Wydawca: Świat
Książki
Data wydania: 19 czerwca 2019
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka
Cena det.: 29,90 zł
Tytuł recenzji: Wizje wyobcowania
Debiut literacki Katarzyny
Kubickiej to przede wszystkim odważna próba formalnego uwalniania emocji w
słowach, ale także portretowania otoczenia, w którym emocje się odbijają,
rezonują, stają się czymś innym i nazywają co innego. „Ballada o Sylwii” przykuwa
uwagę od pierwszych stron. Widać, że jest to rzecz bardzo dojrzała, bo Kubicka
doskonale wie, o czym chce napisać, a jednocześnie pisze tak, by pozostawiać
marginesy wątpliwości. Na tych marginesach zapisuje to, co najważniejsze. W
specyficznej polifonii językowej. To nie tylko fascynujące studium
wyobcowania. To odważna próba zderzenia nieuformowanej jeszcze, poszukującej i
wątpiącej kobiecej tożsamości z otoczeniem mającym gotowe formuły i granice dla
jej określania. Podoba mi się zwłaszcza metafora kamienia – to swoista
pewność ludzkiego życia, ale też coś, co bohaterkę przygniata, chciałaby ten
ciężar komuś oddać. Problem polega na tym, że jest osobna i w tej osobności
oceniana. Ta powieść pokaże także, jak kształtuje się społeczny kontekst
ludzkich głosów o nas samych. Jak bardzo może być opresyjny i jak niezwykle
trudno wyjść mu naprzeciw.
To, co przykuwa uwagę, to
przede wszystkim język, którym autorka chce opowiedzieć o neurozach,
kompleksach i rozczarowaniach swojej bohaterki. Sylwia pochodzi z małego
miasteczka, gdzie na co dzień „dogląda życia”, obserwując uporządkowane jego
przejawy. To miejsce, w którym model rodziny jest jak najbardziej oczywisty, a
sporą część świadomości społecznej kształtuje kościół, do którego Sylwia
również zajrzy w poszukiwaniu akceptacji. Normalność miejsca, z którego
wywodzi się bohaterka, to określone ramy i role społeczne, także czytelne
konteksty, w jakich nie mieści się Sylwia zarówno ze swym ciałem, jak i
umysłem. Istotna jest niejednoznacznie przedstawiona sfera seksualności
kobiety, ale także podkreślone to, w jaki sposób stygmatyzuje wygląd, a jak
deprecjonuje sposób myślenia o otoczeniu. Autorka w hipnotyzujący sposób
oddaje skomplikowaną strukturę wyobcowania kobiety – balansuje na granicy tego,
co realne i konieczne do bolesnego opisu, i tego, co roi sobie zainfekowany
niemocą i bezradnością umysł Sylwii. Katarzyna Kubicka niuansuje w języku
wszystkie lęki, ale także akty osobistego heroizmu bohaterki. Na przykład
zrobienie tego, czego oczekuje matka, wyjście do pracy, podjęcie się
obowiązków. Mamy tu do czynienia nie tylko z wymagającą frazą o drapieżnym
rytmie, ale także z ponurą diagnozą tego, jak funkcjonuje w małej społeczności
osoba z deficytami. Osoba wycofana w głąb siebie, czująca dyskomfort zarówno w
obcowaniu ze sobą, jak i z każdym, kto wyznacza jej role i zadania, do których
nie jest gotowa, których nie chce, nie potrzebuje.
Autorka symbolicznie obnaża
Sylwię. Stawia ją w opozycji, przede wszystkim dlatego, że kobieta mentalnie
jest gotowa przekroczyć trudne granice, jednak nie może tego zrobić, bo cały
czas jest kimś innym, obcym też dla siebie. Kubicka wprowadza
niepokojący nastrój odrealnienia, by jednocześnie bardzo silnie utrzymywać
bohaterkę na powierzchni życia, z którym kobieta sobie nie radzi. Sylwia nie
może się wydobyć z opresyjnego domu i miasteczka, ale także z własnej niemocy i
bezwolności, w które popadła, będąc ustawicznie ofiarą szykanowania. Jednak to
wszystko nie jest takie proste. Kubicka sięga daleko wstecz – przybliża całe spektrum
deficytów czułości i zainteresowania, z którymi jej bohaterka musiała się przez
lata mierzyć. Dzisiaj jej zaburzona perspektywa oglądu rzeczywistości idzie w
parze z mrocznymi fantazjami, a także naiwnymi marzeniami o tym, że można się
wydobyć z piekła własnej niemocy. Są również nakreślone skomplikowane relacje
rodzinne. Sylwia nie może wydobyć się z dusznego domu uporządkowanego przez
matkę, a jednocześnie nie ma sił i możliwości, by oddychać innym powietrzem,
poza oswojoną przestrzenią domową. Dramat bohaterki to możliwości, których nie
jest w stanie przyjąć, i niemożliwości blokujące ją przed zrobieniem ze swoim
życiem czegoś konstruktywnego.
„Ballada o Sylwii” wyjątkowo
trafnie portretuje to, w jaki sposób język opowieści zbliża się do rozchwianego
wnętrza bohaterki. Ta powieść bardzo przykuwa uwagę składnią –
nieuporządkowaną, chaotycznie bezradną wobec przeżyć. Sylwię poznajemy z kilku
perspektyw, ale tkwimy przede wszystkim w onirycznej nieco wizji nieustającego
zagrożenia. Wszystko i wszyscy wokół bohaterki mogą być
źródłem krzywdy. Nie chodzi tylko o inność wynikającą z niezdolności do
podjęcia pracy, znalezienia przyjaciół, życiowego partnera. Chodzi o tę
bezkompromisową beznadziejność położenia Sylwii. Opowiadającej historię
szykanowanych kobiet, które zamykają się w świecie własnych wyobrażeń, gdzie
próbują jakoś usankcjonować złowrogość świata. Dochodzą do tego jeszcze sprawy
kryminalne, więc system opresji urasta w wyobraźni bohaterki do niebotycznych
rozmiarów. To książka o autodestrukcji, której towarzyszymy w napięciu i
oniemieniu. Katarzyna Kubicka doskonale portretuje wyobrażenia umysłu
niesprawnego na tyle, by podporządkować się regułom stadnego życia w małej
społeczności. To nie tylko anatomia szaleństwa i postępującej dezintegracji
osobowości. To przede wszystkim językowa podróż w otchłań piekła bohaterki.
Autorka czytelnie sugeruje, kto i w jakich sytuacjach pogłębiał wycofanie
Sylwii i jej poczucie bycia kimś bezwartościowym, złym. Interesujące jest
portretowanie stanów emocjonalnych; jesteśmy w tyglu kompulsywnego przeżywania
świata, ale wciąż nie możemy zrozumieć istoty tego niedopasowania. Istotne jest
mylenie czytelniczych tropów, aby czytający wciąż na nowo zadawali sobie
pytanie o to, czego rzeczywiście bohaterka ma się bać.
Szykanowanie przez
najbliższych i otoczenie to za mało. Katarzyna Kubicka pisze gęstą,
przerażającą chwilami powieść o autodestrukcji i rozmaitych odcieniach strachu
przed życiem. Świeży jest styl i stałe zacieranie granic między tym, co
rzeczywiście przeżyte, a tym, co wyobrażone. Mroczna wizyjność tej powieści
każe zastanawiać się także nad tym, co może
być dla bohaterki synonimem spokoju i końca udręki. Kubicka zwodzi czytelnika,
nie pozwala mu opuścić Sylwii i świata jej rojeń. Konfrontuje także jednostkę
wrażliwą i o zaburzonym poczuciu własnej wartości z bezkompromisowym światem
wokół, który każdą inność usiłuje zwalczyć. To zatem wyjątkowo wyrazisty oraz
sugestywny debiut. Pulsujący rytm zdań doskonale oddaje to, w jaki sposób
na co dzień myślimy, oceniamy, uznajemy coś za zasadne, odrzucamy
nieprzystawalność. „Ballada o Sylwii” to także odważna książka o tym, że
kobieca tożsamość nie ma określonych przynależności. Bohaterka wydobywa się z
nich, ale też je kontestuje. Wartościuje, co jest w niej słuszne, a czego
chciałaby się pozbyć. Tyle że proza Kubickiej nie określa wprost modelu
funkcjonowania w małej społeczności, ona ten model dekonstruuje – nikt nie jest
tym, kim się wydaje, nikt nie jest na miejscu i w porządku. A główna bohaterka
bardzo sugestywnie wyraża wstyd. Wstydzimy się siebie, przerzucając wstyd na
innych.
PATRONAT MEDIALNY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz