2023-05-26

„Madmuazelka” Grażyna Plebanek

 

Wydawca: Wydawnictwo Agora

Data wydania: 31 maja 2023

Liczba stron: 320

Oprawa: miękka

Cena det.: 49,99 zł

Tytuł recenzji: Tajemnica i powroty

Śledzę – bez wątpienia za każdym razem bardzo wyraźną – twórczość Grażyny Plebanek od naprawdę wielu lat i nie ze wszystkimi jej powieściami było mi po drodze. Bardzo byłem ciekaw tej najnowszej, bo zastanawiałem się, czy w autorka będzie kontynuować charakterystyczny sposób kreowania wizerunków kobiet znanych z „Bokserki” czy „Pani Furii”, czy może jednak zdecyduje się na większe niuansowanie i pozostawianie odbiorcom szerszego pola do interpretacji. „Madmuazelkę” czytało mi się znakomicie. Nie tylko dlatego, że jest tu mnóstwo postaci kobiecych i właściwie każda mogłaby mieć swoją osobną powieść. Najbardziej spodobała mi się wielowątkowa symbolika tej książki. Swego rodzaju powieści drogi, w której Plebanek – jak już nas do tego przyzwyczaiła – nie oszczędza mężczyzn i pokazuje niezwykłą moc kobiety, która staje się kreatorem rzeczywistości, a jednocześnie kimś na kształt demiurga dróg życiowych innych ludzi. „Madmuazelka” zawiera także to, co zapewne lubią czytelniczki i czytelnicy tej autorki, a mianowicie wyraźnie zarysowaną panoramę przemian w Europie, w której stale i niezwykle przygnębiająco Polska wydaje się albo mentalnym skansenem, albo dużo groźniejszą mentalną klatką.

W centrum wydarzeń znajdzie się małe, urocze polskie miasteczko. Ustka, w której wiatr szumiący od morza niepokojąco uderza w ściany i przemierza zakamarki pewnego bunkra. Metafora uwięzienia na polskiej prowincji albo prowincjonalnego stygmatu będzie tu zatem dźwięczała wyraźnie. Grażyna Plebanek opowiada o miejscu, w którym wydarzyła się tragedia, a potem kieruje ludzi z tego miejsca w świat. Każdy zabiera ze sobą wyjątkowo ciężki bagaż doświadczeń. I pamięć o przeżyciach granicznych. Na przykład o przemocy. W drodze będzie tutaj nie tylko główna bohaterka. Mroczne odwrócenie jej losu znajdziemy w dziejach mężczyzny, który pewnego dnia traci ojca. Wówczas utrat jest jednak kilka, a po jakimś czasie pojawią się ich konsekwencje. W swej kryminalnej odsłonie „Madmuazelka” jest równie nieoczywista jak w portretowaniu bardzo ciekawych wizerunków kobiet. Otóż dość szybko i z pełną samoświadomością pisarską Plebanek odsłania nam mroczną ustecką tajemnicę śmierci. I chociaż wiemy doskonale, co się wydarzyło, nie możemy być pewni i nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co wydarzyło się tak naprawdę. W jaki sposób zbieg okoliczności może naznaczyć kompletnie od siebie różnych ludzi. A także o ilu krzywdach przypomnieć. Bo kiedy umiera mężczyzna jednoznacznie portretowany jako ten, którego nie warto żałować, rodzi się jednocześnie ciekawa narracja o tym, co pozostawia za sobą denat, a raczej w jak wiele zawikłanych życiorysów wedrze się tylko dlatego, że był uosobieniem furii i wściekłości. Ale także obrzydliwego koniunkturalizmu oraz przemocy.

„Madmuazelka” bazuje przede wszystkim na retrospekcjach, choć bardzo ciekawymi przerywnikami są tu narracje pierwszoosobowe. Wyjaśniające czasem dużo więcej niż drobiazgowe odtwarzanie przeszłości. Mado przeżyła w swoim życiu bardzo wiele. Doświadczyła, czym jest odmienność, wyobcowanie, ale otrzymała też piękne życie u boku dziadków, zwiedziła wiele miejsc, dorastała w różnorodności i poszanowaniu drugiego człowieka, w pełnym swobody oraz niezwykłości świecie. Tymczasem Mado niesie ze sobą wspomnienie funkcjonujące w jej pamięci jako czarno-biały obraz tego, że postąpiła źle, a może zło spotkało się z nią zupełnie przypadkiem i kazało dokonać czynu, z którym wciąż się mierzy i o którego sens pyta. Mado jest córką zaburzającą idylliczny nieco świat swoich rodziców, którzy czuliby się najlepiej bez potomka. Takie wrażenie odnosi również starszy od niej Jakub. Oboje później staną się rodzicami zmuszonymi do podjęcia trudnych wyzwań. Świadomymi tego, że nie mogą powielić błędów swoich rodziców. A jednak ci, którzy rodzą i wychowują, odciskają tu wyjątkowy ślad na wspomnianej dwójce. Plebanek spoi ich losy w zaskakujący sposób. Być może zbyt prosto w pewnym momencie łączy kilka życiorysów w formie zaskakujących, choć istotnych dla fabuły spotkań. To, co najważniejsze, rozgrywa się jednak w poczuciu nieobecności i straty. A wszystko w niejednoznaczny sposób łączy się z nadbałtyckim bunkrem. Zawsze mamy w swoim życiorysie jakiś graniczny punkt. Doświadczenie, które zmienia, kształtuje i po którym nic nie jest takie samo. Mado oraz Jakuba połączy jedna tragedia. Ona będzie chciała zapomnieć o mrocznym wydarzeniu, on wiecznie żyć będzie z pamięcią o nim. A oboje spotkają się wtedy, kiedy przyjdzie do nich kolejne doświadczenie graniczne. Czy zdołają być po nim inni, lepsi?

„Madmuazelka” to rozpięta pomiędzy kilkoma obfitującymi w trudne zdarzenia społeczno-polityczne dekadami, a Plebanek nie omieszka wspomnieć o wielu traumach, którym świat musiał stawić czoło, a ludzie zmuszeni zostali do przemyślenia, czym jest człowieczeństwo w XXI wieku. Będzie tu sporo wyraźnych śladów tego, w jaki sposób wrze świat. Od okrucieństw rwandyjskiej rzezi w 1994 roku po pierwszy rok rządów Prawa i Sprawiedliwości w Polsce. W tym wszystkim Mado, która staje się obywatelką świata z każdą jego bolączką, a także Jakub zapadający się w głąb siebie, przegrywający coraz więcej, świadomy swej słabości i niezdolny do przemiany. Tymczasem obok tej dwójki bohaterów wyraźne i sugestywne sylwetki kobiet w różnym wieku, z różnym statusem materialnym, różnym światopoglądem i różnymi możliwościami życiowymi. Albo ich brakiem. W nowej powieści Plebanek kobieca krzywda ma bardzo różne oblicza. Jedno z nich jest drastycznie ponure, gdy prowadzi do samobójczej śmierci. Inne może przerażać jeszcze bardziej, gdy wiąże się z wyparciem przemocy ze swego życia, bo nie można kalać pamięci męża tyrana. Nie wiem, czy autorka chce zaznaczać płynne granice między słusznymi i niepewnymi wyborami życiowymi, czy bardziej od samego początku chodzi jej o to, aby te wybory były niejednoznaczne, zaskakujące oraz zdumiewające przede wszystkim dla postaci, które ich dokonują.

Główna bohaterka pisze książkę o Leni Riefenstahl, starając się zniuansować skomplikowane wybory życiowe tej postaci, a jednocześnie stworzyć opowieść o tym, że zbrodnicze czyny są łatwe do nazwania i napiętnowania, jednak niewiele jest refleksji na temat tego, co stoi na drodze, która może prowadzić do stygmatyzowanego działania. Zresztą to nie jest jedyna książka w książce, jeśli chodzi o „Madmuazelkę”. Ale Grażyna Plebanek, decydując się na grę detalami w swojej powieści, stawia też na coś innego. Na przykład różaniec. Opowiada o tym, jak przemocowi wobec siebie potrafimy być i jak jednocześnie nie umiemy się uwolnić od tego, by do kogoś lub czegoś za wszelką cenę przynależeć. A przecież ta książka to powieść drogi pokazująca, że podążanie ku wolności wydaje się najważniejsza. Ta wolność eksponowana jest tu również w ludzkiej seksualności, bo Plebanek wie, że w jej twórczości ważna jest erotyka, a „Madmuazelka” jest narracją sugestywnych i symbolicznie ważnych scen zbliżeń seksualnych.

To jednocześnie opowieść o tym, jak potężnym narzędziem manipulacji bywa przemoc. Codzienność naszego kraju staje się opresyjna właściwie w każdym wspomnieniu. Z tej Polski chce się wyjechać, ale tę Polskę wszędzie zabiera się ze sobą. Nadmorska prowincja symbolizuje więcej, niż pozornie się wydaje. Losy głównych bohaterów splatają się ze sobą w taki sposób, że Grażyna Plebanek daje wspaniałe pole do tego, by nakreślić nam fascynujące postacie drugiego planu. Tu każde zdarzenie zdaje się sugerować, że dalszy ciąg ku czemuś zmierza. Jednocześnie wciąż pojawia się przeszłość. Pamiętanie, które boli. Pamięć o doświadczeniu bycia specyficznym dzieckiem i łączącej się z nim obawie, jakim rodzicem będzie się po swoim specyficznym dzieciństwie. Poza wszystkim jednak „Madmuazelka” jest opowieścią o kobiecej solidarności, której Plebanek nie daje oczywistych wykładni. „Jestem specjalistką od słów” – deklaruje Mado już na wstępie. Mam wrażenie, że tym razem autorka staje się specjalistką od różnorodności: opowiadania o emocjach oraz o konsekwencjach tego, co robią one z życiem. Tym razem nie ma żadnych jasno określonych granic, „Madmuazelka” daleka jest też od dydaktyzmu czy hiperbolizacji, które we wcześniejszych powieściach Grażyny Plebanek nieco mnie rozczarowywały. Tutaj będzie również to, czego brakuje w polskiej literaturze obyczajowej: przede wszystkim doskonale skrojona historia, pasjonująca opowieść, stworzona z kilku mikroopowieści historia inicjacyjna z zagadką kryminalną wcześnie rozwikłaną na naszych oczach, ale zapowiadającą coś jeszcze bardziej tajemniczego.

Brak komentarzy: