Wydawca: Sonia
Draga
Data wydania: 26 września 2018
Liczba stron: 304
Przekład: Justyna Czechowska
Oprawa: miękka
Cena det.: 38 zł
Tytuł recenzji: Oblicza wyobcowania
Johanna Holmström, fińska
pisarka pisząca po szwedzku, w jednym tomie zawarła literacką fantazję rozpiętą
w czasie na stuleciu, w której zawarła przejmujący obraz kobiecej rozpaczy,
desperacji, szaleństwa i samotności. Bazując na historii szpitala na fińskiej
wyspie Seili, stworzyła tryptyk egzystencjalny, w którym stygmatyzowane ofiary
ukazane są w zaskakująco różnym świetle i rozmaitych zależnościach. Początkowo
myślałem, że „Wyspa dusz” jest – podobnie jak tytuł – powieścią zbyt dosłowną, a
przez to w dużym stopniu za intensywną. Przekonałem się jednak, że zastosowana kmpozycja
opowieści i uplastycznianie mnożących się dramatów są jednak lepszym wyjściem
niż budowanie dłuższej – co sugerowałaby choćby rozpiętość czasowa – formy
narracyjnej na bazie historii o wyspie izolowanych od społeczeństwa kobiet.
Holmström wybrnęła z dość trudnego zadania bardzo dobrze. Ta powieść bardzo
zapada w pamięć, choć jest chwilami narracją przesytu. Czytelnik nie jest w stanie udźwignąć takiej ilości traumy, jaką
serwuje nam autorka, ale z drugiej strony jest podstawiony wobec trudnej, lecz
możliwej konfrontacji z cierpieniem. Tym niewyrażonym także, bo to o nim w
dużej mierze jest ta książka. Nie o tym, co portretowane kobiety mówią czy
robią, ale głównie o tym, co skrywają w milczeniu, w miejscu zesłania na
zawsze, bez możliwości powrotu do społeczeństwa.
Kristina topi córkę w rzece.
Chce choć przez chwilę mieć odrobinę ciszy i spokoju. Nie wie, że od tego
momentu spokoju nie zazna już nigdy, a stan katatonii będzie jedynie próbą
oderwania się od szaleństwa, w jakie wpadnie. Elli ucieka z domu, by odrzucić wszystkie
ograniczenia oraz schematy. Decyduje się na hedonistyczny tryb życia u boku
kochanka, a on porzuca ją w chwili próby. Sigrid przygląda się obu kobietom,
gdy staną się już pacjentkami zakładu, w którym pracuje. Kristina skryła się
już w sobie i chce odejść. Ekspresyjna Elli jest gotowa zrobić wszystko, by
wydostać się z miejsca, z którego nie udało się wydostać żadnej pacjentce. Wszystkie trzy kobiety połączy coś więcej
niż tylko wyobcowanie i pragnienie przynależności do kogoś, kogo nie mogą mieć
przy sobie. Wszystkie opowiedzą na trzy sposoby historię miejsca, w którym
piekło egzystencji było piekłem przede wszystkim izolacji od normalnego życia.
Tego, w którym nie mają prawa funkcjonować dzieciobójczynie, buntowniczki,
kobiety wykraczające poza ramy społeczności, konwenansów i tego, co narzuca im
płeć. Piekło kobiet bezwzględnie odrzuconych przez społeczeństwo. Surowe tak
samo, jak surowe dla samych siebie będą ofiary szpitala stającego się
więzieniem dusz.
Johanna
Holmström opowiada o niewyobrażalnych pokładach rozpaczy, w których kobiety są
nie tyle samotne, ile pozbawione jakiejkolwiek możliwości ekspiacji, powrotu do
normalności. Z pewnością najmocniej zapada w pamięć
historia Kristiny, która zresztą dominuje w powieści, ale „Wyspa dusz” to
przede wszystkim opowieść o bezbronności wobec prawa i obyczajów. Fińską
kobietę końca XIX wieku przestrzega się, by w lesie uważała na dzikie
zwierzęta, a nie przestrzega przed jurnymi mężczyznami mogącymi wziąć sobie
każde ciało, które uznają przez chwilę za atrakcyjne. Kobieta nie ma prawa do
skutecznej samoobrony, nawet w obliczu faktów skłaniających do tego, by jej
choć raz wysłuchać. Kobieta uprzedmiotowiona u Holmström to symbol
niesprawiedliwości społecznej, stygmatyzacji płciowej i panoramiczny obraz funkcjonowania
wedle praw narzucających formy i sposoby tak zwanego normalnego życia.
Autorka wyraźnie sugeruje,
że każdy rodzaj szaleństwa i desperacji to stan, który domaga się zrozumienia, a
ono jest możliwe poprzez wysłuchanie. Dlatego zmusza czytelnika do uważnego
śledzenia prezentowanych historii, bez zadawania pytań, bez interpretowania,
bez mniej lub bardziej zasadnej oceny. Są kobiety i są ich historie.
Wstrząsające, gdy mają swój finał w miejscu, w którym już się nie leczy, tam
się po prostu izoluje. Spojrzenie na tę izolację jest wieloznaczne choćby
wówczas, gdy znajdziemy w powieści sugestie, że wyspa ze swym oddaleniem od
codziennego życia w jakimś stopniu może być od tego życia skutecznym
wybawieniem. Ale na pierwszy plan wysuwa się wszystko to, co czytelne i
domagające się uwagi. Błędy i konsekwencje tych błędów. Wyobcowanie i idące z nim
w parze wielowymiarowe szaleństwo dusz. Cierpienia
portretowane przez Johannę Holmström mają na celu uwrażliwienie na to, jak
skomplikowany jest pejzaż emocjonalny kobiety jednoznacznie uznanej za
jednostkę szkodliwą społecznie. W przestrzeni izolacji i cierpienia znajdą się
wszystkie nienazwane bolączki i deficyty, znajdzie tam swoje miejsce cień każdej
utraty. Szpital dla nieuleczalnie chorych psychicznie kobiet staje się
przestrzenią makabryczną, ale opowiada też w szerszym aspekcie o zniewoleniu
społecznym, upodleniu kobiet i kobiecej determinacji, by walczyć z systemem, z
którym nie sposób wygrać. Podobnie jak ze swoimi lękami i wciąż na nowo
przeżywanymi dramatami. Ta powieść nie tylko punktuje oblicza zniewolenia oraz
opresji, ona przede wszystkim stara się ukazać jak najbardziej czytelnie
dramaty, których interpretacje należą do ludzi bez empatii. A może chodzi także
o dość mroczne memento: wysp izolacji ludzkiej rozpaczy może być wciąż bardzo
wiele, a te izolujące nieszczęśliwe kobiety wydają się wyjątkowo opresyjne, gdy
nie dają ofiarom szans na żadną obronę.
Holmström opowiada także o
rozpaczliwych potrzebach przynależności i o tym, co się dzieje, gdy nie zostaną
one zaspokojone. O schematach, w których nieszczęśliwe kobiety zwyczajnie
upadają, nie mogąc ich znieść, ponosząc później najsurowszą z kar. Ale to też powieść
o miłości. Nie chcę zdradzić niczego więcej, bo w tym oceanie smutku i dramatów
pojawia się stopniowo wizerunek czegoś ciepłego i trwałego. Coś wyłania się z
mroku i z mgły wspomnień straumatyzowanych kobiet. Ale jest tu przede wszystkim
autorska sugestia, że ludzka krzywda nie zna wymiaru i definicji. Dzieje się
wciąż na nowo. Wszędzie tam, gdzie łatwo stawia się granice i zbyt szybko
generuje w świadomości ogółu stygmat. To
powieść będąca hołdem dla tych kobiet, które zbieg okoliczności uczynił
ofiarami w kilku znaczeniach. Także dla tych, które w swym dramacie ofiary były
gotowe na to, by walczyć o siebie. Wstrząsająca i sugestywna powieść ze
świetnie nakreślonym klimatem wybrzeża południowej Finlandii. Zdecydowanie przyciąga
uwagę od początku do końca.
3 komentarze:
Skandynawskie klimaty - to lubię. Pozdrawiam imiennika.
Bardzo piękna i zachęcająca do przeczytania książki recenzja. :)
Właśnie czytam. Znakomita książka!
Prześlij komentarz