2020-03-06

„Mistrzynie kamuflażu. Jak piją Polki” Magda Omilianowicz


Wydawca: MOVA

Data wydania: 11 marca 2020

Liczba stron: 216

Oprawa: miękka

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Wstyd i walka

Nie wiem, jak piją Polki. Wiem, jak całe życie piła moja matka, i wiem również, jak zrujnowała sobie tym życie. A jednocześnie wiem, że ten nałóg, tak potwornie druzgoczący kobiecą psychikę, zawsze jest punktem wyjścia do mądrych rozważań o tym, jak mogłoby wyglądać życie i czego w nim brakuje. Myślę, że Magdę Omilianowicz może zainteresować moja powieść „Toksyczność”. Ja czytałem jej reportaż z dużą uwagą i nie bez emocji. Najbardziej podoba mi się to, że w tej książce głos oddany został samym alkoholiczkom. Ich historie to historie wstydu, odrzucania samych siebie, kwestionowania własnej wartości i sięgania dna. A jednak są bardzo różne i niosą różne przesłania. „Mistrzynie kamuflażu” – tak określa siebie jedna z rozmówczyń autorki – to rzecz ze świetnym tytułem. Cała książka opowiada o tym, jak bardzo pijące kobiety muszą dbać o to, by nie zostać zdemaskowane. Jak trudniej niż pijącym mężczyznom żyje się im na co dzień, zwłaszcza gdy są matkami. Omilianowicz odczarowuje stereotyp. Alkoholiczka nie jest „brudna, śmierdząca, zniszczona”. Zwłaszcza kwestionowane jest to ostatnie określenie, bo pijące kobiety, z którymi rozmawia, są fighterkami, potrafią walczyć z nałogiem, ale przede wszystkim opowiadają o jego bezkompromisowości. Alkoholizm nie zna podziału na płeć. Płeć jednak odgrywa znaczącą rolę w tym, jak postrzegamy alkoholizm na co dzień. I o tym jest ta książka. O wszystkim, co złudne, krzywdzące, niepokojące, ale także nieznane. „Mistrzynie kamuflażu” to reportaż absolutnie dla wszystkich. Myślę jednak, że w dużej mierze dla pijących kobiet, a także dzieci, którym matki odebrały dzieciństwo, ale jednocześnie dały do zrozumienia, że choroba alkoholowa to niejeden front bardzo trudnej walki.

Zaczyna się od krótkich narracji nawiązujących do trzech mądrych japońskich małp – Mizaru, Kikazaru i Iwazaru. To wypowiedzi ludzi, którzy stoją z boku i wyciągają własne wnioski na podstawie tego, co widzą. Dla ekspedientki sklepu monopolowego ważne jest, by po prostu zgadzała się kasa. Taksówkarz uznaje, że jego pijane klientki robią to, bo lubią. Barman sięga dalej – w kobiecym piciu dostrzega znamiona depresji. I to jest bardzo dobry początek, bo Magda Omilianowicz chce zmierzyć się z tym, co sądzimy o kobietach, których problemów tak naprawdę nie znamy. Dalej jest dużo bardziej interesująco. Widać, że rozmówczynie i rozmówcy otwierają się, choć przychodzi im opowiadać o bardzo trudnych tematach. O tym, że kobiecy alkoholizm to przede wszystkim presja tego, by nie było wokół widać, jak alkohol pożera i niszczy. O dodatkowej dla kobiet opresji, kiedy są szczegółowo rozliczane z tego, z czego się nie wywiązują, bo nałóg im to utrudnia bądź uniemożliwia. W rozmowie z psycholożką kliniczną poznajemy anatomię zaburzeń alkoholowych, ale myślę, że „Mistrzynie kamuflażu” to taka książka o alkoholizmie społecznym, stereotypowo nazywanym i postrzeganym. Również o kobietach, które mają w sobie bardzo wiele siły, by mierzyć się ze społecznym odrzuceniem, a także z odrzuceniem przez same siebie. Wtedy, gdy cierpią najbardziej i bardzo kameralnie.

Myślę, że największe wrażenie robi opowieść kobiety w jesieni życia, która nigdy tak naprawdę nie przepracowała traum związanych z piciem jej matki. To wciąż przestraszona dziewczynka, wciąż nie jest w stanie wyjść spod stołu. Osoba, która nie potrafi rozmawiać o najtrudniejszych sprawach – o tym, co traci się w dzieciństwie, w którym matka pije. Dlatego ogromnie ważne jest tu także spojrzenie na problem pijących kobiet przez pryzmat DDA – dorosłych dzieci alkoholików. To oni niejednokrotnie są w stanie opowiedzieć i uzupełnić historię uzależnionej matki w taki sposób, by jej tragizm wybrzmiał naprawdę, został dostrzeżony z wielu stron. Ci ludzie sami nadużywali alkoholu albo byli w toksycznych związkach z pijącymi partnerami. Omilianowicz czule i z empatią wysłuchuje alkoholiczek, ale zestawia z ich relacjami także gorzkie opowieści skrzywdzonych dzieci. Bo wszystko wskazuje na to, że pijąca matka krzywdzi dużo bardziej niż pijący ojciec. Wspomniana już opowieść chwyta za gardło, kiedy rozumie się, że w niektórych przypadkach nie ma możliwości rozrachunku ze zniszczonym dzieciństwem. Bo bywa tak, że pijąca kobieta okopuje się w bezpiecznej dla niej przestrzeni i nie pozwala sobie pomóc. Jedna z alkoholiczek opowiada o tym, jak tworzą się mechanizmy wyparcia oraz zakłamania. „Mistrzynie kamuflażu” niczego nie bagatelizują i niczego nie trywializują. To uczciwie napisana książka o tym, jakim piekłem jest kobiecy alkoholizm i jak wiele krzywdy wyrządza bez względu na to, czy pijąca kobieta podejmie się walki ze swoim demonem. Za każdym razem nie jest to tylko jej demon. Za każdym razem to złożony problem i sytuacja, w której cierpi więcej niż tylko sięgająca po alkohol.

Myślę, że Magda Omilianowicz chce pokazać, że portretowany nałóg to nie tylko butelka, chwiejny krok, zaniedbywanie obowiązków, leczenie na oddziale odwykowym. Ta książka stara się ukazać, że każda historia alkoholiczki jest wyjątkowa, choć wszystkie mają wspólny mianownik. „Mistrzynie kamuflażu” chcą wyjść poza stereotypy, pokazać ich szkodliwość, a jednocześnie w pełnej godności formie ukazać heroiczną walkę o siebie. Polki piją z podobnych powodów, ale niepodobne jest to, jak muszą się mierzyć z uzależnieniem. Ich historie tworzą ponurą panoramę życia pośród deficytów miłości, ale są też mrocznym memento dla tych, którzy uważają, że to, co się w życiu osiągnęło, ma być składową poczucia własnej wartości. Tymczasem osiągnięcia rozmówczyń Omilianowicz są niebagatelne. Wtedy kiedy pozwalają sobie na to, by ich krzywdę określili także inni ludzie. Alkoholizm – bez względu na płeć – to przecież choroba jak rzadko która powiązana z ogromną samotnością. Choroba, z którą zawsze walczy się samotnie – bez względu na to, ile wsparcia można otrzymać z zewnątrz. Cieszę się, że ta książka pokazuje tak wielką determinację kobiecą, dzięki której od kamuflażu można przejść do szczerej konfrontacji ze swoimi słabościami. A jednocześnie cały czas sugeruje, że w walce konieczna jest szczerość, przede wszystkim względem siebie. To ona pomogła kobietom, z którymi rozmawia autorka. Dzięki szczerości buduje się także właściwe relacje z terapeutą uzależnienia.

„Mistrzynie kamuflażu” to książka o wyjątkowo trudnych sprawach, ale została tak stworzona i zredagowana, że daje sporo nadziei. Przede wszystkim zaznacza albo sugeruje właściwe rozwiązania problemów, dla których pozornie rozwiązań nie ma. Omilianowicz jest świetną pytającą. Odsuniętą gdzieś w cień, a jednak ważną dla tych, którzy opowiadają o najbardziej wstydliwych i najmocniej bolących życiowych doświadczeniach. To również książka zdecydowanie sprzeciwiająca się coraz większej dostępności alkoholu. Opowiada nie tylko o samym piciu. Pokazuje, że zaskakująco łatwo można wpaść w nałóg, z którym nie będzie się można pożegnać do końca życia.

Brak komentarzy: