2021-12-07

„Szelest” Małgorzata Oliwia Sobczak

 

Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 10 listopada 2021

Liczba stron: 352

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 42,99 zł

Tytuł recenzji: Mrok przeszłości

Nie miałem sposobności zapoznać się dotychczas z twórczością Małgorzaty Oliwii Sobczak i pomyślałem sobie, że świetną okazją ku temu będzie lektura powieści z nowego cyklu, który autorka rozpoczyna w sposób bezpruderyjny, prowokacyjny i intrygujący zarazem. Stawiałem tej książce wysoką poprzeczkę, zakładając doświadczenie twórcze autorki, i rzeczywiście jest to powieść kryminalna, która została zaplanowana w każdym detalu i świetnie odsłania przed czytelnikiem swoje tajemnice. Jej świat przedstawiony został tak skonstruowany, że można sobie z dużym prawdopodobieństwem typować, kto jest psychopatycznym mordercą. Sobczak wywiodła mnie w pole, obstawiałem kogoś innego. Męskie postacie rysowane są tak charakterystycznie, że każda z nich sugeruje jakąś dwuznaczność, mroczną tajemnicę gdzieś poza tym, co możemy ujrzeć i zrozumieć. Ale ta powieść ma jeden zasadniczy atut. Bardzo dobrze współgrają tu dwie płaszczyzny czasowe, funkcjonując na takich samych prawach, będąc tak samo ważne. Intryga „Szelestu” rozpięta jest między wydarzeniami sprzed prawie dwóch dekad a dynamiczną teraźniejszością. W przeciwieństwie do wielu powieści tego gatunku retrospekcje nie są tutaj punktowe, by jedynie dramatyzować rozwiązania fabularne. Szybko zorientujemy się, że przeszłość jest tu czasem obecnym. Że główna bohaterka naznaczona traumami wspomnień, od których nie może się uwolnić, nie będzie świadoma tego, w jak znacznym stopniu te wspomnienia do niej powrócą.

Alicja Grabska to nowa femme fatale polskiego kryminału. Bardzo niejednoznaczna i niezwykle ciekawie skonstruowana postać. Taka, która z pewnością da życie kolejnym powieściom, a „Szelestowi” umożliwia wyróżnienie się na kilka sposobów. To duża sztuka stworzyć sugestywną bohaterkę, kiedy konkurencja w zakresie gatunku jest tak liczna i gdy każdy usiłuje wykreować oryginalną postać. Co przyciągnie naszą uwagę? Przede wszystkim istotne są w powieści Sobczak – i biografii Grabskiej – seksualność i erotyka. Mają związek zarówno z ludzką tożsamością, jak i kompulsywnymi próbami zapominania, kim się jest naprawdę. Sporo jest w tej powieści scen erotycznych. Dużo fantazji o oczekiwaniach, rozczarowaniach, ograniczeniach i pojmowaniu przestrzeni własnej wolności poprzez to, jak wykorzystuje się swoje ciało i jak daje się mu rozkosz. „Szelest” to również wieloznaczna opowieść o seksualnej przemocy. O tym, że taki rodzaj opresji może mieć bardzo wiele definicji. Że wulgarny i przypadkowy seks jest nie tylko pokłosiem frustracji i błędnych decyzji. Alicja Grabska wie, że seks ma w życiu duże znaczenie. Poznajemy także jej partnerów seksualnych. Młodych mężczyzn, którym dawała dostęp do swojego ciała przed laty, i doświadczonych kochanków traktowanych czasem przedmiotowo. Wokół tego, czym jest życie seksualne bohaterki, zbuduje się mroczna intryga. Opowieść snująca fantazje, że wszystko, czego doświadczyło się w młodości, może mieć przerażające konsekwencje. Także o tym, że w grach ze swoimi ciałami jesteśmy jednocześnie zdobywcami i przerażonymi swoją słabością ofiarami.

Mamy zatem dziennikarkę śledczą i będziemy mieć także policjanta z blizną na policzku. Oskar Korda w widoczny sposób nosi to, co skrywają w sobie głęboko inni bohaterowie tej powieści. Jego relacje z Grabską będzie można określić mianem specyficznych. Widzimy tu zarówno iluzoryczność bliskości, jak i całkiem pewną siebie obecność tuż obok, kiedy wsparcie okazuje się potrzebne, a nawet niezbędne. Zbiegi okoliczności spowodują, że wspólnie tropić będą zabójcę młodych kobiet. To morderstwa rytualne, ale za nimi stoi coś więcej. Gorzka pamięć tego, o czym nie chce pamiętać główna bohaterka. Wszystko powiąże się także z przeszłością jej przemocowego związku. Okazuje się, że od męża tyrana nie sposób jest tak po prostu uciec. Ale i niemożliwa jest ucieczka od wszystkiego, co tyranizuje, bo wydarzyło się i zapadło w pamięć nadzwyczaj boleśnie.

„Szelest” zwraca naszą uwagę także na codzienną lekkomyślność w kontakcie z technologiami informacyjnymi. Ile razy ściągnęliśmy aplikację, o której tak naprawdę niewiele wiedzieliśmy? Jak często taka aplikacja może zaburzać pracę naszego smartfona? Śledzić nas i obserwować? Bo o tym w gruncie rzeczy jest ta powieść – o konsekwencji przyglądania się, o mrocznym świadectwie obsesji, w której danse macabre tańczą fascynacja i nienawiść. Im mocniej wchodzimy w świat przeżyć dorastającej Grabskiej, tym więcej widzimy otaczającego ją zła. Ale także tego zła, za które w jakiś sposób jest odpowiedzialna. Bohaterka nie była grzeczną dziewczynką. W czasie, w którym wraz z Kordą próbuje odnaleźć mordercę, też nie jest bez skazy. Ktoś coś doskonale pamięta. Ktoś latami przygląda się jej z szaloną dokładnością. Rozpocznie się specyficzna gra, w której czytelnik będzie trochę zawieszony i zdezorientowany po tym, jak Sobczak po raz kolejny będzie odsłaniać, że typowany na zabójcę mężczyzna jednak nim nie jest.

Czytałem „Szelest” także jako frapującą opowieść o złych matkach. O piekle życia z nimi i o tym, że idiosynkrazji w pozornie najbliższej relacji nie tyle nie można się pozbyć, ile nie jest się świadomym tego, jak bardzo destrukcyjna może być toksyczna matka. U Sobczak takie kobiety będą dwie. A także dwa życiorysy, które z powodu macierzyńskich dysfunkcji stały się w jakiś sposób okaleczone, zniszczone. Intryga kryminalna ujawnia coraz więcej mrocznych zdarzeń z przeszłości. Okazuje się, na satysfakcję z popełniania zbrodni można długo czekać. Lecz widzimy także świat, w którym pewni ludzie weszli w dorosłość naznaczeni wyjątkowo bolesnymi skazami.

Małgorzata Oliwia Sobczak znakomicie wykorzystuje rekwizyty od dawna sprawdzone w filmach i powieściach grozy. Porcelanowa lalka, tajemnicze nagrania, układanie ciał ofiar w demonstracyjny sposób, w końcu poczucie ekscytacji, jakie towarzyszy mordercy. Każdy z tych elementów nasza wyobraźnia i wrażliwość skojarzą z jakąś już znaną historią i jest przez to dodatkowo mrocznie. Autorka wie, w jaki sposób ingerować w nasze poczucie bezpieczeństwa względem fikcji literackiej. Tutaj dzieje się coś, co już wcześniej nie było nam obce. Z tego wszystkiego Sobczak tworzy osobliwą narrację, odwołując się do tego atawistycznego lęku, który są w stanie wywołać określone przedmioty i sytuacje. „Szelest” jest opowieścią o szalonej obsesji, ale także o tym, jak obsesyjne może być powracanie do przeszłości. To w końcu gorzka historia kogoś, kto czuł się gorszy. Okazuje się, że niskie poczucie własnej wartości ma wielu bohaterów tej książki. „Szelest” jest też książką, która nie pozwala na to, by do swoich postaci się zbliżyć. Przyglądamy się im z dystansu. A potem wkraczamy w przerażający krąg, w którym mieszają się dawne doświadczenia i świeże emocje wraz z nadciągającym egzystencjalnym mrokiem. Intrygująca opowieść o zaburzeniach osobowości, ale także o tym, że ludzka tożsamość to świadomość potrzeb swojego ciała. Z dużą przyjemnością sięgnę po kolejne powieści tak interesująco rozpoczętego cyklu.

1 komentarz:

Jowita pisze...

Bardzo interesująca recenzja. Ta książka była moim pierwszym spotkaniem z autorką, ale zrobiła na mnie pozytywne wrażenie i cieszę się, że po nią sięgnęłam.