Wydawca: MG
Data wydania: 20 maja 2015
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Cena det.: 35,90 zł
Tytuł recenzji: Zrozumieć różnorodność...
Igor Sokołowski dał się
poznać jako młody reporter zafascynowany wschodem Europy, czego dowód dał w
swojej pierwszej książce "Białoruś dla początkujących". Tamte podróże
stały się niejako przygrywką do dużo ważniejszej i o wiele trudniejszej. Chodzi
o podróż po kraju ogromu i różnorodności, czyli po Rosji. Reportaże
Sokołowskiego z jednej strony zachęcają do lektury tym, że nie ma w nich
zadęcia, nadmiernie eksponowanego intelektualizmu, nie ma mentorskiego tonu ani
rozbudowanych interpretacji opisywanych zjawisk. Sokołowski pisze bez żadnej
maniery, bardzo szczerze i chwilami uroczo naiwnie. To niewątpliwy plus tej
książki. Z drugiej strony mamy jednak opisy podróży bez wyraźnie zarysowanego
celu, takie trochę snucie się bez sensu, jak choćby wędrowanie po Smoleńsku nie
wiadomo za czym, prawdopodobnie w celu odczarowania polskiej traumy. "Spokojnie. To tylko Rosja" jest jednak
książką świeżą, bezpretensjonalną i zgrabnie napisaną. Mimo wszystko nową
jakością w zalewie rozmaitych publikacji reporterskich z Rosji. Bez zasadniczej
tezy. Stonowaną i przesyconą autentyczną ciekawością oraz specyficzną formą
wrażliwości, która ujawniła się już w książce o Białorusi, a teraz każe
Sokołowskiemu penetrować prowincję, wszelkie odcienie szarości, wędrować po
bocznych drogach i dumać przy monumentalnych rdzewiejących pomnikach.
Od Pskowa po Grozny -
imponujące trasy na równi z samozaparciem i pragnieniem doświadczenia
rosyjskiego ducha gdzieś między metropoliami będącymi wyraźnymi punktami
karkołomnych niekiedy podróży. Igor
Sokołowski portretuje Rosję przez pryzmat własnych doświadczeń. To punktowe,
subiektywne relacje. Czasami opis jakiejś ruiny, niekiedy przytoczenie rozmowy
z ciekawym człowiekiem. Publikacja podzielona jest na opisy tego, co autor
ujrzał i czego doświadczył na północy oraz na południu kraju. Warto zauważyć,
że mimo odwiedzin licznych miejsc to jedynie skromne fragmenty wielkiego kraju.
Przyglądanie się im idzie w parze z automatycznym porzuceniem europejskiej
logiki, zdrowego rozsądku i wszystkiego tego, co sankcjonuje świat bardzo
odległy od Rosji. Bo Rosja konstytuuje się w charakterystyczny i wyjątkowy
sposób. Jest w niej wiele cieni zła, wiele jego śladów. Pomnikowe pamiątki po
minionym systemie to nie tylko archaiczne dowody na życie w czasie przeszłym.
To przede wszystkim punkty wyraźnie znaczące mentalność, która każe szanować
wzbudzającego strach, i ambiwalentny stosunek do zachodnioeuropejskiej
demokracji, demokracji tak w ogóle, odrzucanej świadomie także przed młode
pokolenia Rosjan.
Rzeczywiście
należy być spokojnym. Sokołowski jest bardzo otwarty na wszelkie przejawy
inności. Akceptuje i szanuje świat, który część ludzi zamknął w jakimś ogromnym
cmentarzysku minionych idei, czyniąc sierotami po kolosie na glinianych nogach
i po komunizmie, z którym wielu wciąż żyje za pan brat.
Podróże autora książki są niespieszne. Czasami pojawiają się nagłe zdziwienia
albo wszechogarniający zachwyt i Sokołowski widzi wtedy tylko to, co przed nim,
bez kontekstu ani interpretacji. To takie pochłanianie Rosji w kawałkach. Przez
pryzmat ważnych spotkań z ludźmi i miastami. Są na trasie miejscowości, o
których nikt z nas może nie ma pojęcia - jak choćby Kalazin z dumnie stojącą w
wodzie dzwonnicą zatopionego soboru czy Taganrog, taki rosyjski Wąchock, przytulony
do sennego portu Azow tuż obok prężnej metropolii Rostów nad Donem. Odwiedzimy
między innymi Wołgodońsk, idealne socjalistyczne miasto. Zajrzymy do meczetu w
Twerze. Będziemy świadkami ścigania małoletnich przestępców w Soczi i
doświadczymy kontrastów Moskwy - miasta, które samo w sobie mogłoby być tematem
pasjonującej książki.
Sokołowski trzyma się z dala
od przekazów medialnych, unika telewizji, nie sugeruje się wizerunkami i tezami
ze szklanego ekraniu. A tam kreowany jest dość mroczny obraz. Propaganda
terroru świetnie utrwala w obywatelach przekonanie, że każda kolejna wojna jest
słuszna, bo ma za cel porządkowanie świata. W tym wszystkim jest jeszcze coś,
na co Sokołowski zwraca uwagę już na samym początku swojej podróży. "Bo trzeba wiedzieć, że oprócz
Amerykanów chyba nikt na świecie tak nie kocha i nie wierzy we wszystkie
możliwe teorie spiskowe jak właśnie Rosjanie. Mnogość filmów i artykułów w
internecie, zaświadczających o prawdziwości najprzeróżniejszych bzdur, z
których śmialiby się nawet pacjenci zakładu psychiatrycznego, jest
imponująca". Nie dziwi fakt, że najważniejsze stają się osobiste
doświadczenia oraz ciekawe rozmowy - ludzi rozumiejących konieczność
systemowego jarzma, pogodzonych z losem, ufających w poczynania władzy i jednocześnie
dość okrutnie doświadczonych przez codzienność kraju, którego nie zamieniliby
na żaden inny. Bo bycie Rosjaninem to
bez względu na kontekst i szerokość geograficzną powód do wielkiej dumy. W niej
kryją się różne pułapki i niebezpieczeństwa, ale także pewność słusznej
przynależności. W parze z szacunkiem do tego, co inne.
Rosja to kraj
wielokulturowy, ale nie przejęła od Europy tej elementarnej empatii, albowiem
rosyjskie multikulti to pewnego rodzaju status
quo polegające na tolerowaniu obok siebie kogoś, kto wyznaje inne poglądy
czy religie. Różnorodność Rosjan i rosyjskich emigrantów polega na akceptacji.
Wrogość może się pojawić na zawołanie. Za nią konflikt, także wojna. To nie
tylko krewkość i poczucie, że walczyć po prostu trzeba. To uwarunkowane przez
wiele czynników działanie nakazujące czynić to, co w demokratycznej Europie nie
przystaje do żadnej możliwej normy. Sokołowski
nie krytykuje niczego, on się odmiennościom uważnie przygląda. Przejeżdża całą
europejską część Rosji bez poczucia, że gdzieś się zagubił. Ta książka to
dowód umiejętności odnalezienia sensu w skrajnościach, kontrastach i w nieco
innym dynamizmie niż ten, do którego przyzwyczaiło nas życie. "Spokojnie.
To tylko Rosja" to ważna publikacja dzisiaj, gdy ze sporą niechęcią
patrzymy na kraj oraz naród, o których w gruncie rzeczy niewiele wiemy.
To książka o tym, jak
strach i komizm tworzą mieszankę co najmniej wybuchową. O miejscach i ludziach,
dla których często czas się zatrzymał być może w najlepszym możliwym momencie.
Sokołowski zachwyca się drobiazgami i potrafi ze swych rozmówców wydobyć to, co
stanowi esencję ich rosyjskości, będąc jednocześnie punktem wyjścia do
szerokich rozważań - o kraju i ludziach pozwalających się oswoić tylko na
własnych, czasem bardzo skomplikowanych zasadach.
PATRONAT MEDIALNY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz