2010-11-11

"Single+" Dawid Kornaga

Rozpędził się Kornaga w swej najnowszej powieści, językowo rozbuchał, lingwistycznie zaszalał i wyszedł z tego tygiel słów tyleż niestrawny, co po prostu przesadzony. Nie jest przyjemnie pisać źle o książce autora, który jest jedną z większych indywidualności współczesnej literatury polskiej, ale „Single+” mu po prostu nie wyszły i u mnie za tę powieść ma duży minus. Trudno doprawdy orzec, czy ta dość męcząca narracja ma się bronić formą czy treścią. Formalnie słów za dużo, posklejane ze sobą w ryzykowne kolaże, kompozycyjnie chaotycznie, w finale niezmiernie irytująco. Treściowo… no cóż, o lanserskim świecie warszawki napisano już trochę; bardziej ironicznie, bardziej dosadnie i bardziej kompromitująco. Obawiam się, iż błędem singli na minusie jest fakt, że opowieść rości sobie prawo do bycia swoistym manifestem, ale tyczy się ludzi zamkniętych zarówno w sobie jak i na innych.

Życie codzienne Warszawy to nie egzaltowane panienki robiące we własnym przekonaniu show ze swojego życia, to nie manieryczni geje ze skłonnością do samobójstwa, to także nie neurotyczni dilerzy narkotykowi ani wolni strzelcy branży medialnej. Kornaga pragnąc być wyrazicielem myśli swych bohaterów, nazbyt hermetycznie zamknął się zarówno w pewnej manierze stylistycznej jak i w ich światach zbudowanych przede wszystkim na toksycznych rojeniach o wolności i hedonistycznych pragnieniach bycia zauważonymi. I nie wiem, o co tak dokładnie chodzi – o zobrazowanie pewnych kręgów środowiskowych, które mają poczuć się wyróżnione czy o szaleńcze tempo i językowy freestyle, który sam w sobie nie robi wrażenia.


Utkana z losów kilku nieszczęśliwych ludzi historia koncentruje się wokół Krystiana nie tylko dlatego, iż będzie on sprawcą chcianych i niechcianych ciąż. Krystian jest w kompozycji „Singli+” najważniejszy, albowiem z jego losami w przewrotny sposób połączą się losy jego przyjaciela Kwiatuszka, który darzy bohatera niespełnioną miłością tak silną jak tylko silnie wrażliwy homoseksualista projektuje sobie własne pragnienia i marzenia na męski heteroseksualny obiekt nie do zdobycia. Kwiatuszek, który na co dzień wydaje, konsumuje i przerabia, jest w gruncie rzeczy fatalistycznym „wiecznym chłopcem”, któremu wrażeń dostarczają odpowiednie środki zdobywane u Kaczora. Tenże natomiast walczy z wulgarnym językiem i próbuje opisywać świat, swe kompleksy i nieustanne napięcia wynikające ze zderzenia marzeń oraz rzeczywistości za pomocą słów, których wielka moc jest jednocześnie dla niego tak niszcząca. Kaczora los połączy także z Just, artystką i kolekcjonerką filmów porno; nieszczęśliwą singielką, która czuje się niechciana, ale której to poczucie rekompensuje bardzo pożądana przez innych twórczość. Justyna w konfrontacji ze swą przyjaciółką Magdą jest wyrazicielką specyficznej formy kobiecości, której uzupełnieniem ma być dramat pustki i samotności Kai, serialowej gwiazdki telewizyjnej oraz Izy, kochanki Kaczora. W życiu każdej i każdego z tego specyficznego grona zaznaczy swą obecność właśnie Krystian. Kim jest?


Przede wszystkim szalenie upierdliwą personą. Przykleja się do czytelnika i nie może odkleić. Zostawia po sobie ślad nie tylko w pochwach kobiecych bohaterek książki, ale przede wszystkim w myślach tego, kto brnie przez jego szalenie nudne, przewidywalne i bełkotliwe rozważania o tym, kto jest kim w dzisiejszym świecie oraz w jaki sposób trzeba uciekać od odpowiedzialności i świadomości, że starość ze sraniem pod siebie już niebawem. Krystian to takie męskie „piździątko” odbiegające od schematu klasycznego macho. Odnajdujące dystans do świata w jakże klasycznym miejscu, na dnie butelki z alkoholem. To bohater upojony nie tyle procentami co świadomością tego, iż wokół niego koncentruje się cały świat. Krystian – i inni bohaterowie tej książki – jest przekonany, iż jego myśli są rzeczywistością. Obawiam się, iż tak też uważa Dawid Kornaga, dodając pikanterii swej narracji, bombardując nas co rusz oryginalnymi konceptami, które są po prostu językowymi kalkami i jedynie nieudolnie imitują rzeczywistość, jaką chcą opisać.


Wydaje mi się, iż Kornaga potrzebuje jednego wyraźnego bohatera, by jego proza była przekonująca. Przecież Adam z „Gangreny” czy Ola z „Rzęs na opak” to były persony rozbrajające szczerością; każda na swój sposób. Chociaż wyszło autorowi z wampirycznym bohaterem zbiorowym w „Znieczuleniu miejscowym”, w „Singlach+” to wszystko się rozmywa. Mówi Krystian i inni mówią za siebie. Wszyscy generalnie dużo mówią, sporo opisują. A słowa oczywiście mają moc, ale obawiam się, że nie w najnowszej książce Dawida Kornagi.


Wydawnictwo FILAR, 2010


KUP KSIĄŻKĘ

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jarku, znakomicie, że na koniec wspominasz o doskonałych 'rzęsach na opak' - które przecież niegdyś sam wychwalałeś. Doskonale, że piszesz o 'Znieczuleniu...' i 'Gangrenie' i przecież na Twoim blogu świetna recenzja 'Piątku..' - gdzie i tam Kornaga pokazał na co go stać. A teraz 'Single+' i piszesz, że zupełnie nie wyszły, że tutaj słowa nie mają mocy. Ale to dalej ten sam Kornaga, którego się czyta i chce się czytać. Zazwyczaj Twoje recenzje są trafne i zgadzam się z nimi w stu procentach, ale teraz bronię, wzywam do boju, bo i ta powieść zasługuje na uznanie. To nie jest powieść o wygniataniu sobie pryszczy, gapieniu się w lustro czy obserwowaniu sikających dziewczynek za kioskiem. To historia kilku nieszczęśliwym ludzi..., o których chce się czytać, których chce się poznać.
Mimo mojej ogromnej, i wrodzonej złośliwości, i rzec by można wybredności - napiszę że: powieść doskonała.

Anonimowy pisze...

beznadziejna książka popieram recenzenta