Wydawca: Marginesy
Data wydania: 1 sierpnia 2018
Liczba stron: 344
Przekład: Ewa Penksyk-Kluczewska
Oprawa: miękka
Cena det.: 37,90 zł
Tytuł recenzji: Szpitalne tajemnice
Powieść Emily Elgard to raczej dobra obyczajówka
niż thriller psychologiczny. Opowiadająca o dwóch rodzajach dysfunkcyjnego
macierzyństwa: tym niespełnionym, które wywołuje frustrację i ból, a także tym
zaborczym, wkraczającym w rejony psychopatologii. Dlaczego nie thriller? Elgard
nie potrafi zbudować napięcia wokół swojej opowieści i najgorsze jest to, że
finał można przewidzieć bardzo szybko, choć otrzymujemy w nim jednak pewien
zaskakujący smaczek. Zmierzając do zakończenia pełnego wykładów, autorka
portretuje trzy osobowości. Dwie pierwszoosobowe narracje są bardzo dynamiczne
i przykuwają uwagę, a jedna trzecioosobowa opiera się na retrospekcjach.
Schemat fabularny dość oczywisty i ograny. A jednak będzie to powieść
wzbudzająca emocje. Elgard opowiada głównie o ludzkiej bezradności – nie tyle
wobec zła, ile wobec tego, w jaki sposób życie obchodzi się z ludźmi
doświadczającymi niezawinionego cierpienia. „Gdybyście ją znali” to też świetny przykład historii o empatii, o
wyrzutach sumienia i o tym, że nie mamy co oczekiwać happy endów w świecie, w
którym bohaterowie żyją pośród zarzutów wobec siebie, lęków i poczucia, że ich
życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.
Cassie jest szczęśliwą żoną.
Po śmierci matki próbuje odnaleźć stabilizację u boku rozumiejącego jej
potrzeby i oczekiwania męża. Do czasu. Do momentu, w którym błąd jej męża na
zawsze zmieni relacje małżonków. Zmusi Cassie do decyzji, jakich nigdy nie
chciała rozważać. Wszystko będzie miało swoje tragiczne konsekwencje. Pytanie,
czy tylko dla Cassie. Alice to pielęgniarka oddziałowa wykazująca się
wyjątkowym współczuciem wobec swoich pacjentów. Wie o nich dużo więcej niż lekarze
i potrafi znaleźć wspólny język nawet z tymi, którzy – wedle orzeczeń – nie
rokują na jakikolwiek kontakt. Frank zostaje uznany po długim okresie śpiączki
za pacjenta w stanie wegetatywnym. Ale wcale się w nim nie znajduje. Widzi i
słyszy wszystko wokół. Dzięki temu dowie się dużo, kiedy Cassie trafi na
oddział dla pacjentów znajdujących się między życiem a śmiercią. Bo Cassie
zdecydowała się na coś odważnego. Pewnej sylwestrowej nocy, kiedy ktoś podążał
za nią i potrącił ją. Cassie nie ma
świadomości. Alice chce się o nią troszczyć i ją chronić. Frank dowiaduje się
czegoś, o czym nie powinien wiedzieć. Wyrządził w życiu wiele zła najbliższym.
Teraz chce pomóc obcej kobiecie. Zupełnie bezbronnej, leżącej w łóżku obok.
Nieświadomej tego, że po fatalnym potrąceniu wciąż grozi jej niebezpieczeństwo.
Tak ustawione wzajemne
relacje bohaterów czynią z powieści Emily Elgard całkiem interesującą narrację.
Uzupełniają się, ale dają także inny punkt widzenia na to, co dzieje się z
drugą osobą. Oczywiście najważniejsza jest tu tajemnica tego, co stało się z
Cassie, jednak widzimy, że główną bohaterką jest Alice. Jest taka swojska,
łatwa do polubienia, można jej współczuć i dopingować w życiowych poczynaniach.
To taki typ bohaterki, który wzbudza sympatię już od samego początku i nie
zwodzi, jest jednoznaczny, można się z nim utożsamić, nie zaskakuje niczym
nowym lub niepokojącym. Alice jest uosobieniem łagodności i wyjątkową
pielęgniarką. Na tyle wyjątkową, że jako pierwsza dostrzega sygnały nadawane do
świata przez pozornie bezwolnego Franka. Oboje – ona w kitlu i on na szpitalnym
łóżku – bardzo się przejmą sytuacją kobiety, która trafia na oddział tak
bezradna. Wcześniej jednak zawalczyła o swoją wolność. Chciała coś zakończyć.
Czemuś się przeciwstawić.
Wspomniałem
o tym, że Elgard fantazjuje na temat macierzyństwa. Wokół niego zbuduje się
piętrowa intryga i łatwo będzie się zorientować, w jakie karty grają ze sobą
bohaterowie, ale przede wszystkim – jaka jest rola dziecka w funkcjonowaniu
kobiet przedstawionych na kartach tej powieści. Nie
wiem, który obraz jest bardziej przejmujący: kobiety niemogącej zostać matką i
walczącej z traumą kolejnych nieudanych prób zajścia w ciążę czy kobiety, która
swoje dziecko chce chronić za wszelką cenę. Ten imperatyw zmienia sposób
myślenia o świecie i postrzegania go. Tworzą się trudne do wytrzymania
nastroje, opisywane są ciężkie chwile, ale także neurozy i prowadzące do
niespodziewanych konsekwencji działania. Wszystko skoncentrowane na więzi
budowanej między matką a potomkiem – tym nieistniejącym i tym, który już dawno
nie potrzebuje troski oraz opieki.
Emily Elgard zaczyna cytatem
z Coelho, co może trochę niepokoić, ale okazuje się dobrym komentarzem do
opowieści na temat tego, w jaki sposób nasze życie może balansować między
szczęściem a rozpaczą. Autorka
portretuje stany dużego stresu swoich bohaterów i ukazuje ich w takich
momentach życia, w których z trudem mogą wziąć za siebie odpowiedzialność.
Dodatkowo pokazuje, jak wielką determinacją możemy się wykazać, kiedy określimy
ten cel najważniejszy, bezwzględny priorytet działań. Trudno nie odnieść
wrażenia, że ta książka w gruncie rzeczy nie opowiada o bezkompromisowości
działań, lecz przede wszystkim o zagubieniu. Ale jest też element kryminalny.
Zbrodnia, która miała zostać popełniona, jednak zbieg okoliczności spowodował,
że stało się inaczej. Za tym stoi cały szereg nieprzewidywalnych wydarzeń i
droga do odkrywania tożsamości oprawcy. A także nieco zbyt obszerna warstwa
narracji, która być może trochę za dużo nam tu komentuje, uzasadnia i
podkreśla.
„Gdybyście
ją znali” to tryptyk o rodzinnych dramatach, które są nam tutaj jedynie
nakreślane, ale dość interesująco zwracają uwagę na swoje niedopowiedzenia.
Najbardziej czytelne i jednoznaczne wydaje się życie Alice. Czy jednak Frank i
Cassie mają do odsłonięcia na tyle dużo, że też możemy wejść w ich życie i
poznać relacje z najbliższymi? Elgard opowiada o całej sferze emocji, która nie
jest tutaj wyrażona wprost, ledwie sygnalizowana. To bowiem książka o
nastrojach, przeczuciach i silnych doznaniach. Takich, które mogą zmienić bieg
czyjegoś życia, a także uratować od katastrofy. Takich, z którymi czasami
trzeba się ukrywać, bo można… zagrozić samemu sobie. Intrygujące!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz