2017-09-16

„Betrojerinki. Reportaże o pracy opiekuńczej i (bez)nadziei” Anna Wiatr

Wydawca: Wydawnictwo "Krytyki Politycznej"

Data wydania: 12 września 2017

Liczba stron: 224

Oprawa: miękka

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Pogarda i perspektywy

Reportaż Anny Wiatr – choć niewielkich rozmiarów – podejmuje się próby diagnozy bardzo wielu problemów. Autorka analizuje kondycję kobiet decydujących się na przejęcie obowiązków opiekunek osób starszych w Niemczech. To nie jest sprawa jakiejś małej grupy, to kilkaset tysięcy skomplikowanych biografii tych, które decydują się na poświęcanie własnego życia dla ludzi niemogących już podjąć się żadnych poświęceń w sprawie swojego. Druga istotna kwestia to próba zanalizowania prawnych uwarunkowań umów pracy nakładających szereg dodatkowych obowiązków na kandydatki werbowane często telefonicznie i przekonywane zwyczajnymi kłamstwami na temat warunków pracy, do jakiej przystąpią za zachodnią granicą. Anna Wiatr opowiada także o tym, jak Niemcy – jak chyba każde społeczeństwo – nie chcą inwestować w starość, zdobywając pracownice obcego pochodzenia, których międzynarodowy status pracownika jest cokolwiek niejasny. W końcu także „Betrojerinki” są opowieścią o pogardzie i porzuceniu. O kobietach, które ukończyły np. czterdziesty rok życia i są zwyczajnie zbędne na polskim rynku pracy. O tym, jak funkcjonuje państwo, z którego muszą wydobyć się na trudną emigrację zarobkową. Ale przecież to żadne niewolnictwo ta praca przy niemieckich staruszkach, te panie mają przecież raj na ziemi i ich sytuację dosadnie skomentują w epilogu ci, którzy pracują w kraju w jeszcze gorszych warunkach.

„Betrojerinki” mają taki trochę dwubiegunowy wymiar. Z jednej strony autorka wyraźnie zaznacza motywacje do tego rodzaju pracy i mocno podkreśla, jakie rewolucje życiowe musiały przejść kobiety, których opowieści wysłuchuje. Zdaje sobie sprawę z tego, jak im trudno, i zaznacza codzienne aspekty trudności. Z drugiej jednak strony widzimy, że wyjazdy opiekuńcze to żadne współczesne niewolnictwo polskich kobiet, lecz bardzo często początki nowych życiowych dróg, lepszych możliwości, wreszcie świadomych wyborów i bycia kimś, kto nie jest zależny od toksycznego męża, zerowych możliwości rozwoju zawodowego czy śmiesznie niskiej stawki najniższego krajowego wynagrodzenia, za które nie można się utrzymać, godnie żyć. Bohaterkami reportażu są kobiety, które walczą o swoją godność i starają się zachować godność tych, którymi się opiekują. Bo Niemcy podchodzą do starości swych obywateli z kurtuazją, humanitaryzmem i dyskrecją. Nieco inaczej widzą rolę polskiej pracownicy, która zmienia się w całodobową niańkę niemającą prawa zamykać na noc drzwi do pomieszczenia, gdzie próbuje przespać noc.

Anna Wiatr jest uważna i dociekliwa. Poza zapisami wysłuchanych historii odnajdziemy w książce także zapisy trudnych rozmów. Tych dotyczących ustaleń prawnych wobec prezentowanej pracy i tych, które dotyczą samych pracownic widzianych oczyma szefów zatrudniających je agencji. Nie wszystkie panie pracują całodobowo, znajdują się takie wykorzystujące system uwarunkowań prawnych dla własnych korzyści. Większość jednak jest empatyczna i oddana. Poświęcają lata życia dla ludzi, którzy nierzadko traktują ich bardzo surowo. Jedna z rozmówczyń Wiatr zadaje dramatyczne pytanie retoryczne o to, dlaczego sama ma poświęcać i tracić własne życie dla pracodawczyni, która tego życia już się wyrzeka.

Autorka na wstępie sama precyzuje temat reportażu. Jak go określa? „Prozaiczne aspekty stosunków polsko-niemieckich ze starością w tle”. Ta starość jest widoczna w tym, co stanowi codzienność pracy, ale jest także mglistą wizją przyszłości – ta polska może przerażać, ta niemiecka zadziwia precyzją w formach i strukturach opieki nad ludźmi, którzy już nigdy nie będą w stanie wrócić o własnych siłach do społeczeństwa. Wiatr zwraca uwagę na to, że mnóstwo kobiet wyjeżdżających do niemieckich miast i wsi chce w pewien sposób zacząć późno nowe życie. Odzyskać własną godność i odnaleźć możliwości. Opieka nad starszym człowiekiem to zawsze praca tymczasowa. Zwłaszcza gdy jest to ktoś, kto w niedługim czasie pożegna się z życiem. Ta tymczasowość jednak daje okazję do tego, by przewartościować życie i zadać sobie pytania o niepewną przyszłość, którą wreszcie można dojrzeć w jakichś wyraźnych konturach. Ot, polsko-niemiecki paradoks.

Opowieści rozmówczyń i rozmówców Anny Wiatr inkrustowane są ofertami, w których koloryzuje się niemiecką rzeczywistość, by skusić do pracy często niezwykle żmudnej, wymagającej bardzo dobrej kondycji psychicznej, ale przede wszystkim empatii i cierpliwości, jakich nie sprawdzą szybkie rozmowy kwalifikacyjne – o ile takie mają miejsce. Świat podtytułowej (bez)nadziei rozpięty jest między oczekiwaniami a bolesną rzeczywistością, która ich nie spełnia. Ta polska frustruje i zmusza do wyjazdów. Ta niemiecka z jednej strony umożliwia pewien rozwój i planowanie czegoś lepszego, z drugiej jednak – okrutnie doświadcza konfrontacją z chorobą i umieraniem. Nikt w zasadzie nie sprawdza psychofizycznych uwarunkowań do pracy niosącej w sobie coś z misji i całkowitego poświęcenia. Ceną godności okaże się poświęcenie własnego życia dla niemieckiego staruszka. Pojawiają się problemy, których nie jest w stanie zrozumieć niemiecka rodzina. A w tym wszystkim ten potężny ruch emigracyjny wciąż trwa, to wspomniane setki tysięcy kobiet ruszające na spotkanie z tym, co inne – niejednokrotnie przerażające, wielokrotnie odbudowujące poczucie własnej wartości.

Anna Wiatr feminizuje to zajęcie i udziela głosu ledwie jednemu mężczyźnie, który zajmuje się opieką nad osobami starszymi w Niemczech. Pojawia się teza, że mężczyźnie jest łatwiej i potrafi być bardziej asertywny. Trudno powiedzieć, czy tak jest do końca, bo procent mężczyzn podejmujących się opisywanych zajęć wcale nie jest taki mały. Być może teza autorki optuje za tym, by przyjrzeć się skomplikowanym uwarunkowaniom losu oraz pracy przede wszystkim przez pryzmat kobiecych doświadczeń. Kobiet, które Polska spycha na margines. Nieprzydatnych w niej do niczego, jak stwierdza jedna z rozmówczyń. Cierpienia i śmierci niemieckich pracodawców dają jednocześnie szansę i możliwość rozwoju polskich pracowniczek. To najbardziej bolesny – zaznaczony już – paradoks, jaki rysuje się w tym reportażu. Rzeczy bardzo przejmującej i napisanej z dużym zaangażowaniem w to, co można usłyszeć gdzieś ponad opowieściami o codziennym znoju usługiwania obłożnie chorym. Anna Wiatr podejmuje temat, który wcześniej niewielu interesował. Sytuuje go w kilku kontekstach i okrasza ironicznym, bardzo mocnym w swej wymowie epilogiem, o którym zdążyłem już wspomnieć. „Betrojerinki” to opowieść o kobietach w sile wieku, którym odbierana jest podmiotowość, zabierane są możliwości wyboru. Jednocześnie to wielogłosowa opowieść o ludzkim upodleniu. O tym, w jaki sposób społeczeństwa postrzegają starość i jak trudno jest ze starością godnie postępować.

To reportaż, po którego lekturze pojawi się w nas wiele złości, ale i świadomość tego, jak bezradni od dekad jesteśmy wobec polskich uwarunkowań stosunku pracy i możliwości tej pracy na szeroko pojętym rynku. To historia o tych, którym się udaje, i o kobietach, które wciąż płaczą, gdy nikt nie widzi. O dwóch rzeczywistościach – opresyjnej polskiej i tej skrytej pod płaszczykiem humanitaryzmu, ale wymagającej – niemieckiej. „Betrojerinki” to także dowód zainteresowania prozaicznym życiem, któremu – przynajmniej w Polsce – reporterzy nie zawsze chętnie się przyglądają. Uczciwie napisana książka. Z empatią i pokazaniem różnych perspektyw. Opowieść odczarowująca szarość i pokazująca, w jak trudnej sytuacji znajdują się opiekunowie osób starszych i schorowanych także w Polsce.


PATRONAT MEDIALNY

12 komentarzy:

OSOO pisze...

Betrojerinki! Mamy już swoje stowarzyszenie. Łączymy się, bo razem możemy więcej ! Www.osoo.org lub osoo.pl.tl.

Tomasz Krawczyk pisze...

Praca jako opiekunka w Niemczech od https://www.carework.pl/praca/opieka-niemcy jest bardzo solidna. Oczywiście nie jest to łatwa sztuka, ale przynosząca wiele radości i korzyści.

Dora1606 pisze...

Witam. Od dwóch i pół roku pracuję w Niemczech jako opiekunka. Mam wyższe wykształcenie ale moja sytuacja życiowa zmusiła mnie do podjęcia decyzji o ukończeniu także szkoły dla opiekunek medycznych. Początkowo pracowałam na czarno z powodu słabej znajomości języka niemieckiego. Potem stopniowo nabierałam doświadczenia i uczyłam się języka. Podczas mojej pierwszej pracy czułam się fatalnie psychicznie i czułam, że się że tak powiem " upadlam". Potem zmieniłam swoje nastawienie do pracy. Zobaczyłam nowe perspektywy oraz zrozumiałam, że w Niemczech, w przeciwieństwie do Polski, ten zawód jest szanowany. Nie mam tak złych doświadczeń jak niektóre opiekunki. Teraz jestem na etapie w którym to ja wybieram oferty. Nie jeżdżę do obłożnie chorych z powodu kłopotów z kręgosłupem. Trafiam zawsze na fajne rodziny i fajnych podopiecznych. Dziwię się niejednokrotnie czytając opowieści innych pań o złym traktowaniu, braku jedzenia itp. Może jestem inaczej wychowana, może mam szczęście do ludzi, może po prostu znam swoją wartość. Reasumując: jestem zadowolona, że podjęłam się tej pracy. Nabieram doświadczenia, uczę się języka i poznaję nowych ludzi.

Krystyna K. pisze...

Pracuję od siedmiu lat w Niemczech jako opiekunka. Straciłam pracę w wieku 50 lat, w Polsce i potem nie mogłam nic znaleźć. Zdecydowałam się na wyjazd, plusem była znajomość (komunikatywna, to wystarczyło) języka. Po czterech latach bez mała zatrudniania się przez agencje, w sumie dwie, zaproponowałam mojemu podopiecznemu, by zrobić prywatną umowę. Tak się też stało. Zatrudnia mnie jako pomoc domową, płaci wszystkie składki i ubezpieczenia, mam 6 tygodni płatnego urlopu, zazwyczaj biorę więcej i płacę sama mojej koleżance zmienniczce. Warunki zamieszkania mam bardzo dobre, a to, czy pracuję zbyt dużo czy w ramach umowy 40 godzin tygodniowo, to zależy tylko ode mnie i umiejętności stawiania granic. Agencje, nie dość ,że zabierały 50 % należności od klienta, to w chamski sposób oszukiwały. Jedna nie zapewniła mi biletu powrotnego, nawet go nie zarezerwowali w autobusie, pomimo ustaleń i rozmów. Następna, nie płaciła za bilety, przerzucając to na mnie. W dodatku przy rozmowach twierdzili, że wg niemieckich warunków, dostanę za święta większą zapłatę tylko za Gwiazdkę. Jakie było moje zdziwienie, gdy po czasie, zobaczyłam umowę podpisaną przez agencję i mojego podopiecznego. Agencja dostawała 100% zapłaty więcej za moją pracę w święta Gwiazdkowe, Wielkanoc, Nowy Rok... Mogłabym tu przytaczać mnóstwo opowieści na temat agencji i ich oszustw osób, które zmuszone szukać pracy z dala od domu. Jeszcze półtora roku i nabędę praw do cząstkowej emerytury z Niemiec, o co się będę starać. Według obliczeń i tego, ile się dostaje teraz emerytury w Polsce, będzie to prawie 50% moich przyszłych świadczeń. Nie liczę na dużą emeryturę, bo pracowałam większość czasu u prywatnych pracodawców, którzy podawali zazwyczaj do opodatkowania najniższą krajową. Rzeczywiście, Niemcy szanują swoich pracowników, a niechlubne wyjątki można znaleźć wszędzie, takie życie. Krystyna K.

natulka pisze...

Wiadomo, że różne opinie będą o tej pracy, bo ile ludzi tyle poglądów. Jednak nie da się zaprzeczyć, że wiele osób odnalazło swoje miejsce właśnie za zachodnią granicą i się im ta praca podoba. Z resztą w Polsce dlatego też powstaje coraz więcej agencji pomagających w takim wyjeździe i tu można wymienić np. https://nursecare24.pl/ . W Niemczech zarobki są dużo wyższe, w dodatku mozna także podszkolić się w języku a obie te rzeczy są bardzo cenne

Damian pisze...

Świetna książka. Jeżeli ktoś rozważa zatrudnienie się jako opienkunka - podsyłam przydatny artykuł - https://arbeitlandia.eu/blog/czarna-lista-agencji-opiekunek-w-niemczech.

hiacynta pisze...

Również poszukuje pracy jako opiekunka osób starszych w Niemczech i natknęłam się na taką ofertę pracy https://arkadiacare.pl/rekrutacja/ . Bardzo chciałabym by udał mi się ten wyjazd, ponieważ chce zdobyć doświadczenie w pracy zagranicą

Maggie. pisze...

Świetna książka, bardzo pouczająca! Jako opiekunka z 10-letnim stażem mogę śmiało stwierdzić, że każdy pracujący w zawodzie powinien się z nią zapoznać. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z odpowiedzialności, jaka na nas spada w momencie podjęcia się takiego zajęcia. Kilka lat działałam za granicą, teraz zatrudniłam się w https://superwnuk.pl/ i to był najlepszy możliwy wybór. Jestem w ojczyźnie, mogę porozumiewać się w swoim języku, a i w przypadku jakichś problemów mam łatwy i szybki kontakt z przełożonymi.

Dawid pisze...

Bardzo pouczająca książka, poruszająca wiele spraw. Jeżeli ktoś planuje założyć własną firmę w Niemczech, to polecam pomoc od firmy https://carebiuro.de/ a na pewno będziecie zadowoleni.

Dawid pisze...

Muszę koniecznie to przeczytać, jest to bardzo pouczająca książka z tego co się dowiedziałem. Aktualnie czytam książki na temat suplementacji, czyli naturalne suplementy diety, ogólnie medycyna, ale to będzie moim kolejnym krokiem!

Dawid pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Dawid pisze...

Świetny wpis! Ja od jakiegoś czasu pracuję w firmie budowlanej i zajmuję się montażem paneli podłogowych, w Polsce bym tyle nie zarobił.