2016-02-12

"Jaka szkoda. Krótkie życie Pauli Modersohn-Becker" Anna Arno

Wydawca: słowo/obraz terytoria

Data wydania: 13 stycznia 2016

Liczba stron: 262

Oprawa: twarda

Cena det.: 58 zł

Tytuł recenzji: W poszukiwaniu samej siebie

Anna Arno dość odważnie ujawniła swoją wrażliwość w opowiadaniach ze zbioru "Okna". W opowieści o Pauli Modersohn-Becker widać nadal tę fascynację efemerycznością istnienia. Mamy bowiem do czynienia z książką, która opowiada o apetycie na życie i zbyt wczesnym końcu. Arno najpierw rekonstruuje najważniejsze fakty z krótkiego życia niemieckiej malarki, a następnie podejmuje się interpretacji jej dzieł, których reprodukcje są niejako wstępem do tej publikacji. Jesteśmy świadkami zatrzymania w słowie tych wszystkich przejawów życia, które czyniły z Modersohn-Becker artystkę odważną, niezależną, żywiołową i oczekującą kolejnych wyzwań. Te tymczasem nie nadeszły. Ziściły się lęki malarki bojącej się przedwczesnej śmierci. Pozostawiła po sobie twórczość, którą dopiero po jej śmierci próbowano nieudolnie zorganizować w wystawy. Anna Arno opowiada o dramatycznym rozdarciu między wzniosłością i potrzebą tworzenia w samotności a obowiązkami życia rodzinnego i ograniczeniami konserwatywnej publiki, o żywionej względem pewnej prowincji w północnych Niemczech czułości, która zrodziła ten rodzaj oburzającego część opinii publicznej prymitywizmu. Paula Modersohn-Becker nie mieściła się w żadnej percepcyjnej skali. Arno usiłuje ukazać, jak kształtowała się tożsamość malarki końca XIX wieku. W czasie, w którym podział ról i oczekiwania społeczne nie ułatwiały artystycznego rozwoju. W tym czasie, który nieuchronnie mijał. Być może nie dał możliwości wypracowania do końca własnego stylu, ale dał szansę odnalezienia wolności twórczej.

Do rekonstrukcji losów swojej bohaterki Anna Arno wykorzystała lekturę jej prywatnych zapisków oraz swoją własną wyobraźnię. Ponad faktami unoszą się interesujące interpretacje. Przyglądamy się losom artystki, dla której śmierć była niewątpliwie momentem, w którym odebrano jej możliwość samospełnienia. To też książka o bliskich w otoczeniu Pauli Modersohn-Becker. Między innymi o Rainerze Marii Rilkem – poślubił on najbliższą przyjaciółkę artystki – który jako jeden z nielicznych w pełni docenił jej wielkość oraz niezależność. O Ottonie Modersohnie, u którego boku Paula dopracowywała styl i który swoją obecnością wywoływał ambiwalentne uczucia, gdy z jednej strony zapewniał stabilizację i czułość, z drugiej zaś – odwodził od drogi wybieranej przez małżonkę.

Malarka umiłowała sobie wioskę Worpswede, która stała się także źródłem inspiracji dla wielu malarzy i przyciągnęła do siebie Rilkego. Kontrastem dla spokoju prowincji, gdzie Paula Modersohn-Beker malowała wieśniaków w sposób komentowany przez męża w słowach "nosy jak bulwy, usta jak otwarta rana", był odwiedzany wielokrotnie Paryż. We francuskiej stolicy artystka zdobywała szlify w zakresie szkiców. Tam też chłonęła atmosferę twórczości, w której konsekwentnie poszukiwała własnej drogi. Anna Arno uważnie przygląda się temu, co malarka - rozdarta między przywiązaniem do prowincji a poczuciem wspaniałości wielkiego miasta, gdzie czerpała inspiracje od najlepszych - z takim pietyzmem i dokładnością przedstawiała na płótnach, czasem niepokojących, niekiedy prowokujących. Zakres motywów był dość zawężony, ale w jego obrębie powstawały dzieła świadczące o stałym poszukiwaniu właściwej formy wyrazu. W kręgu zainteresowań Modersohn-Beker znalazły się natura, ciało, pejzaż i macierzyństwo. Obrazy zawierały w sobie sporo niedopowiedzeń, będąc jednocześnie dosadnie czytelnymi. Arno zwraca uwagę na szczegóły. To w nich ukryta jest zagadka interpretacji obrazów. Paula Modersohn-Becker odważnie traktowała nagość. Tworzyła oryginalne mapy ciał, wokół których koncentrowały się wizerunki życia pełnego tajemnic. Co może być tajemniczego w nagim autoportrecie lub ujęciu kobiety karmiącej piersią? Myślę, że wszystkie analizowane dzieła stanowiły dowód na to, że przedwcześnie zmarła artystka na co dzień konsekwentnie rzucała wyzwania przemijaniu.

"Jaka szkoda" to opowieść o inspiracjach czerpanych kompulsywnie. O znajomościach z artystami, które należało przeżyć intensywnie. O tym, że proza życia odbierała artystce autonomię, ale jednocześnie narzucała pewien rytm pracy, sposób poszukiwań twórczych. Paula Modersohn-Becker portretowana jest jako kobieta świadoma własnej wartości. Niósł ją przez życie ten rodzaj zdrowego egoizmu, który pozwala na to, by liczyć się tylko z wybranymi opiniami i nie podporządkować normom uniemożliwiającym odkrywanie kolejnych wyzwań. Życie - jak samo malowanie - było dla niej walką. Konsekwentnie walczyła o to, by pokazywać świat na własnych zasadach i wedle własnego planu. Jej ciekawość biedy, kalectwa czy starości była ciekawością tego, z czym los jej osobiście nie związał. Szukała możliwości namalowania każdej ludzkiej ułomności, za którą stał dłuższy upływ czasu. Na płótnach wymierzała sprawiedliwość jego bezlitosnemu upływowi. I malowała dużo autoportretów. Namalowała także siebie nago. Dążyła do prostoty, wyrazistości, ale i akceptacji najbliższego otoczenia. Nie zawsze jednak odnajdywała zrozumienie dla trudnych czasami i pełnych skrytego mroku obrazów.

Anna Arno opowiada o tym, jak w artystce ścierały się potrzeba samotności koniecznej dla powołania i ta drugą, ważniejsza chyba potrzeba – bliskości ludzi, bycia pośród nich i dla nich. Zasugerowane jest dyskretnie, że malarka nie walczyła z ograniczeniami wynikającymi z obowiązków żony i matki. Artystyczna dusza była w stanie iść na wiele kompromisów i odnajdywać się w codzienności. Przecież to z niej czerpała inspiracje do malowania. Problem Modersohn-Becker to przede wszystkim problem nieukształtowanej do końca tożsamości twórczej. Zabrakło i lat, i możliwości, by odnaleźć wolność i niezależność. Arno szuka natomiast ulotnych śladów wskazujących na to, kim Paula Modersohn-Becker była naprawdę jako kobieta zalękniona tym, że nie zdąży zrobić w życiu tego wszystkiego, co planuje. Rzeczywiście nie zdążyła. Autorka tej książki nie rozważa, co stałoby się, gdyby podarowano Pauli dłuższe życie. Stara się wyłuskać z tego krótkiego wszystkie przejawy pasji, niezależności i szczęścia. Bo przecież artystka zmarła naprawdę szczęśliwa.

Brak komentarzy: