Czy zabijanie to rzemiosło jak każde inne? Czy można przejść przez życie z bronią w ręku, cynizmem na twarzy, sumieniem ukrytym gdzieś głęboko pod pokładami ironii i sarkazmu? Co się wydarzy, kiedy w pewnej chwili zawodowy kiler stanie się trzęsącym się ze strachu przed wymiarem sprawiedliwości osobnikiem, który zdany zostanie na łaskę pewnych nawiedzonych islandzkich katolików, a jedynym schronieniem będzie dla niego strych w mieszkaniu śmiałej i bezpruderyjnej młodej kobiety? Czy na oddaloną od świata mroźną wyspę wulkanów i lodowców można uciec od traumatycznej przeszłości naznaczonej bałkańskim konfliktem zbrojnym i krwią na rękach, która przypomina nie o zabójstwach dla pieniędzy, lecz o zbrodniach w imię źle pojętej konieczności? Na te i wiele innych pytań daje odpowiedź znakomita książka Hallgrimura Helgasona, która nie pozwala się od siebie oderwać i serwuje porcję rozrywki w stylu Quentina Tarantino, wspominanego zresztą na kartach „Poradnika domowego kilera”.
Tomislav Bokšić wyznaje specyficzną filozofię życia. „Myślę o sobie jak o myśliwym. Zarabiam na życie, strzelając do świń”. Wojna w rodzinnej Chorwacji nauczyła go zabijać. Uczynił z zabijania filozofię życiową i dzięki zabijaniu, paradoksalnie, utrzymuje się przy życiu. Tomislav lubi żyć intensywnie, jest bogaty, ma wspaniałą dziewczynę, dużo zleceń i prestiż w kryminalnym półświatku. Usuwając kolejne ofiary, usiłuje usunąć własne wspomnienia, ciążące mu coraz bardziej i niepozwalające zapomnieć także o mrocznej tragedii rodzinnej, która na zawsze odciśnie się piętnem na jego życiu. Bokšić jest życiowo ustawiony – świetne nowojorskie mieszkanie, zasobne konto, dostęp do wszelkiego rodzaju rozrywek i używek, przyjemna i dająca satysfakcję praca. I co? I pewnego dnia popełnia kardynalny błąd, który spowoduje, iż zupełnie nieoczekiwanie ze ścigającego stanie się ściganym, zmuszony będzie jako ojciec Friendly (sic!) zaprzyjaźnić się z pewną islandzką rodziną, bo to do Islandii skieruje swe kroki po tym, jak spartoli robotę i federalni tym razem będą bardzo zainteresowani tym, by wreszcie go ująć. Tak oto rozpoczyna się barwna i pasjonująca opowieść o mordercy, który przechodzi duchową przemianę i który zaznaje ciepła w chłodnym skandynawskim kraju. Intryga sensacyjna w powieści Helgasona to jednak tylko tło dla zarysowania codzienności Islandii, o jakiej zarówno Bokšić, jak i większość ludzi wie tak niewiele.
Przybywając z Tomislavem do Islandii, poznajemy kraj krok po kroku. Tak wielki szowinista, twardy gość z gunem, uosobienie męskości przedłużonej o metalową lufę niosącą śmierć, nie jest w stanie pojąć, iż w tym zimnym kraju kobieta równa jest mężczyźnie. Bokšić traci punkt zaczepienia i swą siłę nie tylko dlatego, że stanie się zależny od charyzmatycznej Gunholder, ale również dlatego, że w kraju, który w przeciwieństwie do jego ojczyzny nie zaznał żadnych wojen i rozlewu krwi, nie można nabyć broni, nie znaczy nic siła i przemoc, nie jest się w stanie poczucia wszechmocy budować na… przemocy. Dodatkowo Bokšić zmuszony jest przez pewien czas udawać księdza, a potem poddać się pewnej duchowej terapii, która każe mu spojrzeć na swoje dotychczasowe życie z zupełnie innej perspektywy.
Trup ściele się gęsto w „Poradniku domowym kilera” głównie w retrospekcjach, bo w Islandii, gdzie nie ma przemocy i morderstw, nikt przecież nikogo nie może zabić. Bokšić zmuszony jest do konfrontacji nie tylko ze specyficznym krajem, w którym ludzie nie potrafią stać w kolejkach i masowo oglądają finały konkursów piosenki Eurowizji, ale przede wszystkim z samym sobą. Wspomnienia z młodości w ogarniętej wojną Chorwacji, dorastania w samotności i mierzenia się z nią przez całe dotychczasowe życie każą Tomiemu spojrzeć na otaczający go świat z nieco innej perspektywy. Zamknięty w lodowej islandzkiej klatce, Bokšić musi rozprawić się raz na zawsze ze swoją przeszłością i zrozumieć sens przyszłości, której wydaje się zupełnie nie dostrzegać.
Powieść Helgasona to naprawdę błyskotliwie skonstruowana opowieść o zabójcy z wielkim sercem, o poszukiwaniu szczęścia, o izolacji i próbach jej przełamania, a przede wszystkim celna i autoironiczna opowieść o Islandii pióra samego Islandczyka.
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, 2010
Tomislav Bokšić wyznaje specyficzną filozofię życia. „Myślę o sobie jak o myśliwym. Zarabiam na życie, strzelając do świń”. Wojna w rodzinnej Chorwacji nauczyła go zabijać. Uczynił z zabijania filozofię życiową i dzięki zabijaniu, paradoksalnie, utrzymuje się przy życiu. Tomislav lubi żyć intensywnie, jest bogaty, ma wspaniałą dziewczynę, dużo zleceń i prestiż w kryminalnym półświatku. Usuwając kolejne ofiary, usiłuje usunąć własne wspomnienia, ciążące mu coraz bardziej i niepozwalające zapomnieć także o mrocznej tragedii rodzinnej, która na zawsze odciśnie się piętnem na jego życiu. Bokšić jest życiowo ustawiony – świetne nowojorskie mieszkanie, zasobne konto, dostęp do wszelkiego rodzaju rozrywek i używek, przyjemna i dająca satysfakcję praca. I co? I pewnego dnia popełnia kardynalny błąd, który spowoduje, iż zupełnie nieoczekiwanie ze ścigającego stanie się ściganym, zmuszony będzie jako ojciec Friendly (sic!) zaprzyjaźnić się z pewną islandzką rodziną, bo to do Islandii skieruje swe kroki po tym, jak spartoli robotę i federalni tym razem będą bardzo zainteresowani tym, by wreszcie go ująć. Tak oto rozpoczyna się barwna i pasjonująca opowieść o mordercy, który przechodzi duchową przemianę i który zaznaje ciepła w chłodnym skandynawskim kraju. Intryga sensacyjna w powieści Helgasona to jednak tylko tło dla zarysowania codzienności Islandii, o jakiej zarówno Bokšić, jak i większość ludzi wie tak niewiele.
Przybywając z Tomislavem do Islandii, poznajemy kraj krok po kroku. Tak wielki szowinista, twardy gość z gunem, uosobienie męskości przedłużonej o metalową lufę niosącą śmierć, nie jest w stanie pojąć, iż w tym zimnym kraju kobieta równa jest mężczyźnie. Bokšić traci punkt zaczepienia i swą siłę nie tylko dlatego, że stanie się zależny od charyzmatycznej Gunholder, ale również dlatego, że w kraju, który w przeciwieństwie do jego ojczyzny nie zaznał żadnych wojen i rozlewu krwi, nie można nabyć broni, nie znaczy nic siła i przemoc, nie jest się w stanie poczucia wszechmocy budować na… przemocy. Dodatkowo Bokšić zmuszony jest przez pewien czas udawać księdza, a potem poddać się pewnej duchowej terapii, która każe mu spojrzeć na swoje dotychczasowe życie z zupełnie innej perspektywy.
Trup ściele się gęsto w „Poradniku domowym kilera” głównie w retrospekcjach, bo w Islandii, gdzie nie ma przemocy i morderstw, nikt przecież nikogo nie może zabić. Bokšić zmuszony jest do konfrontacji nie tylko ze specyficznym krajem, w którym ludzie nie potrafią stać w kolejkach i masowo oglądają finały konkursów piosenki Eurowizji, ale przede wszystkim z samym sobą. Wspomnienia z młodości w ogarniętej wojną Chorwacji, dorastania w samotności i mierzenia się z nią przez całe dotychczasowe życie każą Tomiemu spojrzeć na otaczający go świat z nieco innej perspektywy. Zamknięty w lodowej islandzkiej klatce, Bokšić musi rozprawić się raz na zawsze ze swoją przeszłością i zrozumieć sens przyszłości, której wydaje się zupełnie nie dostrzegać.
Powieść Helgasona to naprawdę błyskotliwie skonstruowana opowieść o zabójcy z wielkim sercem, o poszukiwaniu szczęścia, o izolacji i próbach jej przełamania, a przede wszystkim celna i autoironiczna opowieść o Islandii pióra samego Islandczyka.
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz