Wydawca: Wydawnictwo
Naukowe SCHOLAR
Data wydania: 5 czerwca 2017
Liczba stron: 302
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Migracja peryferii
Rozprawa naukowa Małgorzaty
Budyty-Budzyńskiej stanowi interesujący wyłom w licznych tegorocznych
publikacjach na temat Islandii. Badaczka podejmuje się trudu przeanalizowania
kondycji islandzkiej Polonii. Problem polega na tym, że nie dowiedziałem się z
tej książki ani tego, dlaczego tak naprawdę Polacy emigrują na północną wyspę
(względy zarobkowe to oczywistość niewymagająca badań naukowych), ani jak im
się tam żyje, ani również tego, co decyduje o pozostaniu w Islandii oraz jak –
szczegółowo – wyglądają codzienne warunki społeczno-bytowe. W książce o Polakach na Islandii… mało jest
samych Polaków, którym głos autorka oddaje dopiero w drugiej części książki. Jej
pierwsza połowa – obrazująca Islandię w wymiarze lokalnym i globalnym oraz
przedstawiająca genezę kryzysu z 2008 roku opisaną już przejrzyście choćby w „Islandii. Przewodniku nieturystycznym” – to po pierwsze: zbiór wyników badań, które nie
interesowałyby większości badanych potem Polaków, a po drugie: rzecz niewiele
mająca wspólnego z samym tytułem publikacji. Samo zaś przybliżanie wypowiedzi
rozmówców trąci jakąś nieznośną wyższością badawczą, skoro w cytatach nie
zastosowano elementarnej korekty językowej, jak choćby usunięcie nadużywanych
zaimków. Zdaję sobie sprawę, że tak to ma wyglądać w publikacji naukowej, ale
otrzymujemy w ten sposób bolesną dychotomię – pewność sądów i wieloaspektowość
tez badaczki zestawione z kaleką polszczyzną rozmówców opowiadających o życiu
na Islandii i refleksjach z nim związanych.
Mimo pewnego rozczarowania
czytałem tę narrację z dużym zainteresowaniem. Nie tylko dlatego, że podoba mi
się ta naukowa ciekawość peryferii i decyzja o tym, by badać dość młodą
społeczność emigrantów, szukając podobieństw w jej strukturze do emigracji w
innych miejscach Europy. Budyta-Budzyńska – gdy już przejdzie do tematu książki
– bardzo wnikliwie analizuje postawy kraju przyjmującego wobec emigracji oraz
różnorodność postaw przybyłych, wpadających w pułapki stereotypowego spojrzenia
na kraj, o którym już coś słyszeli, ale dość szybko pozbywają się stereotypów,
przejmując od Islandczyków przede wszystkim wszechogarniające poczucie swobody
i brak trosk stygmatyzujących życie Polaków przed emigracją.
Autorka
podkreśla, że w przypadku Polonii na Islandii nie będziemy mieli raczej do
czynienia ze społecznością, lecz ze zbiorowością. Analizowana grupa jest bardzo
różnorodna. Ci, którzy mieszkają na wyspie od wielu lat – i ich opowieści
brakło mi szczególnie – dostrzegają każdy pozytywny aspekt życia na wyspie i
potrafią dążyć do tego, by jeszcze bardziej integrować się z Islandczykami. Są
i tacy, którzy tworzą absolutnie zamknięte grupy, odtwarzając na emigracji
wspólnotę kraju pochodzenia, nie otwierając się na nowe warunki życia.
Publikacja w miarę dokładnie analizuje zwłaszcza socjalne aspekty pobytu na
Islandii, podkreślając obecność wygodnego systemu zasiłków i te elementy
opiekuńczego państwa, które niejednokrotnie są wykorzystywane przez
przyjezdnych. Zaznacza jednocześnie, że Islandia jest chętna do przyjmowania
kolejnych emigrantów, ale stawia im pewne warunki. Jednym z nich jest znajomość
języka islandzkiego, z czym Polacy nierzadko nie są w stanie sobie poradzić.
Budyta-Budzyńska podkreśla, że status polskiej emigracji na wyspie waha się
między separacją a adaptacją, a nie jest na pewno pełną integracją. Jak trudno
zintegrować się w pełni z narodem islandzkim, zaznaczają pierwsze rozdziały
publikacji. W nich wyspa portretowana jest jako miejsce ze wszech miar
niezależne. Takie, które wypracowało sobie skuteczny model demokracji
bezpośredniej i które wykształciło państwowość oraz tożsamość narodową o bardzo
silnym i czytelnym charakterze.
Momentem zwrotnym w
analizach jest oczywiście rok 2008 i islandzka kreppa, czyli kryzys dotykający
całą wyspę i tylko częściowo przebywających na niej Polaków. Czas przed
kryzysem nie jest dla polskiej emigracji czasem wartym szerszego badania,
albowiem jest to ledwie kilka lat, gdyż wielu Polaków przyjechało na wyspę
dopiero wówczas, gdy Islandia w maju 2006 roku otworzyła rynek pracy dla
pracowników z Unii Europejskiej. Książka
opiera się na technice „zdjęcia socjologicznego” i odnosi do wyników badań oraz
ankiet przeprowadzonych najpierw w 2010 roku, a następnie cztery lata później.
Czy to właściwy materiał badawczy, by opowiadać o strukturze islandzkiej
Polonii i jej możliwościach? W ciągu tych kilku lat po badaniach sporo się
zmieniło. „Polacy na Islandii. Rekonstrukcja przestrzeni obecności” stara się
jednak pokazać dynamikę zmian w okresie między badaniami. Jednocześnie nie
tylko określa status polskiego emigranta zarobkowego, ale stara się go
usytuować w kulturze, społeczności i polityce kraju, do którego przybył. Bardzo
ciekawe są rozważania o tym, jakim zaskoczeniem dla pracujących Polaków są
realia, w których pracuje się na Islandii. Inna kultura pracy to pochodna wielu
składowych – zależna od mentalności Islandczyków, a tę ukształtowało wszystko,
o czym Budyta-Budzyńska pisze w pierwszych rozdziałach książki.
Podoba
mi się również to, że autorka unika poprawności politycznej, punktując sprawy
drażliwe i niewygodne. Czy część Islandczyków to skryci rasiści? Czy grupa
Polaków przybywa tam tylko po to, by uciec od problemów polskich, wpadając w
szpony nałogów albo wykorzystując hojne islandzkie rozdawnictwo zasiłku dla
bezrobotnych? Sporo w tej publikacji punktów
newralgicznych – obrazujących zarówno polską niechęć do integracji, jak i
islandzkie poczucie, że polscy pracownicy są jednak kimś gorszym. Małgorzata
Budyta-Budzyńska barwnie opisuje miejsca prawdziwego kontaktu dwóch różnych
mentalności, pokazując – a oddaje przy tym głos rozmówcom – czego obie nacje
mogłyby się od siebie nauczyć.
Badaczka podjęła się
trudnego zadania analizy społeczności, która od niedawna znajduje się na
Islandii. To nie jest jeszcze pokoleniowa emigracja Polaków, gdyż dopiero teraz
dorastają dzieci tych, którzy przybyli na wyspę najwcześniej. Ważne jednak, że
w tak krótkim czasie status Polaków na Islandii zmieniał się i autorka pokazuje
dynamikę tych przemian. Jednocześnie sporo mówi o istocie samej Islandii,
wyróżniając ją spośród innych europejskich krajów, z którymi na przestrzeni
wieków wyspa układała sobie relacje bardzo różnie. Ta narracja to rzecz o
różnorodności i interesująco sportretowanych punktach zetknięcia się z tym, co
odmienne i niekiedy fascynujące. Myślę, że ta publikacja to świadectwo
uważności i konsekwencji w działaniach badawczych. Budyta-Budzyńska udowadnia,
że można napisać książkę o polskich emigrantach na peryferiach, komponując te
peryferia z szerokimi kontekstami rozważań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz