Wydawca: Świat
Książki
Data wydania: 18 lutego 2015
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka
Cena det.: 32,90 zł
Tytuł recenzji: Dramaty i histerie
Barbara Sęk stworzyła
postacie nadzwyczaj irytujące w każdym wymiarze. Oboje nie wzbudzają przez
dłuższy czas współczucia, choć przecież na nie zasługują, bo doświadczają pierwszego
w swoim uporządkowanym związku problemu, którego nie załatwią pieniądze czy
sytuowanie. To para, która przechodzi
przez gehennę niepłodności. Każde na swój sposób i każde osobno. Zda się, że
znudzili się już wszelkimi możliwościami swobody i wolnością, pragną
ograniczeń, nowego rodzaju odpowiedzialności oraz pieluch. Nie chciałbym, aby
którekolwiek z nich było moim rodzicem. A to właśnie niemożność powicia potomka
staje się cieniem, poza który nie mogą wyjść... by naprawdę ujrzeć siebie. To
niewątpliwa sztuka, żeby tak stworzyć książkę, aby borykający się z dramatem
bohaterowie nie wywoływali współczucia. Nie o to chodzi w "Miłości na
szkle". Chodzi o zarysowanie w szerszej perspektywie trudności relacji
partnerskich, które ułożone ugodowo i bezpiecznie, z trudem wytrzymują napięcia
związane z zasygnalizowanym już problemem.
To dość istotny moment dla in vitro w Polsce. Mamy ważną ustawę.
Mamy też ciekawe pozycje książkowe. Może para Barbary Sęk powinna przeczytać "Nie przeproszę, że urodziłam" Karoliny Domagalskiej, zamiast karmić
się internetowymi mądrościami życiowymi. Wszak wiadomo, że do internetu siada
się z bólem głowy, a zamyka przeglądarkę z przekonaniem, iż ma się raka. Barbara Sęk prowadzi nas przez świat ludzi
doświadczonych przez rozczarowanie. Boleśnie dotkniętych tą smutną
przypadłością, o której na co dzień się nie mówi i z którą mierzy się w domowym
zaciszu, pośród łez, czasem kłótni. W małżeństwie Raczyńskich niepłodność
wszystko intensyfikuje. Doznania stają się tym boleśniejsze, że z większością
Aneta i Wojtek mierzą się po raz pierwszy. On z poczuciem niepełnej męskości,
ze wstydem i brakiem możliwości wpływania na zastaną sytuację. Ona przede
wszystkim z instynktem macierzyńskim, który tak bardzo chce zaspokoić, że z
dynamicznej, pewnej siebie i atrakcyjnej w wielu wymiarach kobiety staje się
nieznośną histeryczką mogącą manipulować nawet własnym mężem dla osiągnięcia
efektu.
Oboje przez lata utrwalili
pewne schematy zachowań. On postrzega ją w różny sposób, do odpowiednich
sytuacji dopasowując określone miana. Ona jest w tej historii najbardziej
papierowa nie tylko dlatego, że "Miłość na szkle" ma męską narrację i
to oczyma Wojtka widzimy przedstawiony dramat, on go kreuje i on opisuje. Aneta
staje się coraz bardziej zdeterminowana i nieznośna. Pragnienie dziecka staje
się dominujące. Ponad wszystkim. Ponad porozumieniem, jakie wypracowali w
małżeństwie w dość cieplarnianych warunkach. Bo Raczyńscy to ci, którym się
udało. Mają dobrze płatne etaty, niezbyt uciążliwe kredyty, piękny apartament,
dużo czasu dla siebie i przede wszystkim całą masę możliwości. Poza tymi, które
gwarantowałyby posiadanie dziecka.
Trudności w związku naznaczonym niepłodnością rozwijają się podręcznikowo i Barbara Sęk nie
zapomniała o żadnym etapie kryzysu małżeńskiego, niektóre z nich nawet nadmiernie
dramatyzując i komplikując. Problem niemożności zajścia w ciążę
ubarwiony jest dodatkowo wszystkimi dramatycznymi zwrotami w życiu, jakie mogą
się zdarzyć reprezentatywnej grupie powiedzmy stu Polaków. Do tego dochodzą
jeszcze niewiele wnoszące wykłady o istocie kapitalizmu oraz wątpliwej jakości
poczucie humoru, które w swej niezborności przechodzi z jednego małżonka na
drugiego. Sęk pisze w sposób dość schematyczny, czasami nawet upiornie
wykorzystuje kalki ludzkich zachowań. Z jednej strony to prawdziwy obraz życia,
z drugiej jednak - fasadowość przedstawionego związku czyni z niego coś na
kształt małżeństwa na szkle. Nie do końca wiarygodnego mimo całego szeregu
realistycznych przeżyć. Odnosi się wrażenie, że to pisanie intensyfikuje się
przez ogrom dramatów, które czasem wynikają jedne z drugich, czasami zaś mnożą
się gdzieś w tle. Stan bezdzietności
jest udręką na wielu poziomach, ale dużo bardziej dramatyczna jest krucha
anatomia związku bogatych i wykształconych ludzi, w życiu których dochodzi do
poważnych przewartościowań, ale także przeniesień bólu gdzieś w rejon poza
siebie. W walce o spłodzenie potomka Sęk kreśli wizerunki dwójki egoistów.
Każde swój zdrowy egoizm pielęgnowany po to, by przetrwać, zamienia na
egocentryzm nieznośnych rozmiarów, przy którym wszystkie wyznania miłosne
brzmią mało przekonująco.
A jednak Raczyńscy dają
radę. Wojtek zbiera cięgi za swą uległość i bierność. Aneta myśli już tylko
macicą i jest w stanie brać pod uwagę coraz bardziej ryzykowne rozwiązania. Bo
dziecka wciąż nie ma. Problem zapłodnienia in
vitro jest przez Wojtka krytykowany już na wstępie. "Nie uznaję rozmnażania w laboratorium. Od tego jest łóżko. Jak
ktoś nam zaproponuje jakiekolwiek in vitro, kupię sobie psa". Od tej
deklaracji rozpocznie się długa droga akceptowania faktów, dla których do
niedawna nie było miejsca w jego świadomości. Tak jak w świadomości Anety nie
ma przez pewien czas miejsca dla Wojtka w innej roli niż tylko dawcy spermy.
Barbara
Sęk starała się uwypuklić dramat tysięcy rodzin, dla których brak potomstwa
może być czynnikiem destrukcyjnym związku. Prowadzi nas przez kolejne etapy
medycznych starań o ciążę, w bardzo jasny sposób je tłumaczy, określa wzajemne
zależności i zaznacza wynikające z nich wątpliwości.
"Miłość na szkle" to fabuła dość zawikłana, ale przekaz ma zawierać
jasny. Tyle tylko, że mnie w tej historii bardziej zafrapowało mierzenie się z
odmiennym stanem rzeczywistości przez małżeństwo pewne jego ram niż problem
niepłodności, który modeluje niezłą narrację obyczajową tak, by przypominała
współczesną powieść tendencyjną z wyraźnie nakreślonymi tezami oraz
odpowiedziami na ważne pytania.
Powieść bardzo na
czasie. Konstrukcyjnie niezła. Zbyt często przewidywalna. Nieznośnie irytująca,
i to już z przesadą. Kawał soczystej prozy, w której odnajdzie się wielu.
Szkoda, że część scen chwilami przypomina spektakularne potyczki z show Ewy
Drzyzgi, a dialogi w scenach miłosnych niebezpiecznie ocierają się o stylistykę
bestsellera z pięćdziesiątką w tytule.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz