Wydawca: Prószyński
i S-ka
Data wydania: 11 września 2014
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 33 zł
Tytuł recenzji: Napiętnowane
Małgorzata Warda nie unika
trudnych tematów. Po świetnie skreślonej powieści "Jak oddech" otrzymujemy kolejną wielowątkową historię o wszystkim, co w życiu ludzkim
nieoczywiste i o tym, o czym nie chcemy myśleć, kierując się osądami innych tak
jak sportretowana społeczność małego miasteczka, która widzi tylko to, co chce
zobaczyć. "Miasto z lodu" to druga w ostatnim czasie po "Zbiegu
okoliczności" Katarzyny Pisarzewskiej opowieść o specyfice życia na
prowincji. O ile Pisarzewska zaglądała do domów mieszkańców swej mieściny i
bezlitośnie punktowała dwulicowość skrywającą w czterech ścianach wszelkie
problemy oraz tajemnice, o tyle Warda pokaże, w jaki sposób miasteczko ocenia
to, co na zewnątrz. A obiektem obserwacji i napiętnowania stanie się młoda samotna
matka z nastoletnią córką, które za wszelką cenę usiłują z dala od rodzinnej
Gdyni zbudować namiastkę normalnego życia, walcząc o to życie z determinacją i
uporem kogoś, kto wie, iż normalność może być fragmentaryczna, a o
bezpieczeństwo oraz stabilność muszą walczyć we dwie - naznaczona chorobą matka
i dziecko w roli opiekuna.
Agata
zostaje znaleziona o poranku w śniegu. Jest bosa, nieprzytomna. Nie wiadomo,
dlaczego znalazła się w górach i kto jest odpowiedzialny za to, iż straciła
przytomność, długie godziny spędziła na mrozie, a po odnalezieniu walczy o
życie przy złowrogim szumie respiratora. Godzina po godzinie
śledzimy wydarzenia tego poranka. Trzynastolatka z trudnych do ustalenia
przyczyn znalazła się tam, gdzie być nie powinna. Co się wydarzyło? Z tym
pytaniem mierzy się między innymi Aleksander - reporter, który jako jeden z
nielicznych chce zrozumieć fakty z oszałamiającą szybkością ujawniane opinii
publicznej. A ta wydaje wyrok natychmiast. Winną zaniedbania jest matka, która
nie miała pojęcia o tym, gdzie córka spędza czas. Matka od dawna napiętnowana
przez lokalną społeczność. Niezdolna do opieki, romansująca z mężczyznami,
wiodąca chaotyczne życie i skrywająca tajemnice, a przede wszystkim inna niż
otoczenie, do którego dotarła, by schronić się przed bolesną przeszłością.
Teresa jest chora. Jej córka być może nie przeżyje. Aleksander obserwuje i
analizuje, starając się pojąć skomplikowane relacje Teresy i Agaty, a przede
wszystkim zorientować się w trudnych zależnościach matki i córki, gdy tylko ta
pierwsza może opowiedzieć o swoich przeżyciach.
Teresa
została matką w wieku osiemnastu lat. Dziecko zmieniło jej życie, ale nie
zmieniło stanu chorobowego, powracającego jak fala, niszczącego wszystko wokół,
samą Teresę, jej relacje z córką. Obie są uciekinierkami od
życia. Tego, któremu nie chce poddać się Teresa, walcząc z wewnętrznymi
demonami i na przekór wszystkim udowadniając, iż może wywiązać się z
rodzicielskich obowiązków. Tego, w jakim Agata nagle weszła w rolę osoby
odpowiedzialnej za dorosłą. Bo Agata musi być czujna i choć ciągle żyje w lęku, rozpaczliwie stara się pomóc matce w
tym, by uwierzyła, iż we dwie są w stanie stworzyć prawdziwy dom, dom pełen
opieki i miłości.
Tymczasem przyjezdne
zamieszkują w domu fatalnych wspomnień, do którego zabiera ich nowy pracodawca
Teresy. Miasteczko uważnie podgląda.
Jest nieufne. Nie stara się nawet, by przybyłe stały się jego częścią, choć te
są tak bardzo zdeterminowane, by zacząć życie od nowa. Jak wyglądało ono
wcześniej? Co w zachowaniu Teresy i Agaty wzbudza niezdrową ciekawość, niechęć,
potem agresję i gniew? Małgorzata Warda wprowadza nas w skomplikowany świat
relacji opartej na ciągłym przekraczaniu granic. Zaciera się ta najważniejsza -
matka przestaje być ostoją dla dziecka, a dziecko czyni wszystko, by
zaopiekować się matką. Kiedy po feralnym poranku następuje ostrzał oskarżeń
różnego typu, widzimy wyraźnie, na jak grząskim gruncie bohaterki osadziły swą
iluzoryczną normalność w świecie, w którym nie ma miejsca dla odwróconych ról i
dla tych, którzy z nich wypadają.
Retrospekcje starają się dać
odpowiedź na pytanie o to, kim stała się Teresa, wchodząc w toksyczne
zależności z mężczyznami i do czego doprowadziła jej zmienność wynikła z zaburzeń
psychicznych, tak brzemienna przede wszystkim dla dorastającej Agaty.
Przeszłość dość wyraźnie łączy się z tym, co obecnie - niepewnością pobytu w
górskiej mieścinie, w której Teresa i Agata doświadczają coraz większej
niechęci otoczenia. Obie są zdane na siebie, a wcześniej bywało tak tylko
wtedy, kiedy matka decydowała o ponownej próbie wspólnego życia z córką. Teraz
ocenia je otoczenie, które tak naprawdę sądy buduje na podstawie wybiórczo
dostrzeganych zdarzeń. Tytułowy lód miasteczka jest obecny od początku do
końca. Nic nie jest w stanie wpłynąć na ludzi, którzy kobietę i dziewczynkę
traktują jak intruzów.
"Miasto
z lodu" to opowieść o dysfunkcyjnej miłości, której definicję musi
stworzyć sam czytelnik. Czy uczucie łączące matkę i córkę może
być prawdziwe, skoro ich bliskość jest kompulsywna i na chwilę? Czy nie mamy tu
do czynienia z patologicznym przywiązaniem, jakimś atawizmem, rozpaczliwym
trwaniem przy sobie na przekór wszystkim? Kto
jest ofiarą w tej książce? Dziewczynka opowiadająca historię czy matka, która
opowiedzieć swego życia nie potrafi? Obok tego wszystkiego rozmaite formy
ludzkiego okrucieństwa. Także, a może przede wszystkim tego dziecięcego.
Nieprzychylne otoczenie oraz rozbity wewnątrz świat relacji dwóch najbliższych
sobie osób, tak bardzo od siebie oddalonych przez postępującą chorobę i
trudność w okazaniu bliskości. Agata znajduje się w piekle niepewności dnia
codziennego. Jej matka wierzy w to, że się zmieni i zmieni tym samym
rzeczywistość wokół siebie. Obie wydają się pozostawione sobie i w tej
nieprawdopodobnie silnej zależności na przemian udowadniają, iż żyją w
uporządkowanym przez siebie świecie.
Tymczasem świat wokół
bohaterek Wardy jest nie tylko bezwzględny, ale w okrutny sposób stronniczy. "Miasto z lodu" dotyka
problematyki wykluczenia w bardzo szerokim aspekcie, ukazując tym samym piekło
życia w świetle nieustannych subiektywnych ocen, które wpływają na życie dwóch
boleśnie doświadczonych przez los istot. Matka Wardy jest jednocześnie
katem i ofiarą. Córka staje się katalizatorem nastrojów matki warunkujących ich
wzajemne trwanie obok siebie. Wyraźny minus? Absolutnie chybiona jest moim
zdaniem pozycja Agaty jako narratorki wszechwiedzącej i panującej zarówno nad
przeszłością, jak i czasem, gdy leży nieprzytomna w szpitalu. Ta opowieść o
tym, jak rzeczywistość widzi się na różne sposoby, powinna być historią kilku
perspektyw narracyjnych. W tym znaczeniu "Miasto z lodu" nie jest do
końca wiarygodne, ale to świetna rzecz mówiąca o tym, w jaki sposób można racjonalizować sobie
trudności, czyniąc ich możliwymi do przejścia i opowiadająca o ludziach, którzy tworzą trudny świat wokół
oparty na sztywnych zasadach, poza którymi kryje się chaos.
Małgorzata Warda napisała
także o zranionym zaufaniu i o bolesnych konsekwencjach ludzkiej ufności tak w
ogóle. To książka wielu pytań i niewielu
jednoznacznych odpowiedzi. Zaskakuje, bulwersuje. Pokazuje rozpaczliwe próby
odcinania się od świata i boleśnie okrutne powroty do niego, czyli tam, skąd
uciec nie sposób. Lodowe miasto jest zawsze wokół nas. Czasami i wewnątrz,
gdy dopadają demony i wątpliwość tego, czy da się radę zmierzyć z kolejnym
dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz