Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 2 marca 2016
Liczba stron: 416
Tłumacz: Iwona Zimnicka
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Skrywane sekrety
Henrik Ibsen przeczytałby
Linn Ullmann z ciekawością. Skandynawska – bo niekoniecznie norweska – tendencja
do niejednoznacznego ukazywania pęknięć w ludzkich relacjach dostrzegalna jest
doskonale w powieści, w której symbolika mgły dominuje zdecydowanie
niepotrzebnie. To jedna z tych książek, które czyta się gdzieś poza nimi. Ullmann buduje rodzinną psychodramę,
przygotowując nas stopniowo do wybuchów złości, skrywanych emocji, do
dramatycznych rozmów o istocie bliskości i do opowieści o tym, że nigdy nie
możemy być pewni siebie w relacjach z bliskimi osobami, bo nawet one mogą
zmienić kształt, zdeformować się, brutalnie uderzyć w nas samych. „We mgle”
to świetna norweska obyczajówka z niepotrzebnym nieco trupem, który dość mocno
absorbuje uwagę, ale być może ta jedna nieobecna, nieżywa osoba nadaje
specyficzny klimat opowieści, bo zagadka pozostaje nią bardzo długo, a piekło
istnienia obok siebie wciąż oddalających się osób spotęgowane zostaje
niepokojem o to, co wydarzyło się przed dwoma laty, kiedy zaginęła
dziewiętnastolatka, której zakopane ciało odnaleziono przypadkiem.
Linn Ulmann portretuje
małżeństwo stwarzające pozory, a jego fasadowość podkreśla fakt, iż małżonkowie
– niegdyś szepczący sobie przed snem opowieści o życiu prawdziwym i wyobrażonym
– oddzielają się osobnymi sypialniami oraz światami, w których żyją w
bezpiecznym oddaleniu od tego drugiego. Jon jest pisarzem, usiłuje stworzyć
trzeci tom dzieła, za poprzednie dwa został uhonorowany licznymi nagrodami i
każdy oczekuje teraz spektakularnego domknięcia tez z poprzednich książek. Siri
żyje dużo bardziej aktywnie. Musi tak żyć, bo Jon nie zarabia na rodzinę,
boryka się z wieczną niemocą twórczą, dodatkowo uatrakcyjniając swe życie
romansami. To od Siri dużo zależy. Wypracowała sobie przez lata pewną
wewnętrzną siłę. Zarządza innymi wbrew ich woli. Porządkuje życie tym, którzy
tego porządkowania nie oczekują ani nie chcą. Jon i Siri to od lat samotne
wyspy. W ich dramatycznym archipelagu tkwią jeszcze córki – coraz bardziej
buntownicza Alma i zamknięta w sobie Liv.
„We
mgle” opowiada o tym, co czyni obecność kogoś obcego w domu. Zaczyna być
przesycona podejrzeniami, niepewnością, skrywaną złością i różnymi formami
przemocy psychicznej. Kogoś, kto nie wyczuwa niestosowności pobytu
tam, gdzie z różnych powodów ta obecność może wywoływać napięcia. Kogoś
prostodusznego, kto stara się przede wszystkim wykonywać swoje zadania i
spoglądać na świat wokół, nie widząc jego skomplikowania. Mille wkracza do domu
Jona i Siri, by opiekować się dziewczynkami. Znika pewnego ważnego wieczoru.
Wówczas Jenny, matka Siri, zmuszona jest przez córkę, by uczestniczyć w
przygotowanym dla niej przyjęciu urodzinowym. Staruszka buntuje się wobec całej
sytuacji. Okazuje córce oschłość – tę samą, którą raczyła ją przez lata,
sugerując odpowiedzialność za śmierć młodszego brata. Siri bowiem nigdy tak
naprawdę nie miała matki. Nigdy jej nie odzyskała po tym, co się stało z
Syverem. Siedemdziesiąte piąte urodziny Jenny to czas, w którym kumulowane złe
emocje ujawniają się wyjątkowo czytelnie. To także czas, kiedy znika Mille.
Odnaleziona po dwóch latach martwa. Co takiego się wydarzyło i jaką
odpowiedzialność za śmierć nastolatki biorą na siebie Siri i Jon?
Linn
Ulmann opowiada o życiu pośród kłamstw i niedomówień. O obcości mającej
katastrofalne skutki, bo niszczącej wszystko wokół. O tym, że rozpaczliwie
pragniemy szczerości właśnie wtedy, gdy dodatkowo komplikujemy relacje z
bliskimi, mnożąc – z różnych powodów – kolejne niedopowiedzenia. To
także powieść o mentalnych rozstaniach matek i córek w dwóch pokoleniach. O
odrzuceniu oraz osamotnieniu tych ostatnich. O daleko idących konsekwencjach
matczynych zaniedbań, o niedoborze miłości, słuchania i rozumienia. „We mgle”
jest książką, w której zderzają się ze sobą różne postawy życiowe i różne
roszczenia. To narracja o tym, w jakim kierunku możemy się zmieniać i co jest
za te zmiany odpowiedzialne. Ulmann zaprasza nas do domu, gdzie złowrogie jest
milczenie. Tam, gdzie słowa ranią wyjątkowo, ale także tam, gdzie unikanie tych
słów wywołuje poczucie pustki. Każdy jest osobny, odrębny w swoim świecie. Jon
portretowany jest z tym czytelnym feministycznym sznytem – mężczyzna mogący być
kimś zbędnym, wieloznaczny pasożyt, sprawca krzywd i cierpienia, ale
jednocześnie ukochany ojciec Almy. Tylko z nim przepełniona gniewem dziewczynka
jest w stanie znaleźć przestrzeń porozumienia. Pozostali członkowie rodziny
czynią względem siebie uniki. Swoje uczucia skrywają we mgle. Widzą się, ale
tak naprawdę nie dostrzegają. Bliskość budują z osobami spoza rodziny – Jenny
udaje się ją uzyskać na lata, Jon jedynie rozpaczliwie błądzi pośród doznań
kolejnych miłosnych przygód. Sprowadzających go wciąż do roli męża tkwiącego
biernie przy swojej żonie.
Ulmann
opowiada o tym, że kiedy wyjątkowo zmęczymy się sobą, możemy okopać się na tyle
silnie, że wyjście poza określoną pozę będzie czymś niemożliwym. Czy jest to
jednak książka tylko o rozpadzie małżeństwa i o dziedziczonym w kolejnym
pokoleniu poczuciu odrzucenia i niezrozumienia? Jak
wspomniałem, powieść ta odczytywana jest także w sferze niedopowiedzeń.
Opisywane sytuacje, rozmowy, pokazane gesty czy oblicza ludzkiej bezradności –
wszystko to wywołuje pytania o przyczyny i o kontekst. Linn Ullmann sporo
zaciera, stwarzając jednocześnie bardzo czytelnych bohaterów. Tytułowa mgła
otula Mille i tajemnicę jej zniknięcia. Jedną z tajemnic książki jest również
to, dlaczego mimo złości i niezgody na siebie w takich, a nie innych postaciach
Jon i Siri są razem. To nie tylko toksyczna bliskość. Ullmann udowadnia, że
przestrzeń ludzkich relacji jest nie tyle nie do opisania, ile przede wszystkim
nie do ogarnięcia – dramaty rozgrywają się w wielu przestrzeniach i
kontekstach. Zadaniem czytelnika jest wydobycie kształtów z mgły i nadanie im
znaczenia. Mglistość tej narracji każe zadać sobie pytanie, które nurtuje Jona –
kiedy historia naprawdę się zaczyna, a kiedy ma swój rzeczywisty koniec?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz