2014-09-16

"Miasto z lodu" Małgorzata Warda

Wydawca: Prószyński i S-ka

Data wydania: 11 września 2014

Liczba stron: 368

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det: 33 zł

Tytuł recenzji: Napiętnowane

Małgorzata Warda nie unika trudnych tematów. Po świetnie skreślonej powieści "Jak oddech" otrzymujemy kolejną wielowątkową historię o wszystkim, co w życiu ludzkim nieoczywiste i o tym, o czym nie chcemy myśleć, kierując się osądami innych tak jak sportretowana społeczność małego miasteczka, która widzi tylko to, co chce zobaczyć. "Miasto z lodu" to druga w ostatnim czasie po "Zbiegu okoliczności" Katarzyny Pisarzewskiej opowieść o specyfice życia na prowincji. O ile Pisarzewska zaglądała do domów mieszkańców swej mieściny i bezlitośnie punktowała dwulicowość skrywającą w czterech ścianach wszelkie problemy oraz tajemnice, o tyle Warda pokaże, w jaki sposób miasteczko ocenia to, co na zewnątrz. A obiektem obserwacji i napiętnowania stanie się młoda samotna matka z nastoletnią córką, które za wszelką cenę usiłują z dala od rodzinnej Gdyni zbudować namiastkę normalnego życia, walcząc o to życie z determinacją i uporem kogoś, kto wie, iż normalność może być fragmentaryczna, a o bezpieczeństwo oraz stabilność muszą walczyć we dwie - naznaczona chorobą matka i dziecko w roli opiekuna.

Agata zostaje znaleziona o poranku w śniegu. Jest bosa, nieprzytomna. Nie wiadomo, dlaczego znalazła się w górach i kto jest odpowiedzialny za to, iż straciła przytomność, długie godziny spędziła na mrozie, a po odnalezieniu walczy o życie przy złowrogim szumie respiratora. Godzina po godzinie śledzimy wydarzenia tego poranka. Trzynastolatka z trudnych do ustalenia przyczyn znalazła się tam, gdzie być nie powinna. Co się wydarzyło? Z tym pytaniem mierzy się między innymi Aleksander - reporter, który jako jeden z nielicznych chce zrozumieć fakty z oszałamiającą szybkością ujawniane opinii publicznej. A ta wydaje wyrok natychmiast. Winną zaniedbania jest matka, która nie miała pojęcia o tym, gdzie córka spędza czas. Matka od dawna napiętnowana przez lokalną społeczność. Niezdolna do opieki, romansująca z mężczyznami, wiodąca chaotyczne życie i skrywająca tajemnice, a przede wszystkim inna niż otoczenie, do którego dotarła, by schronić się przed bolesną przeszłością. Teresa jest chora. Jej córka być może nie przeżyje. Aleksander obserwuje i analizuje, starając się pojąć skomplikowane relacje Teresy i Agaty, a przede wszystkim zorientować się w trudnych zależnościach matki i córki, gdy tylko ta pierwsza może opowiedzieć o swoich przeżyciach.

Teresa została matką w wieku osiemnastu lat. Dziecko zmieniło jej życie, ale nie zmieniło stanu chorobowego, powracającego jak fala, niszczącego wszystko wokół, samą Teresę, jej relacje z córką. Obie są uciekinierkami od życia. Tego, któremu nie chce poddać się Teresa, walcząc z wewnętrznymi demonami i na przekór wszystkim udowadniając, iż może wywiązać się z rodzicielskich obowiązków. Tego, w jakim Agata nagle weszła w rolę osoby odpowiedzialnej za dorosłą. Bo Agata musi być czujna i choć ciągle żyje  w lęku, rozpaczliwie stara się pomóc matce w tym, by uwierzyła, iż we dwie są w stanie stworzyć prawdziwy dom, dom pełen opieki i miłości.

Tymczasem przyjezdne zamieszkują w domu fatalnych wspomnień, do którego zabiera ich nowy pracodawca Teresy. Miasteczko uważnie podgląda. Jest nieufne. Nie stara się nawet, by przybyłe stały się jego częścią, choć te są tak bardzo zdeterminowane, by zacząć życie od nowa. Jak wyglądało ono wcześniej? Co w zachowaniu Teresy i Agaty wzbudza niezdrową ciekawość, niechęć, potem agresję i gniew? Małgorzata Warda wprowadza nas w skomplikowany świat relacji opartej na ciągłym przekraczaniu granic. Zaciera się ta najważniejsza - matka przestaje być ostoją dla dziecka, a dziecko czyni wszystko, by zaopiekować się matką. Kiedy po feralnym poranku następuje ostrzał oskarżeń różnego typu, widzimy wyraźnie, na jak grząskim gruncie bohaterki osadziły swą iluzoryczną normalność w świecie, w którym nie ma miejsca dla odwróconych ról i dla tych, którzy z nich wypadają.

Retrospekcje starają się dać odpowiedź na pytanie o to, kim stała się Teresa, wchodząc w toksyczne zależności z mężczyznami i do czego doprowadziła jej zmienność wynikła z zaburzeń psychicznych, tak brzemienna przede wszystkim dla dorastającej Agaty. Przeszłość dość wyraźnie łączy się z tym, co obecnie - niepewnością pobytu w górskiej mieścinie, w której Teresa i Agata doświadczają coraz większej niechęci otoczenia. Obie są zdane na siebie, a wcześniej bywało tak tylko wtedy, kiedy matka decydowała o ponownej próbie wspólnego życia z córką. Teraz ocenia je otoczenie, które tak naprawdę sądy buduje na podstawie wybiórczo dostrzeganych zdarzeń. Tytułowy lód miasteczka jest obecny od początku do końca. Nic nie jest w stanie wpłynąć na ludzi, którzy kobietę i dziewczynkę traktują jak intruzów.

"Miasto z lodu" to opowieść o dysfunkcyjnej miłości, której definicję musi stworzyć sam czytelnik. Czy uczucie łączące matkę i córkę może być prawdziwe, skoro ich bliskość jest kompulsywna i na chwilę? Czy nie mamy tu do czynienia z patologicznym przywiązaniem, jakimś atawizmem, rozpaczliwym trwaniem przy sobie na przekór wszystkim? Kto jest ofiarą w tej książce? Dziewczynka opowiadająca historię czy matka, która opowiedzieć swego życia nie potrafi? Obok tego wszystkiego rozmaite formy ludzkiego okrucieństwa. Także, a może przede wszystkim tego dziecięcego. Nieprzychylne otoczenie oraz rozbity wewnątrz świat relacji dwóch najbliższych sobie osób, tak bardzo od siebie oddalonych przez postępującą chorobę i trudność w okazaniu bliskości. Agata znajduje się w piekle niepewności dnia codziennego. Jej matka wierzy w to, że się zmieni i zmieni tym samym rzeczywistość wokół siebie. Obie wydają się pozostawione sobie i w tej nieprawdopodobnie silnej zależności na przemian udowadniają, iż żyją w uporządkowanym przez siebie świecie.

Tymczasem świat wokół bohaterek Wardy jest nie tylko bezwzględny, ale w okrutny sposób stronniczy. "Miasto z lodu" dotyka problematyki wykluczenia w bardzo szerokim aspekcie, ukazując tym samym piekło życia w świetle nieustannych subiektywnych ocen, które wpływają na życie dwóch boleśnie doświadczonych przez los istot. Matka Wardy jest jednocześnie katem i ofiarą. Córka staje się katalizatorem nastrojów matki warunkujących ich wzajemne trwanie obok siebie. Wyraźny minus? Absolutnie chybiona jest moim zdaniem pozycja Agaty jako narratorki wszechwiedzącej i panującej zarówno nad przeszłością, jak i czasem, gdy leży nieprzytomna w szpitalu. Ta opowieść o tym, jak rzeczywistość widzi się na różne sposoby, powinna być historią kilku perspektyw narracyjnych. W tym znaczeniu "Miasto z lodu" nie jest do końca wiarygodne, ale to świetna rzecz mówiąca o tym,  w jaki sposób można racjonalizować sobie trudności, czyniąc ich możliwymi do przejścia i opowiadająca o  ludziach, którzy tworzą trudny świat wokół oparty na sztywnych zasadach, poza którymi kryje się chaos.

Małgorzata Warda napisała także o zranionym zaufaniu i o bolesnych konsekwencjach ludzkiej ufności tak w ogóle. To książka wielu pytań i niewielu jednoznacznych odpowiedzi. Zaskakuje, bulwersuje. Pokazuje rozpaczliwe próby odcinania się od świata i boleśnie okrutne powroty do niego, czyli tam, skąd uciec nie sposób. Lodowe miasto jest zawsze wokół nas. Czasami i wewnątrz, gdy dopadają demony i wątpliwość tego, czy da się radę zmierzyć z kolejnym dniem.

Brak komentarzy: