2019-09-07

„Rana” Wojciech Chmielarz


Wydawca: Marginesy

Data wydania: 14 sierpnia 2019

Liczba stron: 413

Oprawa: miękka

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Szkolne… absurdy

To moje pierwsze spotkanie z Wojciechem Chmielarzem. Ta literacka przygoda – jak w przypadku Remigiusza Mroza – skończy się jednak na jednej książce. „Rana”, jakkolwiek przykuwająca uwagę i sprawna literacko, jest przede wszystkim powieścią niewiarygodną. Nie chodzi tylko o szaleńczy rozwój wydarzeń, w którym autor – mam takie wrażenie – zatracił kontakt z rzeczywistością, ale przede wszystkim o zupełnie nierealistyczne motywacje bohaterów. Robią rzeczy, których zaistnienie jest co najmniej wątpliwe, a dodatkowo działają w taki sposób, że narracyjne wolty raczej wywołują raczej śmiech niedowierzania, niż potęgują skupienie czytelnicze, które Chmielarz chce za wszelką cenę utrzymać na każdej stronie swojej powieści. „Rana” to także książka, gdzie intrygi kryminalne – w których nie biorą udziału policjanci, co istotne, ciekawe i oryginalne – powiązane są ze środowiskiem szkoły, czyli miejscem, z którym jestem związany zawodowo od kilkunastu lat. Widząc szereg absurdalnych pomysłów dotyczących samego szkolnego funkcjonowania pracowników oraz uczniów, nie mogę bez uprzedzenia przyglądać się całej reszcie. Demoniczny obraz szkoły jako siedliska ludzkiego zła staje się tutaj trochę groteskowy. Część dramatyzmu jest wymuszona, część irracjonalna. Niektóre sceny po prostu zabawne – jak tuszowanie zbrodni w szkolnej pracowni, skąd wyniesione zostają zwłoki, a zakrwawiona podłoga myta jest na kolanach przez dyrektorkę, co potem nie wychodzi na jaw, jakkolwiek surrealistyczne mogłoby się zdawać.

Mamy wielu bohaterów, bo też zaskakującą wielowątkowość. Cyniczną i skoncentrowaną na wizji sukcesu placówki dyrektorkę, której relacje z pracownikami przypominają te stworzone przez surową nauczycielkę zmuszającą uczniów, by stawali na baczność. Mamy inteligentną, złośliwą nieco, ale przede wszystkim patrzącą na wszystko przez pryzmat zdrowego rozsądku polonistkę, która nie daje się zagonić swojej przełożonej w kozi róg i wszem wobec mówi o tym, na jak chorych fundamentach stoi prywatna podstawówka. Mamy również Klementynę, nową nauczycielkę, otrzymującą szansę od losu w formie etatu za dwa i pół tysiąca złotych, dla której nowa praca jest nadzieją na przerwanie stagnacji, bo Klementyna mierzy się z mrocznymi demonami przeszłości, nie mogąc przełamać samotności, swego poczucia zbędności oraz zwyczajnego tchórzostwa.

Są również uczniowie, zarysowani już mniej wyrazistą kreską, choć bardzo niestereotypowi w tym, jak myślą i działają. Marysia z biednego domu, która może realizować edukację w prywatnej szkole tylko dzięki stypendium. Jej nietrafione życiowe wybory doprowadzą do dramatu. Dramatem jest życie Karoliny, córki dyrektorki, wiecznie zmuszanej do tego, by uczestniczyć w skonfliktowanym świecie swoich rodziców, gdzie co rusz musi wybierać stronę i brać na siebie także całą wściekłość oraz nienawiść walczących ze sobą dorosłych, którzy nie znajdują czasu ani uwagi dla córki. Trzecią ważną postacią ze szkolnej ławy jest Gniewomir. Wycofany chłopak, który swą biernością i ekscentryzmem odstrasza innych od siebie. To on będzie wiedział i rozumiał więcej niż inni. Jak typowy outsider. Ale uwarunkowania, które stworzyły go takim, jakim jest, wcale nie są stereotypowe.

Wracam do sprawy niewiarygodności powieści, kiedy rozpatruję kwestię tego, w jaki sposób Chmielarz portretuje szkołę. Nie wiem, gdzie autor robił reaserch, ale jeśli tylko w swojej pamięci szkolnych czasów, to nie wziął pod uwagę, jak bardzo zmieniła się rzeczywistość miejsca, w którym umieszcza akcję „Rany”. Oto kilka niemożliwości i absurdów. Nauczycielki palące papierosy w szkolnej toalecie. Od dawna jest to niemożliwe ze względu na ustawowy zakaz palenia na terenie szkoły łącznie z przestrzenią wyznaczoną ogrodzeniem. Uderzenie ucznia przez doświadczoną nauczycielkę. Zdarza się tak rzadko, że zawsze jest z tego sprawa medialna, ale przede wszystkim dlatego, że jest to coś niemożliwego do wyobrażenia u pedagoga pracującego w szkole od dłuższego czasu. Tym bardziej że powód uderzenia nie jest sprawą rozwiązywalną w klasycznym szkolnym trybie z wizytami u pedagoga włącznie. Kolejna rzecz to koleżanki po fachu tak po prostu przejmujące godziny po nagle nieobecnej polonistce. Bez wzmianki o zmianie planu, obciążeniu uczących. Następnie nauczycielka, która ma czas po dzwonku odprowadzać kogoś do wyjścia, zapominając o czekających wówczas pod klasą uczniach, za których bierze odpowiedzialność od pierwszej sekundy po wybrzmieniu owego dzwonka. To po prostu tak się nie dzieje, ale Wojciech Chmielarz upraszcza sprawę. Podobnie niewiarygodne dla każdego nauczyciela może być oprowadzanie przez dyrektorkę nowo zatrudnionej osoby po całej szkole z absurdalnymi ingerencjami w pracę innych nauczycieli, kiedy to szefowa otwiera drzwi sal, przeszkadza w prowadzeniu zajęć i przedstawia nową matematyczkę. Nigdzie coś takiego nie ma miejsca. Jeśli zatem na oswojonym dla mnie terenie odnajduję aż tyle niewiarygodności, nie chcę myśleć o logice całej reszty. Nie będąc specem od spraw kryminalnych i zachowań sprawców zbrodni, mogę z całą pewnością stwierdzić, że to wszystko, co proponuje „Rana”, zwyczajnie nie mogłoby się wydarzyć w świecie rzeczywistym.

Są jednak zalety tej powieści, choć mimo wszystko nie wpływają na zmianę mojego negatywnego zdania o niej. To dość przejmująca narracja o dzieciach mających poczucie winy za swych niedojrzałych rodziców, którzy tkwią w toksycznych związkach. O dzieciach zmuszonych do tego, by przyjąć perspektywę dorosłego i radzić sobie z rodzinnymi traumami. W domach, w których nie ma porozumienia, jest agresja i wiele form opresji. Chmielarz opowiada także o tym, że nie wszyscy z nas powinni mieć dzieci. Nie każdy z wielu względów się do tego nadaje. Ale najbardziej przykuwający uwagę jest wątek cierpienia naznaczającego niejedno życie. Koncentruje się w mrocznej biografii wspomnianej Klementyny – moim zdaniem jednej z najciekawszych bohaterek literackich, jakie udało mi się poznać. Wyobcowana Klementyna najpierw wzbudza współczucie, potem odrobinę irytacji, a kiedy przyjdzie miejsce na sympatię dla niej, autor dokonuje ciekawego zwrotu, po którym ocena moralna i etyczna życia bohaterki pozostawia już bardzo wiele wątpliwości.

„Rana” to nade wszystko książka bardzo mroczna. W zasadzie wszyscy zmagają się w niej z problemami i niejednokrotnie są to problemy, których nie można rozwiązać. Od początku pojawia się fatalistyczny rys, który towarzyszy wszystkim wydarzeniom i odnosi się wrażenie, że nic tu nigdy nie będzie dobrze, nic nie będzie w porządku. Chmielarz zdecydowanie przesadza z morderstwami, zwłaszcza zakończenie powieści wzbudzić może wiele ambiwalentnych uczuć, ale przede wszystkim niedowierzanie. „Rana” jest interesującą książką osadzoną w świecie współczesnym, którego zupełnie nie przypomina, bo się temu wszystkiemu nie wierzy. Kawał całkiem niezłej literackiej roboty, w której do głosu doszło za dużo emocji i przeczuć autora. W związku z tym pozostaje rozczarowanie, bo ta książka ma w sobie spory potencjał, który został zmarnowany.

3 komentarze:

gifbox pisze...

To najgorsza książka Chmielarza. Nie zrażaj się.

Hajota pisze...

Wczoraj skończyłam czytać. Mam podobne odczucia jak autor i gifbox. Pierwsze książki Chmielarza były o wiele lepsze. Rozczarowała mnie zwłaszcza ostatnia 1/3 książki, gdzie akcja zaczyna galopować, padają kolejne trupy, wszystko się absurdalnie piętrzy. Pewnie za dużo sobie obiecywałam po najnowszym Chmielarzu.

Alicja S. pisze...

Polecam ,,Żmijowisko", rewelacyjna książka. Seria o Mortce też niezła, chociaż już bez szału, no a ,,Rana"... niestety bardzo się na niej zawiodłam, przereklamowana ;/