Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 15 września 2016
Liczba stron: 368
Tłumacz: Maria
Gołębiewska-Bijak
Oprawa: twarda
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: W oczach innych
Trzy perspektywy patrzenia
na świat i ta czwarta, do odbudowy, zamknięta w dosyć enigmatycznej amnezji.
Trzy rozprawy z rzeczywistością – norweską prowincją, socjalizmem i
kapitalizmem, z rozdźwiękiem między marzeniami a realnym światem i dwoma
formami życia, awangardową i artystyczną oraz tą pragmatyczną, mocno osadzoną w
trybach tak zwanego normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Trzy głębokie
spojrzenia na relacje, które ewoluując, spychają w nieznośną samotność i
wyobcowanie. Powieść epistolarna i klasyczny trójdzielny dramat gotowy do
wystawienia na scenie. Mroczna powieść obyczajowa o tajemnicach, które
wydobywają z nas inni, oraz książka o kilku aspektach inności, o buncie wobec
życia i szantażach, jakie stosujemy, by poczuć je bardziej intensywnie. Carl Frode Tiller czytelnie nawiązuje do
teorii solipsyzmu, ale przede wszystkim podkreśla to, co wpaja nam każda
solidnie prowadzona terapia – nasze myśli nie są rzeczywistością. Ludzka
intencjonalność jest subiektywna. Żyjemy
w światach równoległych i nie pozwalamy pozostałym na dostęp do naszej
psychiki. Tak, „Osaczenie” jest świetnie rozpisanym na dramatyczne głosy
traktatem o widzeniu świata i innych ludzi. Nie zgodzę się z tym, że norweskość
tej książki ma być jakąś cechą dystynktywną, bo choć miasteczko Namsos może się
w niej przejrzeć niczym w zwierciadle i przy tym przeglądaniu wzdrygnąć czasem
z obrzydzenia, to jednak Tiller nakreślił nam narrację o znaczeniu
symbolicznym, wychodzącym gdzieś ponad geograficzną lokację. To powieść o tym,
kim się stajemy w oczach innych i jak bardzo wieloznaczne może być postrzeganie
świata oraz relacji łączących nas z ludźmi. Autorowi nie chodzi o prawdę.
Chodzi o zbudowanie napięcia między tym, co wydaje się faktem, a jego
interpretacją. Jesteśmy tym, kim widzą nas inni, czy może istniejemy, by
nadawać sens bytności pozostałych? To mocna, sugestywna powieść. Chwilami
nadmiernie teatralizowana i wówczas ocierająca się o banały, ale przekonująca,
groźna. Niebezpieczna nawet. Dlaczego? Co powoduje, że lektura „Osaczenia” nie
będzie dla każdego?
David
przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Stracił pamięć. Z nie wiadomo czyjej inicjatywy
pojawia się prasowy anons, w którym bliscy Davida proszeni są o napisanie do
niego listów. Mają mu pomóc odbudować to, co utracił.
Dlaczego nie mogą skontaktować się osobiście? Jak ta wiadomość interpretowana
jest w zakończeniu przez dawną przyjaciółkę bohatera? Figura nieobecnego Davida
intryguje i ciąży nad tą powieścią podobnie jak figura jego nieobecnego ojca.
David wychowywał się u boku pastora, który odpowiadając na prasowy anons,
ujmuje w swoich listach bezgraniczną samotność i nadaje cel swojej zagrożonej
unicestwieniem egzystencji. Czy Arvid zastąpił Davidowi ojca? Dlaczego jego
matka tak pieczołowicie ukrywa, kim był ten człowiek? Czy mroczną spuścizną po
ojcu może być choroba psychiczna? Tiller
zwodzi i ukrywa coraz więcej w listach mających rzekomo rozjaśniać
rzeczywistość, porządkować czas przeszły. Tyle tylko, że jest to czas przeszły
trzech różnych od siebie osób. Wspomnianego już Arvida, który zwraca się
czule do pasierba, wierząc w to, że nareszcie może być komuś naprawdę potrzebny.
Bliskiego przyjaciela Jona z bolesnym bagażem doświadczeń z młodości, którą
stygmatyzowała homoseksualna relacja w małym miasteczku. Kobiety, u boku której
David odnalazł coś na kształt wyciszenia po śmierci matki. Czyje opowieści są
prawdziwe, a czyje stanowią konfabulacje? Kim są dla siebie opowiadający i do
czego tak naprawdę służy im niemy odbiorca listów? Postawionych pytań jest już
bardzo wiele, a to dopiero początek tajemnic, z którymi Carl Frode Tiller
skonfrontuje po latach bolesne fakty z życia tych, co z różnych powodów byli
blisko Davida i potem pozostawili go samego sobie.
Najbardziej przykuwa uwagę
pierwsza część powieści, w której poznajemy Jona i wchodzimy w trudny świat
jego relacji z ludźmi. Jon jest zdystansowany, czujny i przygotowany do
ucieczki. Idiosynkrazja, która go przepełnia, skierowana jest nie tylko ku
rzeczywistości, w jakiej nie może się odnaleźć z kilku istotnych powodów. To
opowieść o utratach naznaczona specyficzną formą wrażliwości. Historia męskiego
zamknięcia się na uczucia i męskiej kontestacji bliższych relacji. Jonowi
rozpadł się związek, a w rodzinie czuje się wyobcowany jak przed laty, gdy
zwierzył się z erotycznej relacji z Davidem, nadzwyczaj często czyniąc z niej
swego rodzaju kartę przetargową. Pierwsza
narracja i pierwsza część epistolarna są najciekawsze przede wszystkim dlatego,
że potem widzimy zdecydowany rozpad tego, co ukazuje Jon. Pęknięcia są tak
silne, że kolejne części książki podważają prawdomówność pierwszego bohatera. A
może chodzi jedynie o to, że otaczający go świat wymusił na nim pewne jego
interpretacje, a fakty stały się jedynie niewygodne do wspominania?
Arvid cierpi w każdy z
możliwych sposobów i jego komunikacja z Davidem najbardziej przypomina terapię,
z którą można wiązać oczekiwania. Listy Silje są takie jak ona – z jednej
strony beztroskie i ekstrawaganckie, z drugiej jednak wyczulone na szczegół, bo
Silje była i jest znakomitą obserwatorką. Być może wszystkiego poza sobą, ale
to już uwiarygodnią (lub zakwestionują) pozostałe narracje. Dom Silje pełen
liberalizmu i swobody obyczajów symbolizuje takie wrota, których otwarcia
oczekiwali Jon z Davidem. Jeden z nich zerwał z prowincjonalnymi stygmatami,
drobnomieszczańskimi normami i światem porządkowanym przez bierną akceptację. Ten
drugi wybrał życie na krawędzi i zdecydowanie opuścił Namsos. A miejscowość
jest także jednym z bohaterów. Niemym, lecz wystarczająco wyrazistym. Namsos to
lęki, frustracje, kumulowane emocje i ten wyraźnie uporządkowany świat, w
którym żaden z bohaterów tak naprawdę nie potrafił się odnaleźć.
Tiller
stworzył egzystencjalną rozprawę na temat tego, jak bardzo rozmywa się życiowy
azymut, kiedy poddamy się emocjom i wpływom innych. Równie mądrze i z dużą dozą
rozsądku zaakcentował niemożność ludzkich działań bez wyraźnego ich kontekstu.
Młodzi bohaterowie książki młodość przeżyli bardzo intensywnie, ale każde z
nich wydobyło z niej inną wartość. Ktoś poddał się biernie prozie życia,
zawahał z jego odebraniem, a teraz może już tylko punktować błędy nie do naprawienia.
Ktoś do końca walczy o niezależność i miota się w relacjach z tymi, którzy
kiedyś byli podobni, budowali bezpieczny świat i przestrzeń do życia. Ktoś jest
bezradny wobec bólu w kilku możliwych znaczeniach. A ktoś prawdopodobnie nie
wie, kim jest dzisiaj, i chce we wspomnieniach innych odbudować coś, czego nie
są w stanie te wspomnienia odbudować.
To w gruncie rzeczy mroczna
psychodrama z dialogami, które iskrzą, przykuwają uwagę i jednocześnie
przerażają tą prostotą spięć, pomiędzy którymi nie ma możliwości porozumienia. To opowieść o mentalnym pożegnaniu ciasnego
świata i o wbiciu się w równie ciasny gorset nowych przyzwyczajeń. Bo każdy
opowiadacz tkwi w bolesnych ograniczeniach. Wydaje się, że wyzwolony jest tylko
ten tajemniczy David – zamknięty w jakiejś szpitalnej przestrzeni, z nieznaną
nam diagnozą, oczekujący i być może pogodzony z niemocą. Do niego mkną
listy odbudowujące pewien wspólny obszar przeżyć i doświadczeń. A czytelnik ze
zgrozą doświadczy, że wspólnoty, w którą wierzono, być może nigdy nie było.
Brak tożsamości to u Tillera z jednej strony zagłada, z drugiej zaś – ratunek.
Kto chce uratować przede wszystkim samego siebie? Kto chce opowiedzieć o
opozycjach w taki sposób, by zrozumieć źródła tarć? Kim ostatecznie są ludzie
relacjonujący swoje życie i dotykający bolesnych wspomnień? Zagadkowa i
naznaczona mrocznym cieniem proza, która może okazać się niebezpieczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz