Wydawca: Czarne
Data wydania: 15 października 2014
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda lakierowana
Cena det: 44,90 zł
Tytuł recenzji: Na obcej ziemi
Podoba mi się w tym reportażu sposób prowadzenia nas przez historie
trudnej walki z niedostosowaniem i wrażeniem niedopasowania się.
Pęknięcia i rysy w wysłuchiwanych historiach pojawiają się często nie
tam, gdzie moglibyśmy się tego spodziewać. Winnicka portretuje
emigrantów z uwagą, ale cały czas stawia na kontekst i tło. Widzimy
codzienność życia opowiadających, ale nie zawsze rozumiemy ich decyzje o
pozostaniu na Wyspach lub też o powrocie. „Angole” boleśnie obnażają i
polskie, i angielskie stygmaty. Problemy wynikają głównie z niemożności
przenikania się obu grup narodowościowych. Ale to nie tylko to.
Opowieści z tego reportażu, bezwzględnie prawdziwe i wyraziste, wywołują
często sprzeczne emocje w czytelniku. Ta książka mniej skupia się na
motywacjach, a bardziej na tym, co się dzieje i co mogłoby się wydarzyć.
Stąd też "Londyńczyków", lekturę przecież napisaną w sposób nierówny,
odbieram z dużo większą ostrością i wyraźniej niż „Angoli”. Z pewnością
będzie to książka, o której wiele się powie, bo sama w sobie prowokuje
do różnych dyskusji. Obawiam się jednak, że nie znalazłem w tych
opowieściach o emigracji – dla mnie samego będącej czymś odległym i
niewyobrażalnym – rysu lub motywu, które mogłyby mnie zaskoczyć.
Historie Winnickiej, jakkolwiek pasjonujące, boleśnie dotykające i
przejmujące, nie stanowią jakiejś nowej treści. Inspiracji do nowych
przemyśleń. Może dostarczyliby ich ci ze sfery „środka” ze swoimi
nudnymi historiami o dopasowaniu i umiejętnym odnalezieniu się na
ojczyźnie, gdzie wiodą szczęśliwe, lecz mało spektakularne życie. Może
gdyby Winnicka nie postawiła na kontrastowość, znalazłoby się w tym
reportażu coś, co do tej pory nie zostało przemyślane i nie przychodziło
nawet na myśl. Może.
Całość tekstu na stronie artPapieru
2 komentarze:
Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie lubię takich książek...
Ciekawe, że dopiero teraz takie książki wychodzą - już po tej fali emigracji, gdy raczej się z UK wraca. Temat jużnie jest gorący.
Prześlij komentarz