Wydawca: Wydawnictwo Glowbook
Data wydania: 21 listopada 2025
Przekład: Ewa Zaleska
Liczba stron: 200
Oprawa: miękka
Cena det.: 49 zł
Tytuł recenzji: Wbrew sobie
Bardzo sugestywnie napisana powieść, która wzbudza emocje już pod pierwszego zdania. We wstępie możemy dostrzec, że wyobcowana kobieta bije się z myślami i nie wie, gdzie jest. Rozgoryczenie nabrzmiewa w przejmującym zakończeniu. A między jednym a drugim rozgrywa się wielopoziomowy dramat. Przybyła z konkretnego miejsca w konkretnym celu. Po pewnym czasie ten cel niknie, a pojawiają się niespodziewane zawirowania emocjonalne. W tle tego wszystkiego natura – od potężnego upału po deszcze, które tak wiele komplikują. Główna bohaterka, skracająca swe imię do Nat, przybywa do miejsca, którego nie rozumie. Nie będzie to jednak kolejna powieść o tym, że osoba z zewnątrz staje się po pewnym czasie stygmatyzowana w małej społeczności. To będzie powieść o tym, że można stać się wrogiem samego siebie. O dyskomforcie życia podporządkowanego nieustannym analizom otoczenia. Taka jest miłość Mesy – trudna, niezdefiniowana, naznaczona cierpieniem i fatalizmem, a jednak silna. Bo Nat wybrała życie dla siebie świadomie. Być może po to, by zobaczyć siebie z dystansu.
„Można tu umrzeć z nudów” – mówi młodziutka sklepikarka zupełnie nieświadoma tego, ile wokół się dzieje. Główna bohaterka Sary Mesy widzi wszystko wyraźnie, dokładnie. Znamy powody jej przenosin do miejsca oferującego jej tylko rozczarowania i ból, ale nie rozumiemy do końca jej postępowania i to wydaje się najbardziej interesujące. Cały świat wewnętrzny Nat to udręka. Nawet praca nad tłumaczeniem tekstu, której miała się tu podjąć. Wchodzi jednak w relacje, których na początku nie jest pewna, potem stają się dla niej toksyczne. Obserwowanie, w jaki sposób Nat odbiera otoczenie, jest najmocniejszą stroną tej książki. Zintensyfikowane obrazy jej przeżyć wewnętrznych kontrastują ze światem, w którym rzeczywiście nic niezwykłego się nie dzieje.
Wszyscy są tu przypadkiem, nie wszyscy na własne życzenie. Stąd zgorzkniałość mężczyzn, którzy momentami stają się obsceniczni, ale Nat coś do nich przyciąga. Najpierw zbliżenie o charakterze przyjacielskim, potem dużo bardziej skomplikowana relacja, w której bohaterka odkrywa swą seksualność, swe elementarne wewnętrzne potrzeby, i konstatuje, że wszystkie one zderzają się tutaj z czymś, co wydaje się takie oczywiste, bezproblemowe, ułożone w rytmie, którego ona nie akceptuje. Nie, u Mesy to nie odmienna od reszty kobieta staje się wroga sobie. Ona w pewnym stopniu chce taka być. I pozostaje sama, bo nawet jadowita żmija ma tu swoje miejsce, a w kobiecie narasta gorycz bycia z dala od życia, które wybrała w wiosce na końcu świata.
„Jakoś sobie poradzę” – myśli Nat, gdy wokół mnożą się problemy. Ale one stają dla niej niczym mityczny labirynt. Zagubiona i wciąż błądząca szuka siebie w związku. Nazywa to związkiem, ale jest to pewien układ. Znajdując partnera, któremu chce wierzyć, widzi go jako Minotaura. Tu wszędzie rządzą układy i czasami potwory, które za nimi stoją. Ona zdaje się niedopasowana na wiele sposobów: społecznie, emocjonalnie i egzystencjalnie. Przede wszystkim w ten ostatni sposób. Niektóre uczucia narastają w niej uczucia, jednocześnie mnóstwo jest takich, które tłumi. Symboliczny jest tu pies, który na początku nie przejawia żadnych charakterystycznych dla psa cech, a w finale pokazuje, że potrafi ugryźć. Główna bohaterka pogryzłaby samą siebie, gdyby potrafiła, jednak ciosy spadają na nią z różnych stron i prawdopodobnie na jej własne życzenie.
Warstwa psychologiczna powieści jest najciekawsza, gdyż dzięki obserwacjom bohaterki wchodzimy zarówno w głąb niej samej, jak i świata, który wcale taki oczywisty nie jest. W Nat narasta irytacja, którą ona sama napędza. I coraz więcej autodestrukcyjnych myśli. Z jednej strony chce się zbliżyć do mężczyzn, z drugiej – boi się ich albo trzyma świadomy dystans. Jest uwięziona w sobie – ale też w relacjach, jakie stworzyła. I w miasteczku, w którym nic jej nie trzyma. Jej, intelektualistki po trzydziestce, dla której świat stałby otworem. Jednakże ze swoimi demonami możemy mierzyć się wszędzie. Jej wybory to pokłosie pomyłek, niewłaściwych przemyśleń, a być może podświadomej chęci samotności. Bo ufność jest tu na wagę złota, choć miejscowi ufają sobie, a Nat nie potrafi zaakceptować tego, jak żyją, jakie mają priorytety, jakie pragnienia.
Pragnienia Nat. Nie chce nawiązywać relacji z ludźmi, a jednak to robi. Zachowuje się czasami irracjonalnie, czasami wyjątkowo odważnie i zdroworozsądkowo. Jednak wciąż coś nie pasuje. Ona nie pasuje. Do miejsca, do ludzi, do samej siebie. Pojawia się pogarda, czasem skierowana przeciw sobie. I to miejsce pełne owadów i mrówek, w którym liczy się tylko to, co prozaiczne i przed czym chciałaby uciec. A jednak to trudna miłość – głównie w ciekawie rozpisanej relacji z mężczyzną, którego oblicze za każdym razem się zmienia. Sara Mesa komplikuje świat wewnętrzny bohaterki, jednocześnie uproszczając to, co jest wokół. Dlatego wewnątrz jest groźnie i agresywnie, na zewnątrz toczy się po prostu życie. Taki dualizm momentami bywa niezrozumiały dla czytelnika. Jedna postać, której labilność emocjonalna tworzy tutaj książkę pełną niepokoju i dynamizmu. Z metaforą ogrodu, którą pozostawię bez interpretacji. Powieść o skrzywdzonym przez samego siebie umyśle i o ciele, które pragnie niemożliwego. Kameralny dramat, obok którego nie da się przejść obojętnie. Przydarzający się komuś, kto przybył znikąd i donikąd zmierza. W stronę autodestrukcji? Czy odkrywania siebie naprawdę? Być może coś tutaj zostało zatrute jak związek, o którym mówi Nat? A może pośród tych wszystkich obrzydliwych dla niej mężczyzn jest ze swoją kobiecością zupełnie samotna?
Dramat powieści opiera się też na sekretach. Tych ujawnianych i tych, których można się domyślać. A niektóre tajemnice pozostaną nimi na zawsze. Bo to właśnie książka o tym, jak prosty i jak jednocześnie tajemniczy potrafi być człowiek. Pełna czułej melancholii, którą da się wyłapać na wielu spośród stron, choć zasadnicza akcja toczy się wzorcowo i teoretycznie nic niej nie zakłóca. Poza Nat. Jej potrzebami i oczekiwaniami, a także wyjątkowo skomplikowanym życiorysem.
---
Jeśli podobała Ci się ta recenzja, możesz mi postawić kawę TUTAJ

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz