Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 16 czerwca 2021
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Cena det.: 41,99 zł
Tytuł recenzji: Wirtualna pułapka
Ile razy czytaliście formularze zgód przed ich kliknięciem w Internecie, by dostać się do miejsca, do którego bardzo chcieliście się dostać? Jak często korzystacie z tego, że telefon rozpoznaje wasz głos i wykonuje polecenia, które wypowiadacie? Ile razy rozmawialiście z kimś w cichym pomieszczeniu, myśląc, że nikt was tam nie podsłucha? I jak bardzo wierzycie w to, że technologie informacyjne zbierają wasze dane przede wszystkim dla waszego dobra? Magdalena Witkiewicz wkroczyła w ciekawy i wciąż nieopisany w pełni świat. Po książkach Jakuba Szamałka otrzymujemy kolejną powieść ostrzeżenie. To rzecz o tym, że na co dzień w ogóle nie myślimy, kto i w jaki sposób zapisuje dane na nasz temat, bo jesteśmy przekonani, że nic nie zostanie wykorzystane przeciwko nam, przecież tak naprawdę nie mamy nic do ukrycia. Do momentu, w którym coś jednak chcielibyśmy ukryć. Widać w „Wizjerze”, że został napisany przed autorkę świetnych powieści obyczajowych, bo właśnie wątek ciekawej relacji między główną bohaterką a mężczyzną u jej boku tkwi przed dłuższy czas w centrum uwagi czytających. Ale Magdalena Witkiewicz świadomie i umiejętnie wykorzystuje nowy gatunek literacki. Jest tu może zbyt niecierpliwa, gdy za szybko odsłania pewne tajemnice, ale dzięki temu „Wizjer” jest książką mocno przykuwającą uwagę i bardzo dynamiczną. Jeśli ktoś wejdzie w świat technologicznych konfabulacji, zapewne przeczyta tę powieść za jednym zamachem.
Laura marzy o pracy w prestiżowej korporacji zajmującej się rynkiem danych i metadanych. Samotnie wychowuje syna, choć wspiera ją empatyczna i czuła rosyjska opiekunka. Ma dość obecnej pracy i zaskakując samą siebie, postanawia ją rzucić. Nie spodziewa się, że bardzo szybko stanie się jedną z pracownic Argusa. Wówczas nie jest jeszcze świadoma, dlaczego dzieje się to w taki bezproblemowy sposób, jak również tego, że od pewnego czasu ktoś ma na nią oko i stara się na zlecenie zdobyć o niej jak najwięcej wiadomości. Laura Kirch ma ciekawie przemyślaną przez autorkę historię. Jej poszczególne elementy będą odsłaniane potem w nowym świetle. Mamy do czynienia z asertywną i pewną siebie kobietą, która wie, w czym jest dobra. To również kształtuje jej silną osobowość. Laura po prostu wie, czego chce dzisiaj od życia. A jednocześnie jest kimś, kto nadal tkwi w żalu i smutku po tym, co wydarzyło się w przeszłości. Tamten czas mocno nakłada się na to, kim jest i o czym myśli Laura dzisiaj. Wkracza z dużymi nadziejami do firmy, która była dla niej wymarzona. Będzie zajmować się przetwarzaniem danych przez technologie informacyjne. Argus – jak zaznacza jego szefowa – na podstawie danych z przeszłości porządkuje ludziom przyszłość. Co jednak z teraźniejszością? To w jej intensywnym wirze utkną bohaterowie zmuszeni do konfrontacji, jakiej nie mogli się spodziewać. Ale także do relacji, w której zaufanie będzie miało kluczowe znaczenie. Tymczasem na kartach „Wizjera” wciąż na nowo powtarzane jest to, żeby nikomu nie ufać. Nie można również ufać temu, co prezentuje ekran – tu w znaczeniu dosłownym i symbolicznym.
Uwielbiam wiersz Karela Kryla „Salome” i bardzo się cieszę, że Magdalena Witkiewicz sięgnęła po postać królowej Armenii Mniejszej, bo to jeden z ciekawszych symboli kobiecego fatalizmu. Salome funkcjonuje tu w specyficznej zależności i już od początku widać, że nosząca to imię bohaterka będzie sprawczynią czegoś złego. Nie wiemy jednak, na czym to zło polega. Oczyma Laury i jej kochanka przyglądamy się specyficznej strukturze Argusa. Okazuje się, że najnowsza aplikacja tej firmy niekoniecznie jest tym, za co się podaje. W zawikłanych tajemnicach tego miejsca jest przestrzeń na to, by naprawdę się zagubić. A jednocześnie przerazić. Choćby tym, do czego i w jaki sposób mogą być wykorzystywane nasze dane osobowe.
„Wizjer” jest ciekawą fantazją o tym, czym dzisiaj jest władza nad ludźmi, co tworzy jej silną strukturę i w jakim kierunku ona ewoluuje. Technologie informacyjne stały się zbawieniem i przekleństwem. Po stronie przekonania o jednym i drugim znajdzie się dzisiaj wielu, którzy świetnie będą argumentować swoje racje. Przestrzeń wirtualna staje się w powieści Witkiewicz czymś, co sprzyja zarówno rozwojowi psychopatologicznych zachowań, jak i oddawaniu tego, co najcenniejsze, nie tyle z powodu swojej bezmyślności, ile przede wszystkim niefrasobliwości. „Wizjer” na przykładzie życia Laury pokazuje, jak wiele pozornych zbiegów okoliczności kształtujących nasze myślenie o świecie wcale nie jest czymś przypadkowym. To książka, w której mocno wybrzmiewa przekonanie kilku bohaterów o tym, że nie ma czegoś takiego jak przypadek, a zdarzenia z naszego życia mają zarówno swoją historię, jak i konsekwencje.
Podoba mi się u Witkiewicz dynamiczna i bezpretensjonalna narracja, która odsłania słabość każdego z nas w konfrontacji z technologiami informacyjnymi. Laura sprawiająca wrażenie speca w tej dziedzinie z zaskoczeniem przyjmuje do wiadomości rozmiar tego, w jaki sposób za pomocą danych w sieci można manipulować jej użytkownikiem. Mamy tutaj ciekawe zderzenie tego, kim chcielibyśmy być wirtualnie, i tego, kim jesteśmy realnie. „Wizjer” opowiada o czasami wielkiej goryczy konfrontacji z tym, jak kreujemy siebie dla innych, a tym, kim jesteśmy dla siebie. To również historia o tym, jak groźnym narzędziem mogą być Internet oraz krążące w nim dane dla kogoś z zaburzeniami osobowości. Albo po prostu kogoś, kto chciałby mieć kontrolę. Pełną i nad wszystkim.
Ciekawym zabiegiem jest
również ukazywanie, jak cała skomplikowana intryga zarysowana w powieści odbija
się na działaniach przykładowej użytkowniczki sieci. Krótkie i rwane opisy
tego, co robi z odbiorcą nowatorska aplikacja, uzupełniane są główną narracją
krok po kroku demaskującą fałsz, któremu tak wielu ludzi ufa. Technologie
informacyjne to zawsze będzie coś, co działa na wyobraźnię, bo oferuje
możliwości. Poczucie iluzorycznej wolności – takiej wolności, jakiej oczekujemy
w wirtualnym świecie, w którym można stworzyć swoją tożsamość i być, kim się
tylko chce. Po lekturze powieści Magdaleny Witkiewicz warto zastanowić się
nad tym, czy możliwości to rzeczywiście drogi, po których możemy dążyć ku
wolności i samorozwojowi, czy też może wyjątkowo misternie skonstruowane
pułapki. Ciekawe zakończenie daje nadzieję na kontynuację, ale bez względu
na to, czy się ona ukaże, podoba mi się niejednoznaczność tego, jak „Wizjer”
wybrzmiewa w finale. Książka z jednej strony rozrywkowa i bardzo dobra w swoim
gatunku. Z drugiej jednak – wyjątkowo mroczna, gdy mówi o tym, w jak łatwy
sposób dajemy się odsłonić, a potem sobą manipulować. I tego złego z pewnością
nie robią maszyny oraz technologie. Za nimi musi stać człowiek, który chce
naszej krzywdy. Inspirująca lektura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz