Wydawca: Czarne
Data wydania: 29 kwietnia 2015
Liczba stron: 368
Tłumacz: Sebastian Musielak
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Czas chaosu, czas wyborów
Sofi Oksanen wysoko
postawiła sobie poprzeczkę "Oczyszczeniem". Jej nową powieść będzie
się traktować trochę jak odbicie wspomnianej i chociaż jest to proza naprawdę
wysokich lotów, pewna wtórność tematyczna może wzbudzić lekką konsternację.
"Gdy zniknęły gołębie" to w dużej mierze rzecz o Estonii w szponach
dwóch totalitaryzmów, ale Oksanen tak to wszystko sprytnie urządza, że - choć
tym razem stawia na męskie biografie - ponownie kobieta staje w centrum
czytelniczego zainteresowania, to ona przykuwa uwagę najsilniej, to jej
słabości i dylematy stanowią soczysty miąższ tej książki, a dwaj kuzyni
znajdują się nieco w tle. Jeden, krewki i bezkompromisowy, biega po lasach.
Drugi, zachowawczy i pozbawiony kręgosłupa moralnego, przyjmuje coraz to nowe
tożsamości i w swej jednoznacznej podłości jest tak samo przewidywalny, co
walczący z systemami i wrogami rebeliant. W tle upokarzana Estonia. Naród zbyt
mały, by ustanowić swoje państwo. Estonia wielkiego smutku, rozczarowań,
wiecznego niepokoju i stale w poczuciu zagrożenia. Epicka narracja Oksanen prawdopodobnie deklasuje jej fińskie
rówieśniczki po piórze, czyli Elinę Hirvonen i Leenę Parkkinen. Czy autorka
jednak nie nazbyt obsesyjnie trzyma się tych samych tematów? Czy nowa powieść
to osobna jakość? A może pisarski ślad po znakomitym "Oczyszczeniu",
który pozostaje w warsztacie i wyobraźni?
Estonia lat czterdziestych
żyje nadziejami. Niemiecka okupacja daje radość i przekonanie, iż przegonieni
bolszewicy więcej nie będą niszczyć kraju. W euforii 1941 roku łatwo jednak
stracić azymut, zbyt szybko można ulec propagandowym hasłom. Niektórzy ryzykują
wtedy naprawdę dużo. Są tacy, co oddają wszystko i siebie. W czasie drugiej
wojny światowej poznajemy dwóch kuzynów. Edgar jest dezerterem z sowieckiej
armii. Elokwentny, wykształcony, umie wpływać na ludzi i potrafi te wpływy
wykorzystać. Obok niego Roland. W walce zdeterminowany, w poglądach stały,
doskonale rozumiejący konieczność walki z okupantem, kimkolwiek by był. Kuzyni tkwią w dość toksycznej zależności.
Roland czuje swego rodzaju rozgoryczenie, bo winien być w jakiś sposób
odpowiedzialny za Edgara. Kiedyś coś ich łączyło. Gdy do Estonii wkraczają
Niemcy, podziały będą już nie do pokonania. Tym bardziej że Roland przeżywa
osobiste straty, rośnie w nim frustracja i chęć dzikiego odwetu. Jego proste
chłopskie marzenia o stabilizacji nie mogą się spełnić. Marzeniem Edgara
natomiast jest przede wszystkim przetrwać. Za wszelką cenę. Drogi kuzynów
rozejdą się, a nakreślone już na wstępie napięcie między nimi stale będzie
obecne, wzmacniane dodatkowo informacjami o kolejnych życiowych wyborach
mężczyzn.
Tymczasem
gdzieś pomiędzy nimi znajduje się Juudit, żona Edgara. Postać ogniskująca w
sobie wszelkie dwuznaczności, postać tragicznie wyobcowana i niesłychanie silna
siłą naiwnych pragnień, za których spełnienie przyjdzie jej boleśnie zapłacić.
Juudit wita Niemców z przekonaniem, że coś wreszcie zmieni się na lepsze. Marzy
o tym, by jej mąż nigdy nie wracał. Deficyt czułości Juudit popchnie ją w inne
męskie ramiona, ale czułość pod żadną postacią nie pasuje ani do Estonii, ani
do czasu historycznego. Bohaterka Oksanen poniesie najbardziej dotkliwe
konsekwencje swoich wyborów. Tych dyktowanych sercem i tych wynikłych z
prostych oczekiwań. W gruncie rzeczy przecież Roland, Edgar i Juudit pragną
tego samego. Różne drogi osiągania celu staną się dla nich stygmatami. To
jednak ona, nieszczęśliwa żona i kochanka, będzie nie tyle najwyraźniej
zarysowana, ile ściągnie na siebie czytelniczą uwagę przejmującymi dramatami,
jakich dozna w miejscu doświadczanym przez Historię z wyjątkowym okrucieństwem,
w wyjątkowym chaosie.
"Gdy
zniknęły gołębie" to proza o tym, czym jest zachowawczość i jakie oblicza
może mieć ludzki bunt. Usytuowana także w latach sześćdziesiątych ubiegłego
stulecia, doskonale pokazuje ewolucję światopoglądów i przemiany, które
dotykają bohaterów w bardzo ścisłym związku z przemianami historycznymi.
Oksanen tym razem, w przeciwieństwie do "Oczyszczenia", pozwala sobie
na uważniejsze przyglądanie się zmianom dziejowym i sugerowanie kilku tez
gdzieś poza egzystencjalnym wymiarem książki, bo to właśnie w ogniu tych
przemian spalają się wewnętrznie jej bohaterowie i każdy z nich na swój własny
sposób chce pożegnać wieczne poczucie tego, że jutro jest czymś niewiadomym.
Mamy w tej powieści szereg różnych zagrożeń i kilka pułapek, w które wpadają
nie tyle słabi, ile niezdecydowani. W świecie historycznego chaosu znajduje się
miejsce na wyraźnie zarysowane szaleństwo, równie wyrazistą odwagę i wyjątkowo
przewidywalną zachowawczość. To też nie jest tak, że wspomniana trójka ma
walczyć o zainteresowanie, bo walka rozgrywa się tu w zupełnie innym wymiarze,
a nawet w kilku wymiarach. Sofi Oksanen
kreśli bolesną narrację o kraju, którego flaga wciąż znika z masztów, i o
ludziach, dla których poczucie zagrożenia idzie w parze z różnymi formami
konformizmu. Jest też wściekłość, gniew i jest wyraźny ślad po wojnie.
Obrazuje go nie tylko przejmujący moment, gdy już na wstępie nogę Rolanda
chwyta umierający wróg wyznający miłość ukochanej. Bo przecież to także
historia o bliskości śmierci i miłości. Przesycona fatalizmem i smutkiem, który
zapamiętuje się na długo.
"Gdy zniknęły gołębie" to powieść
bardzo wiarygodna psychologicznie. Komplikuje to, co skomplikować trzeba,
pozostawiając niedomówienia w tych działaniach, które mają mieć wyraźne
symboliczne znaczenie. Juudit jak Aliide z "Oczyszczenia"
podejmuje się największego ryzyka i płaci za popełniane błędy. Oksanen
sankcjonuje ten egzystencjalny fatalizm w kobiecej biografii, czyniąc go po raz
kolejny - co zostało już wspomniane - największym atutem świetnej powieści. Nie
przejmuje aż tak kostyczna zachowawczość czy dzielność tego, który z wrogiem
walczy, a nie do niego się dostosowuje. Przegrana Juudit ma kilka znaczeń. W
tej historii o porażkach i upokorzeniach najpiękniej jednak dźwięczy prosty
kobiecy smutek. Sztuką jest uczynić ze
smutku piękno, a Oksanen dodatkowo ozdabia tym uczuciem pełną empatii i
wnikliwości opowieść o upokorzeniach Estonii. To ważna powieść, w której
nie ma zbędnego wątku, opisu czy dialogu. Sofi Oksanen umie równoważyć rozpacz
i siłę, gdzieś pomiędzy nimi sytuując bohaterów bezsilnych przede wszystkim
wobec samych siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz