2017-07-09

„Koala” Lukas Bärfuss

Wydawca: Wydawnictwo Ossolineum

Data wydania: 27 czerwca 2017

Liczba stron: 176

Przekład: Arkadiusz Żychliński

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 36 zł

Tytuł recenzji: Cywilizacja wobec samobójstwa

Książki Lukasa Bärfussa nie są prezentowane polskiemu czytelnikowi przez wydawnictwa głównego nurtu, ale cieszę się, że są tłumaczone i się ukazują. Szwajcarski pisarz jest ważny nie tylko dlatego, że jego literatura sytuuje się w iskrzących kontekstach społecznych i pokazuje, w jakim kierunku podąża cywilizacja europejska. Bärfussa charakteryzuje także wyjątkowa stanowczość w stawianiu wielu mrocznych pytań retorycznych. Obserwując kierunek rozwoju bliskiego nam świata, odwołuje się do jego peryferii. Tak było w „Stu dniach” analizujących kwestię ludobójstwa w Rwandzie przez pryzmat człowieka z cywilizacji, która chciała, ale nie mogła zapobiec rzezi. „Koala” – druga powieść – ucieka w zupełnie inny wymiar peryferyczności. Chodzi o ten egzystencjalny margines, na którym ludzkość mierzy się z aktami samobójstw. Autor wskazuje nie tylko tę niewygodną nieprzystawalność owych aktów, ale analizuje także kondycję społeczeństw, które problem odbierania sobie życia uznają za temat tabu. Samobójca nie jest człowiekiem, którego czyn – być może jedyny egzemplifikujący możliwość wolnego wyboru – podlega jakimkolwiek analizom. Samobójcę grzebie się poza przestrzenią cmentarza. Odsuwa się go pośmiertnie od pozostałych, którzy przecież nie przegrali własnego życia, bo przeżyli je do końca. Czy akt samobójstwa staje się automatycznie świadectwem zmarnowanego istnienia? Czy samobójcy to ci, którzy nie sprostali wymogom społeczeństwa, nie poddali się dyktatowi świata działania, wybierając pewien rodzaj bierności, nie tworząc swym nagle przerwanym istnieniem prawdziwej biografii? To tylko kilka z pytań stawianych w „Koali”. Powieści pełnej niepokoju, pewnego rodzaju stanowczości, ale ukazującej także ludzką bezradność. Bezradność wobec świadomego wyboru końca. Czy witalizm społeczeństw, które takiego wyboru nie akceptują, to świadectwo dojrzałości i odwagi?

Narrator książki przyjeżdża w rodzinne strony, by wygłosić wykład o von Kleiście. Nie spodziewa się, że kwestia samobójstwa zaabsorbuje go w innym wymiarze niż ten, w jakim opowiada o niemieckim twórcy. Spotyka się z bratem, który w przeciwieństwie do narratora nigdy nie opuścił rodzinnych stron. Kiedy brat żegna się i odjeżdża na błękitnym rowerze, to ostatni moment, w którym opowiadający historię widzi go żywego. Rzeczy po mężczyźnie szybko znajdują nowych właścicieli. Niczego innego po sobie nie zostawił. Wszystko przed śmiercią rozdysponował. Może poza bezdomnymi, osobnymi i dramatycznymi wątpliwościami. Pytaniami, wobec których jest już obojętny. Co następuje potem? Brak poczucia tęsknoty czy werbalizowania jakiejkolwiek formy braku. Kompulsywna potrzeba poradzenia sobie z zaistniałą pustką, którą nie tyle należy wypełnić treścią, ile najlepiej jak najszybciej się jej pozbyć. Pewna złość na człowieka, który tak metodycznie zaplanował swoje odejście, że zadbał również o to, by jego ciało nie sprawiało żywym większych problemów. Zaczyna się proces szukania odpowiedzi na pytania o to, co się naprawdę stało. Bardzo mi ta narracja przypomina powieść Grega Baxtera „Lotnisko w Monachium”, w której brat staje wobec podobnej zagadki, gdy siostra głodzi się na śmierć, pozostawiając go w kręgu wielu pytań bez odpowiedzi. Bärfuss i Baxter portretują ludzką samotność w podobnym tragicznym wymiarze. Żywi muszą walczyć z wątpliwościami, które rozwiali już martwi, decydując się na odejście. Pozostają niepokój i poczucie, że żyło się w wyraźnym oddaleniu od tych, których już nie ma. Że atomizowanie jest cechą dystynktywną współczesnych społeczeństw i dopiero akt autoagresji zakończony śmiercią każe na ten stan spojrzeć z nieco innej perspektywy.

Narrator „Koali” szuka perspektyw opisu i wyjaśniania. Niewiele daje mu wspominanie wspólnego życia z bratem i szukanie tych momentów, w których decydował o przeciwstawieniu się wszelkim nakazywanym formom życia społecznego. Zmarły zawsze był cieniem aktywnego brata, który podjął wyzwanie cywilizacyjne i stał się trybikiem w mechanizmie wiecznej pracy, zdobywania, osiągania sukcesów i stawiania sobie kolejnych celów. Samobójca Lukasa Bärfussa odpuszcza to wszystko. Dla społeczeństwa jest niewygodny. Niekompatybilny z dynamiką codzienności, która każe intensywnie żyć. Czym jest ta intensywność? Czy jest jakikolwiek powód, dla którego można byłoby odmówić jej człowiekowi decydującemu się żyć inaczej, wbrew wszystkiemu, na przekór wszystkiemu? Kiedy wspomnienia okazują się niewystarczające, narrator powieści podejmuje się trudu sięgania do historii, literatury oraz filozofii. Chce odkryć, dlaczego brata nazywano koalą. Konstruuje pewien mit o zwierzęciu, sięgając w przeszłość, obrazując szaleńczą ludzką gonitwę zwykle zakończoną śmiercią. Tą śmiercią akceptowalną, bo wytłumaczalną. Zmienia się tonacja książki. Czytamy o historii ludzkości, która w swych podbojach, wojnach, okrucieństwach i bezrefleksyjnym zdobywaniu świata zapomina, że stabilność istnienia to czasem bierność, wycofanie i trwanie w opozycji. Bo takie jest zwierzę, którego kolonizatorzy Australii określają mianem futrzanego dziwaka – warto go zbadać bliżej, ale nie można zrozumieć. Czym są opowieści z przeszłości i jaką diagnozę stawiają wobec tego, co teraźniejsze? Wobec ludzkich wyborów dyktowanych czymś innym niż konteksty i oczekiwania społeczne?

Zbudowana dychotomia przejawów życia koali i ludzkości brzmi o tyle zastanawiająco, że wcale nie przybliża do zrozumienia zagadki śmierci pojedynczego, bliskiego narratorowi człowieka. Znaczące jest zakończenie powieści, ale dużo istotniejszy cały proces mierzenia się z niezrozumiałym. Czy Lukas Bärfuss opowiada o katastrofie samobójcy czy o katastrofie cywilizacji, która w tak zaskakujący sposób kazała mu istnieć na swych peryferiach? „Koala” to nie tylko egzystencjalna rozprawa ze światem, którego dynamika wciąż na nowo piętnuje różne formy pasywności. To także opowieść o świecie, w którym ludzkie wyobcowanie nie jest stygmatem, lecz przejawem pewnego rodzaju odwagi. „Koala” opowiada o zniewoleniu cywilizacji i o społecznych aspektach poczucia własnej wolności. O granicach między istnieniem a wegetacją ludzką, które domagają się pytań, określania na nowo. Bärfuss prowokuje i przygnębia. Z drugiej strony dzięki tej powieści wyraźnie sygnalizuje wstydliwe momenty w życiu człowieka, które zmuszają go do głębszej refleksji o życiu. Zwykle w konfrontacji z jego końcem.

Brak komentarzy: