2010-03-11

"Niewidzialne potwory" Chuck Palahniuk

„Nie oczekuj, że będzie to jedna z tych opowieści, które mówią: a potem, a potem, a potem". Nie oczekuj, że przewidzisz literackie poczynania Chucka Palahniuka, znając jego wcześniejsze powieści i wiedząc, iż ponownie otrzymasz historię wulgarną, perwersyjną, zanurzoną w przemocy i naturalizmie. Nie oczekuj, że napiszę o tej książce tak, by tekst był jednoznaczny i czytelny. Zapraszam w podróż po rzeczywistości pełnej błysków fleszy i do świata, w którym nic nie jest tym, czym na początku się wydaje.
Błysk.

Przeskok do głównych bohaterów. Mamy trójkę, choć tak naprawdę z czasem można dostrzec, że nie ma w tej opowieści kogoś takiego, jak bohater główny. Przez migotliwy świat prowadzi nas oszpecona w wypadku modelka i jej towarzyszka Brandy-Alexander, dzięki której pozbawiona twarzy kobieta staje się niewidzialna.

Błysk.

„Nie znoszę tego uczucia nierzeczywistości, kiedy ludzie na mnie nie patrzą” – takie słowa wypowiada Evie, celebrytka dająca schronienie Shannon po tym, jak nagle przestaje być twarzą magazynów mody, bo jej twarz przypomina teraz krwawą miazgę. Bohaterka paradoksalnie zacznie odczuwać to, że naprawdę istnieje w momencie, w którym przestanie się liczyć jako fotograficzny kadr, uśmiechający się do masowego odbiorcy.

Błysk.

Przeskok do rozważań o kulturze. Kultura masowa to główny temat krytyki tej książki. Shannon, Brandy Alexander i Alfa Romeo próbują od tej kultury bezskutecznie uciec, przemierzając Amerykę, zażywając duże ilości medykamentów wykradzionych z domów bogaczy, zmieniając tożsamości i dopasowując się do coraz to nowych warunków. Ich wędrówka jest rozpaczliwym pragnieniem odcięcia się od świata sterowanego przez media, świadectwem eskapizmu przeradzającego się w chęć autodestrukcji, dowodem zagubienia i oszołomienia światem.

Błysk.

Każdy z nas to produkt kultury. Ludzie są przedmiotami, wytworami wyobraźni innych ludzi, sterowanymi przez potrzeby i pragnienia mas ikonami, tyleż śmiesznymi, co żałosnymi. Krótki wykład Brandy Alexander: „Nie jesteś bardziej odpowiedzialna za swój wygląd niż, na przykład, samochód. Jesteś tak samo produktem. Produktem produktu produktu. Ludzie, którzy projektują samochody, sami są produktami. Twoi rodzice są produktami. Ich rodzice też byli produktami. Twoi nauczyciele to produkty. Pastor w twoim kościele to też produkt”. Shannon była produktem ekskluzywnym, pożądanym i potrzebnym. Staje się nic nie wartym wrakiem człowieka. Czymś podobnym jest jej zdeformowana twarz, której już przecież nie ma.

Błysk.

Przeskok do emocji czytelniczych. Palahniuk pokazuje bunt. Pokazuje złość. Pokazuje rozczarowanie i smutek, ale także agresję, jaka z nich się rodzi. Pokazuje, że bezskutecznie próbujemy uciec od tego, kim jesteśmy i co o sobie myślimy, bo tak naprawdę wszystko to może być jedynie kreowane przez narzucone wzorce, do jakich próbujemy się dopasować. Żeby nam było łatwiej i wygodniej się dopasować, trzeba się uśmiechnąć. Pokazać to, czego nie ma po to, by stało się prawdziwe. Zatem uśmiech i kolejny…

Błysk.

Wspomnienia bohaterki sięgają czasów, kiedy usilnie walczyła o względy rodziców ze swoim bratem Shainem. Jemu także przydarzył się wypadek i on także został pozbawiony twarzy. Shaine jest niewidzialny, bo przecież nie żyje, ale wciąż obecny, bo tak naprawdę jego śmierć staje pod znakiem zapytania. Homoseksualna orientacja Shaine’a na zawsze odmieniła sposób myślenia o świecie jego rodziców i sprowadziła ich do obsesyjnych i kompulsywnych prób maskowania się przed światem. Do czego doprowadza jego okaleczoną siostrę?

Błysk.

Kto jest Bogiem? Mamy nowego Boga, bo jest nim Rona Barrett, hollywoodzka felietonistka tropiąca każdą plotkę. W książce Rony Barrett zaczytuje się Brandy Alexander. Ta Brandy, która tak krytycznie podchodzi do obecnego wizerunku oszpeconej Shannon i która podkreśla, że czas zerwać z tym, co było oraz jest i pomyśleć o tym, co będzie. A co będzie?

Błysk.

Stawanie się. Nazywanie siebie na nowo. Odkrywanie mrocznych stron własnej natury i poddawanie krytyce samego siebie. Proszę nie świecić fleszem. Proszę nie rozjaśniać mroku, w jakim Palahniuk chce ukryć swoich bohaterów. Proszę nie myśleć, że ta opowieść będzie miała jasne i klarowne zakończenie.

Błysk.

Przeskok do tego, co w czytelniku może się pojawić. Odkrywanie nowego to jednocześnie bolesna podróż w głąb siebie i poznawanie prawdy o tym, co było. Można przeszczepić skórę, można stworzyć nową twarz, można za wszelką cenę czarować rzeczywistość dzięki halucynacjom po pigułach. Można uciekać, można kraść, można zabijać, nienawidzić, palić, niszczyć i kpić ze wszystkiego. Można wszystko. Nie można niczego. Można Palahniuka znienawidzić od pierwszych stron, można zaciskać pięści i przyjmować jego widzenie świata. Świata, w którym jesteśmy tacy samotni i zagubieni.

Błysk.

Przeskok do początku książki, która nie zapowiada jej końca i przeskok na ostatnie strony, dzięki którym dopiero prawdziwie ożywają te pierwsze. Proza wyrazista, mocna, dramatyczna, sugestywna. Reszta sama się opowie. Opowiedzą ją niewidzialne potwory, ludzkie karykatury.

Błysk.

Trudno Ci wyrobić sobie zdanie i zdecydować, czy chcesz przeczytać tę powieść? Trudno. Ja też jestem produktem, usiłującym zmusić Cię do zastanowienia nad pozycją, którą przeczytałem. Rób, co chcesz. Możesz zaryzykować i udać się w mroczną podróż z bohaterami Palahniuka.


Wydawnictwo Niebieska Studnia, 2010

8 komentarzy:

Jolanta Chrostowska-Sufa pisze...

Bardzo ciekawa recenzja. Błysk, błysk... ta konwencja już zdradza po trosze, z jaką książką możemy mieć do czynienia... I bardzo zachęcająca końcówka. Klamra spinająca początek i koniec książki. Obiecujące.

Unknown pisze...

produkty. celny cytat.

Jarosław Czechowicz pisze...

No cóż mogę dodać... Uwielbiam Palahniuka :-)

matylda_ab pisze...

Zmuszasz mnie do wydania ostatnich (przed wypłatą) pieniędzy na książkę! Chcę ją przeczytać! To Twoja wina!

Jarosław Czechowicz pisze...

Matyldo, jakże mi przykro :P

Anonimowy pisze...

Przeczytalem "Invisible Monsters" kilka lat temu w oryginale. I musze powiedziec, ze bylem zdziwiony, ze wydawnictwo Niebieska Studnia, ktore kilka lat temu przedstawilo na nowo tego autora polskiemu czytelnikowi jakos omija ta pozycje z dorbku autora. Jak dla mnie obok "Fight Clubu" i "Snuff" chyba najlepsza ksiazka Palahniuka - zdecydowanie warta przeczytania.

Anonimowy pisze...

Zgadzam się z przedmówcą. Czekam z niecieprliwością na polskie wydanie RANT.

Anonimowy pisze...

Dla mnie jest najlepsza z wszystkich jak od tej pory :)