2007-10-18

"Rury" Etgar Keret


Wydawnictwo WAB dokonało kolejnej odsłony twórczości znanego już polskim czytelnikom izraelskiego pisarza, który w krótkiej formie zawiera skondensowany, nasycony znaczeniami przekaz semantyczny i ideologiczny, tworząc go jednocześnie w białych rękawiczkach groteski i autoironii. „Rury” są kolejnym dowodem na to, iż Keret potrafi zapełnić tylko jedną stronę tekstem, a tym samym świadomość czytelniczą niepewnością, jakiej nie sposób szybko się pozbyć.

Niepewność przy lekturze opowiadań budujących „Rury” polega głównie na tym, iż trudno jednoznacznie określić, na ile osobiste, ojczyźniane i lokalne są w swym przekazie te teksty. Bo Keret próbuje zwrócić uwagę na problemy uniwersalne, bolączki współczesnego świata i zagubionego w nim człowieka. Gubimy się i my – czytelnicy w tej literackiej plątaninie rur, niemniej jednak mistrzostwo autora polega na umiejętnym sygnalizowaniu zagadnień, których rozwinięcia wymaga nasza wyobraźnia i zdolność percepcyjna.

Izraelskość tekstów ujawnia się prawie w każdym. Bohaterami są często zastraszeni przez wojskowy reżim obywatele, nękani psychicznie przez podwładnych żołnierze, pałający dziką nienawiścią do Arabów autochtoni przekonani o tym, iż w państwie nie ma miejsca dla „nie-ludzi”. Liczne nazwy własne i imiona (ważna jest ich powtarzalność, która może być kluczem poszukiwacza wzajemnych powiązań między pozornie autonomicznymi tekstami) oraz częste i dokładne opisy regionalnych zwyczajów i obyczajów – to wszystko każe nam spojrzeć na opowiadania Kereta jako opowiadania o własnej ojczyźnie.

Tyle tylko, że w bardzo wysublimowany sposób, gładko i finezyjnie autor prowadzi nas zupełnie gdzie indziej. To bowiem proza inicjacyjna (często poznające brutalny świat dziecko jest narratorem) i eksploracyjna zarazem. Nowatorska w formie i wtórna w swej semantyce opowieść o niesprawiedliwym świecie pomieszanych wartości wywołuje bardzo często śmiech, albowiem sarkazm i groteska są tutaj nieodłącznym elementem świata przedstawionego. Bohaterowie w kilku opowieściach znajdują się w piekle. To piekło życia na ziemi, ale i metafora służąca podkreśleniu bolesnego fatalizmu, z jakim na kartach swojej prozy i w codziennym życiu mierzy się sam autor.

Keret potrafi także sam siebie demaskować i ośmieszać. W jednym z tekstów niejaki Kochi czyta … właśnie „Rury”, wystawiając im nie najlepszą opinię. Autor wskrzesi także postaci Maxa Frischa i Adolfa Hitlera, zapozna nas z krasnoludkami – alkoholikami, przeniesie do szkoły, z której wszyscy po kolei znikają i ukaże dramat masowego umierania … autobusów.

Czarny humor to jedna z mocniejszych stron „Rur”. A także umiejętność wychodzenia od lokalnych bolączek do rozważań natury ogólnoludzkiej. Awangardowa i frapująca proza, obok której nie sposób przejść obojętnie.

Brak komentarzy: