Wydawca: Czarne
Data wydania: 20 stycznia 2014
Liczba stron: 326
Tłumacz: Mariusz Kalinowski
Oprawa: miękka lakierowana ze skrzydełkami
Cena det: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Po Auschwitz...
Tego rodzaju świadectwa
obrazują wyraźnie, że po piekle drugiej wojny i piekle obozów koncentracyjnych
świat nigdy nie będzie już taki sam, bo ludzie po tym wszystkim nie będą tymi,
co wcześniej. To historia Ocalałego, który umarł na Auschwitz kilkanaście lat
po opuszczeniu obozu. Opowieść Görana Rosenberga jest świadectwem niebywałej
dbałości o czas przeszły, jaki pozwala się zrozumieć; świadectwem miłości i
szacunku do ojca, który pozostawił go z matką w 1960 roku, bo nie był w stanie
być odpowiedzialny za świat, w jakim narodził się syn i nie był w stanie
odpowiadać już za niego. Dawida Rozenberga dopadły cienie przeszłości wtedy,
kiedy wydawało się, że po obozowym piekle stworzył namiastkę bezpiecznego
świata dla swoich najbliższych i znalazł Miejsce, w jakim mogą się wspólnie
zakorzenić. Dopadły i zniszczyły. Niestety.
To
historia dramatu wynikłego z braku zrozumienia, braku zainteresowania,
uporczywego zacierania śladów po wynaturzonych dziełach ludzkich rąk, jakimi
były getta, obozy koncentracyjne, krematoria. Przede wszystkim jednak książka o
własnej tożsamości; pełni owej tożsamości, do jakiej autor dochodzi w momencie,
gdy naprawdę pozna historię ojca. Tę przez wszystkich
zapomnianą i dla niego jako dziecka przed laty niemożliwą do zrozumienia.
Rosenberg podąża ojcowską drogą ku samozatraceniu. Gorszemu i przejmującemu
chwilami bardziej niż opisy samozagłady ludzkości, która pozwoliła na to, co
działo się w Birkenau, Treblince, Ravensbrück czy choćby Wöbbelin - ostatnim
przystanku zniewolenia Dawida Rozenberga.
Ojciec jako szesnastolatek
został zamknięty w łódzkim getcie, by potem, będąc
trzydziestosześciokilogramowym wrakiem człowieka odzyskać wolność, jakiej nie
pojmował i do jakiej nie był przygotowany. Dramat Dawida Rozenberga rozgrywa
się już w zamkniętej przestrzeni łódzkiej dzielnicy żydowskiej. Tej, która przetrwała
najdłużej i za co niektórzy są wdzięczni Chaimowi Mordechajowi Rumkowskiemu. To
jego dramatyczną odezwę publikuje nam autor; odezwę do łódzkich Żydów, by
wydawali hitlerowcom chorych i ułomnych po to, by dłużej samych siebie
pozostawić przy życiu. Wieloznaczność jego postępowania jest zarysowana w "Fabryce muchołapek" Andrzeja Barta, na której kartach rozgrywa się
fikcyjny proces Rumkowskiego, w jakim uczestniczy postępiająca go - i
wspominana przez Rosenberga - Hannah Arendt. Dla opowieści o Dawidzie
Rozenbergu potrzebne są ostatnie lata getta. Ostatnie jego dni i ostatnie
transporty, w których ku Auschwitz podąża setki niezawinionych i skazanych na
unicestwienie.
Ojciec
autora nie ginie ani na rampie Auschwitz-Birkenau przy rozładunku
przerażającego transportu do utylizacji, ani w samym obozie, ani też w piekle
niewolniczej pracy, do której trafił przez przypadek, wydostając się z
Auschwitz. Nie łamie go czas, w jakim życie nie stanowiło żadnej wartości.
Podda się wtedy, kiedy będzie mógł żyć naprawdę, ale ta umiejętność wyda się za
trudna. Tymczasem jesteśmy w Auschwitz, skąd prowadzi Dawida
droga przypadku ku wolności w nieznanej mu Szwecji, gdzie sprowadzi swą
narzeczoną, podejmie pracę, spłodzi dwójkę dzieci... i odejdzie w
szaleństwie...
Görana Rosenberga interesuje
droga z Auschwitz, bo droga do obozu była - jak autor wspomina - drogą kolektywnego piekła. Interesujące
są losy tych, którzy stamtąd się wydostali. Kimś takim jest Dawid Rozenberg,
ojciec autora - ocalony dzięki kilku okolicznościom i narodzony na nowo, choć
odarty z godności i wiary w sens istnienia obok ludzi odpowiedzialnych za
komory gazowe i niewolniczą pracę więźniów w pasiakach. Komu mogą dziękować za
ocalenie ludzie tacy jak Dawid? "Szczęście,
przypadek, traf i kaprys losu to imiona kamieni, którymi jest wybrukowana każda
droga z Auschwitz." Tylko
dzięki zbiegowi kolejnych okoliczności Göran Rosenberg się narodził i tylko
dzięki splotowi niekorzystnych okoliczności, w których pamięć wróciła, jego ojciec
nie mógł odrodzić się w Szwecji - raju bezkresnych lasów pragnącym uchodzić w
powojennej Europie za raj socjalny, nie tylko dla przybyłych spoza kraju,
naznaczonych traumą przeżyć nieznanych Szwedom...
Rozpoczyna się walka o
normalność w szwedzkim Södertälje, obecnie słynącym z faktu zasymilowania
licznych uchodźców z Iraku, kiedyś otwartym na uciekających z piekła obozów.
Rosenberg nieprzypadkowo zaczyna swą książkę od Miejsca. To świat, w jakim sam
się rodzi, który oswaja; jego świat i jego miejsce naznaczone przez tory
kolejowe, Kąpielisko, przez topografię i przez ludzi, wśród których jego ojciec
starał się, by być wzorowym ojcem i obywatelem. Tego Miejsca nie dla niego
przecież, nie jego mentalnie, nigdy nieoswojonego do końca, ostatecznie w
pewnym stopniu opresyjnego. "Krótki
przystanek w drodze z Auschwitz" obrazuje próby rozpoczynania na nowo
życia, które gdzieś tam w Polsce zostało już przed laty wydarte z piersi.
Syn po latach próbuje pojąć, czym dla ojca miało być życie w Szwecji - kraju,
jaki przyjął do siebie 30 tysięcy ocalonych z obozów, by doszli do siebie i
zaczęli normalnie egzystować. Jakie
granice, jakie definicje może mieć świat po tym wszystkim, co przeżył Dawid
Rozenberg i inni Ocaleni? Jak zacząć żyć, kiedy umarło się gdzieś w
transporcie kolejowym, porzuciwszy walkę o godne istnienie, bo takie zostało z
całą stanowczością zakwestionowane? Czy możliwe jest pogodzenie się z tym, co minęło?
Tak bezproblemowe jak zapominanie świata o wojennym koszmarze, wypieranie ze
świadomości piekła obozów, zamykanie wrót pamięci na siłę po to, by nie czuć
dyskomfortu?
To książka napisana z czułością i z niesamowitą
empatią; dociekliwa, drobiazgowa i wiarygodna - choć przecież stworzona z
ułomków pamięci, niepełna, fragmentaryczna tak naprawdę. To opowieść o czymś
niepojętym w swojej grozie i niewyrażonym w słowach. Kolejny głos w sprawie pozorności ocalenia
tych, którzy potrafili umierać na Auschwitz wiele lat po tym, jak się stamtąd
wydostali. Rosenberg wraca do postaci ojca, którego pamięta i do zdarzeń,
jakich pamiętać nie może, a jednak je gloryfikuje. Bo najgorsze, co może nastąpić, to ogólnoludzka amnezja. Świat i ludzie
po Auschwitz nigdy nie będą tacy sami. Dawid Rozenberg poniósł ofiarę z
ignorancji wobec tego faktu. Jego syn Göran ożywia go nie tylko dla siebie.
Płaszczyzn interpretacyjnych jego książki jest tak wiele, jak wiele historii
uratowanych z piekła, którzy potem nie poradzili sobie z piekłem wewnątrz
siebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz