2019-06-17

„Ballada o Sylwii” Katarzyna Kubicka


Wydawca: Świat Książki

Data wydania: 19 czerwca 2019

Liczba stron: 272

Oprawa: miękka

Cena det.: 29,90 zł

Tytuł recenzji: Wizje wyobcowania

Debiut literacki Katarzyny Kubickiej to przede wszystkim odważna próba formalnego uwalniania emocji w słowach, ale także portretowania otoczenia, w którym emocje się odbijają, rezonują, stają się czymś innym i nazywają co innego. „Ballada o Sylwii” przykuwa uwagę od pierwszych stron. Widać, że jest to rzecz bardzo dojrzała, bo Kubicka doskonale wie, o czym chce napisać, a jednocześnie pisze tak, by pozostawiać marginesy wątpliwości. Na tych marginesach zapisuje to, co najważniejsze. W specyficznej polifonii językowej. To nie tylko fascynujące studium wyobcowania. To odważna próba zderzenia nieuformowanej jeszcze, poszukującej i wątpiącej kobiecej tożsamości z otoczeniem mającym gotowe formuły i granice dla jej określania. Podoba mi się zwłaszcza metafora kamienia – to swoista pewność ludzkiego życia, ale też coś, co bohaterkę przygniata, chciałaby ten ciężar komuś oddać. Problem polega na tym, że jest osobna i w tej osobności oceniana. Ta powieść pokaże także, jak kształtuje się społeczny kontekst ludzkich głosów o nas samych. Jak bardzo może być opresyjny i jak niezwykle trudno wyjść mu naprzeciw.

To, co przykuwa uwagę, to przede wszystkim język, którym autorka chce opowiedzieć o neurozach, kompleksach i rozczarowaniach swojej bohaterki. Sylwia pochodzi z małego miasteczka, gdzie na co dzień „dogląda życia”, obserwując uporządkowane jego przejawy. To miejsce, w którym model rodziny jest jak najbardziej oczywisty, a sporą część świadomości społecznej kształtuje kościół, do którego Sylwia również zajrzy w poszukiwaniu akceptacji. Normalność miejsca, z którego wywodzi się bohaterka, to określone ramy i role społeczne, także czytelne konteksty, w jakich nie mieści się Sylwia zarówno ze swym ciałem, jak i umysłem. Istotna jest niejednoznacznie przedstawiona sfera seksualności kobiety, ale także podkreślone to, w jaki sposób stygmatyzuje wygląd, a jak deprecjonuje sposób myślenia o otoczeniu. Autorka w hipnotyzujący sposób oddaje skomplikowaną strukturę wyobcowania kobiety – balansuje na granicy tego, co realne i konieczne do bolesnego opisu, i tego, co roi sobie zainfekowany niemocą i bezradnością umysł Sylwii. Katarzyna Kubicka niuansuje w języku wszystkie lęki, ale także akty osobistego heroizmu bohaterki. Na przykład zrobienie tego, czego oczekuje matka, wyjście do pracy, podjęcie się obowiązków. Mamy tu do czynienia nie tylko z wymagającą frazą o drapieżnym rytmie, ale także z ponurą diagnozą tego, jak funkcjonuje w małej społeczności osoba z deficytami. Osoba wycofana w głąb siebie, czująca dyskomfort zarówno w obcowaniu ze sobą, jak i z każdym, kto wyznacza jej role i zadania, do których nie jest gotowa, których nie chce, nie potrzebuje.

Autorka symbolicznie obnaża Sylwię. Stawia ją w opozycji, przede wszystkim dlatego, że kobieta mentalnie jest gotowa przekroczyć trudne granice, jednak nie może tego zrobić, bo cały czas jest kimś innym, obcym też dla siebie. Kubicka wprowadza niepokojący nastrój odrealnienia, by jednocześnie bardzo silnie utrzymywać bohaterkę na powierzchni życia, z którym kobieta sobie nie radzi. Sylwia nie może się wydobyć z opresyjnego domu i miasteczka, ale także z własnej niemocy i bezwolności, w które popadła, będąc ustawicznie ofiarą szykanowania. Jednak to wszystko nie jest takie proste. Kubicka sięga daleko wstecz – przybliża całe spektrum deficytów czułości i zainteresowania, z którymi jej bohaterka musiała się przez lata mierzyć. Dzisiaj jej zaburzona perspektywa oglądu rzeczywistości idzie w parze z mrocznymi fantazjami, a także naiwnymi marzeniami o tym, że można się wydobyć z piekła własnej niemocy. Są również nakreślone skomplikowane relacje rodzinne. Sylwia nie może wydobyć się z dusznego domu uporządkowanego przez matkę, a jednocześnie nie ma sił i możliwości, by oddychać innym powietrzem, poza oswojoną przestrzenią domową. Dramat bohaterki to możliwości, których nie jest w stanie przyjąć, i niemożliwości blokujące ją przed zrobieniem ze swoim życiem czegoś konstruktywnego.

„Ballada o Sylwii” wyjątkowo trafnie portretuje to, w jaki sposób język opowieści zbliża się do rozchwianego wnętrza bohaterki. Ta powieść bardzo przykuwa uwagę składnią – nieuporządkowaną, chaotycznie bezradną wobec przeżyć. Sylwię poznajemy z kilku perspektyw, ale tkwimy przede wszystkim w onirycznej nieco wizji nieustającego zagrożenia. Wszystko i wszyscy wokół bohaterki mogą być źródłem krzywdy. Nie chodzi tylko o inność wynikającą z niezdolności do podjęcia pracy, znalezienia przyjaciół, życiowego partnera. Chodzi o tę bezkompromisową beznadziejność położenia Sylwii. Opowiadającej historię szykanowanych kobiet, które zamykają się w świecie własnych wyobrażeń, gdzie próbują jakoś usankcjonować złowrogość świata. Dochodzą do tego jeszcze sprawy kryminalne, więc system opresji urasta w wyobraźni bohaterki do niebotycznych rozmiarów. To książka o autodestrukcji, której towarzyszymy w napięciu i oniemieniu. Katarzyna Kubicka doskonale portretuje wyobrażenia umysłu niesprawnego na tyle, by podporządkować się regułom stadnego życia w małej społeczności. To nie tylko anatomia szaleństwa i postępującej dezintegracji osobowości. To przede wszystkim językowa podróż w otchłań piekła bohaterki. Autorka czytelnie sugeruje, kto i w jakich sytuacjach pogłębiał wycofanie Sylwii i jej poczucie bycia kimś bezwartościowym, złym. Interesujące jest portretowanie stanów emocjonalnych; jesteśmy w tyglu kompulsywnego przeżywania świata, ale wciąż nie możemy zrozumieć istoty tego niedopasowania. Istotne jest mylenie czytelniczych tropów, aby czytający wciąż na nowo zadawali sobie pytanie o to, czego rzeczywiście bohaterka ma się bać.

Szykanowanie przez najbliższych i otoczenie to za mało. Katarzyna Kubicka pisze gęstą, przerażającą chwilami powieść o autodestrukcji i rozmaitych odcieniach strachu przed życiem. Świeży jest styl i stałe zacieranie granic między tym, co rzeczywiście przeżyte, a tym, co wyobrażone. Mroczna wizyjność tej powieści każe zastanawiać się także nad tym, co może być dla bohaterki synonimem spokoju i końca udręki. Kubicka zwodzi czytelnika, nie pozwala mu opuścić Sylwii i świata jej rojeń. Konfrontuje także jednostkę wrażliwą i o zaburzonym poczuciu własnej wartości z bezkompromisowym światem wokół, który każdą inność usiłuje zwalczyć. To zatem wyjątkowo wyrazisty oraz sugestywny debiut. Pulsujący rytm zdań doskonale oddaje to, w jaki sposób na co dzień myślimy, oceniamy, uznajemy coś za zasadne, odrzucamy nieprzystawalność. „Ballada o Sylwii” to także odważna książka o tym, że kobieca tożsamość nie ma określonych przynależności. Bohaterka wydobywa się z nich, ale też je kontestuje. Wartościuje, co jest w niej słuszne, a czego chciałaby się pozbyć. Tyle że proza Kubickiej nie określa wprost modelu funkcjonowania w małej społeczności, ona ten model dekonstruuje – nikt nie jest tym, kim się wydaje, nikt nie jest na miejscu i w porządku. A główna bohaterka bardzo sugestywnie wyraża wstyd. Wstydzimy się siebie, przerzucając wstyd na innych.


PATRONAT MEDIALNY

Brak komentarzy: