Zastanawiam się nad tym, czy cała męska redakcja stacji TVN zamierza wydawać książki. Jeżeli ktoś podpowiedział panom redaktorom, że to skuteczny sposób promocji samych siebie, proponuję jednak promować się w sferze, w której już się sprawdzili. Albo publikować wtedy, kiedy – jak np. Tomasz Lis – naprawdę ma się coś do powiedzenia.
Jak można traktować książkę Jakuba Porady, skądinąd świetnego dziennikarza, promowaną na okładce tekstem swego kolegi po fachu, Grzegorza Miecugowa, który jakiś czas temu także starał się błysnąć własną powieścią, wydając „Przypadek”? Historyjka Porady to ani książka pouczająca, ani poruszająca - mało wiarygodną rekomendację dziennikarza napisaną dla dziennikarza naprawdę można pominąć. „Chłopaki w sofixach” są już przez chwilę w księgarniach i sprzedają się chyba lepiej niż książka Miecugowa, co może świadczyć tylko o tym, iż żeby się wypromować na rynku wydawniczym, lepiej pisać wprost o sobie niż zmyślać fabuły tudzież ukrywać samego siebie pod zmyślonymi biografiami. Chciałbym parę słów poświęcić tej publikacji. Czemuś, co rozmywa się gdzieś między historią wspomnieniową, pamiętnikiem okresu dojrzewania a reporterską opowieścią o swojskich chłopakach z kieleckiego blokowiska. Chciałbym przed nią przestrzec, bo lektura – niestety – jest czasem straconym, choć dla autora to pisanie zapewne miało być czasu swego odnajdowaniem.
Porada (rocznik 1969) opisuje dzieciństwo i młodość spędzone z chłopakami na osiedlu XXV - lecia w Kielcach. Technika obrazowania jest tu bardzo prosta – to, kim staje się sam autor, jest swego rodzaju opozycją do tego, kim są jego koledzy. Benek bowiem sentymentalnie opisuje swych osiedlowych kumpli, ale przede wszystkim stara się wskazać, jak bardzo ich biografie ukształtowały jego samego. Narrator „Chłopaków w sofixach” przygląda się twardym osiedlowym kolesiom z uwagą i zazdrością. Imponuje mu Marynarz, który przyjmuje życie takie, jakim po prostu jest. Fascynuje Mały, adorowany przez panny, silny, sprawny i przebojowy, jego mocne ego. Stara się zrozumieć, co pcha ku alkoholowi Andrzeja, czym szpanuje Kleks, jaki jest Bobson. Jednocześnie z opowieści o chłopakach, którzy byli obecni w jego życiu, buduje własną opowieść. Gorzką, ironiczną, w gruncie rzeczy mało zabawną, chociaż chwilami tryskającą mało wyszukanymi dowcipami. Opowieść o absurdach i tajemnicach polskiego PRLu z punktu widzenia kieleckiego młodzieńca, który z jednej strony robi wszystko, by od swego osiedla uciec (i mu się to udaje), z drugiej jednak jest z nim nieodłącznie związany, a wciąż żywe wspomnienia nadają tej książce specyficzny charakter.
Doprawdy trudno orzec, czy „Chłopaki w sofixach” to po prostu szczera do bólu opowieść o dojrzewaniu, o męskich przyjaźniach i o ich zrywaniu oraz o tym, dlaczego Jakub Porada poszedł w życiu drogą zupełnie inną niż jego osiedlowi kumple, czy też może medialna próba zaistnienia człowieka mediów w nieco innej sferze niż ta, w której na co dzień się odnajduje. Na pewno rzecz ciekawa, ale głównie z tego względu, iż można sobie ją porównać z innymi wspomnieniowymi i rozliczeniowymi historiami z czasów Polski Ludowej. Jakby jeszcze miała jakąś spójną koncepcję, była czymś więcej niż przypadkowo rozrzuconymi opowieściami o chłopakach z KSM - u, byłaby książką, którą można polecić po prostu dla rozrywki. A tak zapewne zainteresuje tych, których Porada opisał, znajomych ich znajomych, znajomych autora z telewizji i tych, którzy myślą, iż znane nazwisko jest wystarczającym gwarantem, by wydać dobrą książkę.
Wydawnictwo Prószyński i Spółka, 2011
Jak można traktować książkę Jakuba Porady, skądinąd świetnego dziennikarza, promowaną na okładce tekstem swego kolegi po fachu, Grzegorza Miecugowa, który jakiś czas temu także starał się błysnąć własną powieścią, wydając „Przypadek”? Historyjka Porady to ani książka pouczająca, ani poruszająca - mało wiarygodną rekomendację dziennikarza napisaną dla dziennikarza naprawdę można pominąć. „Chłopaki w sofixach” są już przez chwilę w księgarniach i sprzedają się chyba lepiej niż książka Miecugowa, co może świadczyć tylko o tym, iż żeby się wypromować na rynku wydawniczym, lepiej pisać wprost o sobie niż zmyślać fabuły tudzież ukrywać samego siebie pod zmyślonymi biografiami. Chciałbym parę słów poświęcić tej publikacji. Czemuś, co rozmywa się gdzieś między historią wspomnieniową, pamiętnikiem okresu dojrzewania a reporterską opowieścią o swojskich chłopakach z kieleckiego blokowiska. Chciałbym przed nią przestrzec, bo lektura – niestety – jest czasem straconym, choć dla autora to pisanie zapewne miało być czasu swego odnajdowaniem.
Porada (rocznik 1969) opisuje dzieciństwo i młodość spędzone z chłopakami na osiedlu XXV - lecia w Kielcach. Technika obrazowania jest tu bardzo prosta – to, kim staje się sam autor, jest swego rodzaju opozycją do tego, kim są jego koledzy. Benek bowiem sentymentalnie opisuje swych osiedlowych kumpli, ale przede wszystkim stara się wskazać, jak bardzo ich biografie ukształtowały jego samego. Narrator „Chłopaków w sofixach” przygląda się twardym osiedlowym kolesiom z uwagą i zazdrością. Imponuje mu Marynarz, który przyjmuje życie takie, jakim po prostu jest. Fascynuje Mały, adorowany przez panny, silny, sprawny i przebojowy, jego mocne ego. Stara się zrozumieć, co pcha ku alkoholowi Andrzeja, czym szpanuje Kleks, jaki jest Bobson. Jednocześnie z opowieści o chłopakach, którzy byli obecni w jego życiu, buduje własną opowieść. Gorzką, ironiczną, w gruncie rzeczy mało zabawną, chociaż chwilami tryskającą mało wyszukanymi dowcipami. Opowieść o absurdach i tajemnicach polskiego PRLu z punktu widzenia kieleckiego młodzieńca, który z jednej strony robi wszystko, by od swego osiedla uciec (i mu się to udaje), z drugiej jednak jest z nim nieodłącznie związany, a wciąż żywe wspomnienia nadają tej książce specyficzny charakter.
Doprawdy trudno orzec, czy „Chłopaki w sofixach” to po prostu szczera do bólu opowieść o dojrzewaniu, o męskich przyjaźniach i o ich zrywaniu oraz o tym, dlaczego Jakub Porada poszedł w życiu drogą zupełnie inną niż jego osiedlowi kumple, czy też może medialna próba zaistnienia człowieka mediów w nieco innej sferze niż ta, w której na co dzień się odnajduje. Na pewno rzecz ciekawa, ale głównie z tego względu, iż można sobie ją porównać z innymi wspomnieniowymi i rozliczeniowymi historiami z czasów Polski Ludowej. Jakby jeszcze miała jakąś spójną koncepcję, była czymś więcej niż przypadkowo rozrzuconymi opowieściami o chłopakach z KSM - u, byłaby książką, którą można polecić po prostu dla rozrywki. A tak zapewne zainteresuje tych, których Porada opisał, znajomych ich znajomych, znajomych autora z telewizji i tych, którzy myślą, iż znane nazwisko jest wystarczającym gwarantem, by wydać dobrą książkę.
Wydawnictwo Prószyński i Spółka, 2011
9 komentarzy:
O, a się zastanawiałam ,czy to zamawiać, bo nawet dobre recenzje na blogach zbiera. Ale ja tam na Twoim zdaniu polegam, więc jak mówisz,że szkoda czasu to szkoda czasu :)
Alku, nie jest moim zamiarem sprowadzanie kogokolwiek do jakiegoś poziomu. Po prostu staram się pokazać, że ta książka to jedynie chwyt marketingowy, nic ponad to.
Mag, wydawca rozsyła darmowe egzemplarze, więc ludzie piszą dobre recenzje za te gratisy :P Ja też dostałem, ale bez przesady, by polecać taką książkę!
Sięgnę ze względu na te Kielce :)
pozwole sobie polecic w tej tematyce wspomnieniowo-sentymentalnych wspominek młodości w PRL ksiazke SALAM Piotra Ibrahima Kalwasa.
To chyba jakiś TVN-owski trend. Niebawem pewnie ukażą się "Zwierzenia" Doroty Gardias i "Prawdziwa historia" Anity Werner.
Kalwas zacny jest!
Meggie, nie załamuj mnie nawet:-/
Wszystko super, tylko nie rozumiem, czemu tak chwalicie Poradę jako dziennikarza. Co mu - jako dziennikarzowi - zawdzięczamy?
To między innymi książka o mnie. Znam wszystkie opisane osoby, brałem udział w balangach, chodziłem do "Mikrusa" na piwo, stałem na "bezrobociu" czyli Sienkiewka pomiędzy Dużą a Małą. Autor nie mógł znać szczegółów, z uwagi na fakt, iż urodził się w 1969r, a całe towarzystwo było poniżej 1960r. Jutro kupię książkę, na razie znam ją z opowieści. Podobno jeden z opisywanych bohaterów, który brylował wśród innych chce autora książki podać do Sądu...
Prześlij komentarz