2022-05-30

„Skrzypce Goebbelsa” Yoann Iacono


 

Wydawca: Mando

Data wydania: 18 maja 2022

Liczba stron: 288

Przekład: Justyna Polony-Poluk

Oprawa: miękka

Cena det.: 44,90 zł

Tytuł recenzji: Być sobą

Yoann Iacono określa swoją powieść mianem historycznej. Moim zdaniem to bardzo skromne uproszczenie. Wystarczy przeczytać notatkę o Nejiko Suwie znajdującą się w Wikipedii, a następnie tę książkę, by zrozumieć, że wychodzi poza oczywisty wymiar biografii nieoczywistej artystki. Dawno nie czytałem tak bardzo niepokojącej i wieloznacznej powieści, która fascynujący życiorys zamyka w niewielkiej liczbie stron. Ta kondensacja służy formalnie „Skrzypcom Goebbelsa”. Można odnieść wrażenie, że opowieść o miłości do instrumentu, o wierności sobie, o filozofii sztuki i o tym, w jaki sposób sztuka staje ponad okrucieństwem, zniszczeniem, ale również ponad moralnością, jest swoistym literackim wyznaniem autora. Iacono proponuje bardzo różne sposoby narracji. Swojego narratora umieszcza w pustce i poczuciu niezrozumienia tej, która stała się jego swoistą obsesją. To artystka każąca mu zadawać pytania o to, czy godne i właściwe jest cieszenie się życiem, rozwijanie swojej pasji i umiejętności twórczych w czasie, kiedy wokół panują zniszczenie i śmierć. Ta książka wybrzmi wyjątkowo teraz, gdy zastanawiamy się nad tym, czy możemy wyrażać szczęście i zadowolenie ze swojego życia i własnych osiągnięć, kiedy tuż za naszą granicą rozgrywa się wojenny dramat. „Skrzypce Goebbelsa” to faktycznie opowieść o pasji życia. Ale również pełna wieloznaczności historia o przywiązaniu do pewnego instrumentu, który egzemplifikuje część twórczej tożsamości. Instrumentu, który został komuś odebrany i należałoby go zwrócić, bo konfiskata odbyła się właśnie w czasie wojny ustanawiającej swe nieludzkie i bezkompromisowe prawa.

Interesujące jest to, w jaki sposób francuski prozaik łączy rzeczywistą biografię Nejiko Suwy z literackimi fantazjami na jej temat. Tu historia przychodzi zaskakująco, przynosi ją kurier. Człowiek, który latami obserwował japońską artystkę, zna każdy rozdział jej życia, nagle otrzymuje od niej paczkę, a w niej wyznania. Nejiko Suwa zawłaszczyła świadomość naszego narratora, bo przez cały czas była dla niego kobietą, której nie można było w żaden sposób zdefiniować. I nie wiadomo, czy zmierzamy w kierunku zrozumienia, czy może właśnie nic nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Iacono w taki sposób konstruuje narrację – oddając głos samej Nejiko Suwie w jej zapiskach pamiętnikarskich – żeby wydobyć te kontrowersyjne fakty z biografii artystki, za którymi po latach wciąż kryją się egzystencjalne pytania o to, czy zachowała osobistą godność, podjęła właściwe decyzje, czy przez cały czas świadomie postępowała w zgodzie ze sobą i czy doświadczenia wojenne nie mogą jej odebrać zasadności tej zgody.

Podoba mi się to, w jaki sposób autor podejmuje temat drugiej wojny światowej. Nie korzysta z nośnych kalek narracyjnych, nie próbuje jako kolejny zagrać tematem Auschwitz. Sugestywne obrazy bombardowanego Berlina czy jakby mimochodem umieszczone informacje o bestialstwie japońskich żołnierzy robią wrażenie, bo są obrazami, do których literatura nie sięga zbyt często. Jak bowiem mamy reagować na dramat berlińczyków, którym pod koniec wojny podpala się miasto? Przecież dostają za swoje, prawda? Tu zaczyna się ta wieloznaczna opowieść o tym, że kategorie poznawcze każdego z nas opierają się na pewnych oczywistych asocjacjach emocjonalnych. Tymczasem w biografii japońskiej skrzypaczki tak jak w obrazach wojennego okrucieństwa nic nie będzie porządkowane za pomocą emocji. Co więcej, Yoann Iacono wywoła chaos, tych emocji będzie znacznie więcej, niż moglibyśmy się spodziewać, rozpoczynając lekturę tej frapującej książki.

Nejiko Suwa zawsze była sobą. Zawsze w bezpośrednim kontakcie ze swoimi emocjami, które jej kultura nauczyła nie tyle tłumić, ile oszczędnie ujawniać otoczeniu. Taka też będzie w tej powieści: fascynująca i niedostępna zarazem. Z jednej strony oczywista w pewnych wyborach życiowych i dość przekonująca jako zdeterminowana w działaniu kobieta. Z drugiej jednak – nieustająco niezrozumiała w tym, co robi, z kim wchodzi w relacje, jakie kształty te relacje przyjmują. Tymczasem otrzymuje od nazistowskiego ministra propagandy instrument, którym zajmie się jak matka dzieckiem. Długo będzie trwało wzajemne docieranie się. Skrzypce nie będą chciały wyrażać tego, co chce wyrazić skrzypaczka. Przyglądający się im lutnik z całą stanowczością stwierdzi, że to z artystką jest coś nie tak. Tymczasem Nejiko Suwa po prostu robi to, co kocha, starając się czynić to najlepiej, jak potrafi. Gdy wokół szaleje wojna, jeździ z trasami koncertowymi i odwiedza te miasta, w których ludzie chcą jeszcze posłuchać skrzypiec. Być może zamiast syren alarmowych czy wybuchów bomb. Stara się nie zwracać uwagi na to, w jak chłodny sposób traktowana jest przez pozostałych członków orkiestry. Robi swoje. Oddaje się pasji. Dzieli ze światem tym, co ma najlepszego. A potem nawiązuje jedną z najsilniejszych relacji w życiu i będzie to relacja z otrzymanym instrumentem.

Nejiko Suwa koncertuje tu w bardzo różnych miejscach. W zadziwiających okolicznościach. Często w zupełnie niezrozumiały dla odbiorcy sposób. Ta sama artystka, która przygrywała na koncercie urodzinowym Adolfa Hitlera w jego bunkrze, jest jednocześnie skrzypaczką oklaskiwaną po raz pierwszy od zakończenia drugiej wojny światowej przez amerykańską publiczność, dotychczas przecież śmiertelnego wroga Japonii i japońskości. Dźwięki jej skrzypiec słychać w naprawdę zaskakujących miejscach. Na przykład w zakładzie karnym, gdzie gra dla więźniów politycznych. Czy naprawdę nie ma żadnych dotyczących przestrzeni ograniczeń, do których twórca powinien się stosować, rozumiejąc, że jego twórczość nie zawsze jest demokratyczna i wszędzie właściwie odbierana? A może właśnie twórca powinien przyjąć sposób postępowania bohaterki, jakkolwiek dyskusyjna i bezkompromisowa mogłaby to być droga?

Iacono stara się za pośrednictwem swojego narratora skłonić czytelnika, by w niektórych momentach postrzegał bohaterkę jako kontrowersyjną. Jak można bowiem myśleć o kobiecie, która przeżyła piekło bombardowanego Berlina, a w drodze do Japonii martwi się o to, że musiała oddać swoje apaszki, perfumy czy kapelusik? Z drugiej jednak strony Suwa jest postacią bardzo wyrazistą i niezwykle konsekwentną w tym, co robi. Choć tak naprawdę – i to jest w tej powieści najlepsze – nie mamy większego dostępu do tego, co myśli i z jakimi emocjami przyjmuje wiadomość o tym, kto był przed nią właścicielem skrzypiec, które tak pokochała. Yoann Iacono chce i kwestionować, i uzasadniać rozdzielność sztuki oraz okoliczności, w jakich powstaje lub w których usiłuje się komunikować z odbiorcą. Ta książka zadaje nieoczywiste pytania o status twórcy, jego przekonania i model jego życia. Na kartach tej powieści pojawią się także inni twórcy, zobrazowani tylko punktowo. Nikt nie jest tu oceniany poza główną bohaterką. Nikt nie absorbuje tak wielkiej uwagi jak ona. Nasz narrator jest wszystkim tym, czego o niej nie wie i do czego chciałby uzyskać dostęp. W tym znaczeniu „Skrzypce Goebbelsa” to fascynująca opowieść o dystansie nie do pokonania.

Zaskakująca narratora skrzypaczka jest wieczną zagadką, ale być może najbliższe zdefiniowania tego, kim się stała, jest ostatnie zdanie powieści. To też opowieść o tym, że zawsze jesteśmy skłonni oceniać innych przez pryzmat własnych doświadczeń, a doświadczenia głównej bohaterki w gruncie rzeczy pozostają tylko działaniami, którym można się bezradnie przyglądać z dystansu. Intrygująca książka o życiowych wyborach, które – jak sugeruje autorka – możemy oceniać z niebezpiecznej perspektywy. To także rzecz o tym, jak ratować się przed rozpaczą i samotnością. Jak ufać swojej pasji, a także jak jej w zaskakujący sposób ulegać.

Brak komentarzy: