Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 31 lipca 2019
Liczba stron: 312
Przekład: Hanna Pasierska
Format e-booka: ePUB i MOBI
Cena w Virtualo.pl: 28 zł
Tytuł recenzji: Instynkt macierzyński i tajemnice
Podoba mi się przewrotność
tytułu tej powieści. „Sekret matki” odniesie się do czegoś zupełnie innego,
czego czytelnik przez dłuższy czas się nie spodziewa. To klasyczna linearna
narracja, której bardzo mi brakuje przy tego typu literaturze pełnej formalnych
udziwnień koncentrujących się wokół retrospekcji. Boland proponuje opowieść
bardzo poukładaną – jedna historia wydobywa się tu z drugiej, nie ma zmiennych
perspektyw, nie ma eksperymentowania z czasem. Naturalnie przeszłość jest
ważna, bo to jej demony dopadają bohaterów, ale mimo wszystko w „Sekrecie
matki” wszystko jest opowiadane w prosty, uporządkowany sposób. Stwarza to duży
dystans do tego, co dzieje się w umyśle głównej bohaterki. Tessa poszukuje
prawdy na własną rękę, jest rozbita emocjonalnie, ale jednocześnie pozostawiona
samej sobie. Musi unieść zarówno swoje paranoiczne lęki, jak i trudną do
zaakceptowania rzeczywistość. Shalini Boland opowie o niezawinionym cierpieniu
oraz okrutnym czynie, który wpłynął na życie wielu ludzi. Czynie, który po
dwóch latach domaga się ujawnienia.
Tessa co niedzielę odwiedza
grób swoich dzieci. Jedno z nich zmarło tuż po porodzie, z drugim musiała pożegnać się na skutek jego choroby.
Pożegnała także męża, do którego mimo wszystko chciałaby powrócić. Jej
niedzielny rytm smutku i wspomnień zakłóca zaskakujące wydarzenie. Kiedy wraca
do domu, znajduje w nim chłopca. Harry mówi, że jest jego matką i że
przyprowadziła go kobieta zwana aniołem. Tessa wie, że z macierzyństwem już
się pożegnała, ale nie może zrozumieć, co naprawdę dzieje się w jej domu.
Wkrótce zostanie oskarżona o porwanie chłopca, którego oddaje w ręce policji, i
zacznie się coraz częściej zastanawiać nad tym, co wokół niej jest
rzeczywistością, a co iluzją. Niepewna siebie i swoich przeżyć, wciąż
pamiętająca traumę i to, jak nie mogła się z niej wydobyć, teraz działa
instynktownie, ale z tyłu głowy ma świadomość, że rzucone na nią przez opinię
publiczną oszczerstwo – bo sprawa szybko staje się medialna – może nim nie być.
Kim jest chłopiec i co naprawdę zrobiła Tessa? Co myśli o sobie i o tym, co
naprawdę dzieje się wokół niej?
Boland świetnie
indywidualizuje postacie, gdyż obok głównej bohaterki istotni i wyraźni są
ludzie z jej otoczenia. Mąż, który za wszelką cenę chce odciąć się od mrocznej
przeszłości i utraty dzieci. Zamykający się w bezpiecznej przestrzeni swojego
nowego życia i kwestionujący wątpliwości byłej żony. Wścibska sąsiadka reporterka,
która najpierw sprowadza na Tessę odium skandalu medialnego, a potem postanawia
jej pomagać – te dynamiczne i zmienne relacje są jedną z najciekawszych rzeczy
w powieści. Tessa ze swym problemem nie jest wcale sama. Stworzyły go kontekst
oraz pewne zdarzenia z przeszłości. To, co niemożliwe i niczym z sennego
koszmaru, okaże się okrutną rzeczywistością. Czy bohaterka jest porywaczką
dzieci? A może za tą historią kryje się coś dużo bardziej mrocznego?
„Sekret matki” to interesujący thriller, który opowiada o determinacji w dążeniu do prawdy, o wewnętrznym
kompasie warunkującym postępowanie, które jest bardzo konsekwentne mimo
pojawiających się wątpliwości. Bohaterka nie będzie
osamotniona w swych działaniach. I bardzo szybko zdobędzie zaufanie czytelnika
tym, że jest tak zwyczajnie dzielna po tym, co przeszła jako matka zmuszona do
pogrzebania swoich dzieci. Tu nasuwają się wątpliwości – czy to, co myśli Tessa,
i sposób, w jaki działa, nie jest sprytną manipulacją czytającym? Przyznam, że
przez dłuższy czas zachowałem dystans wobec wszystkiego, co się dzieje. Nic nie
wydawało się prawdopodobne i nic nie było długo wyjaśniane poza bólem
straumatyzowanej matki, która usiłuje zrozumieć, co wydarzyło się przed laty i
doprowadziło do tego, że przy jej kuchennym stole zasiadł obcy chłopiec.
Boland jest zwodnicza i
niejednoznaczna. Doskonale wykorzystuje motyw zrozpaczonej matki, by
opowiedzieć o tym, jak przestajemy ufać samym sobie, kiedy otoczenie sugeruje,
że nie mamy prawa do tego zaufania. Dynamiczne zdarzenia
odsłaniają kolejne dylematy bohaterki. Wie, że z powodu tego, co przeszła i jak
się zachowywała, ludzie niekoniecznie muszą jej wierzyć. Nie ufa samej sobie, a
to tworzy już interesującą przestrzeń wieloznaczności. Trudno uznać, czy śledzi
się konsekwentnie zaplanowane działania zmierzające do konkretnego celu, czy
jest się świadkiem krajobrazu emocjonalnego porzuconej ze swoim cierpieniem
kobiety. Udziela się pewien paranoiczny nastrój tej powieści. „Sekret matki” to
historia, która pozornie rozgrywa się tylko na jednej płaszczyźnie i dotyczy
jednego problemu. Obserwujemy, czym jest ludzka samotność – nieznośna do
uniesienia, tworząca dodatkowe trudne sytuacje. Tessa wciąż walczy z pustką,
chciałaby bezpiecznie zakotwiczyć się w rutynie. Dziecko w jej domu burzy
pozorny porządek i dostrzegamy, z jak wieloma demonami bohaterka musi się
mierzyć, nie mając nawet do końca świadomości ich istnienia.
To też książka o tym, jak
wpływa na działanie i zachowanie kobiety instynkt macierzyński. O tym, że wcale
nie wygasa, kiedy matka zmuszona jest pożegnać swoje dzieci. Widzimy, ile
emocji stoi za zachowaniami bohaterki – niektóre są kompulsywne, inne bardzo
przemyślane. Wszystkie wynikają z poczucia straty, z którą Tessa nigdy się nie
pogodziła. Shalini Boland fantazjuje o tym, jak bardzo złamane jest matczyne
serce, kiedy przychodzi mu mierzyć się z czymś najokrutniejszym – utratą
dziecka. Tutaj ta utrata jest podwójna. Ale to, co wydaje się na początku
pewne, jest tylko pozorem, wewnątrz kryje się bardzo mroczna tajemnica, którą
autorka odsłoni dopiero w zakończeniu. W nieco melodramatycznym stylu, ale
taka konwencja jak najbardziej dobrze łączy się z wirem wydarzeń, które
poprzedzają rozwiązanie zagadki. Rzeczywiście jest tak, że chce się czytać bez
przerwy, Boland przykuwa uwagę i zmusza do specyficznej formy empatii. „Sekret
matki” to opowieść o tym, że przeszłość, która naznaczyła traumą, wcześniej czy
później powraca, ingeruje w codzienne życie uwolnione od tego, co bolesne.
Tutaj zbiegi okoliczności prowadzą do tego, że Tessa zmuszona jest
skonfrontować się ze wszystkimi lękami, o których chciała zapomnieć. Dlatego to
wiarygodna psychologicznie proza, w której sporo się dzieje, ale która wciąż na
nowo powraca do tego samego – matczynego cierpienia uwierającego równie mocno jak
nieświadomość tego, kim jest przybyłe znikąd dziecko wymawiające głośno
zapomniane już słowo „mama”. Dobra rozrywka i nietuzinkowa intryga. Szkoda, że
nie wykorzystuje całkowicie zaznaczonych sugestii (depresja bohaterki w
przeszłości, jej ataki paniki), by jeszcze bardziej uwiarygodnić bohaterkę i
pokazać, że granica między szaleństwem a bolesną prawdą czasem może zniknąć.
Jeśli chcielibyście poznać tę historię, e-book w dobrej cenie oferuje Virtualo.pl.
Recenzja powstała we współpracy z księgarnią Virtualo.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz