2012-05-28

"W pułapce dzieciństwa" Josélito Michaud

Trudno takie książki klasyfikować i oceniać, bo są przecież bardzo intymnymi opowieściami o bolesnym dorastaniu i dojrzewaniu do życia, które nie zawsze można określić mianem dobrej literatury. Jakim mianem określić historię Michauda? Poruszająca opowieść „W pułapce dzieciństwa” jest z jednej strony książką bardzo przecież przygnębiającą, z drugiej jednak niesie ze sobą wiele pozytywnej energii i przekonuje, że można pokochać najgorszy nawet ze światów, bo jest to jedyny, jaki nam za życia dano. Chociaż egzystencjalne refleksje spisane są tak, iż niepokojąco przypominają pisanie a la Coelho, nie trącą jednak pretensjonalnością i dają możliwość do tego, by rozważyć, ile każdemu z nas zabrano, a ile dano w życiu. Josélito Michaud pod postacią Oliviera skrywa wszelkie traumatyczne doznania z okresu dzieciństwa. Jego także oczyma przygląda się później światu z radością i optymizmem. Krzywdzony przez los, wciąż potrafi się do niego uśmiechać. Pisanie tej książki na pewno miało charakter terapeutyczny. Przekaz jest jasny i czytelny, w związku z tym każdy czytelnik będzie miał możliwość przeżyć z Michaudem jego smutek oraz odnaleźć w nim cząstkę smutnego siebie.

Zanim Olivier znajdzie swą bezpieczną przystań, jest stale przekazywany od jednej do drugiej rodziny zastępczej, podróżując tym samym wzdłuż i wszerz Kanady. Najmocniej odbija się na jego psychice pobyt u państwa Surprenant. Dlaczego rodzice trójki dzieci decydują się na przygarnięcie sieroty? Oliviera czeka życie w strachu. Tam pozna jego prawdziwe oblicze i z trudem będzie mógł się go pozbyć w przyszłości. Co może czuć wyszydzane i ośmieszane przez domowego tyrana – alkoholika kilkuletnie dziecko? Jaki wpływ na jego rozwój może mieć fakt, że w dzieciństwie miał przystawioną do głowy lufę strzelby? Jak bardzo może czuć się poniżony, że myśli nawet o tym, by zabić pana Suprenant? U niego, pośród krzyków, przemocy i uległości pozostałych członków rodziny, Olivier uczy się ukrywać w sobie emocje i uciekać w świat marzeń, czyli tam, gdzie nikt go nie znajdzie.

Kiedy dociera do pełnego ciepła, jakże odmiennego od poprzedniego domu państwa Rivard, nie jest w stanie otworzyć się na to, co przynosi rzeczywistość. Gdy przełamie opory i zaprzyjaźni się z chłopcami w sytuacji życiowej podobnej do niego, jeden z nich nieoczekiwanie odejdzie i od tej pory mały bohater już stale będzie się zmagał ze stratą oraz śmiercią, które wciąż będą mu towarzyszyć. Gdy zaś trafia do ostatniego domu zastępczego, do rodziny Dubreuil, jest mocno wyobcowany i walczy z lękiem, który dopada go często i którego trudno się pozbyć. U nich nadal jest dzieckiem, ale ogrom bolesnych przeżyć i wspomnień każą mu być odpowiedzialnym, dojrzałym, przedwcześnie dorosłym. Kiedy przywiązuje się do swej przybranej babci, z nią także musi się pożegnać. W międzyczasie jednak odkryje tajemnicę, która na zawsze zmieni jego postrzeganie świata.

Michaud pisze o dziecku silnym, choć stale otrzymującym rozmaite ciosy. O dziecku, które może prawdziwie kochać tylko pluszowego misia, a nieliczne chwile szczęścia gromadzi w pudełku – pieścidełku. To opowieść o tym, jak po okrutnych latach pełnych trwogi i niepewności można się ponownie narodzić. Być wzmocniony doświadczeniami i … cieszyć się życiem. Biografia Oliviera to połączenie zdarzeń, które wikłają jego los oraz zaskakującego finału, kiedy dziecko metrykalnie staje się dorosłym i w tym samym czasie odbywa jeszcze jedną podróż. Tym razem w głąb siebie, a nie po Kanadzie.

„W pułapce dzieciństwa” to taki literacki paradokument i książka o dużej mocy, bo przecież napisana emocjami. Historia dziecięcej samotności. Opowieść o tym, jak trudno po zranieniu zaufać drugiemu człowiekowi. Nawet takiemu, który okazuje wielką i emanującą ciepłem miłość. Michaud tworzy rachunek strat i zysków. Odrzucane dziecko staje się dorosłym, który zaczyna opiekować się samym sobą, ale przede wszystkim rozumieć, iż nie należy się zrażać, zamykać w sobie i uciekać od życia. Przeciwnie. Życie przyniosło mu w dzieciństwie tyle zła i niesprawiedliwości, że teraz chyba czas już na konieczną odmianę losu i że należy w nią wierzyć.

Dzieciństwo bowiem niekoniecznie musi być pułapką. To trudne, bolesne dzieciństwo. Takie, przez które cierpimy w dorosłym życiu. Michaud napisał o własnym cierpieniu. Tym przeżytym i tym, które może towarzyszyć każdemu, kto doświadczył przemocy i zła, gdy dorastał. Ponieważ trudno jednoznacznie określić, do kogo ta książka jest kierowana, napiszę jedynie, iż doskonale widać przez kogo i po co została stworzona. Opowiada smutną historię w pewien specyficzny, pełen radości sposób. I dla tej dwuznaczności na pewno warto sięgnąć po tę pozycję.

tłum. Natalia Stochalska

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2012

KUP KSIĄŻKĘ

1 komentarz:

Sol (Blog Włóczykijów) pisze...

Bardzo trudny temat, ale muszę powiedzieć, że właśnie takie lubię - zarówno w książkach, jak i w filmach, bo preferuję dramaty. Chętnie przeczytam.

Pozdrawiam
Sol

PS. POLECAM WZIĘCIE UDZIAŁU W MOIM KONKURSIE DLA BLOGERÓW:

http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/2012/05/konkurs-drugi-dla-bloggerow-z-okazji.html