Wydawca: Korporacja
Ha!art
Data wydania: 12 grudnia 2013
Liczba stron: 300
Tłumacz: Arkadiusz Wierzba
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 49 zł
Tytuł recenzji: Street artowy fatalizm...
Należy wyjść od formy, bo w
przypadku tej publikacji nie tyle współgra z treścią, co stanowi jej
uzupełnienie i tylko obraz wraz ze słowem są w stanie oddać pełnię tej
niewiarygodnej historii. Opowieści będącej po części przewrotną apoteozą
pustki, po części egzystencjalnym dramatem wychodzenia jej naprzeciw i walki o
sens życia opowiadanego jak mroczna starojapońska przypowieść, na której
zasadza się wielowątkowa fabuła. Treścią jest historia fabularna autorstwa
Marka Šindelki i Vojtěcha Mašeka, okrojona na potrzeby publikacji komiksowej
powstałej w czarno-białej konwencji, za którą dbały jest Matěj Lipavský i młoda graficzka ukryta pod pseudonimem Pure Beauty. Ta czwórka odpowiedzialna jest nie
tyle za oryginalne dzieło sztuki, co za przekaz naznaczony fatalizmem nowych
czasów, gdzie technika rysowników łączy się w groźnym tyglu z treścią swobodnie
igrającą z konwencjami opowieści różnych od siebie, a jednocześnie tworzących
razem coś niebywale niepowtarzalnego.
Fabularnie komiks toczy się w kilku miejscach i
przestrzeniach czasowych. Petersburg, Tokio, borykająca się z powodzią Praga,
Wiedeń oraz pociąg przemierzający polsko-czeską granicę. Gdzie jest początek
opowieści? W przeszłości, w tajemniczej posiadłości japońskiej - tam skryła się
tajemnica bolesnego przywiązania do życia i tam też kolejne życia ludzkie
odbiera enigmatyczna roślina, jedyna w swoim rodzaju, autodestrukcyjna,
porażająca. Krzysztof Warjak podejmuje się zadania przewiezienia dziwnej
sadzonki z Tokio do Pragi na zlecenie pewnego petersburżanina, co ma mu
zapewnić przede wszystkim zysk, a za nim idzie spełnienie marzenia o kupnie
domu nad morzem dla siebie i swojej ukochanej Niny.
Tokio jest mroczne, to obca Warjakowi przestrzeń i
miejsce, do którego nie powinien był przyjeżdżać. To
zlecenie było fatalne. Po jego wypełnieniu bohater przegrał życie. To życie, którego kurczowo
uczepiony, chciał przemodelować tak, by nie zapaść się w brudzie, obojętności i
w marazmie doświadczanym na kilka sposobów i bolesnym, jak wyrzuty sumienia po
wykonaniu swojego zadania. Po nim bowiem pojawiają się trupy, zagadka
tajemniczej rośliny nabiera dodatkowych znaczeń, w zalanej wodą Pradze próbują
ją rozwikłać dwaj policjanci (zgorzkniały samotnik i rachityczny heroinista), a
sam Warjak staje się kimś, kogo duszą zawładnęła jakaś mroczna siła.
Rzecz przedstawiona w "Błędzie" osadza się
na japońskich wierzeniach i filozofii kryjącej w sobie mroczne zagadki
dotyczące bytu ludzkiego. Ten komiks w specyficznej
formie opowiada o kondycji współczesnego świata i o ludzkim w nim zagubieniu; to błąkanie się, "konwulsje jednodniówek miażdżonych w
trybach czasu", doskonale obrazują sekwencje rysunków, w jakich gra
bieli i czerni jest grą umowną, dwuznaczną i niepokojącą tak bardzo, że odczytanie
tej książki może być różnorodne, choć widać przecież, iż od początku do końca
jest ona o wstydliwych ludzkich słabościach i o sile złego świata, który te
słabości wykorzystuje.
Rzeczywistość
"Błędu" jest światem kryzysu. Kryzysu wartości, tożsamości; świadkiem
upadku ideałów, wiary, sensu i porządku warunkującego dobre życie. Nikt nie żyje dobrze, każdy
stara się żyć tak, by trwać pomimo. Gorzki fatalizm widoczny jest wszędzie, a
jego obraz potęgują miejsca, w jakich rozgrywają się zdarzenia - tak samo
nieprzyjazne, skryte w mroku i tajemnicze jak wszyscy ludzie nastawieni
względem siebie złowrogo i nurzający się w nurcie rozpadu wzajemnych relacji,
gdzie uciec można w głąb siebie pod warunkiem, iż cokolwiek się tam znajdzie.
Ta narysowana i opisana czeska historia
rozgoryczenia, słabości, beznadziei i żalu może być świadectwem naszych czasów,
w których na przekór wszystkiemu, co nowoczesne, wciąż wierzy się w tradycję,
sięga do przeszłości, daje się przekonać prostym niegdyś rozróżnieniom, dzięki którym
wiadomo było, co jest dobre, a co złe.
U młodych czeskich
twórców wszystko jest niejednoznaczne. Dramaty egzystencjalne idą w parze z
brutalizacją świata. Dążenia nie są jasne, motywacje mało czytelne. Nie wiemy, kto za co jest do
końca odpowiedzialny i kto ponosi konsekwencje działań podjętych w imię zasad
bezzasadnych, bo świat Šindelki, Mašeka, Lipavskiego i Pure Beauty to rzeczywistość umowna w swej nieokreśloności.
Zły świat, źli ludzie, niewłaściwe wybory, przemoc i karanie za przewinienia. W
tym wszystkim historia miłosna, opowieść o rozczarowaniach i zgorzknieniu,
wątek kryminalny i całość zasklepiona w prostych, lecz wymownych konturach
czarno-białej konwencji opowiadania o rzeczywistości, w której zatarły się już
wszelkie barwy, zaginęło poczucie sensu, a w pustce podejmowane są kompulsywne
działania, by choć na chwilę się jej przeciwstawić.
Autorzy opowiedzieli o współczesnym świecie dosadnie
i wyraziście, używając prostych środków formalnych i każąc patrzeć na
"Błąd" na tak wiele różnych sposobów, jak wiele znaczeń tytułowego
błądzenia ukryło się w tej fatalnej opowieści o niespełnieniach i porażkach. To
nie tylko przewrotny manifest nihilizmu. To opowieść o próbach szukania czegoś
trwałego w świecie, w jakim zagubiono się na tyle, że pozostaje wiara w to, iż
szczęście ukryło się tam, skąd można je zdobyć, poświęcając wiele; zbyt wiele i
nazbyt lekkomyślnie. Wrogi człowiekowi jest w jego poszukiwaniu nie
tylko świat. Wrogami są sami dla siebie wszyscy bohaterowie komiksu. Żadnemu nie udaje się walka o sens i szczęście.
Przegrane są nie tyle liczne, co spektakularne i wieloznaczne. A wszystko
skryte między przejmującym kontrastem bieli i czerni, gdzie ukrył się smutek,
ból, rozpacz i poczucie rozpadu - wewnętrznego wraz z rozpadem świata wokół.
PATRONAT MEDIALNY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz