Wydawca: Wydawnictwo Echa
Data wydania: 28 czerwca 2023
Przekład: Tomasz Wyżyński
Liczba stron: 296
Oprawa: twarda
Cena det.: 49,99 zł
Tytuł recenzji: Bunt i tożsamość
Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Echa zdobyło dla polskiego czytelnika kolejną świetną zagraniczną narrację o kobiecej tożsamości skonfrontowanej z określoną formą opresji. Miałem wrażenie, że monopol na nabywanie praw do tłumaczeń takich powieści, wszystkich interesujących i wszystkich wyjątkowo sugestywnych, ma Wydawnictwo Pauza, by wspomnieć jedynie wydane w tej oficynie powieści Ottessy Moshfegh, Therese Bohman czy Ariany Harwicz. Dlatego przekonywanie się po raz kolejny, że kobieca bohaterka we współczesnej literaturze jest zdecydowanie ciekawsza niż bohater płci męskiej, to sympatyczna niespodzianka i duża przyjemność. A może atrakcyjność powieści Felicii Berliner tkwi raczej w punktowaniu tego, jak społeczne i kulturowe tabu bywają deprecjonujące przede wszystkim dla kobiety. Jak bardzo kobieta w określonej kulturze i religii uprzedmiotowiona jest przede wszystkim przez patriarchalny, skostniały porządek, w którym… większość kobiet jest gotowa ściągnąć na swą uległą stronę wszystkie buntowniczki.
Bohaterka tej książki nie jest buntowniczką. A raczej mocno strywializowałbym jej portret psychologiczny, gdybym użył takiego określenia. „Szmuc”, wielowymiarowa powieść o niedostosowaniu, wyobcowaniu i przede wszystkim opresji samoświadomości, jest w swym podstawowym przesłaniu książką o konsekwencjach uwiedzenia przez iluzje. Tak pozwalałby ją interpretować główny wątek, bo pochodząca z ortodoksyjnej chasydzkiej rodziny młodziutka kobieta staje w obliczu uzależnienia od pornografii, które to uzależnienie urasta nie tylko do rangi szerszego problemu: co rozumieć, akceptować i przyjmować od życia, lecz staje się tu wymownym symbolem poszukiwania, zaspokajania oraz rozczarowania pewnymi potrzebami. Najmocniej jednak „Szmuc” wybrzmiewa jako historia tego, w jaki sposób wyzwolić się z tradycji, zachowując częściowo ukształtowaną przez nią tożsamość.
Tożsamość Rajzly zdecydowanie dopiero się kształtuje. Osiemnastolatka wchodząca w kolejny rok życia skonfrontowana jest w kilku mocnych scenach ze swoją terapeutką, która próbuje uporządkować jej emocje. Tylko czy Rajzla potrzebuje porządkowania, czy przede wszystkim zrozumienia, z jakiego powodu chce być inna niż reszta rodziny i co sankcjonuje tę potrzebę? Oczywisty wymiar zaprzeczenia – bo to książka także o tym, jak zaprzeczenia łączą się lub kłócą ze świadomością słuszności wybranej drogi – dostrzegamy tutaj w ciekawej kompozycji klamrowej. Bohaterka deklaruje, że nie może wyjść za mąż. Ów akt byłby nie tylko bezwolnym podporządkowaniem się religijnej i społecznej normie, wobec której Rajzla chce być w opozycji. Byłaby to próba uczynienia siebie wolną i niezależną. Próba podjęcia pierwszej świadomej oraz w pełni samodzielnej decyzji. Wydostania się z opresyjnego domu rodzinnego, z którego wchodząca w dorosłość bohaterka bierze jedynie drogowskazy w formie surowych zasad i nakazów.
„Szmuc” to powieść, która hierarchię podejmowania decyzji oraz ponoszenia ich konsekwencji w pewnej chasydzkiej rodzinie pokazuje w kilku nakreślonych niby mimochodem, ale wstrząsających scenach. Na przykład wtedy, kiedy czytamy, że matka bohaterki zaleca jej jak najszybsze zachodzenie w ciążę, bo zdrowy organizm będzie łatwiej znosił ewentualne aborcje lub poronienia. Albo gdy widzimy, jak ojciec Rajzli pluje na jej widok po tym, jak kategorycznie oczekuje od córki zwrotu włożonego w nią w jego mniemaniu kapitału, gdy postanawia podjąć decyzje inne niż założone przez konserwatywną głowę rodziny. Chasydzka rodzina portretowana jest w intensywnych relacjach. Także głównej bohaterki z jej rodzeństwem. Z siostrą pełną przerażenia tym, co Rajzla robi. Z bratem, który ma zdecydowanie więcej możliwości i wyborów. Bo w świecie, z którego pochodzi główna bohaterka, mężczyzna może bardzo wiele. Podejmuje decyzje autonomicznie i nikt nie kwestionuje jego wyborów. Może nawet przebierać się za kobietę. Rajzla natomiast może niewiele. Do czasu. Okaże się bowiem, że wachlarz jej życiowych możliwości może się bardzo poszerzyć. A Berliner pokazuje kilka momentów, w których jej bohaterka sobie to uświadamia. Ale stara się również pokazać fasadowość świata, w jakim Rajzla musiała dojrzeć do kilku zasadniczych wyborów.
„Szmuc” jest powieścią o tym, w jak zaskakujący sposób wchodzi się w kontakt z potrzebami własnego ciała, a także iluzjami tychże potrzeb. Felicia Berliner buduje napięcie przede wszystkim wykorzystując opozycję tego, co zakazane, i tego, czemu naprzeciw wychodzi ciekawość bohaterki. Pornografia jest tu swoistym symbolicznym obrazem opresyjnego funkcjonowania między zależnościami, oczekiwaniami otoczenia i własnymi fantazjami o tym, co to znaczy być niezależną. Rajzla chce określić swą tożsamość także przez potrzeby swojego ciała. A stymulują ją obrazy, które są być może równie niebezpiecznym fałszem jak fasadowe przekonania o tym, że rodzinna tradycja poświęcania się i podporządkowania się niepisanym zasadom zapewni każdej kobiecie z rodu spełnienie, bo będzie ona odgrywała dokładnie zaplanowaną dla niej rolę.
Felicia Berliner pisze również o tym, w jaki sposób język nazywa lub dekonstruuje to, co nazwano w naszym imieniu. Nieprzypadkowo w jidysz można wyrazić tutaj tylko to, co konkretne. Można opisać akt seksualny obserwowany przez bohaterkę na ekranie laptopa za pomocą określeń tego, co się widzi. Tymczasem nie ma tu już możliwości wyjścia poza scenę, zbudowania refleksji po tym, jak się zapamiętało coś zaskakującego lub poruszającego. W rodzinie bohaterki są przecież słowa zakazane. Nie wolno ich używać, nie wolno o nich myśleć. Osiemnastolatka wkraczająca w ostatni „-nasty” rok życia pełna jest wewnętrznych nakazów, które wdarły się pod skórę i nieświadomie ukształtowały jej iluzoryczne poczucie lojalności wobec rodziny. Musi być najlepsza w tym, co robi. Musi się wykazać, będąc studentką. To przecież przywilej. Musi być rozważna i jednocześnie posłuszna. Ale przez cały czas jest przede wszystkim coraz bardziej świadoma swoich pragnień oraz oczekiwań wobec dorosłości, która otwiera się przed nią pełna znaków zapytania, lecz również nieopisanej ekscytacji. Dlatego w tej kapitalnej powieści o udręce, obsesji i próbie wyzwalania się z jednego i drugiego, najcenniejsze jest to, że Berliner wciąż zmienia perspektywę pokazywania świata przedstawionego jako czegoś nieoczywistego.
Bo tu w zasadzie każdy wypadnie na chwilę z roli. Od profesjonalnie prowadzącej spotkania terapeutki po ojca pełnego goryczy wobec niesubordynacji córki. Rajzla konfrontuje się tu również z innymi ludźmi, którzy pozwolą jej akceptować przełamywanie barier nawet wtedy, kiedy nie jest przekonana o słuszności swojego postępowania. Na przykład nowa przyjaciółka – z piercingiem w łechtaczce – która jakby celowo zapominała, jak ma na imię Rajzla. Bo też to, jak naprawdę określa samą siebie bohaterka, jest tu kolejną intrygującą zagadką. „Szmuc” prowadzi nas tam, dokąd Rajzla nie mogłaby dotrzeć bez wejścia w rozmaite relacje. Jak również bez wyobraźni stymulowanej pornograficznymi obrazami pełnymi dzikich inspiracji.
Berliner nie pisze jednak o
żadnej dzikości. Ani o kontrowersyjności. Ani w zasadzie tym bardziej nie
opowiada mocno już przebrzmiałej literacko historii o tym, jak płciowa
nierówność polaryzuje także poglądy na drugą płeć i opresyjnie narzuca jej
konkretne role. W tej powieści jest wszystko: od intymnej fascynacji, za
którą stoi niepewność samej siebie, po wyraźnie artykułowaną wściekłość
połączoną bardzo ciekawie z bezradnością. „Szmuc” to jednak przede wszystkim
opowieść o nabywaniu siły i przekonania, że odkryć siebie to zdecydować
inaczej, przeciwstawić się. Tak, zbuntować. Miałem nie wracać do tego
określenia, jednakże bunt u Berliner wygląda równie interesująco jak postacie
drugiego planu, które nie są wcale mniej nieoczywiste niż główna bohaterka. To
ciekawa fantazja o tym, jak bardzo można bać się swojej symbolicznej nagości –
kiedy przeciwstawi się wszystkiemu i wszystkim w taki sposób, jakby z każdą
formą przeciwstawienia znikała kolejna część garderoby. I zostaje ta nagość.
Cielesna, ale i ukazana tutaj w innym wymiarze. Nie jest przecież istotne to,
czy Rajzla przestanie oglądać filmy pornograficzne. Dużo ciekawsze jest to,
przed jakimi wyzwaniami Felicia Berliner stawia swoją bohaterkę, która
uświadomi sobie, co się ukryło w tym oglądaniu oraz czym naprawdę są potrzeby i
oczekiwania koncentrujące się wokół zakazanego aktu. Powieść świetnie
równoważąca wizerunek opresji i wyzwolenia. Ani jedno, ani drugie nie jest tu
oczywiste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz