jego życie się zatrzymało. Potem pozostały już tylko używki, pustka i
kompulsywna praca na akord. Tymczasem pierwsza ze zbrodni to dopiero początek
wyzwania, które zabójca stawia śledzącemu go policjantowi. U boku osamotnionego
i zgorzkniałego mężczyzny znajdzie się kobieta - koleżanka z pracy, kryjąca się
jednak ze swą miłością do Waltera. Tych dwoje stoczy walkę z nieprzewidywalnym.
Grygier na ich przykładzie pokaże, czym są zawodowe wsparcie i emocjonalna
bliskość w trudnych chwilach.
Jak wspomniałem, autor mnoży
nam sporo wątków. Czy widzę zasadność zagłębiania się we wszystkie? Nie. Mamy
retrospekcje i opowieść o tym, w jaki sposób Walter stracił rodzinę. Mamy wątek
pedofilski i historię zaskakującej obecności przy śledztwie zdeklarowanego
wroga Waltera, który nie zamierza przepuścić jakiejkolwiek okazji, by namieszać
w życiu nadkomisarza. Ostatecznie krystalizuje się także wizerunek mordercy.
Sięgamy w przeszłość, by rozumieć motywy jego działania. Walter jest jednym z
tych, którzy muszą zostać ukarani. Wszystko przez to, że przed laty ktoś podglądał
czyjąś krzywdę i nie zrobił nic, by pomóc. Grygier
tworzy opowieść o samotności i nagromadzeniu złych emocji niczym spektakularną
budowlę stworzoną z dodatkowych historii, nakreślających tło działania
psychopaty. Policjanci nie walczą bowiem z jednym człowiekiem. Muszą zmierzyć
się z konsekwencjami zła popełnionego wcześniej wiele razy i w różnych sytuacjach.
Kiedy je poznamy, zrozumiemy, dlaczego zabójca obserwuje. Kiedyś ktoś
przyglądał się jego krzywdzie. Dziś on stanie się kreatorem krzywdy innych. A
zapłaci za swoje grzechy sprzed lat bardzo wiele osób.
Marcin Grygier na potrzeby
fabuły wchodzi kilka razy do szkoły, ale nie jestem pewien, czy robi to
właściwie. Zdarzenia rozgrywają się w czasie ferii zimowych. Tymczasem w ich
trakcie działa jedno z gimnazjów, gdzie badany jest jeden z wątków śledztwa.
Jak to możliwe? Jeśli zaś jest to okres tuż po zakończeniu zimowej przerwy w
nauce, autor winien wiedzieć - wyprowadzając jednego ze śledczych na prowincję
- że w województwie lubelskim ferie rozpoczynają się po ich zakończeniu w
Warszawie. Wrota szkół u Grygiera otwarte są w czasie, w którym niekoniecznie
powinny przyjmować na rozmowy policjantów. Nie ma chyba bardziej ryzykownego
terminu akcji niż styczeń, gdy zdarzenia mają się rozgrywać w placówkach
oświatowych. A wątek szkolnych porachunków to przecież jeden z najważniejszych
w tej powieści. Okaże się, że to właśnie wokół niego koncentrować się będą
coraz bardziej spektakularne zdarzenia, łącznie z filmowym wręcz zakończeniem.
Nie wiem, czy autor rzeczywiście uważnie zbadał tereny, po których poruszają
się jego bohaterowie. My jako czytelnicy czasami błądzimy po nich po omacku.
"Nie patrz w tamtą stronę" to
brawurowa opowieść o potrzebie wyrównania rachunków i o masochistycznej wręcz
chęci pogrążania swoich dawnych oprawców. To także książka, w której wyraźnie
zaznaczona jest teza, że czas nie leczy żadnych ran. Całość wyrasta z
przeszłości i na niej się osadza, w związku z tym to także inteligentna książka
o tym, w jaki sposób rozprawiamy się z trudnymi dla nas zdarzeniami sprzed lat.
Takimi, które naznaczyły na zawsze, choć w gruncie rzeczy powinny zostać
zapomniane. Marcin Grygier opowiada o tym, jak ogromnym balastem może być
ludzka pamięć, oraz o tym, że traumy i bolesne przeżycia przekazywane są często
z pokolenia na pokolenie. Ten kryminał to mroczna opowieść o życiu naznaczonym
złem na zawsze. O ludziach, dla których nie ma nadziei, bo nigdy się w ich
życiu nie pojawiła. O stygmacie inności niesionym przez życie i przekazywanym
innym jako fatalny podarunek. Jedna z bardziej przygnębiających powieści
kryminalnych, jakie ostatnio czytałem. Także jedna z mylących czujność,
angażujących nas w historie, których usunięcie z pewnością uczyniłoby tę prozę
bardziej wyraźną, jednoznaczną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz