Wydawca: Czarna
Owca
Data wydania: 2 sierpnia 2017
Liczba stron: 408
Przekład: Agnieszka
Wyszogrodzka-Gaik
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Kobiety i wolność
Lekka i pozornie przyjemna
narracja o wyjątkowo trudnych sprawach. Literacko – słabiutki chick lit z tendencjami do moralizowania i
upraszczania jednocześnie. Tematycznie – rzecz zajmująca się z uwagą opresyjną
kulturą patriarchalną pogranicza Indii i Pakistanu. Balli Kaur Jaswal zgrabnie
łączy powieść obyczajową z elementami kryminalnymi i trafnymi socjologicznymi
obserwacjami Brytyjki spoglądającej na rodaczki z Indii, które mimo dekad
spędzonych w innym kraju pozostają wierne swej kulturze i pochodzeniu – ze
wszystkimi tego konsekwencjami. Byłaby
to książka naprawdę godna uwagi, gdyby główna bohaterka nie bawiła się w
nauczycielkę i mentorkę nie tylko dla swoich powieściowych podopiecznych.
Momenty, w których czytelnik może dojść do samodzielnych wniosków, są bardzo
rzadkie, albowiem dwudziestodwuletnia Nikki skomentuje każdy aspekt
obserwowanych zdarzeń i nie zezwoli na inne niż jej własne interpretacje tego,
co się dzieje z pendżabskimi kobietami. A dzieje się sporo, choć Balli Kaur
Jaswal usiłuje podkreślić, że prawdziwe wyzwolenie spod władzy mężczyzn, z kostycznych
struktur wspólnoty i odbierających podmiotowość uzależnień opierać się ma na tym,
że kobiety będą sobie ze swobodą i frywolnością opowiadać seksualne historie
rodem z serii „Harlequin Desire”. Szkoda, że w powieści podejmującej ważny
temat uwarunkowań kobiecego uprzedmiotowienia w kulturze Dalekiego Wschodu
pojawia się sugestia, że uwięzienie w domach i własnych głowach należy zwalczyć
erotycznymi fantazjami i to one będą początkiem drogi do zmian. Głównie w
relacjach damsko-męskich.
Cieszę się, że autorka
książki nie unika podkreślania problemu kobiet, które same dla siebie potrafią
być najbardziej toksyczne, wpychając się solidarnie w szereg różnego rodzaju
ograniczeń i sankcjonując tym samym ład oparty na podległości mężczyźnie i
dobru rodziny. Kuriozalne wspomnienia o tym, jak teściowe kładą się w łóżkach
między małżonkami, to ledwie początek opowieści o opresyjności, której ramy
niejednokrotnie narzucają sobie same kobiety. Ale Balli Kaur Jaswal wychodzi
poza to, bo w „Pikantnych historiach dla pendżabskich wdów” będzie mowa przede
wszystkim o zupełnie innej solidarności. Oswojone ze swymi erotycznymi
fantazjami i wsłuchane w opowieści o poszukiwaniu dróg spełnienia pożądania
indyjskie kobiety znajdują nową płaszczyznę porozumienia, a w niej siłę do
tego, by się zmienić. Nie widzimy co
prawda, jak się zmieniają, ku czemu to zmierza i czy bliskość wokół intymnych
opowieści niesie ze sobą jakąkolwiek zmianę w przestrzeni funkcjonowania
obywatelskiego we wspólnocie. Jaswal pozwala swoim bohaterkom po raz pierwszy
nazwać po swojemu wolność. Dzięki temu zrozumieją, że Wielka Brytania,
której języka, kultury i codziennego życia nie przyswoiły jako własnych,
pozwala im na coś, czego nigdy nie dały rodzinne strony – na swobodę wyrażania
siebie, swoich pragnień i oczekiwań. Na wolność dokonywania wyboru.
Dla Nikki ta wolność jest
priorytetem. Młoda dziewczyna wyprowadza się z domu, co jest czynem nie tyle
potępianym, ile w dużej mierze wymagającym takich pokładów siły i
indywidualizmu, których sikhijskie kobiety nie są w stanie w sobie odnaleźć.
Nikki jest łatwiej, bo jest Brytyjką. Nie tylko, także Pendżabką i sikhijką. Te
trzy tożsamości mają się uzupełniać, ale też i wykluczają się. Nikki, która
porzuciła studia prawnicze ku niezadowoleniu ojca, jest przekonana, że ów
nieżyjący już mężczyzna chciał, by realizowała swoje cele i marzenia, ale w
kształcie, w jakim on je dla niej zaplanował. Bohaterka postanawia opuścić
rodzinę, bo jest niezależna i doskonale wie, jak opresyjny kształt ma
wspólnota, w której kobiety zmuszane są do aranżowanych małżeństw i przez całe
życie w związkach nigdy nie czują prawdziwej bliskości z mężczyzną. Los chce,
że stanie przed nią zadanie współpracy z kobietami. Tradycjonalistkami,
ciekawymi jednak czegoś nowego. Nikki
wejdzie w świat, którego do końca nie rozumie, i będzie odkrywać mroczne
zagadki wspólnoty, w której kobiecość jest elementem targów i ustaleń między
mężczyznami. Balli Kaur Jaswal zobrazuje nam środowisko kobiet przez całe życie
pokornie schylających głowy przed tradycją, niepisanymi zasadami, żądną
podporządkowania męskością i tym, co zwyczajnie ludzie powiedzą, a ich języki
wyjątkowo parzą.
Żeby zdynamizować fabułę i
dodać jej barw, autorka wprowadzi do historii Nikki i jej kursantek z gurudwary
kilka spraw kryminalnych związanych z młodymi pendżabskimi dziewczętami, wobec
których los był nie tyle niesprawiedliwy, ile okrutny. Tymczasem zgromadzone
wokół Nikki kobiety w białych szatach są po utracie mężów niewidzialne. Nie istnieją
dla mężczyzn, są tłem opresyjnej wspólnoty. Nigdy nie stanowiły o sobie, nie
wyrażały własnego zdania i nie miały pojęcia o tym, że mogą mieć jakikolwiek
wpływ na kształt własnego otoczenia. Pendżabskie
wdowy zaczynają fantazjować i dzięki temu czują, że na moment się wyzwoliły.
To, co robią, zmierza w dość przewidywalnym kierunku i byłoby nawet bardzo
nudno, gdyby nie to, że Nikki także zmienia perspektywę patrzenia na kilka
spraw. Ażeby było już całkiem przewidywalnie, na jej drodze stanie tajemniczy
przystojniak. Trochę kłamca, ale można mu wybaczyć. Tak jak Nikki wybacza
przypisane ojcu winy. Nie wszyscy pendżabscy mężczyźni są gotowi tłamsić i
ograniczać swoje kobiety.
„Pikantne
historie dla pendżabskich wdów” to powieść z ciekawym tłem socjologicznym, ale
bardzo słabą narracją, opowiastką mającą raczej sprawiać przyjemność i skłaniać
do uśmiechu, niż realnie zwracać uwagę na dramaty kobiet, którym w wydobyciu
się z oceanu codziennej opresji bynajmniej nie będzie pomagać opowiadanie
erotycznych historyjek. Balli Kaur Jaswal podejmuje ważny
temat, ale wtłacza go w nazbyt lekką formę, tkwiąc czasami w stereotypach albo
niedostatecznie obrazując to, co w portretowanej społeczności jest wyjątkowo
wieloznaczne. Czyta się to wszystko bardzo szybko, ale bez poczucia, że weszło
się w środek życia tych, które nigdy nie definiowały własnej tożsamości. Jaswal
portretuje uśmiechnięte kobiety, które w grupie budują pewność siebie. Nie
wychodzimy gdzieś dalej ani nie obserwujemy niczego szerzej niż z perspektywy
głównej bohaterki i jej antagonistki, która oczywiście zmieni poglądy, bo
narracja nie może skończyć się dramatem. Mimo że obrazuje w gruncie rzeczy
wielki dramat. W sposób niepełny, bo inaczej w zaproponowanej konwencji
literackiej się nie da. Dynamiczna, lecz rozczarowująca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz