2012-03-08

"Ojciec nieświęty" Piotr Szumlewicz

Kiedy w ubiegłym roku recenzowałem „Antypapieża” Tomasza Piątka, bałem się, że krytyka Jana Pawła II, która wreszcie widzi światło dzienne, będzie powiązana z jadem i złością, a tego w Piątku było i jest najwięcej. Znalazł się on także wśród piętnastu rozmówców Piotra Szumlewicza, którzy w „Ojcu nieświętym” pokazują ciemne strony pontyfikatu Karola Wojtyły. Wywiad z autorem „Pałacu Ostrogskich” to także ciemna strona tej książki. Wszyscy ludzie, z którymi rozmawia redaktor, wyrażają opinie sensowne, zwykle stonowane i podparte racjonalnymi argumentami. Rozmowa z Tomaszem Piątkiem zdecydowanie rozsadza ten zbiór. Rozumiem, że Szumlewicz obskoczył wszystkie redakcje i salony, w których bywał, w związku z tym zajrzał też do „Krytyki Politycznej”, ale w moim odczuciu kolejnych agresywnych wywodów Piątka, który po publikacji swej książki nie mówi o papieżu niczego nowego, nie powinno w „Ojcu nieświętym” być.

Bo mamy przecież do czynienia z publikacją ciekawą, mądrą i bardzo potrzebną. W przestrzeni publicznej nigdy nie pojawił się nurt krytyczny myślenia czy wypowiedzi względem tego, co robił i czego nauczał polski papież. Krytykować Wojtyłę? Absurd. Nie robi się tego, bo nie przystoi, ale także z wygodnictwa, żeby się po prostu nie narażać. Nie mam pojęcia, komu i jak narażą się rozmówcy Piotra Szumlewicza, ale wszyscy – poza wspomnianym wyjątkiem – starają się przede wszystkim racjonalnie i z wyczuciem spojrzeć na lata jednego z najdłuższych pontyfikatów człowieka, który od dawna uchodzi w Polsce za autorytet. Rozumienie tego słowa Szumlewicz we wstępie podpiera znajomością Johna Stuarta Milla i pisze: „Autorytetem nie jest ten, kto za takowy uchodzi, ale ten, kto potrafi swoimi czynami i argumentami obronić poglądy, które głosi, kto jest otwarty na dyskusję i chętny do prezentowania swoich przekonań”. W takim rozumieniu Karol Wojtyła nie jest autorytetem. Zbudowano mu pomnik trwalszy niż ze spiżu już za życia, uznawano za postać wielką i ponadczasową, nadal kultywuje się jego pamięć, ostrożnie pomijając wszystko to, co może go postawić w złym świetle i jak mantrę powtarzając „Ojciec święty”. Chciano go widzieć świętym już za życia, nie sposób było zatrzymać przyspieszenia machiny beatyfikacyjnej, od zawsze uchodził za wzorowego patriotę, genialnego myśliciela, charyzmatycznego przywódcy Kościoła, który stara się żyć wciąż blisko ludzi. Co z tego zostało? Całkiem sporo. Głównie wspomnienia. O myśli filozoficznej byłego papieża przeciętny Polak nie ma zielonego pojęcia. Odgórnie narzucony jest nam etos wielkiego Polaka jako remedium na polskie kompleksy narodowe. To ten, któremu się udało, którego znał i słuchał cały świat, który był mądry i dobry… Pozytywne określenia można mnożyć, powtarzając za opinią publiczną. Szumlewicz i jego rozmówcy postanowili położyć temu kres. Opowiedzieć o tym, co niewygodne i dotychczas niemożliwe do powiedzenia. Odważyli się postać Karola Wojtyły pokazać w innym świetle. Tym, o którym nie chcą myśleć wielbiący go Polacy.


Smutne jest to, że w rzeczową i konstruktywną krytykę Jana Pawła II włączają się w Polsce przede wszystkim ateiści i to oni są głównie rozmówcami Szumlewicza. Przykre jest, że tego typu publikacje polski Kościół chętnie paliłby na stosie, a Wydawnictwu Czarna Owca niejeden „katolik” życzy teraz piekielnego końca. Tymczasem „Ojciec nieświęty” to dyskusje ludzi światłych, inteligentnych, znanych w sferze publicznej (żałuję jedynie, iż autor nie poświęcił każdemu z nich choć krótkiego biogramu obok rozmowy) i … mających odwagę powiedzieć, co nie podobało im się i nie podoba w byłym papieżu. Ogólnie rzecz można streścić, używając kilku tez, które pozwolę sobie jedynie wymienić bez komentarza.


Papież wędrujący po całym świecie, kochający ludzi, uwielbiający być w centrum zainteresowania udawał tak naprawdę, że jego Kościół to instytucja otwarta na dialog. Agnieszka Zakrzewicz mówi o tym, że to nowoczesny papież zacofanego kościoła. Magdalena Środa rozważa jego myślowe poglądy, które wędrowały od personalizmu do kostycznego tomizmu i rygoryzmu. Wojtyła wcale nie był otwarty na świat. Jego Kościół tym bardziej. Jednoznaczne i wyraźne „nie” dla aborcji, rozwodów, metody zapłodnienia „in vitro”, homoseksualizmu, celibatu czy zwiększenia roli kobiet w społeczeństwie oraz kościele. Tuszowanie afer pedofilskich wśród duchownych. Nad tymi problemami rozmyślają ludzie, których Szulewicz pyta rozważnie, bez sugerowania odpowiedzi.


Groźna prawicowość i konserwatyzm. Wykorzystywanie uwielbienia tłumów dla załatwiania interesów Kościoła. Próba klerykalizacji licznych, zbyt licznych sfer życia. Nieprzystępność. Tak. Nieprzystępność i brak otwartości na zmiany w świecie XXI wieku, którego głowa kościoła starała się utrzymać w ryzach kościelnych dogmatów. Sprawca wielu cierpień – rodzących Bośniaczek, które po gwałcie zostały wezwane do tego, by niosły swój krzyż, rodziły dzieci i jeszcze je pokochały. Umierających na AIDS mieszkańców Afryki, gdzie papież stanowczo sprzeciwiał się jakimkolwiek formom antykoncepcji. Popełniających samobójstwa homoseksualistów, którzy byli przez niego napiętnowani. Wszystkich tych, którzy zmuszali się do wyrzeczeń ponad ludzkie siły w imię tego, co głosił ten, który z codziennym ludzkim życiem niewiele miał wspólnego…


Padają w wywiadach Szumlewicza różne określenia. Joanna Senyszyn uznaje papieża za produkt marketingowy, Jerzy Krzyszpień nazywa go toksycznym ojcem gejów i lesbijek. Najmocniej wyraża się chyba Adam Cioch, ale jego określenie „dyktatora Kościoła” broni się w tym, o czym opowiada. Ludzie, z jakimi rozmawia Szumlewicz, odcinają się od zbiorowej narodowej traumy bezkrytycznego uwielbienia Wojtyły. Bo jest ono traumatyczne i szkodzi nam społecznie. Rozmówcy z tej książki generalnie zakładają, iż następować będzie postęp laicyzacji polskiego społeczeństwa. To ma być drogą odnowy i leczenia traumy. Niech komentarzem do tej kwestii będą słowa Jerzego Urbana: „Wydaje mi się, że Polska w znacznie większym stopniu jest laicyzowana przez obojętność, przez malejące zainteresowanie nauczaniem kościelnym, przez krytykę funkcjonowania Kościoła katolickiego jako organizacji, a nie przez krytykę papieża”.


Mnie natomiast wydaje się, iż lekturze „Ojca nieświętego” powinni poświęcić czas nie tylko ateiści i agnostycy. Żadne ze słów, które pada w tej książce, nie ma na celu obrażenia postaci tak w Polsce uwielbianej. Wiele z nich natomiast dotyka bolesnych i czasem wstydliwych prawd, o których wciąż mówi się w tym kraju za mało. A jeśli Polacy naprawdę czynili to, o czym mówił papież, dlaczego społeczeństwo, którego rodak nawołuje do pacyfizmu pcha się do Afganistanu czy Iraku? Dlaczego papieski sprzeciw wobec kary śmierci nie jest słyszany, gdy ten czy ów w kraju nad Wisłą nawołuje, by ją przywrócono? Pomyślmy o tym i o wielu innych frapujących kwestiach, które porusza "Ojciec nieświęty".


Wydawnictwo Czarna Owca, 2012

17 komentarzy:

Marzena Zarzycka pisze...

Trzeba się cieszyć, że ta książka w ogóle ujrzała światło dzienne. Papież był człowiekiem. Należy mu się sprawiedliwy osąd. Napisałeś świetną recenzję.

Pozdrawiam!

Książkozaur pisze...

Przeczytałam z zainteresowaniem - byłam ciekawa, co zarzucają światli, inteligentni ludzie Janowi Pawłowi II. No i się rozczarowałam, bo okazuje się, że dokładnie to samo, o czym pisze przeciętny internauta pod pierwszym lepszym artykułem: nie dla aborcji, dla homoseksualizmu, antykoncepcji. Przecież wszyscy o tym wiemy, po co książka? Dla ludzi wierzących to żadne argumenty - bo wierzący nie patrzą na to jak na zbiór zakazów, tylko naturalne prawo. I to, że papież nie chciał iść "z duchem czasu", jest oczywiste: taka jego rola, taka rola Kościoła. Wierność Ewangelii. Benedykt mówi to samo. Ja też się pod tym podpisuję dlatego, że rozumiem i się zgadzam, a nie dlatego, że "święty papież" tak kazał.

Co do samego kultu papieża - tak jak Inez uważam (hehe - tu nie ma co uważać, to fakt), że był człowiekiem i trochę mnie drażniły modlitwy o beatyfikację (po co?) albo ciągłe powtarzanie "nasz papież" (dla mnie taki sam mój jak Benedykt, jak się czuję częścią Kościoła, to nie ma nasz - nie nasz). No ale książka z tego co piszesz raczej mnie rozczarowuje.

gregor pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Jarosław Czechowicz pisze...

Inez, dziękuję i życzę miłej lektury, jeśli sięgniesz po książkę.

Książkozaurze, czyli uważasz, że skoro już o tym mówiono, nie warto podejmować dyskusji zwłaszcza, że pojawiają się w niej ciekawe argumenty? W książce przeczytasz też m.in. o tym, jak JPII rozumiał feminizm, o finansowych tajemnicach Watykanu... to krótkie omówienie, a w książce znajdziesz aż 15 wywiadów.

Książkozaur pisze...

Problem nie polega na tym, że "o tym już mówiono", tylko że sprzeciw papieża wobec homoseksualizmu czy aborcji to rzeczy oczywiste, powszechnie znane i raczej zrozumiałe dla osób wierzących. I w tym kontekście nie rozumiem na przykład - dla kogo ta książka? Dla tych, którzy i tak to wiedzą i dla których to nie są argumenty przeciw papieżowi, czy dla niewierzących, którzy po prostu jego argumentów nie są w stanie zrozumieć, bo ich spojrzenie na świat jest zbyt odmienne, i dla których świętość czy nieświętość to sprawy zupełnie obojętne? W tym kontekście nie rozumiem też tytułu, dla mnie nie jest to żadnym świeżym, odważnym spojrzeniem - a tego bym się spodziewała po inteligentnych ludziach zabierających się za książkę.
Być może w książce padają argumenty i tezy warte uwagi, ale w połączeniu z tytułem i tym, co napisałeś, zupełnie nie jestem już ciekawa tej książki, bo myślę, że przeczytam w niej to, co słyszałam już milion razy. I niewiele do mojego sposobu myślenia wniesie.

Piotr Szumlewicz pisze...

