Javier Cercas opowiada historię, której do końca nie można pojąć. Jak bowiem mówi jego bohater: „Możliwe jednak, że nie trzeba całkowicie rozumieć jakiejś historii, żeby móc ją opowiedzieć”. „Prędkość światła” to przejmująca opowieść o dorastającym do tworzenia pisarzu i o jego przyjacielu, weteranie wojny w Wietnamie, która na zawsze zmieni jego życie, zamieniając je w pasmo udręk i wyrzutów sumienia. Historia Cercasa rozpięta jest nie tylko między duszną Hiszpanią a sprawiającym wrażenie pustego miasta Urbana w stanie Illinois. Rozgrywa się pomiędzy zdarzeniami lat sześćdziesiątych minionego stulecia w Wietnamie a latami, kiedy amerykańscy żołnierze po raz kolejny walczą w konflikcie zbrojnym, łudząc się, iż w Iraku wypełniają taką samą misję dziejową jak przed laty w Azji Południowo-Wschodniej.
Jeśli spojrzeć na tę powieść tylko pod kątem wątku wojennego, mamy u Cercasa do czynienia z kolejną antyamerykańską powieścią rozliczeniową, taką jak, między innymi, wydana niedawno książka Dona DeLillo „Mao II”. To nie jest jednak tylko opowieść o wojennej traumie i jej wpływie na życie Amerykanina, który nie jest w stanie funkcjonować w społeczeństwie po powrocie z Wietnamu. To przede wszystkim powieść o roli niedopowiedzeń, o akcie twórczej kreacji, o nazywaniu rzeczywistości, o stwarzaniu jej na nowo i o mówieniu o tym, czego nie można tak naprawdę wyrazić słowami. Piękna historia o męskiej przyjaźni, o istocie pisarstwa, o sukcesach i życiowych porażkach, ale przede wszystkim o niespotykanej więzi i empatii, dzięki którym powstaje tak czytelna fabuła złożona z tylu pozornie nieczytelnych przesłanek.
Właściwym bohaterem „Prędkości światła” jest wyobcowany Rodney Falk, którego pewien hiszpański stypendysta poznaje na uniwersytecie w Urbanie i z którym połączy go miłość do książek, fascynacja językiem katalońskim i poczucie bycia sobie na przekór, nieznośności życia i tego, jak trudno jest się w nim odnaleźć. Od początku można się zorientować, że cała dramatyczna spowiedź narratora będzie próbą oddania sensu życia Rodneya i jednoczesnym odkrywaniem sensu życia własnego, również przepełnionego dramatycznymi zdarzeniami i koniecznościami nieustannych wyborów. To historia apokryficzna, niepełna i niejasna, ale, z drugiej strony, uwodząca niezwykłym zmysłem obserwacji i dążeniem autora do tego, by opowiedzieć losy własne i cudze, umiejętnie znajdując w nich pewien wspólny mianownik. Rodney staje się dla narratora źródłem fascynacji, lęku i swoistej siły, dzięki której może on rozwijać się w życiu, a następnie wciąż to życie porównywać z losem przyjaciela.
Co łączy obu mężczyzn poza tym? Obaj w pewien sposób uciekają od samych siebie. Obaj cierpią z powodu samotności, chociaż jest to zupełnie inna samotność. Falk przeżył wojnę w Wietnamie. Doświadczył tam śmierci brata, okrucieństw i absurdów, sam stał się okrutny. Jego hiszpański przyjaciel szuka w Stanach Zjednoczonych zapomnienia i ucieka od samego siebie. Wracając do Hiszpanii, rozpoczyna życie, którego nie planował i nie chciał realizować tak, jak zaczyna się ono układać. Obaj na swej drodze życiowej spotkają bliskich im ludzi, ale najbardziej przejmująca bliskość powstaje między nimi. Mimo tego, iż jest w niej jednocześnie sporo szorstkości. Cercas próbuje te relacje opisać w taki sposób, że skupia się głównie na tym, czego w nich brakuje. Tak też powstaje opowieść o Rodneyu – nazywając wszystko to, czego nie można odnaleźć, zrozumieć, nazwać i określić.
Siłą „Prędkości światła” jest doskonałe stopniowanie napięcia przez autora i fakt, że z pozoru prostą historię można opowiedzieć w tak niezwykły sposób. Proza Cercasa jest pełna napięcia i zmusza do zastanowienia się nad tym, czym naprawdę jest pisarstwo i jak wielką siłę może mieć literacka fikcja oparta na przejmującej prawdzie.
Wydawnictwo W.A.B., 2010
Jeśli spojrzeć na tę powieść tylko pod kątem wątku wojennego, mamy u Cercasa do czynienia z kolejną antyamerykańską powieścią rozliczeniową, taką jak, między innymi, wydana niedawno książka Dona DeLillo „Mao II”. To nie jest jednak tylko opowieść o wojennej traumie i jej wpływie na życie Amerykanina, który nie jest w stanie funkcjonować w społeczeństwie po powrocie z Wietnamu. To przede wszystkim powieść o roli niedopowiedzeń, o akcie twórczej kreacji, o nazywaniu rzeczywistości, o stwarzaniu jej na nowo i o mówieniu o tym, czego nie można tak naprawdę wyrazić słowami. Piękna historia o męskiej przyjaźni, o istocie pisarstwa, o sukcesach i życiowych porażkach, ale przede wszystkim o niespotykanej więzi i empatii, dzięki którym powstaje tak czytelna fabuła złożona z tylu pozornie nieczytelnych przesłanek.
Właściwym bohaterem „Prędkości światła” jest wyobcowany Rodney Falk, którego pewien hiszpański stypendysta poznaje na uniwersytecie w Urbanie i z którym połączy go miłość do książek, fascynacja językiem katalońskim i poczucie bycia sobie na przekór, nieznośności życia i tego, jak trudno jest się w nim odnaleźć. Od początku można się zorientować, że cała dramatyczna spowiedź narratora będzie próbą oddania sensu życia Rodneya i jednoczesnym odkrywaniem sensu życia własnego, również przepełnionego dramatycznymi zdarzeniami i koniecznościami nieustannych wyborów. To historia apokryficzna, niepełna i niejasna, ale, z drugiej strony, uwodząca niezwykłym zmysłem obserwacji i dążeniem autora do tego, by opowiedzieć losy własne i cudze, umiejętnie znajdując w nich pewien wspólny mianownik. Rodney staje się dla narratora źródłem fascynacji, lęku i swoistej siły, dzięki której może on rozwijać się w życiu, a następnie wciąż to życie porównywać z losem przyjaciela.
Co łączy obu mężczyzn poza tym? Obaj w pewien sposób uciekają od samych siebie. Obaj cierpią z powodu samotności, chociaż jest to zupełnie inna samotność. Falk przeżył wojnę w Wietnamie. Doświadczył tam śmierci brata, okrucieństw i absurdów, sam stał się okrutny. Jego hiszpański przyjaciel szuka w Stanach Zjednoczonych zapomnienia i ucieka od samego siebie. Wracając do Hiszpanii, rozpoczyna życie, którego nie planował i nie chciał realizować tak, jak zaczyna się ono układać. Obaj na swej drodze życiowej spotkają bliskich im ludzi, ale najbardziej przejmująca bliskość powstaje między nimi. Mimo tego, iż jest w niej jednocześnie sporo szorstkości. Cercas próbuje te relacje opisać w taki sposób, że skupia się głównie na tym, czego w nich brakuje. Tak też powstaje opowieść o Rodneyu – nazywając wszystko to, czego nie można odnaleźć, zrozumieć, nazwać i określić.
Siłą „Prędkości światła” jest doskonałe stopniowanie napięcia przez autora i fakt, że z pozoru prostą historię można opowiedzieć w tak niezwykły sposób. Proza Cercasa jest pełna napięcia i zmusza do zastanowienia się nad tym, czym naprawdę jest pisarstwo i jak wielką siłę może mieć literacka fikcja oparta na przejmującej prawdzie.
Wydawnictwo W.A.B., 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz