2023-07-04

„Przeciw-ciało” Ewa Szawul

 

Wydawca: Nisza

Data wydania: 4 maja 2023

Liczba stron: 270

Oprawa: miękka

Cena det.: 45 zł

Tytuł recenzji: Oddalenia i zbliżenia

Czytałem kilka mniej lub bardziej satysfakcjonujących narracji o matkach i córkach, ale podczas lektury powieści Ewy Szawul przypominała mi się przede wszystkim książka koreańskiej pisarki Kim Hye-jin „O mojej córce”. Może dlatego, że w opisywanej tam relacji – tak jak w „Przeciw-ciele” – na pierwszy plan wysuwały się lęki i narastające przerażenie, ale przede wszystkim niepewność. „My obie” u Szawul rezonują tak samo sugestywnie i niepokojąco. Mamy matkę, która jest w zasadzie cała swoim czasem przeszłym, swoimi traumatycznymi doświadczeniami dziewczynki z okresu drugiej wojny światowej i szeregiem narastających wątpliwości, kiedy niepewnie wchodziła w dorosłe życie i kiedy jej ciało okazało się felerne, niezdolne do ofiarowania światu życia. Córka wydaje się przede wszystkim przyszłością – to myślenie o niej, planowanie czasu licealnego, który niebawem nadejdzie, ma być swoistym antidotum na pustkę oraz zagubienie w sobie. Tym bardziej że obie bohaterki Ewa Szawul zamyka w swoistych klatkach. Ta bardziej dosadna i rzeczywista, gdzie znajdzie się Luśka, to szpital mający w założeniu „naprawić” nastolatkę. Świetnie portretowany z perspektywy ciekawej go dziewczyny, a jednocześnie kogoś, kto jest tym wszystkim przerażony. Bardziej symboliczna i mroczna klatka to pamięć Maryli, myślenie o tym, jak wiele straciła. Aż w końcu kobieta uświadamia sobie, że mimo upływu czasu sporo można zyskać.

Jesteśmy chyba bliżej nastolatki, bo narracja Luśki jest pierwszoosobowa, opowieść Maryli zaś prezentuje się w narracji trzecioosobowej – nie tylko dlatego, że jest ona dla autorki wygodna, by ukazać bardzo ważne retrospekcje. „Przeciw-ciało” jednocześnie zbliża do swoich bohaterek i oddala od nich. Dlaczego? Bo jest to w dużej mierze książka o tym, jak opresyjna, a czasami toksyczna może być bliskość i jak wiele wyzwolenia, nadziei i szans na polepszenie relacji oferuje oddalanie się od siebie, odnajdywanie bezpiecznego dystansu.

Luśka nie czuje się bezpiecznie, choć przecież ma kochającą rodzinę. Matkę, która kocha może zbyt zachłannie, zaborczo. Nieco lepiej rozumiejącego ją ojca, ale jednocześnie mężczyznę z dalekiego tła tej historii, które podkreśla stosunek Maryli do męża. Dorastająca dziewczyna nie tylko nie radzi sobie z emocjami, lecz przede wszystkim wchodzi w bardzo niepokojący związek ze swoim ciałem. Ciałem odmawiającym posłuszeństwa. Ciałem, które nie chce przyjmować pożywienia. Ciałem, które niknie w oczach, jakby chciało zakomunikować całemu światu, że Luśka właśnie znika. I nie może znaleźć pomocy, bo w opresyjnej przestrzeni szpitala czuje się jeszcze gorzej niż w domu. Znacznie gorzej, kiedy zetknie się z przerażającym doświadczeniem granicznym, które na zawsze naznaczy jej wrażliwość.

Tymczasem Maryla bardzo się stara. Chce być dobrą matką i wypełniać wszystkie swoje matczyne powinności tak jak należy. Tego nauczyło ją życie. Deficyty, które trzeba było wciąż akceptować, ale także poczucie sprawczości. Maryla zawsze radziła sobie sama. A została sama na skutek przejmującego zbiegu okoliczności, z powodu którego czuje się winna. Tak jak wtedy, gdy po latach wydarzyło się jeszcze coś, może nawet bardziej potwornego. Maryla nigdy nie mogła cieszyć się tym, że jest czyjąś córką. Teraz stara się kompulsywnie działać, by być matką, jakiej nie miała. Ale im bardziej się stara, tym mocniej oddala od dziewczyny, dla której istnieć to być niewidzialną, a istnieć powoli przestaje jej poczucie własnej wartości.

Świetne jest to, że Ewa Szawul pozwala swoim bohaterkom doświadczać trudnych emocji bez moralizowania na ten temat. Nie ma tu też żadnego dydaktyzmu. Wszystkie niejednoznaczności w tej ciekawej relacji domagają się interpretacji od czytelnika. O ile dla młodziutkiej Luśki ciało jest wrogiem, z którym nie potrafi walczyć, o tyle dla Maryli przekonanie, że walka ze swoim ciałem jest bezsensowna, narasta i pęcznieje. „Dziś jesteśmy poza czasem” – mówi do bohaterki jej przyjaciółka i bardzo wyraźnie widzimy, jak zdecydowana na funkcjonowanie poza upływem dni i lat staje się Maryla, gdy wie, że sporo straciła. Przede wszystkim ważną relację, która mogłaby być najpiękniejszą w życiu. I tak jak Luśka, która usiłuje odzyskać panowanie nad swoim ciałem oraz nabrać do niego ponownie szacunku, tak Maryla zdecydowanie opowiada się za tym, by jej ciało realizowało potrzeby, a nie pielęgnowało traumy, gdy umysł rozpaczliwie liczy minione lata i boi się, że przeżyte zostało już wszystko, co najważniejsze.

„Przeciw-ciało” to także bardzo istotna powieść o tożsamości kształtującej się wokół tego, że czegoś w życiu było za dużo albo za mało. Ewa Szawul interesująco wyjaśnia, dlaczego to anoreksja jest jednym z problemów Luśki. Równie ciekawie stara się zobrazować stosunek do swego ciała kobiety przekonanej, że czekają ją już tylko powinności, a ciało jest bolesnym balastem. Obie bohaterki usiłują odpowiedzieć sobie na pytanie o to, czego dzisiaj szukają – w swych emocjach, ale również ciałach, od których przecież nie mogą się uwolnić. Szawul jest znakomitą i pełną empatii portrecistką kobiecej niepewności. Dużo więcej znaków zapytania niż odpowiedzi przyniesie książka formalnie przecież mało skomplikowana, bo autorka w przeciwieństwie do wielu współczesnych polskich twórców dąży do tego, by przede wszystkim opowiedzieć nam historię. Rozpisaną na dwa głosy, ale z czasem stającą się jednością. Jedną historią żegnania się z życiową martyrologią i otwierania się na nowe możliwości.

To także powieść o tendencjach ucieczkowych. Maryla jest wręcz pewna, że chciałaby emigrować od siebie. Luśka nie ma może jeszcze tyle świadomości, jednakże jej wnioskowanie o świecie i o sobie samej czasami jest znacznie bardziej pragmatyczne niż myślenie matki o tym, w jaki sposób rozwiązywać pewne problemy. Tu bohaterki uciekają od siebie i świata na kilka sposób. Najbardziej mroczne i najciekawsze jest to, że za każdym razem jednak muszą wrócić. Portretuje związki ciał, których nie można pokochać, i rozpaczliwe próby pokochania siebie, by dać także miłość komuś innemu, Ewa Szawul snuje fantazje o tym, w jaki sposób może nam pomóc albo nas skrzywdzić najbliższa relacja. „Przeciw-ciało” to również mądra książka o samodzielności w walce z demonami – tak bardzo potrzebnej, zanim uzyska się pomoc kogoś innego, co czasem jest trudne, a czasami niemożliwe. W tej powieści otrzymamy również kilka odpowiedzi na pytanie o to, czy niemożność zaspokojenia potrzeb swoich oraz innych ludzi prowadzi do dysfunkcji spoglądania na świat, widzenia tam siebie jako kogoś potrzebnego. Inteligentny dwugłos o tym, co jest stałe i niezmienne – o samotności, która przychodzi zawsze wtedy, kiedy w odosobnieniu cierpimy z powodu swojego ciała.

2 komentarze:

Dawidek pisze...

Bardzo ciekawy wpis. Czekam na więcej i zapraszam też na mojego bloga poświęconego linuxowi - pobierz linux

pawelija pisze...

Efektywny serwis laptopów z doskonałym podejściem do klienta. Szybka naprawa, uczciwe ceny. Profesjonalizm w każdym detalu. https://laptophelp.pl/