Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 26 kwietnia 2017
Liczba stron: 480
Oprawa: twarda
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Kobiety i system
Po lekturze trzeciej
powieści późnego debiutanta bez wahania mogę stwierdzić, że mamy do czynienia z
jednym z najlepszych polskich prozaików współczesnych! Jarosław Kamiński
napisał powieść o kobietach, którą powinny przeczytać wszystkie polskie
pisarki. Niebywała wrażliwość autora pozwoliła mu stworzyć tak sugestywną
historię kobiecych namiętności i zdrad, że śmiało można nazwać „Tylko Lolę”
powieścią modelową – o tym, w jaki sposób opisywać to, co w kobiecie
najbardziej intymne. Historia Kamińskiego opowiada o fascynacji i życiowej
obsesji. O tym, że bliska znajomość kobiet ruszających w świat w poszukiwaniu
prywatnej republiki wolności przeradza się potem w pewien konstrukt myślowy,
któremu podporządkowane jest całe życie tej, która podążała, obserwowała,
chłonęła i żyła w imaginacji doskonałości egzemplifikowanej przez tę drugą,
odważną, bezkompromisową, tę zawsze silną, zdeterminowaną i gotową do
poświęceń. „Tylko Lola” to już
drugie po debiutanckiej „Rozwiązłej” świadectwo tego, w jak niebywale dokładny
i wyczulony na każdy niuans sposób Jarosław Kamiński potrafi odsłaniać to, z
czym kobiety boją się lub wstydzą wyjść światu naprzeciw. Bohaterom tej
książki można byłoby stworzyć sugestywną wystawę twarzy podobną do tej z
drugiej powieści autora, „Wiwarium”. „Tylko Lola” stawia jednak na słowo, nie
na obraz. Powieść jest doskonała językowo. Rwana, kaleka fraza jednej z
bohaterek wyraża jej bezradność wobec własnych emocji. Za tą frazą podąża się z
zaangażowaniem i to ona jest fundamentem książki. Opowieści złożonej z dwóch
uzupełniających się narracji, z których wyłania się mimo wszystko wiele
niedopowiedzeń. Pośród nich obraz Polski – absurdalnej krainy wykluczenia,
podejrzliwości, wiecznego strachu i konformizmu. Nie dla wszystkich jednak.
Prolog konstruuje już ten
wyraźny kontrast, który będzie potem nabierał kształtów. Lidia usiłuje
uporządkować słowa. Dla Niny nie są one ważne, gdy wyraża zachwyt swobodną
przestrzenią Nowego Jorku, która ze swą różnorodnością i nieuporządkowaniem
jest dla niej wymarzonym rajem. Tymczasem Nina musiała dorastać w kraju, gdzie
jakakolwiek odmienność była stygmatem. W miejscu, które porządkowało status
człowieka niezgodnie z jego wolą, a czasem na przekór. Tożsamość Niny zaczęła rodzić się pośród polskich absurdów, kiedy
dowiadywała się na przemian, kim jest i kim ma być. Lidia tymczasem zastygła i
dostosowała się. Wspominając nastoletnią podróż ku wolności u progu
koszmaru drugiej wojny światowej, zachowuje w niej obraz Loli – tej, która na
chwilę pozwoliła jej poczuć, czym jest przestrzeń swobody. Lidia odmówiła jej
sobie, stając się zachowawczym trybikiem olbrzymiej maszyny ideologicznej.
Dopiero Nina uświadomiła jej autentyczne pragnienia sprzed lat. I dopiero
wówczas Lidia zrozumiała, że nie ma siły, by o nie walczyć, że ma inną
konstrukcję psychiczną i że zmuszona jest osiąść w wyznaczonych przez system
polityczny ramach.
To
powieść o kobietach w szponach polityki, systemu i kluczowych dla przyszłości
wydarzeń, do których w tych dwóch narracjach się tylko zbliżamy. Kamiński nie
opowiada, co wydarzyło się w Polsce w 1968 czy 1989 roku. On dyskretnie do tych
dat zbliża nas ze swoimi bohaterkami, które odczuwają oddech zmian, ale same
daty dla nas, czytających, w tej narracji nie istnieją. „Tylko Lola”
odczytywana w takim znaczeniu staje się powieścią badania nastroju sprzed
punktu kulminacyjnego. Nie będziemy mieli do czynienia z
jakimś klasycznym katharsis – choć takowe chce zafundować sobie Nina, wracając
po latach do Polski – ale z punktowaniem tego, w jaki sposób narasta napięcie,
nieznośna niemożliwość poradzenia sobie z emocjami. Świat chwieje się w posadach,
ale dla Kamińskiego konsekwentnie najważniejszy jest pejzaż emocjonalny
bohaterek. To w świecie ich doznań rozegrają się największe dramaty. Nina
zrozumie, czym jest manipulacja i zdrada. Lidia uświadomi sobie, że nie jest
gotowa na inny model życia niż ten związany z dopasowaniem się. Że tylko Lola
wyzwoliła ją na chwilę z opresyjnej przestrzeni ograniczeń. Że ona jedna jest
czymś niezdobytym, nieosiągalnym, a jednocześnie bardzo czytelnym punktem
odniesień do wszystkiego, co Lidia w swoim zachowawczym życiu robi.
Nina rozpoczyna karierę
dziennikarską w telewizji dzięki protekcji Lidii. Chciałaby choć przez chwilę
ujrzeć świat jej oczyma, by zrozumieć jego bolesne granice. Dla Niny nie ma
granic. Przekracza te faktyczne, ale wciąż na nowo definiując siebie, poszukuje
– jak Lidia podążając za Lolą przed laty – tego, co można nazwać wolnością.
Prawdziwym wyzwoleniem. Musi je osiągnąć, by uniezależnić się od ojca. Tak, powieść Jarosława Kamińskiego to nie
tylko wnikliwe studium kobiecych działań i emocji, ale także doskonały
wizerunek człowieka w milczeniu. Ojciec Niny ma tajemnice, którymi nie może
podzielić się z córką. Jego tożsamość zdaje się kompletna, a jednocześnie
przesycona jakimś fatalizmem, niemocą. Czy na pewno? Decyzje ojca nie
wydają się córce zrozumiałe. Bliskość znajduje z nim Lidia. Ale ten osamotniony
mężczyzna egzemplifikuje pewną siłę i niezależność, którą zbudował w zupełnie
inny sposób niż portretowane poszukujące bohaterki. Skomplikowane relacje
rodzinne Niny dodają tej powieści kolorytu, bo pozwalają widzieć uderzającą w
bohaterów Historię w jeszcze innym, bardzo subiektywnym świetle.
To ojciec mówi Ninie o tym,
że najważniejsze to wiedzieć, co się przeżywa. Kamiński wydobywa swoje bohaterki z matni niepewności uczuć. Każda z
nich staje u początku drogi rozumienia własnej tożsamości. Czytając o ich
losach, odnosimy wrażenie, że „Tylko Lola” to bardzo wnikliwa narracja o tym,
że trzeba uporządkować własną pamięć, by pożegnać demony. Jest to też książka o
pewnej duchowej ekspiacji, która ma różne oblicza i dzięki temu Kamiński
konstruuje powieść bardzo wielu odczytań. Mamy tu do czynienia także z pewnym
portretem socjologicznym epoki, w której porządkowanie rzeczywistości szło w
parze ze stygmatyzowaniem ludzi. Ten wszechobecny strach i poczucie zależności
od systemu Jarosław Kamiński portretuje znakomicie właśnie dzięki temu, że z
przestrzeni publicznej przenosi nas do skrytych pragnień i oczekiwań
zwyczajnych ludzi. Uznających się za niezależnych albo świadomie tę
niezależność odrzucających jako coś trudnego, nie do uniesienia.
Językowa
sprawność autora powoduje, że powieść absolutnie przykuwa uwagę, zawłaszcza i
czyni z czytającego niewolnika dalszego ciągu. Nina i Lidia to dwa bieguny. Dwa
różne sposoby dekonstruowania chaosu świata. Metoda kontrastu nie
służy tu tylko temu, co usiłuje pokazać wielu twórców, stosując narracje
symultaniczne. Kamiński sięga dużo głębiej, bo pokazuje – mimo wszystko –
łączność między tymi odmiennymi kobietami. Te punkty czasu i przestrzeni, w
których ich kobiecość definiowała pewne sprawy w taki sam sposób, ale inaczej
kazała się wobec nich zachować. „Tylko Lola” to nie tylko egzystencjalne
studium ludzkiej siły i bezwolności. To
opowieść – jak poprzednie autora – zanurzona w polskości, której czas przeszły
wciąż domaga się nowych definicji, oryginalnych odczytań. Doskonała pod każdym
względem powieść powinna stać się dla innych wzorem warsztatu pisarskiego.
Czytelnikowi da przyjemność estetyczną i uwięzi w sobie na tyle, że będzie się
szło z tą narracją przez życie. Tak jak z obsesyjną pamięcią Loli idzie przez
swe trudne i odmienne od ideałów przyjaciółki ta przegrana, Lidia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz