Konflikty od lat niszczące Bliski Wschód znalazły już swe odzwierciedlenie w literaturze przełożonej na język polski. Wystarczy sięgnąć po „Rury” Etgara Kereta, by przyjrzeć się chaosowi i bezsensowi walk w Izraelu ukazanych w pełnych gorzkiej ironii opowiadaniach. Rawi Hage przenosi nas do sąsiedniego Libanu, gdzie oczyma młodego bohatera przyjrzymy się wojnie, która rozbija Bejrut i wywołuje pustkę. „W co grał De Niro” to książka przejmująca, chociaż nie przekonuje do końca. Książka, z której przesłaniem można by dyskutować, ale jednocześnie wstrząsający zapis tego, w jaki sposób ludzka psychika może zostać zrujnowana w piekle bratobójczych walk.
Bassam Al-Abjad nie chce walczyć o wyzwolenie Bejrutu, nie chce mieć nic wspólnego z bojówkami, wybuchami bomb, konfliktami etnicznymi i społecznymi. Nie chce mieć także nic wspólnego ze spiralą nienawiści, jaka wywołuje eskalację konfliktu libańskiego i nie chce uczestniczyć w sianiu przemocy. Nie chce, a jednocześnie nie rozstaje się z pistoletem; potrafi użyć broni i granatu, okrutnie potraktować kogoś, kto staje na jego drodze, potrafi w końcu sprytnie oszukiwać i wyprowadzać pieniądze z pewnego kasyna. To, o czym marzy Bassam, to ucieczka z Bejrutu. Obraz miasta przedstawiony w powieści faktycznie wywołuje chęć ucieczki. Psychoza strachu, nieregularne dostawy energii elektrycznej i wody, bomby zamieniające w ruinę przypadkowe budynki, a przede wszystkim ciężka do zniesienia atmosfera nieustającego zagrożenia. Metaforycznym odzwierciedleniem życia w Bejrucie lat osiemdziesiątych jest scena rozstrzelania bezdomnych psów, porzuconych przez swoich właścicieli-emigrantów z Libanu. Z czasem Bassam także poczuje się jak taki odrzucony przez wszystkich pies. Osamotniony, osierocony, oszukany przez przyjaciela. Bo o męskiej przyjaźni w ruinach płonącego miasta i o jej rozpadzie jest przede wszystkim ta książka.
Najbliższym przyjacielem Bassama jest George, zwany także De Niro. George nie zamierza emigrować, dla niego konflikt libański jest sposobem na zatracenie się. Zwerbowany przez bojówki, oszołomiony narkotykami, staje się coraz bardziej dziki i nieprzystępny. Ten sam George, z którym Bassam leniwie spędzał kiedyś czas, potem z zimną krwią morduje Palestyńczyków i szczegółowo opowiada przyjacielowi o swych czynach. George z czasem zaczyna igrać z losem; zaczyna grać z życiem w grę, którą mogliśmy oglądać w filmie „Łowcy jeleni” z Robertem De Niro. W co gra George? I czy tak naprawdę to gra, w jakiej warto brać udział? Kiedy wyznacznikiem dalszego życia stanie się pusta komora i niewystrzelony z pistoletu pocisk, Bassam wie, że stracił przyjaciela i nic już nie trzyma go w Libanie.
Bassam to tak naprawdę dziecko, które zbyt wcześnie musiało stać się dorosłym, bo nie miało innego wyjścia. Śmierć rodziców, coraz trudniejsze relacje z przyjacielem, nieudany związek z Raną i erotyczna fascynacja ciotką George’a. Bassam przeżywa porażki, stając się coraz bardziej samotny. Jedyne, czemu może wierzyć, to pistolet i pieniądze od wuja Na’ima z Zachodniego Bejrutu. I tylko to ma ze sobą, kiedy któregoś dnia wsiada na statek płynący do Marsylii. We Francji odszuka przyrodnią siostrę George’a i z oddalenia mierzyć się będzie z tym, kim stał się dla niego jego przyjaciel.
Co jednak wydarzy się, zanim Bassam wsiądzie na statek i jakie będzie to zdarzenie miało konsekwencje w przyszłości – tego dowiemy się, czytając ostatnią część opowieści o straconych złudzeniach i zniszczeniu wojny domowej w Libanie, która największą czystkę czyni w duszy Bassama.
Bohaterowi towarzyszy jakieś mroczne fatum. To nie tylko przekleństwo pieśniarki Fajruz, której głos zamienia życie w piekło. To przede wszystkim dramat utraty samego siebie i dramat osobistej rozpaczy, której Bassam nie jest w stanie wyrazić. Hage tworzy wizerunek pozbawionego skrupułów młodego człowieka, który za wszelką cenę próbuje wymazać z pamięci wszystko to, co spowodowało, że jest taki, jaki jest. Czy można Bassama nazwać nihilistą? Czy w swoich cierpieniach wewnętrznych do końca jest przekonujący? Czy można zwyczajnie tę postać polubić? I czy Hage proponuje jakąkolwiek drogę prawdziwej ucieczki od libańskiego piekła?
Warto przekonać się, w co gra powieściowy De Niro. To gra przypadku, ale i gra, w której stawką jest życie.
Państwowy Instytut Wydawniczy, 2009
Bassam Al-Abjad nie chce walczyć o wyzwolenie Bejrutu, nie chce mieć nic wspólnego z bojówkami, wybuchami bomb, konfliktami etnicznymi i społecznymi. Nie chce mieć także nic wspólnego ze spiralą nienawiści, jaka wywołuje eskalację konfliktu libańskiego i nie chce uczestniczyć w sianiu przemocy. Nie chce, a jednocześnie nie rozstaje się z pistoletem; potrafi użyć broni i granatu, okrutnie potraktować kogoś, kto staje na jego drodze, potrafi w końcu sprytnie oszukiwać i wyprowadzać pieniądze z pewnego kasyna. To, o czym marzy Bassam, to ucieczka z Bejrutu. Obraz miasta przedstawiony w powieści faktycznie wywołuje chęć ucieczki. Psychoza strachu, nieregularne dostawy energii elektrycznej i wody, bomby zamieniające w ruinę przypadkowe budynki, a przede wszystkim ciężka do zniesienia atmosfera nieustającego zagrożenia. Metaforycznym odzwierciedleniem życia w Bejrucie lat osiemdziesiątych jest scena rozstrzelania bezdomnych psów, porzuconych przez swoich właścicieli-emigrantów z Libanu. Z czasem Bassam także poczuje się jak taki odrzucony przez wszystkich pies. Osamotniony, osierocony, oszukany przez przyjaciela. Bo o męskiej przyjaźni w ruinach płonącego miasta i o jej rozpadzie jest przede wszystkim ta książka.
Najbliższym przyjacielem Bassama jest George, zwany także De Niro. George nie zamierza emigrować, dla niego konflikt libański jest sposobem na zatracenie się. Zwerbowany przez bojówki, oszołomiony narkotykami, staje się coraz bardziej dziki i nieprzystępny. Ten sam George, z którym Bassam leniwie spędzał kiedyś czas, potem z zimną krwią morduje Palestyńczyków i szczegółowo opowiada przyjacielowi o swych czynach. George z czasem zaczyna igrać z losem; zaczyna grać z życiem w grę, którą mogliśmy oglądać w filmie „Łowcy jeleni” z Robertem De Niro. W co gra George? I czy tak naprawdę to gra, w jakiej warto brać udział? Kiedy wyznacznikiem dalszego życia stanie się pusta komora i niewystrzelony z pistoletu pocisk, Bassam wie, że stracił przyjaciela i nic już nie trzyma go w Libanie.
Bassam to tak naprawdę dziecko, które zbyt wcześnie musiało stać się dorosłym, bo nie miało innego wyjścia. Śmierć rodziców, coraz trudniejsze relacje z przyjacielem, nieudany związek z Raną i erotyczna fascynacja ciotką George’a. Bassam przeżywa porażki, stając się coraz bardziej samotny. Jedyne, czemu może wierzyć, to pistolet i pieniądze od wuja Na’ima z Zachodniego Bejrutu. I tylko to ma ze sobą, kiedy któregoś dnia wsiada na statek płynący do Marsylii. We Francji odszuka przyrodnią siostrę George’a i z oddalenia mierzyć się będzie z tym, kim stał się dla niego jego przyjaciel.
Co jednak wydarzy się, zanim Bassam wsiądzie na statek i jakie będzie to zdarzenie miało konsekwencje w przyszłości – tego dowiemy się, czytając ostatnią część opowieści o straconych złudzeniach i zniszczeniu wojny domowej w Libanie, która największą czystkę czyni w duszy Bassama.
Bohaterowi towarzyszy jakieś mroczne fatum. To nie tylko przekleństwo pieśniarki Fajruz, której głos zamienia życie w piekło. To przede wszystkim dramat utraty samego siebie i dramat osobistej rozpaczy, której Bassam nie jest w stanie wyrazić. Hage tworzy wizerunek pozbawionego skrupułów młodego człowieka, który za wszelką cenę próbuje wymazać z pamięci wszystko to, co spowodowało, że jest taki, jaki jest. Czy można Bassama nazwać nihilistą? Czy w swoich cierpieniach wewnętrznych do końca jest przekonujący? Czy można zwyczajnie tę postać polubić? I czy Hage proponuje jakąkolwiek drogę prawdziwej ucieczki od libańskiego piekła?
Warto przekonać się, w co gra powieściowy De Niro. To gra przypadku, ale i gra, w której stawką jest życie.
Państwowy Instytut Wydawniczy, 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz