Wydawca: Black
Publishing
Data wydania: 8 kwietnia 2015
Liczba stron: 278
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Wieczny brak
Małgorzata Warda to pisarka,
na której warsztacie winny się wzorować te autorki, które tak licznie
zapełniają półki w księgarniach swoimi nazbyt lekkimi i co najmniej
niedopracowanymi powieściami o trudnych sprawach z prostymi rozwiązaniami. O
Wardę - jak widać - walczą wydawcy i tym razem Black Publishing ma przyjemność zaprezentować
czytelnikom jej nową książkę. Wyraźnie wraca wątek trudnego macierzyństwa,
który w poprzedniej powieści, "Mieście z lodu", portretowany był
nieco inaczej, ale z równie silnym zaangażowaniem i wiarygodnością, bo autorka
nie unika trudnych pytań i nie prostuje skomplikowanych losów matek oraz córek
w swojej twórczości. "Najpiękniejsza
na niebie" to historia odrzucenia, bolesnych braków, rozpaczliwych prób
ich rekompensowania i opowieść o kobietach, którym życiowe pustki wywołane
brakiem bliskości matek nie wypełni żadna, najsilniejsza nawet i najbardziej
konstruktywna relacja w ich życiu.
Mamy tu wszystko to, do
czego Małgorzata Warda zdążyła przyzwyczaić. Sprawnie rozgrywane dwie
płaszczyzny czasowe, kluczowe znaczenia retrospekcji i symboliczne sceny, za
którymi późniejsza narracja stawia kolejne znaki zapytania, niepokojąc i
uniemożliwiając przewidzenie dalszych losów pokrzywdzonych przez los postaci. Powraca motyw lodu z poprzedniej książki
oraz relacje matki i córki oparte na toksycznej zależności. Tyle tylko, że w
"Najpiękniejszej na niebie" dwie główne bohaterki są od matek
oddalone. Każda została odsunięta w innym czasie i innych okolicznościach, ale
połączy je coś, co w gruncie rzeczy dzieli, na początku wzbudzając nieufność
oraz ambiwalentne uczucia.
Rzecz rozgrywa się zbyt
dynamicznie. Od samego początku kalejdoskopowość zdarzeń podważa nieco
potencjał tej opowieści. Wkraczamy w dramat zbyt szybko, nieprzygotowani, zawstydzeni
problemem, niespokojnie nieoswojeni z sytuacją. Małgorzata Warda tym razem
narzuca trochę niewłaściwe tempo, choć przecież cały czas każe zwalniać przy
poznawaniu tajemnic z przeszłości. W gruncie rzeczy można by z tego tematu
skroić naprawdę epicką narrację, ale zakładam, że dynamika zdarzeń ma przede
wszystkim przykuwać do lektury. Książka ma tę hipnotyzującą moc, bo dotyka
kilku problemów jednocześnie, komplikując wszystko już na samym początku, gdzie
w jednej z bohaterek ciekawość, współczucie i czułość walczą z
niezdecydowaniem, niepewnością i dużą dozą podejrzliwości.
To, co dotychczas spotkało
młodą dziennikarkę Polę, to bagaż zbyt trudnych do uniesienia doświadczeń, po
których bohaterka chce za wszelką cenę oswoić samą siebie w samotności, tak jak
oswaja dzikiego psa, któremu pozwala naruszać ład i spokój domostwa, dokąd uciekła
przed problemami. Pola brała udział w okrucieństwach wojny syryjskiej i po
powrocie do Polski rozpaczliwie szukała antidotum na traumę, z którą trudno
było jej dalej iść przez życie. Tymczasem nie pobyt na Bliskim Wschodzie stał
się krańcowym z jej doświadczeń życiowych. Pola kryje w sobie żal do rodziny.
Oddalona od niej, usiłuje odciąć się także od mrocznych i dwuznacznych
wspomnień z dzieciństwa. Właściwie nie wie, co ją określa, i kim tak naprawdę
jest w momencie, kiedy staje przed nią starsza o kilka lat Sylwia ze swoją
córką Mają i błaga o pomoc w sprawie, która wywołuje wewnętrzny opór Poli.
Sylwia jest przekonana, że
miała siostrę bliźniaczkę. O tym, że miała także biologiczną matkę, stara się
nie myśleć, bo to zbyt bolesne. Boli jednak przede wszystkim poczucie braku. Sylwia - porzucona w wieku trzech lat -
całe swoje życie udowadniała, że jest silna, komuś potrzebna, uczynna i żyjąca
tak, by spełniać oczekiwania. To ślad nieobecności matki, której historia
rysuje się co najmniej mgliście, ale fakty są takie, że porzuciła córkę. A
prawdopodobnie nawet dwie. Istnienie tej drugiej neguje Pola. Podejmuje się
pomóc walczącej ze śmiertelną chorobą Sylwii, ale nie jest pewna, czy robi
dobrze, mając świadomość, iż była przez nią śledzona w trakcie, gdy aktywnie
pracowała jako dziennikarka.
Narracja toczy się
wielotorowo. Charakterystyczne momenty w życiu przede wszystkim Sylwii
nabierają znamion drogowskazów. Czytelne jest to, że oto umierająca młoda matka
nie chce porzucić własnej córki i dąży do tego, by postawić się śmierci. Mała
Maja rozumie niewiele, ale w jej obecności, także w nowej roli opiekunki,
zamknięta w sobie Pola zdaje się odkrywać coraz więcej. Tyle że nie o samej
sobie. Dwie kobiety połączy specyficzna zależność, a śledzenie ich losów będzie
szło w parze z rozmyślaniami o tym, jak łatwo porządkować sobie świat doznań za
pomocą stereotypowego myślenia i wypierania niewygodnych faktów.
A niewygodna w swej wymowie
jest w zasadzie cała "Najpiękniejsza na niebie". To dość gorzka książka
o bolesnych ranach, których nie zadaje ktoś obecny, lecz ten, co wykazuje
obojętność. Warda opowiada o
idealizowaniu i wpatrywaniu się we własny wizerunek osoby, którą uchwyciło
się w pamięci tylko w ten wygodny sposób
pozwalający znieść i okrucieństwo, i obojętność, i lekceważenie przede
wszystkim. Pisarka porusza temat porzuconych dzieci oraz tych wszystkich
matek, które z jakichś powodów postanawiają się wyprzeć swego potomstwa.
Momentami publicystyczny ton książki wyraźnie nawiązuje do faktów z codziennego
życia i ta fikcja budowana jest cały czas z prawdziwych emocji, prawdziwego
bólu i nieopisanego uczucia pustki, która pozostaje po bliskiej osobie
odtrącającej z nieznanych przyczyn.
"Najpiękniejsza na niebie" opowiada o
dorosłych ludziach, którzy zmuszeni są do tego, by wrosnąć w cały ten świat
odrzuconych i pokrzywdzonych, którzy muszą dopasować się do życia, a swoje
troski kryć głęboko w sobie. Pojawiają się ważne wątki poboczne związane z
biografiami Sylwii i Poli, one bardzo czytelnie obrazują stan niemocy wyjścia
poza uprzedzenia, lęki i częste frustracje. Jest to więc książka o tym, jak
musimy radzić sobie z tym, czego nam na różnym etapie życia brakuje i o konsekwencjach
bycia dzielnym, o tej dzielności czasem wbrew sobie. Porzucone dziecko może
przez całe życie tkwić w więzieniu własnych lęków. Warda stara się swoje
bohaterki z tego więzienia wyprowadzić. Nie gwarantuje ani słodkiego
zakończenia, ani uproszczeń na rzecz czytelniejszej fabuły, ani przede
wszystkim komfortu psychicznego po zamknięciu książki, bo sprawy z niej dotyczą
każdego z nas bez względu na to, jak ułożył sobie relacje z bliskimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz