Wydawca: Czwarta
Strona
Data wydania: 28 stycznia 2015
Liczba stron: 432
Tłumacz: Magdalena A.
Kostrzewska
Oprawa: miękka
Cena det.: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Dobrzy ludzie, niedobre sprawy
Tych, którzy przeczytali
wydany przed rokiem wstrząsający reportaż Görana Rosenberga "Krótki przystanek w drodze z Auschwitz", z pewnością zainteresują "Córki
marionetek" - poruszająca opowieść o losach uchodźców wojennych w Szwecji.
Maria Ernestam w bardzo kameralny sposób
opowiedziała historię o ludzkim cierpieniu i okrucieństwie. O tym, że wojna,
choć daleka od Szwecji, także i w tym kraju miała swoje miejsce, pokazując
przerażające oblicze. Ono jest czytelne, bardzo wyraźne mimo upływu lat i wciąż
niebezpieczne, wciąż groźne... Ta książka zadaje kilka fundamentalnych
pytań, między innymi o to, ile zła w nas tkwi i jakie okoliczności powodują, że
je z siebie wydobywamy. To także rozprawa z małymi miasteczkami i dobrymi
ludźmi w nich. Rzecz o zmowie milczenia i o konsekwencjach tejże zmowy, wciąż
odczuwanych w kolejnym pokoleniu.
Nic nie jest w tej książce
przypadkowe, nic nie jest elementem bez znaczenia. Pośród okrutnych baśni,
pośród lalek i obok karuzeli, które niosą w sobie wyraźną symbolikę, rozgrywa
się opowieść o pamięci i zapominaniu. O tym, co wydarzyło się w kraju
umiejętnie trzymającym się z dala od wojny. W kraju, w którym zaznać można było
równie wielkiego okrucieństwa i uprzedzeń, ale w sielankowej wręcz scenerii. "Córki marionetek" to nie jest
książka sielankowa. Świetnie skonstruowana i doskonale stopniująca napięcie.
Stale stwarzająca wrażenie, że znaleźliśmy się w świecie, w którym nic nie jest
tym, na co wygląda.
Mariana w 1981 roku
zapamiętała na całe życie potworny obraz. Znalazła ciało zabitego ojca, któremu
założono białe rękawiczki i posadzono go na jednym z koni rodzinnej karuzeli.
To dające radość urządzenie Maria Ernestam ukaże z zupełnie innej strony nie
tylko dlatego, że to właśnie na karuzeli pozostawiono zwłoki mężczyzny
borykającego się ze śladami mrocznej przeszłości i wrogami w małym miasteczku.
Bo małe miasteczka nie są takie urocze, jak się to wydaje na początku.
Przywiązują do siebie, to fakt. Wiele lat po tragedii Mariana wciąż mieszka w
rodzinnym domu, wciąż eksploatuje karuzelę i nadal poświęca się temu, co
stanowiło pasję jej ojca, a mianowicie marionetkom i innym antycznym
drobiazgom, sprzedawanym w sklepie rodzinnym, do którego jest szczególnie
przywiązana. A pamięć o ojcu wciąż jest żywa. Ponoć ci, którzy go zamordowali,
dawno już opuścili Szwecję, nie ma po nich śladu i nigdy nie powrócą. Zaskakujące, z jaką siłą i jakim natężeniem
dawne zło może wrócić w każdej chwili do tych, co zupełnie się tego powrotu nie
spodziewają...
Mariana ma dwie siostry,
każda z nich inaczej niesie w sobie pamięć po zabitym ojcu. Elena i Karolina
niewiele pamiętają. Dużo pamięta ich matka, ale nie zdradza się ze swą mroczną
wiedzą. Mariana pozostała wierna zajęciu, przy którym odnajduje swoje miejsce
oraz cel. Rozstaje się z mężem i córką szukającymi miejsca za oceanem. W
oddaleniu kochanek, do którego Mariana pisze płomienne maile. Tuż obok siostry,
każda odmiennie zakorzeniona w rzeczywistości, każda związana z miasteczkiem i
nieświadoma grozy, jaką w sobie kryje.
A groźnie zaczyna być w
momencie, w którym ktoś rozbija szybę sklepu Mariany. Potem mają miejsce
kolejne niepokojące incydenty, które główna bohaterka ignoruje. Mariana jest
dobra z natury i ufa ludziom. Nie podejrzewa nikogo z najbliższego otoczenia o
to, że mógłby jej lub komukolwiek w pobliżu zagrozić. Tymczasem dzieje się wiele złego, ale nie znamy źródła tego zła. Sporo
kryje się w życiorysach mieszkańców miasta, portretowanych dość oszczędnymi,
ale wywołującymi ciekawość środkami. Pośród ludzi z otoczenia Mariany
znajdują się tacy, którzy - tak jak ona sama- nie pogodzili się z pewnymi
faktami z lat minionych, a tę pamięć ożywia dodatkowo urlopowany amerykański
dziennikarz, który przybywa do miasteczka, by odnowić okoliczną piekarnię.
Amnon wzbudzi zaufanie Mariany, bo ona tak naprawdę zaufać może każdemu. Do
czego doprowadzi wizyta Amnona? Jakie mroczne sekrety wyjdą na jaw i czy
zbrodnia sprzed lat wreszcie zostanie wyjaśniona?
Ivo, niemiecki kochanek
Mariany, w jednym z maili pisze dość istotne słowa. "Ważne wybory rzadko dokonują się między dobrem a złem - zazwyczaj
między strachem a bezpieczeństwem". O tych wyborach będzie między
innymi książka Marii Ernestam. O ładzie, który był sankcjonowany pewnymi
niepisanymi ustaleniami i o zburzeniu tego status quo, za czym idą umiejętnie
skrywane tajemnice. W miasteczku tej powieści żyją przecież sami dobrzy ludzie.
Tak samo dobrzy jak Mariana. Widać wyraźnie, że to obiegowe powiedzenie nie
odnosi się ani do nadmiernie ambitnego koniarza, z którego wręcz tryska testosteron
ani też do skrytej i zakompleksionej nauczycielki czy matki jednej z
dziewczynek, która ma zwyczajnie dość macierzyństwa. Coś jest nie tak w
miejscu, w którym się znajdziemy, i dopiero po pewnym czasie dowiemy się
prawdy. Wszystkie uczucia i wszystkie myśli, spowite przez mroki przeszłości,
ujrzą się na nowo w innym świetle. Prowincjonalna
Szwecja w narracji Ernestam ma w sobie wiele grzechów i do wielu nie chce się
przyznać. A to dopiero początek. Bo do miasteczka w czasie wojny trafili
ci, dla których niekoniecznie było miejsce pośród tych wszystkich dobrych ludzi
i w tym wspaniałym kraju trzymającym się tak dzielnie z dala od wojny.
"Córki marionetek"
to thriller, w którym miłośnicy wartkiej akcji i spektakularnych zdarzeń na
pewno się nie odnajdą. Chodzi przede
wszystkim o historię. Tę zafałszowaną i tę przemilczaną. O wszystko to, co
kryje się w gestach i zachowaniach, a nie wyraża w słowach. Tak jak w przypadku
lalek, które odgrywają swoje nieme role, a największą nawet tragedię i grozę
pokazują w taki sposób, że odbiorcy spektaklu się śmieją. Marionetki w
teatrze Ernestam przemówią wtedy, gdy już nic nie będzie dla nas tym, czym
zdawało się wcześniej. Powiedzą prawdę.
Książka napisana została
pod wpływem fascynacji pewną rodzinną historią autorki. To nie jest zatem
fikcja nieprawdopodobna. Ta książka wstrząsa i wciąż na nowo prowokuje do
dyskusji o tym, na ile zła w życiu mogą sobie pozwolić pojedynczy człowiek i
zbiorowość ludzka. A może opowiada przede wszystkim o tym, na ile pozwolili
sobie tak naprawdę i w rzeczywistym świecie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz