2018-04-06

„Inne historie miłosne” Lucian Dan Teodorovici


Wydawca: Amaltea

Data wydania: 16 kwietnia 2018

Liczba stron: 200

Przekład: Radosława Janowska-Lascar

Oprawa: miękka

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Fantazje o uczuciach

Lucian Dan Teodorovici doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że o miłości napisano już wszystko. Postanowił zatem przyjrzeć się temu, w jaki sposób jej poszukujemy, a także przeanalizować, co dzieje się z miłością „okrzepłą”, taką uznaną za oczywistą i niezmuszającą już do tego, by walczyć lub odkrywać. Portretuje ludzi gotowych poświęcić dla miłości wszystko, a także nieświadomych tego, że właśnie jej doświadczają. Oblicza zakochania także są bardzo różnorodne, łączy się z nimi sporo nieprzewidywalnych wydarzeń. Jedenaście opowiadań z męskimi narratorami – co absolutnie nie zawęża perspektywy opisu – odkrywa przed nami wspomnienia, niepokojący czas teraźniejszy, ale także skryte fantazje o tym, co nas może czekać. Nas, którzy wciąż tak rozpaczliwie szukamy miłości. Nawet wówczas, gdy jesteśmy pewni, że ją znaleźliśmy i oswoiliśmy, bo przecież chodzi o te „motylki w brzuchu”, a może o to, że miłość zmusza, by wciąż zadawać o nią pytania i nigdy nie być pewnym odpowiedzi.

Część bohaterów opowiadań jest już w wieku, w którym – jak wspomina jeden z nich – nie robi się życiowych planów, lecz przede wszystkim się je realizuje. Oni zdają się mieć pewność tego, czym jest miłość, i mogą ją wskazać. Siedzi tuż obok albo jest blisko. Patrzy z czułością i wszystko rozumie. Nie potrzebuje zapewnień, bo jest już zdobyta i pewna wszystkiego. Czy tak jest rzeczywiście? Autor umiejętnie podkreśla iskrzenie w relacjach, kiedy zadawane są pytania o uczucia albo te uczucia w jakiś sposób trzeba obnażyć. Najlepiej widać te wieloznaczności miłosne w momentach, w których związek się rozpada, ale nie jest powiedziane, że każdy ma iść w swoją stronę, bo ta wspólna dotychczasowa okazuje się czymś dużo trwalszym niż można to było przewidzieć. Świetnie pokazane jest to w „Nurkowaniu”, gdzie bohater dopiero pod wodą ujrzy w pewnym stopniu swoją ukochaną naprawdę. Podobny problem – choć inaczej przedstawiony – obrazuje opowiadanie „Noc w hotelu”. Mam wrażenie, że wówczas, gdy rumuński pisarz przedstawia nam anatomię związku po jego rozpadzie, uwypukla te najważniejsze jego kontury. Pokazuje, że odejść to nie zawsze znaczy zapomnieć. Udowadnia, że dystans pozwala spojrzeć na miłość z innej strony, ujrzeć jej siłę w zaskakującym świetle.

Są też opowiadania będące wspomnieniami z dzieciństwa. Z czasu, w którym o miłości niczego się nie wiedziało, a jednak dotknęła, zaznaczyła w sposób do zapamiętania na całe życie. Czy będzie to nieszczęśliwa miłość ze „Szczudeł”, czy też uczucie zakazane ze wszystkimi jego konsekwencjami, jak w „Wyprawie po gęsi”. Ciekawa jest perspektywa chłopca, który koduje wspomnienia i analizuje je po latach. A może do tej analizy zaprasza przede wszystkim czytelnika, albowiem Teodorovici jest w tym zbiorze mistrzem dwuznaczności, specyficznej groteski, także umiejętnie chwytającym bohaterów za słowa i nieprzypadkowo dynamizującym swoje narracje w wartkich dialogach.

W tej książce odnajdziemy bardzo wiele odniesień do muzyki. Dźwięczeć będą popkulturowe hity, ale wraz z nimi ujawni się dodatkowy pokład wrażliwości bohatera lub dwójki ludzi niemogących określić właściwego charakteru swoich relacji. Świetnie widać to w „Wilczku”, w którym pobrzmiewa World Party i Queen i gdzie bohaterowie podejmują się rozmowy na temat nurtujący zazwyczaj wszystkie pary, ale zwykle objęty jakimś zaskakująco silnym tabu. W opowiadaniach Teodoroviciego brzmi też Leonard Cohen, Glenn Gould czy Bob Dylan. Ale te dźwięki i przytaczane słowa piosenek to tylko jedna z proponowanych interpretacji tekstu. Ważne są polifoniczność, suspens oraz taka czytelnicza obecność w rozterkach bohaterów, że z opowiadań wydobywają się jeszcze inne, wyobrażone historie. I dlatego czyta się to z uwagą, lecz jednocześnie z uśmiechem. Widzi się oblicza bezbronności wobec miłości, ale obserwuje także obecność tych trzecich, którzy są problematyczni, lecz jednocześnie pozwalają parze zadać sobie krępujące pytania albo ujrzeć łączące uczucie w innym świetle.

„Inne historie miłosne” to również opowieść o tym, że miłość przytrafia się także złym ludziom. Porywy serca nieobce są byłym ubekom, wszak wszyscy jesteśmy spragnieni miłości, tylko w różnych sytuacjach oraz kontekstach Rumuni postanowili jej zaprzeczać. Teodorovici sygnalizuje mroczną rumuńską przeszłość, w której wychodziły na jaw okrutne ludzkie instynkty, ale także prawdziwe uczucia. Wspomina o tym pierwsze z opowiadań, ale także „Dokumenty” – pasjonujący obraz odkrywania tego, w jaki sposób miłość może przełamać wszelkie bariery i zawładnąć ludźmi, którzy w społeczeństwie nigdy nie mogliby wieść spokojnego życia pary. To miłość, która się wydarzyła i pozostawiła po sobie ślad. Są też bohaterowie, którzy wspominają ją bardzo subtelnie, ale wiemy, że myślą o uczuciu, którego już nie ma i nigdy nie będzie. Przejmujące opowiadanie „Wiele kilometrów stąd” pokazuje, co z nas zostaje, kiedy musimy się mierzyć z niezrozumiałym odejściem i melancholijną samotnością.

Lucian Dan Teodorovici potrafi być okrutny i wulgarny. Język niektórych bohaterów pokazuje ich bezkompromisowość w działaniu oraz myśleniu i wówczas autor zestawia z nią tak, a nie inaczej sportretowaną miłość. Gdzieś obok, ale w silnym związku z tymi, którzy odpychają, sami są odpychający, wydają się nie zasługiwać na subtelność uczucia. Takich zderzeń – różnego rodzaju i w różnych kontekstach – rumuński pisarz proponuje nam bardzo wiele. Cechą charakterystyczną „Innych historii miłosnych” jest różnorodność perspektyw oraz opisów. Zdziwienie tym, jaki kształt ma miłość oswojona. Gniew wobec jej utraty. Bezradność w momencie definiowania, czym ma być i co przynosić. Wszystko w słodko-gorzkiej tonacji tych mężczyzn, którzy na różnym etapie życia i z różnymi doświadczeniami zostali skonfrontowani z własnym wnętrzem, swymi potrzebami i oczekiwaniami. Miłość jest synonimem braku, odwagi, przygnębienia, rozczarowania, ale też specyficznej radości. I siły życia. Teodorovici pokaże nam, że miłość niekoniecznie się odnajduje, ale niezwykle fascynujące są jej wieczne poszukiwania.


PATRONAT MEDIALNY

2 komentarze:

Jardian pisze...

A ja pochłaniam Doris Lessing, chociaż przez Pamiętnik przetrwania trudno się przebić :)

Michał Stanek pisze...

Nie od rzeczy byłoby wspomnieć, ze wszystkie te "opowiadania" spaja osoba narratora, co widać choćby w powracających wydarzeniach (śmierć narzeczonej, ale nie tylko) i bohaterach (żona, ale nie tylko). Wszystkie te teksty to w rzeczywistości ułożone niechronologicznie fragmenty jednej biografii. I zaryzykowałbym twierdzenie, że nie jest to wobec tego zbiór opowiadań, a - specyficzna, ale jednak - powieść.