Nowa książka Andrzeja Barta znacznie różni się od wydanej przed rokiem i obsypanej nagrodami „Fabryki muchołapek”. Chociaż po raz kolejny przeniesiemy się w przeszłość, chociaż będzie to w pewien sposób też książka rozliczeniowa (tym razem po temacie Holokaustu Bart rozprawia się z mrocznymi czasami stalinowskimi, albowiem akcja rozgrywać się będzie na początku lat pięćdziesiątych minionego stulecia) i choć jest w niej tyle samo wieloznaczności co w poprzednich publikacjach autora, mamy w „Rewersie” przede wszystkim intrygę kryminalno-sensacyjną i dobrej klasy historię obyczajową. Historię o kobietach głównie, bo to one odgrywają w tej opowieści najważniejsze role.
Seniorka. Babcia. Postać schorowana i zmęczona już życiem, ale mimo wszystko pełna wewnętrznej energii, zaskakująca i niesamowicie bystra. Jest głównie obserwatorką poczynań swojej córki Ireny i wnuczki Sabiny. Melomanka, oczekująca zbliżającej się śmierci, a jednocześnie tak pełna życiowego wigoru. Postać, która z początku wydaje się mniej istotna dla biegu znaczeń, okaże się w finale jedną z najrozsądniejszych i pełną empatii kobietą, która będzie chciała ratować Irenę i Sabinę przed katastrofą.
Irena to kobieta przewidywalna. Wdowa, której druga wojna światowa odebrała męża. Jej życie wydaje się uporządkowane tak, jak wszystkie medykamenty na półkach w prowadzonej przez nią aptece. Irena za wszelką cenę stara się znaleźć dla Sabiny męża i widzi, jak jej wrażliwe dziecko okrutnie męczy się w samotności. Życie powieściowej matki to ceremoniały, rutyna, prostota. To postać dość statyczna i do pewnego momentu nawet odrobinę irytująca ze swym sentymentalizmem, czułością, prostolinijnością. I ona zaskoczy, bo w kryzysowej sytuacji podejmie się działań, o jakich jej córka nawet by nie pomyślała.
Sabina. To ona jest główną bohaterką, ale odnoszę wrażenie, że to na działania, myśli i wypowiedzi jej babki i matki Bart położył w swojej opowieści większy nacisk. Sabinę poznajemy w chwili, kiedy niebezpiecznie zbliża się do granicy trzydziestu lat, przeraża ją wizja staropanieństwa i fakt, że umiłowaną przez nią poezję kaleczy podczas pracy jako redaktorka wydawnictwa, dokonując korekt wedle jedynej słusznej ideologii jedynego mądrego i sprawiedliwego Józefa Stalina. Kontrast między wrażliwością Sabiny a nieczułością systemu, w jakim przyszło jej żyć obrazuje absurdalny nakaz przemarszu w charakterze łyżwiarki podczas pochodu. Świat wewnętrzny Sabiny to nieustanna walka emocji, podczas gdy na co dzień dziewczyna ukrywa przed światem swoje prawdziwe uczucia i pragnienia. A czego pragnie? Miłości, akceptacji, zrozumienia. Wszystkiego, co chciałaby mieć kobieta w jej wieku, która nigdy nie zaznała bliskości z mężczyzną, a pierwszy w życiu akt seksualny odbędzie tak, jak to zobaczyła w gabinecie swego dyrektora – na stole, bezwolnie, bez jakiejkolwiek subtelności, której przecież w Sabinie jest bardzo dużo.
Te trzy kobiety są niejako całością, bo wzajemnie się uzupełniają. Babcia, córka i wnuczka – niezwykła trójka kobiet, które chcą dla siebie szczęścia. A wokół tylko mrok komunizmu, szare ulice i szarzy ludzie,powstające w centrum miasta monumentalne dzieło budowniczych socrealizmu (jego budowa będzie dla kogoś jednocześnie cmentarzem...), ustawiczna niepewność tego, czy poczynania są właściwe oraz pustka, w której sztuką są traktory i postacie z pochodów malowane przez brata Sabiny, Arkadiusza. Do tego świata wkracza jednak ktoś, kto spowoduje, że każda z tych kobiet stanie się inna. Bronisław Falski, adorator idealny, mężczyzna piękny i kuszący, wspaniała partia dla Sabiny. Do momentu, w którym Sabina nie odkryje Mickiewiczowskiej prawdy, iż „Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie, w sercu lisie zamiary”…
Nie sposób opisać zdarzeń, jakie rozegrają się w latach pięćdziesiątych XX wieku bez psucia czytelnikom lektury zaskakującej i ciekawej. Dość wspomnieć, że Sabina dokona czynu, o jakim nigdy by nawet nie pomyślała, zaś jej matka zaskoczy chyba bardziej niż główna bohaterka…
„Rewers” to opowieść bardzo dwuznaczna. Z jednej strony współczujemy Sabinie i wierzymy w nią do końca. Z drugiej zaś pojawia się przecież cały szereg zdarzeń, w których motywacje bohaterów i ich poczynania są co najmniej kontrowersyjne. Dodatkowo snuta przez Barta opowieść o tragicznym w skutkach romansie w czasach komunizmu toczy się symultanicznie z historią tej samej Sabiny, która pół wieku później oczekuje na przylot ze Stanów Zjednoczonych swojego ukochanego syna Marka.
„Rewers” to w podtytule „nowela filmowa” i myślę, że świetnie sprawdzi się jako scenariusz wchodzącego właśnie do kin filmu Borysa Lankosza. „Rewers” to opowieść o kobiecej wrażliwości i o kobiecym heroizmie. To książka z jednej strony dramatyczna, z drugiej zabawna i dowcipna. O ile kobiety Barta to postacie z krwi i kości, o tyle Bronisław Falski jest w „Rewersie” symbolicznym odzwierciedleniem zarówno charakteru ówczesnej władzy w Polsce lat pięćdziesiątych minionego stulecia, jak i tej władzy końca.
„Rewers” jest wielowątkowy. Dynamiczny. Sugestywny. Intryguje. Zmusza do zastanowienia się nad tym, jak bardzo wpływa na nas to, co myślimy i jak życie może zmienić jedno zdarzenie, w którym przyjdzie nam zmierzyć się przede wszystkim z samymi sobą…
Wydawnictwo W.A.B., 2009
Seniorka. Babcia. Postać schorowana i zmęczona już życiem, ale mimo wszystko pełna wewnętrznej energii, zaskakująca i niesamowicie bystra. Jest głównie obserwatorką poczynań swojej córki Ireny i wnuczki Sabiny. Melomanka, oczekująca zbliżającej się śmierci, a jednocześnie tak pełna życiowego wigoru. Postać, która z początku wydaje się mniej istotna dla biegu znaczeń, okaże się w finale jedną z najrozsądniejszych i pełną empatii kobietą, która będzie chciała ratować Irenę i Sabinę przed katastrofą.
Irena to kobieta przewidywalna. Wdowa, której druga wojna światowa odebrała męża. Jej życie wydaje się uporządkowane tak, jak wszystkie medykamenty na półkach w prowadzonej przez nią aptece. Irena za wszelką cenę stara się znaleźć dla Sabiny męża i widzi, jak jej wrażliwe dziecko okrutnie męczy się w samotności. Życie powieściowej matki to ceremoniały, rutyna, prostota. To postać dość statyczna i do pewnego momentu nawet odrobinę irytująca ze swym sentymentalizmem, czułością, prostolinijnością. I ona zaskoczy, bo w kryzysowej sytuacji podejmie się działań, o jakich jej córka nawet by nie pomyślała.
Sabina. To ona jest główną bohaterką, ale odnoszę wrażenie, że to na działania, myśli i wypowiedzi jej babki i matki Bart położył w swojej opowieści większy nacisk. Sabinę poznajemy w chwili, kiedy niebezpiecznie zbliża się do granicy trzydziestu lat, przeraża ją wizja staropanieństwa i fakt, że umiłowaną przez nią poezję kaleczy podczas pracy jako redaktorka wydawnictwa, dokonując korekt wedle jedynej słusznej ideologii jedynego mądrego i sprawiedliwego Józefa Stalina. Kontrast między wrażliwością Sabiny a nieczułością systemu, w jakim przyszło jej żyć obrazuje absurdalny nakaz przemarszu w charakterze łyżwiarki podczas pochodu. Świat wewnętrzny Sabiny to nieustanna walka emocji, podczas gdy na co dzień dziewczyna ukrywa przed światem swoje prawdziwe uczucia i pragnienia. A czego pragnie? Miłości, akceptacji, zrozumienia. Wszystkiego, co chciałaby mieć kobieta w jej wieku, która nigdy nie zaznała bliskości z mężczyzną, a pierwszy w życiu akt seksualny odbędzie tak, jak to zobaczyła w gabinecie swego dyrektora – na stole, bezwolnie, bez jakiejkolwiek subtelności, której przecież w Sabinie jest bardzo dużo.
Te trzy kobiety są niejako całością, bo wzajemnie się uzupełniają. Babcia, córka i wnuczka – niezwykła trójka kobiet, które chcą dla siebie szczęścia. A wokół tylko mrok komunizmu, szare ulice i szarzy ludzie,powstające w centrum miasta monumentalne dzieło budowniczych socrealizmu (jego budowa będzie dla kogoś jednocześnie cmentarzem...), ustawiczna niepewność tego, czy poczynania są właściwe oraz pustka, w której sztuką są traktory i postacie z pochodów malowane przez brata Sabiny, Arkadiusza. Do tego świata wkracza jednak ktoś, kto spowoduje, że każda z tych kobiet stanie się inna. Bronisław Falski, adorator idealny, mężczyzna piękny i kuszący, wspaniała partia dla Sabiny. Do momentu, w którym Sabina nie odkryje Mickiewiczowskiej prawdy, iż „Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie, w sercu lisie zamiary”…
Nie sposób opisać zdarzeń, jakie rozegrają się w latach pięćdziesiątych XX wieku bez psucia czytelnikom lektury zaskakującej i ciekawej. Dość wspomnieć, że Sabina dokona czynu, o jakim nigdy by nawet nie pomyślała, zaś jej matka zaskoczy chyba bardziej niż główna bohaterka…
„Rewers” to opowieść bardzo dwuznaczna. Z jednej strony współczujemy Sabinie i wierzymy w nią do końca. Z drugiej zaś pojawia się przecież cały szereg zdarzeń, w których motywacje bohaterów i ich poczynania są co najmniej kontrowersyjne. Dodatkowo snuta przez Barta opowieść o tragicznym w skutkach romansie w czasach komunizmu toczy się symultanicznie z historią tej samej Sabiny, która pół wieku później oczekuje na przylot ze Stanów Zjednoczonych swojego ukochanego syna Marka.
„Rewers” to w podtytule „nowela filmowa” i myślę, że świetnie sprawdzi się jako scenariusz wchodzącego właśnie do kin filmu Borysa Lankosza. „Rewers” to opowieść o kobiecej wrażliwości i o kobiecym heroizmie. To książka z jednej strony dramatyczna, z drugiej zabawna i dowcipna. O ile kobiety Barta to postacie z krwi i kości, o tyle Bronisław Falski jest w „Rewersie” symbolicznym odzwierciedleniem zarówno charakteru ówczesnej władzy w Polsce lat pięćdziesiątych minionego stulecia, jak i tej władzy końca.
„Rewers” jest wielowątkowy. Dynamiczny. Sugestywny. Intryguje. Zmusza do zastanowienia się nad tym, jak bardzo wpływa na nas to, co myślimy i jak życie może zmienić jedno zdarzenie, w którym przyjdzie nam zmierzyć się przede wszystkim z samymi sobą…
Wydawnictwo W.A.B., 2009
3 komentarze:
Gratuluję wyróżnienia!!!
HEYA!!
Gratulacje z powodu wyróżnienia. Hip hip huraaaaaaaa.
Dzięki :-) To naprawdę miłe, że dostrzeżono "Krytycznym okiem".
Prześlij komentarz