Przepraszam książkozaurze, ale używasz dziwnych argumentów. W książce przedstawiam dowody, że papież bronił pedofilów, oszustów i dyktatorów. A Ty piszesz, że przecież o tym wszyscy wiedzą i nie ma tu nic nowego.. We wstępie do książki piszę właśnie o autorytaryzmie, który sprawia, że tak negatywna postać jak Karol Wojtyła uchodzi za autorytet. Moim zdaniem w demokratycznym społeczeństwie powinno się dyskutować o tym, kto i dlaczego zasługuje na bycie autorytetem. Jeżeli takiej dyskusji nie ma, to zanika demokracja. inna sprawa, że o lewych interesów Watykanu za pontyfikatu Jana Pawła II albo o systemowej obronie pedofilów w tym czasie mało kto w Polsce wie.

Jak chodzi o podejście Jana Pawła II do gejów, kobiet czy antykoncepcji, rzecz polega na tym, że papież wciąż jest patronem środowisk deklarujących się jako liberalne. W książce przyglądam się temu zdumiewającemu i bezrefleksyjnemu wsparciu rzekomo liberalnych elit dla człowieka o poglądach bliskich Frondzie, a z drugiej strony pokazuję, jak strasznie konserwatywne były poglądy papieża w wielu ważnych sprawach. Bronię więc tezy, że papież był przedstawicielem tego samego Kościoła, co Tadeusz Rydzyk.

Jeżeli dla katolika, tym bardziej katolika, który nie należy do elektoratu prawego skrzydła PiS, te tezy są oczywiste, to odrobinę nie rozumiem jak Jan Paweł II może być dla niego autorytetem.

She pisze...

Każde, nawet skrajne spojrzenie na jakąkolwiek ze "światowych postaci" ma pełne i uzasadnione prawo do istnienia. I z tego powodu ciesze się, że w morzu laurek dla JPII pojawiło się również bardziej krytyczne spojrzenie. I abstrahując calkowicie od oceniania, która opinia jest "lepsza", bo to juz prywatna sprawa każdego z czytelników to mozliwosc dyskusji jest zwyczajnie zdrowa, nawet jeśli trudna czy bolesna.
Tylko czasem patrzac na sytuacje wokol Walesy i innych zastanawiam się, czy bez takich, nawet jesli watpliwych autorytetów, swiat nie wyladuje w punkcie w ktorym wzorem do nasladowania dla cywilizacji bedzie Kim Kardashian, albo rozbuchany erotycznie Czesław Mozil

Anonimowy pisze...

@Książkozaur
Najpierw pieszesz, że książkę przeczytałaś, a w następnej wypowiedzi informujesz że i tak po nią nie sięgniesz bo nie ma po co. Popisałaś sie jednym słowem.

Anonimowy pisze...

Książkozaur pisze, że przeczytała recenzję, a nie ksiażkę.

Książkozaurze - tak trzymać!

maya pisze...

książkę przeczytałam z zainteresowaniem. Sam wstęp doskonale naświetla problem postrzegania JP2 w mediach, także liberalnych. Tak jak autora recenzji irytował mnie T. Piątek, gdyż jego wypowiedź bardziej przypominała tyradę niż rzeczowe argumenty. W książce brakowało mi krótkich notatek biograficznych.

Bogusław pisze...

No i ja się pytam człowieku dumny ty jesteś z siebie zdajesz sobie sprawę z tego co robisz?masz ty wogóle rozum i godnośc człowieka?ja nie wiem ale żałosny typek z ciebie ,chyba nie pomyślałes nawet co robisz i kogo obrażasz ,możesz sobie obrażac tych co na to zasłużyli sobie ale nie naszego papieża polaka naszego rodaka wielką osobę ,i tak wyjątkowa i ważną bo to nie jest ktoś tam taki sobie że możesz go sobie wyśmiać bo tak ci się podoba nie wiem w jakiej ty się wychowałes rodzinie ale chyba ty nie wiem nie rozumiesz co to jest wiara .jeśli myslisz że jestes wspaniały to jestes zwykłym czubkiem którego ktoś nie odizolował jeszcze od społeczeństwa ,nie wiem co w tym jest takie śmieszne ale czepcie się stalina albo hitlera albo innych zwyrodnialców a nie czepiacie się takiej świętej osoby jak papież jan paweł 2 .jak można wogóle publicznie zamieszczac takie wpisy na forach internetowych?ja się pytam kto powinien za to odpowiedziec bo chyba widac że do koscioła nie chodzi jak jestes nie wiem ateistą albo wierzysz w jakies sekty czy wogóle jestes może ty sługą szatana a nie będziesz z papieża robił takiego ,to ty chyba jestes jakis nie wiem co sie jarasz pomiotami szatana .wez pomyśl sobie ile papież zrobił ,on był kimś a ty kim jestes żeby z niego sobie robić kpiny co? kto dał ci prawo obrażac wogóle papieża naszego ?pomyślałes wogóle nad tym że to nie jest osoba taka sobie że ją wyśmieje i mnie będa wszyscy chwalic? wez dziecko naprawdę jestes jakis psycholek bo w przeciwieństwie do ciebie to papież jest autorytetem dla mnie a ty to nie wiem czyim możesz być autorytetem chyba takich samych jakiś głupków jak ty którzy nie wiedza co to kosciół i religia ,widac że się nie modlisz i nie chodzisz na religie do szkoły ,widac nie szanujesz religii to nie wiem jak chcesz to sobie wez swoje zdięcie wstaw ciekawe czy byś sie odważył .naprawdę wezta się dzieci zastanówcie co wy roicie bo nie macie widac pojęcia o tym kim był papież jan paweł2 jak nie jestescie w pełni rozwinięte umysłowo to się nie zabierajcie za taką osobę jak ojciec swięty bo to świadczy o tym że nie macie chyba w domu krzyża ani jednego obraza świętego nie chodzi tutaj o kosciół mnie ale wogóle ogólnie o zasady wiary żeby mieć jakąs godnosc bo papież nikogo nie obrażał a ty za co go obrażasz co? no powiedz za co obrażasz taką osobę jak ojciec święty ?brak mnie słów ale jakbyś miał pojęcie chociaz i sięgnął po pismo święte i poczytał sobie to może byś się odmienił .nie wiem idz do kościoła bo widac już dawno szatan jest w tobie człowieku ,nie lubisz kościoła to chociaż siedz cicho i nie obrażaj innych ludzi .

Jacek pisze...

Uważam, że potrzebujemy w Polsce mądrej krytyki nauczania i działalności papieża Jana Pawła II. Tyle tylko, że pojęcie krytyki zakłada ANALIZĘ I OCENĘ DOBRYCH I ZŁYCH STRON rzeczywistości, którą krytyce poddajemy.
Inez pisze, że papieżowi należy się sprawiedliwy osąd. Tak. Tylko że z recenzji pana Czechowicza wynika, że Piotr Szumlewicz i jego rozmówcy skupili się jedynie na tym, co w ich ocenie negatywne.
Wygląda więc na to, że na sprawiedliwą, wyważoną, mądrą krytykę JPII przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Anonimowy pisze...

rozmówcy autora książki, to nie tylko ateiści, ale przede wszystkim wrogowie kościoła, mający zbyt ciasne umysły, aby zrozumieć to co papież robił. książka mogłaby być wartościowa, gdyby zawierała wywiady z różnymi ludźmi, a nie tylko z lewackimi oszołomami.

Anonimowy pisze...

Witam Wszystkich (Bez wyjatku) Ateistow, katolikow itd.
mysle ze Pan Szumlewicz szuka rozglosu, dlatego napisal ksiazke ktora sie napewno jakiemus grono podoba.
JPII Byl skromnym Czlowiekiem, nawet po smierci nie zostalo duzo po nim, jak ktos troche telewizji ogladal lub czytal na jego temat , to wie ze nie latwo mu bylo jako dziecko , mlodzieniec czy juz w puzniejszym czasie jako kaplan. My normalni ludzie nie mozemy pisac zeczy na temat o ktorych nie mamy zielonego pojecie. Byc glowa Kosciola, mozna nawet powiedziec najwazniejsza osoba na Swiecie, nieraz trzeba wejsc w kompromis z ludzmi co mu nie odpowiadali zeby osiagnac cos na czym mu zalezalo. Widocznie tak musialo byc jak bylo zeby bylo dobrze, dziek JP II pozbylismy sie Komunizmu, czy to nie cud ???? taki silny Zwiazek Radziecki rozpadl sie bez wojny !!!
Mam prosbe, piszcie o wszystkich, ale nie prubojcie zniszczyc ten silny autorytet wyjatkowego czlowieka jakim byl JPII.
LUDZIE NIE GRZESZCIE, POMODLCIE SIE ZA NIEGO.

joly_fh pisze...

Uderz w stół, a nożyce się odezwą... Przede wszystkim proponuję najpierw przeczytać książkę, a potem się o niej wypowiadać. Po drugie książka zakłada KRYTYKĘ, a nie kolejną apoteozę - po co pisać o tym, co dobrego zrobił papież - przecież to wszyscy wiedzą (tylko jakoś nie potrafią konkretnie wymienić). Po trzecie - tak, w Polsce nadal tylko ateiści mają odwagę krytykować papieża.

Anonimowy pisze...

Od dawna zastanawiam się, czy wszyscy Ci którzy stworzyli z Wojtyły pomnik (wcześniej żywy teraz martwy) potrafiliby wymienić jego zasługi, za które można by go otaczać taką czcią. Oprócz tych niby zasług typu "przecież był Polakiem, naszym papieżem" albo "przecież walczył z komuną" lub "wypromował Wadowice". Postanowiłem nawet kiedyś wysłuchać przemówień papieża, które wygłaszał podczas wizyt w Polsce. Okazało się, że nie ma w nich niczego więcej niż to co zostało przekazane w ewangeliach. Co więcej, wiele z nich przypominało przemówienia „partyjne”, składające się z samych frazesów, pełnych niezrozumiałych dla przeciętnego zjadacza chleba wyrażeń. Podczas takiego kazania człowiek szybko wyłącza się. Przypominam sobie jedno , podczas którego kichnięcie Wojtyły wzbudziło największe oklaski. A on sam tak to skwitował: „że nawet kichnięcie może mieć wartość ewangeliczną” (czy jakoś tak). Znając w miarę biblię, nie mogę znaleźć jakiegokolwiek nawiązania do przykładów postępowania pozostawionych, przez apostołów (zwłaszcza Pawła). Widzę tylko rzeczy których Jezus czy apostołowie nigdy by się nie dopuścili. Wynoszenie do rangi świętego osoby która niczego tak naprawdę nie dokonała jest dla mnie niezrozumiała. O ileż więcej jest ludzi, którzy o wiele więcej poświęcili a pozostają anonimowi.

Anonimowy pisze...

hm..
była walka z komuna
papiez dał nam swoja obecnosc i slowo
slowo jest dla ludzi ktorzy umieja słuchac
papiez w czasie pielgrzymek dawał nam sile
dawał nam przekonamie drogi
albo sie pewne rzeczy rozumie albo nie
pozatym bycie papiezem to tez polityka
pewno miał lepsze posuniecia i gorsze
ale liczy sie całosc jaka stworzył
był papiezem obecnym wsrod ludzi i niosł słowo

czesc z elit intelektualnych juz mowi niewazne jakiego jezyka sie uzywa

na szczescie głupota przemija

ciekawe jak my moglismy zyc Panem Tadeuszem to tylko jezyk polski

zyjemy w epoce odbrazowiania
dleczego ktos kto 3 razy zaparł sie Jezusa potrafił cos stworzyc

zyjemy w przrazajaco miałkich czasach
pseudo wypowiedzi pseudo myslenie
pseudo wolnosc

wypowiedz z tv
w A meryce jest wolnosc bo mozna przyrownywac Obame to Hitlera-superstcja

TISCHNER--NIEDZCZESNY DAR WOLNOSCI