2021-04-19

„Riot Baby” Tochi Onyebuchi

 

Wydawca: Relacja

Data wydania: 21 kwietnia 2021

Liczba stron: 214

Przekład: Katarzyna Rosłan

Oprawa: miękka

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Życie jako bunt

Tochi Onyebuchi opowiada o wyobcowaniu swoich czarnoskórych bohaterów w nieco inny sposób niż znakomity Uzodinma Iweala, autor „Ani złego słowa”. Jego bohaterowie nie są introwertykami. Nawet gdyby chcieli nimi być, otaczający ich świat nie pozwoliłby na to. „Riot Baby” rozpina swoją dramatyczną narrację między wschodnim a zachodnim wybrzeżem Stanów Zjednoczonych, bo południe kraju już w zasadzie nie istnieje, a Amerykanie podzielili się wedle koloru skóry, tworząc tam, gdzie jeszcze jest życie, konglomerat przemocy, pogardy i nienawiści. Rodzeństwo z tej krótkiej, ale bardzo intensywnej powieści będzie musiało walczyć o siebie w złości i dużym napięciu emocjonalnym. Będą działać tak, jakby krzyczeli – wyraziście, przejmująco, w pełen ekspresji sposób. Opowiadając o losach ludzi połączonych więzami krwi, Onyebuchi proponuje panoramiczny świat drastycznych podziałów i wiecznej niestabilności. „Riot Baby” to książka z wyraźnie nakreślonym problemem społecznym. Identyfikacja ze światem poprzez kolor skóry i animozje, jakie z tego wynikają, zbliża tego autora do przesłań powieści Colsona Whiteheada. Ale Tochi Onyebuchi jest jednocześnie bardzo oryginalny. Stawia nie tyle na hiperbolizację, ile na kondensację bardzo wielu treści w krótkiej formie futurystycznej etiudy literackiej. Dlatego to ostra jak żyletka proza o tym, co najgorszego nas spotyka w świecie rasizmu i przemocy. Bardzo mocno zapadająca w pamięć dzięki niepowtarzalnemu rytmowi. Jednak ta struktura spowoduje, że niekoniecznie będzie to książka dla każdego. Onyebuchi stawia bowiem wyzwania nie tylko przed swoimi bohaterami, ale również przed czytającymi. Dawno nie spotkałem się z tak dosadną prozą o gniewie, w której autor ukrył tyle wrażliwości wobec swoich postaci. Dawno nie czytałem książki o tak niepokojącym i niejednoznacznym przekazie.

Mała Ella zadaje babci dramatyczne pytanie: „Czemu wszyscy są przeciwko sobie?”. Ella wychowuje się w świecie, który wciąż buzuje mrocznymi emocjami. W tym świecie przeznaczeniem chłopca jest zginąć zastrzelonym na ulicy, a co czeka dziewczynkę? Ella nienawidzi świata, w którym przygląda się przemocy i bierności wobec tej przemocy. W tym świecie jej mama nosi w sobie nowe życie. Kevin narodzi się tam, gdzie chaos i agresja kreśliły stale niepewne i wciąż zmieniające się granice przestrzeni bezpieczeństwa.

Po latach Kevin stanie do konfrontacji z okrutnym światem, w którym zawsze trzeba dokonywać bezkompromisowych wyborów. Naznaczony miejscem i czasem urodzenia wydaje się skazany na los uwięzionego. I owszem, trafia do więzienia. Poszukując akceptacji w grupie rówieśniczej, która na ulicy chce zaznaczyć swoją obecność i tożsamość, traci wolność. Kiedy ją w końcu odzyska, zorientuje się, że w świecie, w którym przyszło mu żyć, wszystko ma swoją cenę. Także owa wolność, która może być tylko iluzoryczna.

Postać Elli uosabia w sobie pewne fantazje o nadludzkiej sile, dzięki której jesteśmy w stanie zobaczyć i zrozumieć więcej. Tochi Onyebuchi w bardzo oryginalny sposób portretuje bohaterkę, która przyjmuje na siebie ciosy od świata, a jednocześnie jest w stanie te ciosy oddawać. Siwowłosa Ella ma zdolność przemieszczania się w niezwykły sposób, może też zajrzeć również do czyichś wspomnień. Przeplatająca się pierwszoosobowa narracja Kevina, który doświadcza niesprawiedliwości świata w tej najbardziej bezpośredniej formie, z opowieściami Elli kryjącymi w sobie egzystencjalny i metafizyczny niepokój, świetnie budują napięcie książki. Autor od początku do końca usiłuje oddać to, w jakiej niezgodzie na rzeczywistość trwają jego bohaterowie. Odmalować ich bezradność, ale również gniew. To silnie związane ze sobą rodzeństwo będzie parą buntowników, dla których najważniejsze stanie się poszukiwanie wolności w świecie, w którym przemoc wyznaczyła granice niewoli. Nieprzypadkowo sceny więzienne łączą się tutaj z opowieściami z tego tak zwanego wolnego świata poza przestrzenią krat i poza zasięgiem okrutnych strażników. Wszystko, o czym pisze Onyebuchi, to rzeczywistość takich zbiegów okoliczności, które uniemożliwiają wolne wybory. A za opresją stoi nie tylko kolor skóry, lecz również świadomość tego, o co warto walczyć i co staje się nie do pokonania.

„Riot Baby” to wartka opowieść o świecie, gdzie symboliczny żar leje się z nieba, ale w którym bohaterom wciąż jest gorąco przede wszystkim od emocji. Strukturalna i wszechobecna przemoc kształtuje ich tożsamość. A w niej bunt musi połączyć się z agresją. Wydaje się, że nie ma innej drogi. Ella ze swoimi niezwykłymi umiejętnościami może przyjrzeć się, jak naprawdę wyglądają podziały i co je tworzy. Nie jest w stanie jednak ochronić brata przed tym, jakie konfrontacje czekają go z racji tego, gdzie się urodził i jaki ma kolor skóry.

Tochi Onyebuchi sugeruje, że zarówno przemoc, jak i tak zwany pokój to dwa równie sztucznie wykreowane stany, które nie są niczym naturalnym. Człowiek w tej powieści nie jest władny, by tak wymyślić swoje życie w społeczeństwie, aby nikomu nie wyrządzało szkody. Książka opowiada o dekadach powtarzającej się przemocy i powtarzających się stanach iluzorycznego pokoju. Wolność definiuje wszczepiony pod skórę chip, a przemoc – wciąż narastający gniew, który jednocześnie wywołuje gniew w otoczeniu. „Riot Baby” fantazjuje o tym, czym mogą skutkować stany destabilizacji i równowagi, jeśli naznaczone są pogardą i pokładami nienawiści. Czy jednak jest to powieść pesymistyczna w swej wymowie? Na pewno autor stara się sugerować, że tylko pozornie świat przedstawiony odzwierciedla to, co wszystkim nam przychodzi do głowy, gdy myślimy o rasowych antagonizmach w Stanach Zjednoczonych.

Onyebuchi opowiada o ludzkich tęsknotach, które z jednej strony niszczą, z drugiej jednak stają się motorami napędowymi walki o siebie. W świecie tej powieści nie ma miejsca na kompromisy, jednak jest tu czytelnie zarysowana nadzieja pośród bezradności wobec przemocy. Czy cokolwiek pozwoli bohaterom uciec od opresji? Można szukać odpowiedzi na to pytanie, czytając fragmenty „Riot Baby”, jakby były osobnymi opowieściami. Ale dopiero wydźwięk obu historii – siostry i brata – stworzy przestrzeń dla trudnych pytań finałowych.

Onyebuchi proponuje podróż w przyszłość, w której możemy się znaleźć jeszcze bardziej osamotnieni, przepełnieni frustracjami i gniewem. Ukazuje obraz świata niemogącego już istnieć bez podziałów. Jednocześnie zadaje pytania o to, co w gruncie rzeczy dzieli. Bardzo niejednoznaczne fantazje może podsuwać lektura tej dynamicznej powieści o poszukiwaniu ukojenia w świecie wiecznej troski i gniewu.  

Brak komentarzy: