2015-02-01

"Ostatnia arystokratka" Evžen Boček

Wydawca: Stara Szkoła

Data wydania: 27 stycznia 2015

Liczba stron: 252

Tłumacz: Mirosław Śmigielski

Oprawa: miękka lakierowana

Cena det.: 36 zł

Tytuł recenzji: Trudny powrót

Liczba ponad siedemdziesięciu tysięcy sprzedanych egzemplarzy tej książki w Czechach robi duże wrażenie bez względu na fakt, iż Czesi sporo czytają, dysproporcje między polskim a czeskim rynkiem zbytu książek są zaś co najmniej znaczne. Co przyciągnęło naszych sąsiadów do "Ostatniej arystokratki"? Evžen Boček napisał przecież książkę o tej grupie społecznej, którą Czesi darzą szczególną niechęcią. W czym tkwi siła "Ostatniej arystokratki"? Może to poczucie humoru autora i budowanie szeregu gagów w taki sposób, by przykuwały czytelnika do surrealistycznej chwilami historii zagubionych w nowej ojczyźnie amerykańskich arystokratów? Dbałość o zarysowanie bardzo wyraźnych sylwetek, wokół których koncentrować się będą mnożone absurdy? A może coś innego, niekoniecznie śmiesznego? Boček bowiem stworzył opowieść o Czechach, którzy niczego o swym kraju nie wiedzą, nie chcą go poznać, na własne życzenie stają się żywymi eksponatami muzealnymi, a jakakolwiek próba wydostania się poza zamek, który przejmują w spadku, kończy się nie tyle katastrofą, ile przede wszystkim rozczarowaniem, bo świat wokół nie jest przestrzenią wartą uwagi.

Historię opowiada Maria Kostka z Kostki. Trzecia już Maria naznaczona stygmatem swoich zmarłych poprzedniczek, z których żadna nie dożyła dwudziestu lat, w związku z czym młodziutka narratorka może się spodziewać rychłej śmierci. Maria z rodzicami przybywa do Czech, bo ich rodzina jako jedna z ponad trzydziestu otrzymuje z powrotem we władanie wiekową siedzibę, w której mieszkał między innymi Himmler i wychodziła za mąż Vondráčková. Amerykę nie jest łatwo opuścić, a stamtąd - jak już wspomniano - przybywają na włości czescy arystokraci. Już na wstępie Boček buduje przesycone komizmem sytuacje, które potem chwilami idą w złą stronę, bo szereg absurdów mnożonych w narracji staje się dość niebezpieczną hiperbolą, za którą zamiast śmiechu może się kryć jedynie zdumienie. Początek zatem zapowiada, w jaki sposób czeski prozaik prowadzić nas będzie przez perypetie Kostków. Mentalność spadkobierców zderzy na miejscu z ludźmi, którzy zajmują się zamkiem, prezentując co najmniej odmienne od amerykańskich poglądy na życie i otaczającą ich rzeczywistość.

Rodzina Marii do łatwych nie należy. W rodzicach rosną frustracje i od pierwszego dnia pobytu czują się oni w swym nowym domu nieco wyobcowani. Tymczasem zadomowiła się tam ciekawa trójka. Kasztelan Józef do pracowitych nie należy, mentalnie tkwi w XIX wieku i najchętniej nie podejmowałby żadnej działalności, która byłaby związana z pozbyciem się szlafroka oraz podjęciem fizycznej pracy. Sprzątaczka, pani Cicha, z przyjemnością zamknęłaby się już w domu starców, odcięła od licznych obowiązków i skończyła z gotowaniem rozmaitych niezdrowych tłustości, a przede wszystkim ze sprzątaniem. Bohaterka podziela chyba Józefowe podejście do pracy - przecież za chwilę znowu się nabrudzi, więc po co podejmować czynność z góry skazaną na porażkę? Trójcę specjalnej troski zamyka pan Spock, ogrodnik. Na co dzień nie zajmuje się jednak roślinami, lecz śledzeniem zmian w organizmie, które niechybnie doprowadzą do pogorszenia zdrowia, a w niedalekiej przyszłości do zgonu. Konserwatyzm tych trojga zdaje się mocno odrealniony, ale zasadzając swą tożsamość w zamku, którym się opiekują, stają się niejako tworzącymi ducha tego miejsca niezbyt przyjemnego dla przyjezdnych.

Amerykańscy przybysze natomiast załamują ręce. Prosty pomysł znalezienia zajęcia zarobkowego nie przychodzi im naturalnie do głowy nie tylko dlatego, że mają problemy z językiem czeskim i zdecydowanie nie są gotowi na to, by wejść w prawdziwy kontakt z Czechami. Zastanawiają się nad tym, jak w dzisiejszych czasach zarobić na wiekowym zamku - co w nim zmienić, jak go zmodernizować, jakie role przyjąć i czym przyciągnąć tłum turystów spragniony tak egzotycznych wycieczek, jak zwiedzanie siedziby arystokratów wówczas, gdy oni spożywają świąteczną kolację czy urządzają świniobicie. Maria nieco odstaje od rodziny i gdyby znalazła się w innym otoczeniu, z innymi ludźmi, z pewnością śmiało weszłaby w codzienność nowej ojczyzny, bo nie ma w niej ani uprzedzeń, ani rodzicielskich lęków tak bardzo paraliżujących wiele działań.

Sporo zatem kręci się wokół pieniędzy, bo ich niedobór zmusza do bycia aktywnym, niekoniecznie w zamierzony przez Kostków sposób. Obok też znajduje się szlachecki majątek i tam również mają miejsce dantejskie sceny. Dlaczego czeskim arystokratom jest tak bardzo źle i niekomfortowo, skoro mogą czuć się właścicielami dóbr, o jakich większość Czechów może sobie pomarzyć? Evžen Boček pokazuje dość trudny proces, jakim jest zbliżenie się do rodzinnych tradycji i zaakceptowanie ich przez kogoś, kto do tej pory żył pod inną szerokością geograficzną, w innym kraju, innej mentalności. Przedstawiciele rodu Kostka w Czechach cierpią z powodu swojej naiwności, ale także poczucia, iż w tym kraju i z ich pochodzeniem cokolwiek im się od życia należy. Następuje tu też swoiste rozliczenie z przeszłością, punktowane są winy przodków. Podkreślana jest także wielka bliskość z nimi, bo przecież z Ameryki trzeba ich prochy koniecznie przewieźć, co wywołuje szereg wariackich sytuacji na lotnisku.

Boček opowiada o trudnej rodzinnej bliskości i o konfrontacji oczekiwań z rzeczywistością, która narzuca rodzinie Kostków przemodelowanie wszystkiego, co stanowi o sile ich nieruchomości, ale przede wszystkim zmusza do zmiany myślenia o życiu, jakie toczy się dzisiaj zupełnie inaczej niż przed wiekami. Humor zasłania często problemy wstydliwe i tropy, na których skupili się zapewne sami Czesi. Evžen Boček nie tylko bawi, ale także prowokuje do dyskusji nad zasadnością zacierania śladów przez czeską arystokrację i nad tym, co z wielkiej przeszłości szlachty, której zabroniono już 1918 roku nadawać kolejne tytuły, dzisiaj jest istotne i warte zachowania. "Ostatnia arystokratka" to dowcipna opowieść o ludzkich pragnieniach, które się nie spełniają, i o oczekiwaniach, jakie nie przystają do życia. Taki charakterologiczny skansen i żywa historia starania się o swoje miejsce, o własny status. Powieść doczekała się w Czechach kontynuacji, a dzisiaj polski czytelnik może zmierzyć się z narracją groteskową, humorystyczną, ale i wnikliwie diagnozującą ślady nieprzystawalności w kraju, w którym wszystko zdaje się do siebie dopasowane.

PATRONAT MEDIALNY

Brak komentarzy: