2013-08-12

"Pokój na wodzie" Roberto Pazzi

Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Data wydania: 14 sierpnia 2013

Liczba stron: 230

Tłumacz: Monika Woźniak

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Płynąc Nilem…


Lubię powieści, które nurzając się w przeszłości, kreują alternatywny los dla postaci znajdujących się na marginesie historii. Roberto Pazzi postanowił opowiedzieć o losach Cezariona – ostatniego faraona egipskiego, syna Juliusza Cezara i Kleopatry – na swój własny sposób, tworząc tym samym przejmującą powieść o samotności pośród okrucieństw, zdrad, przelewanej krwi i niepewności jutra. Takiej samotności, która boli, gdyż wyrasta z pustki i zagrożenia. Jest dojmująca, bo nie do pokonania; ślepy los wiedzie ku zagładzie duszę, dla której nie ma już miejsca na świecie i którą trzeba zgładzić. Tak, Cezarion został zgładzony. Pazzi opowie o tym, jak mogłyby potoczyć się jego losy inaczej, budując niespieszną i subtelną, choć nieco ekscentryczną narrację o ostatnim rejsie po Nilu, w jaki wyprawiła Cezariona matka…

Opowieść rozpoczyna się od rozmyślań Juliusza Cezara. Od pierwszych zdań wkraczamy w atmosferę nieznośnego fatalizmu i udręki. Coś wisi w powietrzu, coś niedobrego się wydarzy – teraz i za jakiś czas. Cezar wspomina Wercyngetoryksa, pojmanego przed laty barbarzyńcę, którego nareszcie chce zabić. Ich wzajemne relacje są co najmniej skomplikowane. Pokonany wchodzi w więź zależności z tym, który go pokonał. Za chwilę coś się wydarzy. Coś się skończy. A może jednocześnie coś zacznie? Dramatyczne dylematy z 46 roku p.n.e. będą paralelne z tymi, jakie poznamy na pokładzie statku płynącego w 30 roku p.n.e. w górę Nilu, gdzie uchodzący z Egiptu osiemnastoletni Cezarion ma odnaleźć drogę ku zbawieniu, by żyć na wygnaniu równie osamotniony co dotychczas. Pozornie mroczna introdukcja z jego ojcem niewiele będzie mieć wspólnego z dalszą narracją. Tymczasem rozpoczyna się opowieść, w której dużą rolę odegra obezwładniająca od pierwszego wrażenia Etiopka, jaka zmieni bieg zdarzeń historii starożytnej i zmusi do spojrzenia na opowieść Pazziego jako na ponadczasową parabolę ludzkiego wyobcowania i naznaczenia przez historię rolą, której nie chce odegrać.

Na pokładzie statku wraz z Cezarionem podróżuje Lania, niańka samej Kleopatry. Dostrzeżemy silny związek emocjonalny niewolnicy ze swym panem, który cementuje erotyczna, zakazana i przez to lepiej smakowana namiętność. W Lanii zakochany jest wychowawca Cezariona Rodon, który chce zapobiec dalszej podróży i nakłonić młodzieńca do tego, aby wrócił i by oddał się w ręce Oktawiana. Rodon metodycznie planuje, w jaki sposób zmusić załogę statku do powrotu. Intryga wydaje się być okrutna, a zamieszane w nią osoby są bezwzględne i zdeterminowane. Na statku zaczyna panować atmosfera zagrożenia i niedomówień. Jest coraz bardziej niejednoznacznie. Bunt i odwrót wyprawy są coraz bardziej realne. Kiedy wydaje się, iż niecny plan Rodona zostanie zrealizowany, statek Cezariona mija na Nilu hebanowy okręt, który płynie w odwrotnym kierunku. Na jego pokładzie znajduje się Afra. Płynie ku Aleksandrii, by się ocalić. Cezarion odbywa odwrotną podróż z tym samym zamierzeniem. Ich życie to w gruncie rzeczy podobne historie, które staną się jednością. Na jaki pomysł wpadną, by się wyzwolić? Dokąd ruszą? Czy ku wyzwoleniu? Przecież śmierć pisana jest prawdopodobnie wielu ludziom na obu pokładach. Co się wydarzy? W jaki sposób Cezarion i Afra wyznaczą swemu życiu nowy bieg?

Warto zwrócić uwagę na fakt, że relacje międzyludzkie na statku Cezariona odzwierciedlają życie dworskie, w którym mamy spiski, tajemnice, manipulacje i korupcję. Mroczna atmosfera rejsu zagęszcza się i trudno przewidzieć, do czego doprowadzi. Nie jest też przewidywalne, w jaki sposób Roberto Pazzi rozwinie zdarzenia w tak niezwykły sposób zainicjowane przy spotkaniu na Nilu dwóch statków. Autorski punkt widzenia obejmuje nie tylko dramaty młodych, którzy uciekają. Dość dokładnie i z zachowaniem dbałości o starożytne realia, Pazzi portretuje też postaci drugiego planu, wikłające się w konflikty i przeżywające rozterki. Wiele krwi ze statku spłynie do Nilu. Zbyt wielu straci możliwość decydowania o swoim losie, choć przecież tak niewielu taką możliwość w ogóle ma. W moim odczuciu mankamentem powieści jest skupianie się właśnie na tych dramatach drugiego planu, choć są wyraziste i dość ciekawie uzupełniają wiedzę o wyobcowanym Cezarionie i Afrze. Moglibyśmy mieć w gruncie rzeczy genialny zapis kameralnego dramatu. Starożytnego monodramu z fatum, któremu chce się stawić opór. Bo przecież Cezarion, tak jak wcześniej jego ojciec, stoi w centrum autorskiego zainteresowania i to od początku do końca przykuwa uwagę. Trudno w konwencji tak dostojnej i majestatycznej prozy ukazać prawdziwy dramat młodzieńca, który niczym Faeton spada strącony – z tronu, z władzy, z życia. „Pokój na wodzie” jest zatem trudną do jednoznacznego sklasyfikowania powieścią, albowiem Roberto Pazzi rozprasza czytelniczą uwagę, kierując ją do miejsc, zdarzeń i postaci, które nie są prawdopodobnie kluczowe.

Czyta się tę na nowo napisaną historię Cezariona mimo wszystko wybornie, bo nacisk położony jest nie na akcję, a przeżycia – tak niejednoznaczne i tak trudne do wyrażenia przez tych, co cierpią i nie mogą zrobić nic, by zaradzić temu cierpieniu. Mamy tutaj opowieść o niedojrzałym emocjonalnie władcy, który rządzi wszystkim, lecz nie własnym losem. Uciekający w ramiona starszych kobiet chłopiec jest dla innych mężczyzną, którego należy się bać. Wydaje się przecież wyzbyty wszelkich namiętności. Dopadają go one tam, gdzie nikt nie może mieć dostępu, by wykryć słabości Cezariona. Przypadkowe spotkanie z niezwykłą Afrą odmienić może losy ich dwojga, ale w jaki sposób się to stanie?

„Pokój na wodzie” to niespiesznie snuta opowieść o nieprzewidywalności losu. O tym, że tego losu panami być nie możemy. O skrytych słabościach i otwartej obojętności. Tej wynikłej z pustki, jaką w duszach uczyniła dojmująca samotność, na chwilę obezwładniona, okiełznana, oddalona… To historia o tym, jak wiele zawsze może się wydarzyć i jak bardzo nie panujemy nad losem, nie rozumiemy swego przeznaczenia, biernie poddajemy się przypadkowi, kierując żądzami i emocjami tak ulotnymi, jak trudny do uchwycenia jest nastrój ten książki. Sentymentalny. Mroczny. Duszny i przygnębiający, a jednocześnie w ciekawy sposób magiczny i kuszący. Pazzi tak jak Konstandinos Kawafis oddał literacki hołd temu, któremu los szybko odebrał rodziców, władzę i przyszłość, historii każąc milczeć o biografii szarej i wyraźnie niedokończonej. A jednak przecież – czego dowodzi ta książka – fascynującej.

Brak komentarzy: