Wydawca: Bo.wiem
Data wydania: 19 maja 2022
Liczba stron: 400
Przekład: Marta Rey-Radlińska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 49,90 zł
Tytuł recenzji: Między wiarą a rozumem
Ta książka to kolejny dowód czułości nordyckich twórców wobec świata natury, z którym wielu bohaterów ich narracji wchodzi w ścisłe zależności. Natura jest dla północnych prozaików prawie zawsze czymś dużo więcej niż tłem. Jest przestrzenią pełną symboli i odniesień do tego, co rozgrywa się na kartach książek. Mikael Niemi przenosi nas na pogranicze Szwecji i Finlandii, by opowiedzieć świat jako przestrzeń jednocześnie okrucieństwa i subtelnej bliskości ludzi. Natura w „Ugotować niedźwiedzia” to nie tylko egzemplifikowana przez tytułowe zwierzę potęga pierwotnego lęku i tego, co groźnego może być w nas samych. To także miejsce przeobrażeń, które będzie niemym świadkiem walki dobra ze złem. W egzystencjalnym i religijnym wymiarze, bo pierwotne instynkty, którymi kierują się dobrzy i źli bohaterowie, to pokłosie tego, co natura im dała albo odebrała. Będziemy świadkami krótkiego i jasnego lata polarnego. Niemi skonfrontuje nas z tym, że przynależność człowieka dalekiej Północy to jego przywiązanie do konkretnego miejsca – czasem konkretnego lasu, drzewa, łąki, pustki bezdroża. I od tego trzeba zacząć opowiadanie o tej pięknej, choć pełnej brutalności i ponurej symboliki książce. Od czasu związanego z miejscem i od miejsca, w którym mówią do nas drobne elementy krajobrazu. Tu stanie się istotny każdy detal. A autor pisze w taki sposób, że dech zapiera majestat natury, ale także jej nieskończona i niezdefiniowana groza.
Jest groźnie także w bardzo oczywistym wymiarze. Fantazjując o życiu Larsa Leviego Læstadiusa, konserwatywnego luterańskiego pastora usiłującego przeciwdziałać lokalnej patologii za pomocą siły wiary i przekonywania, że należy zacnie żyć, Mikael Niemi czyni z niego nordyckiego prekursora Sherlocka Holmesa, bo to znakomita powieść detektywistyczna z zimnej Północy. Pastor ma swojego pomocnika w analizowaniu śladów na miejscach zbrodni i tworzeniu narracji o tym, w jaki sposób kierujący się złymi instynktami człowiek popełnia niewyobrażalne i nieodwracalne okrucieństwo. Choć Læstadius wydaje się postawiony w centrum, to jednak milczący Jussi skradnie uwagę czytelnika – nie tylko dlatego, że jego losy bardzo silnie działać będą na emocje, a sam bohater wciągnięty zostanie w nad wyraz czytelną, ale ciekawą symbolikę religijną. W „Ugotować niedźwiedzia” będziemy mieli połowę XIX wieku i dedukcję wyprzedzającą tę, która tak fascynowała potem u bohatera Conan Doyle’a. Pastor i Jussi odkrywają, że w okolicy grasuje morderca. W dodatku seryjny. Indolencja służb odpowiedzialnych za odsłanianie śladów i prowadzenie śledztwa jest tak bolesna i dosadna, że autor umiejętnie kieruje naszą uwagę na te dwie specyficzne postacie. Mistrza i ucznia. Człowieka spełnionego oraz istotę, którą odrzuciła matka, nazywającą samą siebie zwierzęciem. Kogoś, kto wie, czym jest człowieczeństwo, i kogoś, komu miano człowieka nadaje się przez symboliczny akt.
Znika jedna z dziewek służebnych. Po pewnym czasie jej ciało zostaje znalezione w bagnie. Zaniepokojona społeczność otrzymuje komunikat, że to wina natury – ludobójcą staje się tu jedno ze zwierząt, które samo w sobie winno wzbudzać strach. Tymczasem sprawy mają się zupełnie inaczej i śmierć Hildy będzie początkiem makabrycznych zdarzeń. A w tle intrygi detektywistycznej otrzymamy opowieść o tym, jak silnie zantagonizowane są w człowieku dobro i zło. Ale to też powieść o kilku innych zderzeniach. Na przykład o tym bardzo symbolicznym – zderzeniu biblioteki z kościołem. Po co tam to drugie, skoro pojawia się obok nas pierwsze? To jedno z istotniejszych pytań tej powieści, jeśli przyjrzymy się temu, że przez część życia bezimienny Jussi, „pomiot szamanki”, uzyskuje tożsamość dzięki słowu, które potrafi przeczytać i napisać. Słowo to jednak na dziewiętnastowiecznej prowincji szwedzko-fińskiej ma bardzo wyraźnie religijny wydźwięk. Z łatwością konstytuuje społeczność na zasadach, jakie wyznacza wiara. Religia porządkuje prosty świat ludzi podobnych do Jussiego, a jednocześnie takim jak on komplikuje odbiór rzeczywistości. Może zmieni się coś wówczas, gdy sięgną po inną niż religijna książkę. Gdy zrozumieją, że słowa pisane mogą mieć niezwykłą moc.
Nic niezwykłego nie ma jednak w świecie, gdzie pastor z chłopcem, na którego kompulsywnie przerzuca troskę o przedwcześnie pożegnanego syna, tropi ślady mordercy gotowego zaatakować ponownie. To świat, w którym silne wpływy Kościoła mieszają się z niemocą i prostotą ponurego życia. Tu dużo się pije, cudzołoży, tu nauczycielem jest analfabeta, a przyszłością regionu głodne i rozmodlone dzieci tkwiące w ławkach, w których oczekują na cios swego edukatora. W tym świecie właściciel okolicznej huty jest prawie że Bogiem, a percepcję fińskich chłopów określa wieloletnia tradycja, w której od wieków nie pojawia się nic nowego. Pastor Læstadius jest tu jednak kimś, kto inicjuje proces tak zwanego duchowego przebudzenia. Przez wielu autochtonów ten proces nie będzie mile widziany. Tymczasem pastor i jego słowa mają moc sprawczą. Stworzyły i ugruntowały tożsamość Jussiego. Chłopca, którego odrzuciła okrutna matka, i człowieka definiowanego przez swoje milczenie. To postać niezwykle ciekawa nie tylko dlatego, że nabiera coraz większego znaczenia, gdy zbliżamy się do finału tej powieści. Mikael Niemi opowiada o tym, czym staje się odpowiedzialność za drugiego człowieka, kiedy zamienia się w zależność. A w tym wszystkim pojawiają się silne emocje, które przywiązują do siebie ludzi skrajnie się różniących.
„Ugotować niedźwiedzia” to przede wszystkim historia tego, jak skomplikowana jest tożsamość północnego człowieka. Pokazuje ją jako zlepioną z lęków i podążającą tam, gdzie wciąż czai się strach. Harmonia portretowanej natury kontrastuje z piekłem wyobrażeń o samych sobie. A w tym wszystkim dodatkowo rezonuje historia mordercy – człowieka inicjującego i celebrującego zło. W tym zamkniętym przed resztą świata miejscu każdy rodzaj zła będzie dodatkowo wyostrzony i przejmujący strachem. Tu rodzi się piekielna moc destrukcji i jednocześnie wielkie pragnienie uratowania – pojedynczej ludzkiej duszy, ale i całej społeczności, której nie wystarczy wiara w to, że okrucieństwo przybywa tylko od strony okrutnej natury. Niemi fantazjuje o specyficznej martyrologii, poddając cierpieniu nie tylko jednostkę, lecz i społeczność. A w tym wszystkim charyzmatyczna postać przejmująca od milczącego chłopca narrację pierwszoosobową. O kim Niemi chce nam naprawdę napisać? W jaki sposób kryminalna konwencja tej powieści ma przybliżyć nas do jej nieoczywistego egzystencjalnego wymiaru?
Jest to sugestywna książka o
tym, do czego prowadzą wyzysk i nierówności społeczne. O tym, czy jesteśmy w
stanie kogokolwiek pokochać, jeśli nie pokochali nas rodzice. O utratach
nagłych i niespodziewanych. O marzeniach rozbijających się gdzieś o te utraty.
Wszystko w malowniczym otoczeniu, które milczenie utożsamia z grozą i trwogą.
„Ugotować niedźwiedzia” to pozostająca w wyobraźni powieść o niepokojach
człowieka XIX wieku dotyczących tego, jak wyglądać będzie człowiecza kondycja w nadchodzącym stuleciu. Niemi wykorzystuje
cenioną w jego ojczyźnie postać historyczną, aby wrócić do tych trudnych
momentów, w których na jaw wychodzą najbardziej dzikie instynkty i najbardziej
pierwotne pragnienia. Zabrane gdzieś ze sobą albo tłumione. Wyjątkowa podróż na
Północ, która tutaj prezentuje się równie wyjątkowo mrocznie.
2 komentarze:
Chętnie się na nią kiedyś skuszę
Bardzo dobre wyczerpujące recenzję.
Tylko jakim cudem Pan czyta tak dużo książek?
Ja też co roku przeczytam z 8, ale tyle co Pan daje recenzji nie mam czasu.
Prześlij komentarz