Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 14 sierpnia 2013
Liczba stron: 230
Tłumacz: Monika Woźniak
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Płynąc Nilem…
Lubię powieści, które
nurzając się w przeszłości, kreują alternatywny los dla postaci znajdujących
się na marginesie historii. Roberto Pazzi postanowił opowiedzieć o losach
Cezariona – ostatniego faraona egipskiego, syna Juliusza Cezara i Kleopatry –
na swój własny sposób, tworząc tym samym przejmującą powieść o samotności
pośród okrucieństw, zdrad, przelewanej krwi i niepewności jutra. Takiej
samotności, która boli, gdyż wyrasta z pustki i zagrożenia. Jest dojmująca, bo
nie do pokonania; ślepy los wiedzie ku zagładzie duszę, dla której nie ma już
miejsca na świecie i którą trzeba zgładzić. Tak, Cezarion został zgładzony.
Pazzi opowie o tym, jak mogłyby potoczyć się jego losy inaczej, budując
niespieszną i subtelną, choć nieco ekscentryczną narrację o ostatnim rejsie po
Nilu, w jaki wyprawiła Cezariona matka…
Opowieść rozpoczyna się od
rozmyślań Juliusza Cezara. Od pierwszych zdań wkraczamy w atmosferę nieznośnego
fatalizmu i udręki. Coś wisi w powietrzu, coś niedobrego się wydarzy – teraz i
za jakiś czas. Cezar wspomina Wercyngetoryksa, pojmanego przed laty
barbarzyńcę, którego nareszcie chce zabić. Ich wzajemne relacje są co najmniej
skomplikowane. Pokonany wchodzi w więź zależności z tym, który go pokonał. Za
chwilę coś się wydarzy. Coś się skończy. A może jednocześnie coś zacznie?
Dramatyczne dylematy z 46 roku p.n.e. będą paralelne z tymi, jakie poznamy na
pokładzie statku płynącego w 30 roku p.n.e. w górę Nilu, gdzie uchodzący z
Egiptu osiemnastoletni Cezarion ma odnaleźć drogę ku zbawieniu, by żyć na wygnaniu
równie osamotniony co dotychczas. Pozornie mroczna introdukcja z jego ojcem
niewiele będzie mieć wspólnego z dalszą narracją. Tymczasem rozpoczyna się
opowieść, w której dużą rolę odegra obezwładniająca od pierwszego wrażenia
Etiopka, jaka zmieni bieg zdarzeń historii starożytnej i zmusi do spojrzenia na
opowieść Pazziego jako na ponadczasową parabolę ludzkiego wyobcowania i
naznaczenia przez historię rolą, której nie chce odegrać.
Na pokładzie statku wraz z
Cezarionem podróżuje Lania, niańka samej Kleopatry. Dostrzeżemy silny związek
emocjonalny niewolnicy ze swym panem, który cementuje erotyczna, zakazana i
przez to lepiej smakowana namiętność. W Lanii zakochany jest wychowawca
Cezariona Rodon, który chce zapobiec dalszej podróży i nakłonić młodzieńca do
tego, aby wrócił i by oddał się w ręce Oktawiana. Rodon metodycznie planuje, w
jaki sposób zmusić załogę statku do powrotu. Intryga wydaje się być okrutna, a
zamieszane w nią osoby są bezwzględne i zdeterminowane. Na statku zaczyna
panować atmosfera zagrożenia i niedomówień. Jest coraz bardziej
niejednoznacznie. Bunt i odwrót wyprawy są coraz bardziej realne. Kiedy wydaje
się, iż niecny plan Rodona zostanie zrealizowany, statek Cezariona mija na Nilu
hebanowy okręt, który płynie w odwrotnym kierunku. Na jego pokładzie znajduje
się Afra. Płynie ku Aleksandrii, by się ocalić. Cezarion odbywa odwrotną podróż
z tym samym zamierzeniem. Ich życie to w gruncie rzeczy podobne historie, które
staną się jednością. Na jaki pomysł wpadną, by się wyzwolić? Dokąd ruszą? Czy
ku wyzwoleniu? Przecież śmierć pisana jest prawdopodobnie wielu ludziom na obu
pokładach. Co się wydarzy? W jaki sposób Cezarion i Afra wyznaczą swemu życiu
nowy bieg?
Warto zwrócić uwagę na fakt,
że relacje międzyludzkie na statku Cezariona odzwierciedlają życie dworskie, w
którym mamy spiski, tajemnice, manipulacje i korupcję. Mroczna atmosfera rejsu
zagęszcza się i trudno przewidzieć, do czego doprowadzi. Nie jest też
przewidywalne, w jaki sposób Roberto Pazzi rozwinie zdarzenia w tak niezwykły
sposób zainicjowane przy spotkaniu na Nilu dwóch statków. Autorski punkt
widzenia obejmuje nie tylko dramaty młodych, którzy uciekają. Dość dokładnie i
z zachowaniem dbałości o starożytne realia, Pazzi portretuje też postaci
drugiego planu, wikłające się w konflikty i przeżywające rozterki. Wiele krwi
ze statku spłynie do Nilu. Zbyt wielu straci możliwość decydowania o swoim
losie, choć przecież tak niewielu taką możliwość w ogóle ma. W moim odczuciu
mankamentem powieści jest skupianie się właśnie na tych dramatach drugiego planu,
choć są wyraziste i dość ciekawie uzupełniają wiedzę o wyobcowanym Cezarionie i
Afrze. Moglibyśmy mieć w gruncie rzeczy genialny zapis kameralnego dramatu.
Starożytnego monodramu z fatum, któremu chce się stawić opór. Bo przecież
Cezarion, tak jak wcześniej jego ojciec, stoi w centrum autorskiego
zainteresowania i to od początku do końca przykuwa uwagę. Trudno w konwencji
tak dostojnej i majestatycznej prozy ukazać prawdziwy dramat młodzieńca, który
niczym Faeton spada strącony – z tronu, z władzy, z życia. „Pokój na wodzie”
jest zatem trudną do jednoznacznego sklasyfikowania powieścią, albowiem Roberto
Pazzi rozprasza czytelniczą uwagę, kierując ją do miejsc, zdarzeń i postaci,
które nie są prawdopodobnie kluczowe.
Czyta się tę na nowo
napisaną historię Cezariona mimo wszystko wybornie, bo nacisk położony jest nie
na akcję, a przeżycia – tak niejednoznaczne i tak trudne do wyrażenia przez
tych, co cierpią i nie mogą zrobić nic, by zaradzić temu cierpieniu. Mamy tutaj
opowieść o niedojrzałym emocjonalnie władcy, który rządzi wszystkim, lecz nie
własnym losem. Uciekający w ramiona starszych kobiet chłopiec jest dla innych
mężczyzną, którego należy się bać. Wydaje się przecież wyzbyty wszelkich
namiętności. Dopadają go one tam, gdzie nikt nie może mieć dostępu, by wykryć
słabości Cezariona. Przypadkowe spotkanie z niezwykłą Afrą odmienić może losy ich
dwojga, ale w jaki sposób się to stanie?
„Pokój na wodzie” to
niespiesznie snuta opowieść o nieprzewidywalności losu. O tym, że tego losu
panami być nie możemy. O skrytych słabościach i otwartej obojętności. Tej
wynikłej z pustki, jaką w duszach uczyniła dojmująca samotność, na chwilę
obezwładniona, okiełznana, oddalona… To historia o tym, jak wiele zawsze może
się wydarzyć i jak bardzo nie panujemy nad losem, nie rozumiemy swego
przeznaczenia, biernie poddajemy się przypadkowi, kierując żądzami i emocjami
tak ulotnymi, jak trudny do uchwycenia jest nastrój ten książki. Sentymentalny.
Mroczny. Duszny i przygnębiający, a jednocześnie w ciekawy sposób magiczny i
kuszący. Pazzi tak jak Konstandinos Kawafis oddał literacki hołd temu, któremu
los szybko odebrał rodziców, władzę i przyszłość, historii każąc milczeć o
biografii szarej i wyraźnie niedokończonej. A jednak przecież – czego dowodzi ta
książka – fascynującej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz