Kiedy świeżo upieczona polonistka Anna Skowroniec pojawia się w murach pewnego peryferyjnego warszawskiego liceum w 1987 roku, nie sądzi, że będzie tam pracować długo. Okazuje się jednak, że z czasem nie tylko zwiąże się ze szkołą, ale także z pewnym uczniem, a wszystko rozgrywać się będzie na tle przełomowych dla Polski wydarzeń. Tak rozpoczyna się powieść Piotra Zaremby i w taki oto sposób zostajemy wprowadzeni w świat uczniów i nauczycieli pewnego liceum, którzy staną się komentatorami zdarzeń, jakie na zawsze zmieniły polskie realia.
Książka obejmuje lata ważne, bo okres od 1987 do 1991 roku. Nazwanie jej powieścią pokoleniową jest może lekką przesadą, ale mamy tu faktycznie ludzi, którzy polski komunizm żegnają wraz z powitaniem własnej starości oraz młodych licealistów, przed którymi otwiera się świat zupełnie nowych możliwości. Najwyraźniej nakreślona opozycja to ta szkolna, wszak akcja rozgrywa się przede wszystkim w licealnych murach. Mamy więc nauczycieli – w różnym wieku, ale głównie takich, którzy sporo lat pracy z młodzieżą mają już za sobą – oraz uczniów, tych niepokornych i tych całkiem niedostrzegalnych w tłumie.
Wspomniana już Anna to postać najmniej barwna, chociaż tytuł sugeruje, iż to właśnie nauczycielka flirtująca z uczniem będzie znacząco wpływać na tok narracji. Od pierwszych dni w nauczycielskiej roli jawi się jako kobieta niepewna, uległa i zakompleksiona. Potem przejmuje opiekę wychowawczą nad klasą, jej lekcje zaczynają być coraz bardziej żywe, ale jednocześnie Anna wikła się w szereg tajemniczych spraw, z których tylko część zostanie ujawniona. Jej romans z Adamem Ferensem, indywidualistą i buntownikiem (któż bowiem wpada na pomysł, aby spalić w szkole obwieszczenia wyborcze w 1987 roku i narazić się na surową karę za ten postępek?) z czasem zamieni się w skomplikowaną sytuację, w jakiej Anna nie będzie potrafiła się odnaleźć i z której wyjście odnajdzie w kroku dla osób z jej otoczenia zupełnie niezrozumiałym.
Myślę, że o wiele bardziej ciekawa jest postać innego belfra, historyka Pawła Zakrzewskiego. Znając biografię autora, łatwo można się domyślić, iż Zakrzewski musi mieć cechy Zaremby, który pracował w szkole dokładnie tyle lat, co opisany przez niego bohater i w tym samym czasie. Paweł tak naprawdę nie zna do końca swojej roli w szkole i w życiu. Na co dzień wymagający nauczyciel, po godzinach utrzymujący znajomości z kolegami ze studiów, którzy ironicznie komentują fakt, że uczy w szkole. Zdominowany przez ojca, zamknięty w małym pokoiku w mieszkaniu rodziców wraz ze swoimi marzeniami, fantazjami i kompleksami. Próbuje odgadnąć tajemnice Anny, ale przede wszystkim stara się znaleźć własną drogę w zmieniającej się rzeczywistości i w Polsce, która na jego oczach przeobraża się tak niewiarygodnie szybko. Paweł wydaje się nauczycielem bardzo zaangażowanym w to co robi, ale jednocześnie stojącym jakby obok szkolnych zdarzeń. Trudno jest mu zdecydować, czy spoufalić się bardziej z uczniami, czy też koleżankami i kolegami po fachu. Czy zostać w szkole i robić dalej swoje, czy wyjść naprzeciw oczekiwaniom Polski, która potrzebuje młodych zwolenników nowej demokracji?
Poza wspomnianym Adamem Ferensem warto zwrócić uwagę także na dwóch uczniów warszawskiego liceum. Tomek Rawicz uchodzi za szkolnego zabijakę słynącego z ciętych ripost i zachowań, które w żadnej mierze nie czynią z niego ucznia godnego szkoły. Remek Brzycki, skonfliktowany z Rawiczem, to młody chłopak, który musi się zmagać z piętnem bycia synem milicjanta. Remek poszukuje samego siebie i na tej drodze jest mu równie trudno jak Rawiczowi. Nieudane związki z rówieśniczkami, harcerstwo, rozpaczliwe próby odnalezienia swego miejsca w różnych grupach rówieśniczych… To wszystko czyni z Remka postać interesującą, także z punktu widzenia przemian zachodzących wówczas w Polsce, które odcisną swe piętno nie tylko na tym chłopcu. Ferens, Brzycki i Rawicz to trzy indywidualności, którym Zaremba nadaje nowe znaczenia. Ci młodzi są bowiem wyrazicielami obaw, jakie pojawiają się wraz ze zmianą ustroju. Oni także są bystrymi komentatorami poczynań dorosłych, swych nie zawsze godnych naśladowania nauczycieli oraz zagubionych w nowej rzeczywistości rodziców.
Wyszło Zarembie barwne portretowanie nastrojów społecznych czasu przemian ustrojowych. Ta książka ciekawie opowie o szybkim dorastaniu do życia i o braniu odpowiedzialności za własne słowa i czyny. To także groteskowy portret środowiska nauczycielskiego, w którym nadal spotkać można wiekowe „konserwy” typu pani Lesień czy Kiszkowskiej i gdzie tak trudno być wolnym od zwyczajów i nawyków, jakie czynią życie śmiesznym. Największym mankamentem tej książki jest natomiast nadmierna dygresyjność i fakt, że bohaterowie barwnych przecież czasów chwilami stają się papierowi i nieciekawi.
Myślę, że dla autora „Plamy na suficie” napisanie tej opowieści było sentymentalną podróżą do czasów minionych. I tak też chyba trzeba traktować „Romans licealny”. Jest chwilami może zbyt sentymentalnie, ale mimo wszystko interesująco.
Wydawnictwo Świat Książki, 2009
Książka obejmuje lata ważne, bo okres od 1987 do 1991 roku. Nazwanie jej powieścią pokoleniową jest może lekką przesadą, ale mamy tu faktycznie ludzi, którzy polski komunizm żegnają wraz z powitaniem własnej starości oraz młodych licealistów, przed którymi otwiera się świat zupełnie nowych możliwości. Najwyraźniej nakreślona opozycja to ta szkolna, wszak akcja rozgrywa się przede wszystkim w licealnych murach. Mamy więc nauczycieli – w różnym wieku, ale głównie takich, którzy sporo lat pracy z młodzieżą mają już za sobą – oraz uczniów, tych niepokornych i tych całkiem niedostrzegalnych w tłumie.
Wspomniana już Anna to postać najmniej barwna, chociaż tytuł sugeruje, iż to właśnie nauczycielka flirtująca z uczniem będzie znacząco wpływać na tok narracji. Od pierwszych dni w nauczycielskiej roli jawi się jako kobieta niepewna, uległa i zakompleksiona. Potem przejmuje opiekę wychowawczą nad klasą, jej lekcje zaczynają być coraz bardziej żywe, ale jednocześnie Anna wikła się w szereg tajemniczych spraw, z których tylko część zostanie ujawniona. Jej romans z Adamem Ferensem, indywidualistą i buntownikiem (któż bowiem wpada na pomysł, aby spalić w szkole obwieszczenia wyborcze w 1987 roku i narazić się na surową karę za ten postępek?) z czasem zamieni się w skomplikowaną sytuację, w jakiej Anna nie będzie potrafiła się odnaleźć i z której wyjście odnajdzie w kroku dla osób z jej otoczenia zupełnie niezrozumiałym.
Myślę, że o wiele bardziej ciekawa jest postać innego belfra, historyka Pawła Zakrzewskiego. Znając biografię autora, łatwo można się domyślić, iż Zakrzewski musi mieć cechy Zaremby, który pracował w szkole dokładnie tyle lat, co opisany przez niego bohater i w tym samym czasie. Paweł tak naprawdę nie zna do końca swojej roli w szkole i w życiu. Na co dzień wymagający nauczyciel, po godzinach utrzymujący znajomości z kolegami ze studiów, którzy ironicznie komentują fakt, że uczy w szkole. Zdominowany przez ojca, zamknięty w małym pokoiku w mieszkaniu rodziców wraz ze swoimi marzeniami, fantazjami i kompleksami. Próbuje odgadnąć tajemnice Anny, ale przede wszystkim stara się znaleźć własną drogę w zmieniającej się rzeczywistości i w Polsce, która na jego oczach przeobraża się tak niewiarygodnie szybko. Paweł wydaje się nauczycielem bardzo zaangażowanym w to co robi, ale jednocześnie stojącym jakby obok szkolnych zdarzeń. Trudno jest mu zdecydować, czy spoufalić się bardziej z uczniami, czy też koleżankami i kolegami po fachu. Czy zostać w szkole i robić dalej swoje, czy wyjść naprzeciw oczekiwaniom Polski, która potrzebuje młodych zwolenników nowej demokracji?
Poza wspomnianym Adamem Ferensem warto zwrócić uwagę także na dwóch uczniów warszawskiego liceum. Tomek Rawicz uchodzi za szkolnego zabijakę słynącego z ciętych ripost i zachowań, które w żadnej mierze nie czynią z niego ucznia godnego szkoły. Remek Brzycki, skonfliktowany z Rawiczem, to młody chłopak, który musi się zmagać z piętnem bycia synem milicjanta. Remek poszukuje samego siebie i na tej drodze jest mu równie trudno jak Rawiczowi. Nieudane związki z rówieśniczkami, harcerstwo, rozpaczliwe próby odnalezienia swego miejsca w różnych grupach rówieśniczych… To wszystko czyni z Remka postać interesującą, także z punktu widzenia przemian zachodzących wówczas w Polsce, które odcisną swe piętno nie tylko na tym chłopcu. Ferens, Brzycki i Rawicz to trzy indywidualności, którym Zaremba nadaje nowe znaczenia. Ci młodzi są bowiem wyrazicielami obaw, jakie pojawiają się wraz ze zmianą ustroju. Oni także są bystrymi komentatorami poczynań dorosłych, swych nie zawsze godnych naśladowania nauczycieli oraz zagubionych w nowej rzeczywistości rodziców.
Wyszło Zarembie barwne portretowanie nastrojów społecznych czasu przemian ustrojowych. Ta książka ciekawie opowie o szybkim dorastaniu do życia i o braniu odpowiedzialności za własne słowa i czyny. To także groteskowy portret środowiska nauczycielskiego, w którym nadal spotkać można wiekowe „konserwy” typu pani Lesień czy Kiszkowskiej i gdzie tak trudno być wolnym od zwyczajów i nawyków, jakie czynią życie śmiesznym. Największym mankamentem tej książki jest natomiast nadmierna dygresyjność i fakt, że bohaterowie barwnych przecież czasów chwilami stają się papierowi i nieciekawi.
Myślę, że dla autora „Plamy na suficie” napisanie tej opowieści było sentymentalną podróżą do czasów minionych. I tak też chyba trzeba traktować „Romans licealny”. Jest chwilami może zbyt sentymentalnie, ale mimo wszystko interesująco.
Wydawnictwo Świat Książki, 2009
2 komentarze:
Mnie ta ksiazka znudzila, a obiecywalam sobie wiele, poniewaz do liceum chodzilam niemal w tym samym czasie, co bohaterowie powiesci. Postaci nauczycieli wydaly mi sie przerysowane, psychologia Anny (zwlaszcza jej szybkie "zaintersowanie" sie uczniem) - niezbyt przekonujaca. Ogolnie rzecz biorac - za dlugo, za nudno.
Do p. Jarka - wyrazenie "mlody chlopak" w recenzji to zdaje sie tautologia? ;)))
Może być ciekawe, choć ja z tego młodszego pokolenia, nawet jestem rok młodsza niż akcja książki się kończy. Nie mniej jednak wiele się słyszało i jakieś swoje skromne zdanie na temat owych wydarzeń się wyrobiło.
Prześlij komentarz