2012-11-22

"Trafny wybór" J.K. Rowling

Nie wiem, czy zainteresowałaby mnie książka o pewnej małomiasteczkowej społeczności jakiejś nieznanej autorki. Nie jestem pewien, czy nie potraktowałbym tej powieści jako jednej z wielu takich, które z powodzeniem już od XIX wieku opowiadają o problemach lokalnych społeczności. Medialny atak na czytelników, jaki przypuścił polski wydawca, również skłaniał do dość mocnego sceptycyzmu. Naturalnym był przecież lęk, że oto masowo oddaje się do czytania rzecz pokroju „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, której okładka odciśnięta została w witrynie każdej, najmniejszej nawet księgarni. Tymczasem zaskoczony jestem bardzo. Pozytywnie.

Po pierwsze, zrobię wszystko, by dołożyć cegiełkę do machiny promocyjnej „Trafnego wyboru”, bo w przeciwieństwie do popularyzowanej E L James mamy do czynienia z pisarką utalentowaną i świadomą tego, jaką historię opowiedzieć i jak zrobić to niebanalnie. Po drugie, pędzę dać odwet truizmom i banałom, które na okładce mówią, że „Trafny wybór” jest „wciągający” i „poruszający”. Powieść J.K. Rowling należy traktować z szacunkiem i unikać reklamowych kalek, bo to naprawdę bardzo, bardzo dobra książka; wielopłaszczyznowa, doskonale ironiczna, z życia wyrastająca i to życie ośmieszająca. To w końcu opowieść o piekle, jakie sami sobie czynimy, kiedy zamieszkamy w prowincjonalnym miasteczku, czyniąc z niego mikrocywilizację. Tak opisane jest Pagford, w którym typowy angielski turysta nie zatrzymałby się na dłużej. Pagford ze swoimi cieniami i tajemnicami, jakie skrzętnie  ukrywa wiktoriański majestat miasteczka. Autorka cyklu powieści o Harrym Potterze i magicznym świecie udowadnia, iż faktycznie świat takich Dursleyów nie nadaje się do niczego niż tylko do tego, by z niego czym prędzej uciekać pociągiem z peronu 9 i ¾.

Problem w tym, że mieszkańcy Pagford nie mają dokąd uciekać, a ci, którym się to udaje, narażeni zostają na ostracyzm lokalnego środowiska. Niewątpliwą jego gwiazdą jest niejaki Barry Faibrother, od dziewiętnastu lat przykładny mąż, ojciec czwórki dzieci, ceniony radny i trener szkolnej drużyny wioślarek, w której aktywizuje tak zwane trudne nastolatki pokroju Krystal Weedon. Barry cieszy się niespotykaną estymą i jest osobą, dzięki której można uwierzyć, że Pagford to idealne miejsce do życia. Tyle tylko że niezwykły Barry, z którym w bliskiej przyjaźni żyje większość miasteczka, któregoś dnia odchodzi. Umiera po prostu. W dodatku w agonii, choć jego życie – jak twierdzą inni – było różami usłane od dawien dawna.

Oto bowiem na spokojne Pagford spada dotyk niepojętego. I nie jest to lodowaty podmuch Śmierciożerców na usługach Voldemorta, a zwyczajna śmierć. Barry umiera i nikt nie jest w stanie zmienić tego, iż teraz na pewno będzie w miasteczku inaczej. To odejście wywołuje skrajne reakcje – od histerii, przez smutek utrudniający codzienną egzystencję po złość, że zostawił nas ktoś NAM potrzebny i szaleńczą radość tych, dla których radny Fairbrother ze swoimi nowatorskimi koncepcjami konsolidowania majętnych i ubogich żyjących dzięki socjalowi, przestanie wywoływać kontrowersje w radzie gminy i pozwoli zachować wiekowy status quo.

Rada ta to specyficzny twór. Tworzy ją szesnastu silnych i niezależnych mieszkańców, którzy dla dobra swojej okolicy gotowi są poświęcić wszystko, jeżeli tylko dobro to będzie przede wszystkim dobrem ich czterech ścian, gdzie od dawna piorą mniej lub bardziej trudne do usunięcia brudy. Śmierć Barrego to tymczasowy wakat w radzie. Barry musi zostać zastąpiony przez kogoś równie mądrego, co on. Czy tacy naprawdę są kandydaci? Co dobrego robi choćby dla swej rodziny nieudacznik Simon Price, dla których wulgarność i przemoc domowa to sposoby egzekwowania praw tak, by otaczający go świat dostosowywał się do niego? Co zmieni obecność w radzie Colina Walla, wicedyrektora okolicznej szkoły, outsidera i samotnika, który od zawsze walczy z nerwicą natręctw i choć chce pomóc w wyjściu na prostą środowisk patologicznych, sam tkwi w sercu jednej wielkiej patologii, jaką jest jego małżeństwo? A może Miles, hołubiony synalek otyłego przewodniczącego rady gminy Pagford, dla którego nie liczy się ani szczęście znudzonej nim żony ani też szczególnie rodzinne koneksje, bo zarówno ojciec Howard jak i jego zachowawcza żona Shirley oraz gwardia przyboczna w osobie tajemniczej przyjaciółki Howarda są mu zupełnie obcy?

„Trafny wybór” rozgrywa się także w świecie młodych i gniewnych nastolatków, którym bynajmniej nie w głowie latanie na miotle czy machanie różdżkami. To młodzież z krwi oraz kości i takie ma problemy. Winterdown – ich szkoła – nie jest jak Hogwart azylem, gdzie można kryć się przed złem. Bo zło jest wszędzie. W pryszczatym Andrew, który nienawidzi wspomnianego już ojca, Simona. W Fatsie – synu wicedyrektora, który niczym Nietzche chce ustalać sobie własną moralność, a w gruncie rzeczy jest małym zakompleksionym rasistą. Także w Krystal Weedon, szkolnej złośnicy, córki matki – narkomanki i siostry zaniedbanego brata. Krystal jest jedną z najbardziej wyraźnych młodych postaci, pełną nieokrzesanej siły i buntu wobec niesprawiedliwości, jaka przed laty podzieliła Pagford na majętne i biedniejsze tylko dlatego, że niejakiemu Fawleyowi zachciało się sprzedać kawałek ziemi. Obok niej cicha i zamknięta Sukhvinder prześladowana przez Fatsa i atakowana przez surową matkę, dla której dobry dom, posada i mąż niczym posąg bollywoodzkich filmów to za mało. Parminder Jawanda z jednej strony chce swej nieudanej córce wpoić sikhijskie tradycje, którym daleko od stęchłych dogmatów świata Pagford. Z drugiej jednak dokłada cegiełkę do dramatu dziewczyny, której nie chce się żyć.

Prawdziwy jednak dramat, ogromne nasycenie ludzkiego zła i obłudy, spowodują, iż nie tylko pogrzeb Barrego będziemy mogli obserwować na kartach „Trafnego wyboru”. Angielska mieścina z górującym nad nią dwunastowiecznym opactwem kryje w małżeńskich domach i łożach niejedną tajemnicę jak choćby Tarbox z monumentalnej powieści Johna Updike ‘a „Pary”. Pagfordzkie małżeństwa zostały zainicjowane zwykle z bardzo przyziemnych pobudek, a ich funkcjonowanie to zwierciadło, w jakim przegląda się zakłamana małomiasteczkowość. Mężowie nie kochają żon, żony czują się odrzucone. Dzieci widzą konflikty między dorosłymi i wywołują je między sobą. Pagford aż kipi od negatywnych emocji i złych cech ludzkich charakterów, a J.K. Rowling umiejętnie zdziera ze swych bohaterów kolejne maski przyzwoitości.

Jedną z wielu zalet tej książki jest sposób, w jaki autorka ukazuje bardzo szeroki przekrój przez złożone społeczeństwo zamieszkujące tak naprawdę jedną, niewielką mieścinę. Pagford to soczewka, w której ukryte jest to ludzkie zło, przy którym śmierć może być wybawieniem, a nie czymś złym. Rowling po mistrzowsku pruje coraz to nowy gorset przyzwyczajeń, za którym kryją się ciasne poglądy. To książka ironiczna, prześmiewcza i demaskatorska, a za cel obiera każdego, kto ma w sobie choć jedną złą cechę pagfordczyków. Bo czy oni wszyscy naprawdę szczerze żałują śmierci Barrego Fairbrothera? I kim ostatecznie jest Barry? Być może jakąś ideą. Być może czymś tak ulotnym jak spokój i szczęście, z którego rzekomo tak dumni są ci, co mieszkają nad rzeką Orr, ale to w domu piorą to, co brudne. Jest tego trochę.

Lektura pierwszej powieści J.K.Rowling skierowanej do dorosłych odbiorców to nie tyle trafny, co znakomity wybór. Tę książkę powinien poznać każdy, kto kiedyś uciekł z małego miasteczka gdzieś dalej. Bo w gruncie rzeczy czy w Pcimiu Dolnym, czy przy Marszałkowskiej, czy w centrum Londynu czy na pagfordzkim skwerze wszyscy jesteśmy tacy sami. I chyba tak nieprzyjemni, że pasowałoby wziąć miotłę i uciec do Hogwartu. 

tłum. Anna Gralak

Wydawnictwo Znak, 2012

28 komentarzy:

Anne18 pisze...

świetna recenzja , bardzo dobrze napisana.

Scarlett pisze...

Jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić Rowling dla dorosłych. Cieszę się, że napisała dobrą powieść i jestem rada z tego, że zostanie ona doceniona - nawet jeśli tylko dzięki Harry'emu. Przeczytam!

Avo_lusion pisze...

Książka doskonała, wyborna, ale też wcale niełatwa. Pękam z dumy, że moja ukochana Rowling napisała coś tak dobrego!

Matt pisze...

Ta ksiazka JK Rowling bez watpienia trafila w moj gust :)

Pozdrawiam!

mintelegance89 pisze...

ta pozycja znajduje się na mojej liście do przeczytania:)

Anonimowy pisze...

Bardzo przyjemnie czyta się recenzję na tej stronie, są długie i wyczerpujące, a to przeze mnie bardzo pożądana cecha. :) O panią Rowling jakoś bardzo się nie martwiłam, nawet czytając książki dla dzieci w jej wykonaniu, można wyczuć, że ma to coś, co sprawia, iż czytanie jej książek nie jest stratą czasu. Talent literacki po prostu.

Joanna Pettersson pisze...

Recenzja zachęciła mnie do lektury. Do tej pory napotkałam kilka niepochlebnych opinii, ale skoro Jarek uważa, że książka jest dobra to... (inaczej, cha, cha, działałabym na własną szkodę ;-))

Joanna Pettersson pisze...

Jednak nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wszyscy jesteśmy "tak nieprzyjemni, że pasowałoby wziąć miotłę i uciec do Hogwartu". Moim zdaniem większość ludzi jest fajna. Tarcia i frustracje to na ogół efekt różnic kulturowych (w szerokim rozumieniu: nie tylko etnicznych, ale pokoleniowych, społecznych itd).

Anonimowy pisze...

Prostacka recenzja, bardzo kiepsko napisana, najeżona kolokwializmami. Słaby jesteś, gościu.

Moje książki pisze...

Wspaniała recenzja, którą przeczytałam z nieukrywaną przyjemnością. Tym bardziej, że książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Mam jednak nadzieję, że szybko pozbędzie się łatki Harrego i w recenzjach kolejnych książek będzie się pisało o tej świetnej autorce a nie o tej autorce od Harrego...

sandrita pisze...

Jestem w trakcie czytania, dlatego wrócę do recenzji później, żeby się nie sugerować. ;) Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Bardzo się cieszę, że napisał Pan o tej książce. Miałam zamiar ją kupić i nie byłam pewna, czy warto. 99% książek, które przeczytałam po pana "poleceniach" :) trafiło w mój gust, więc biegnę po nową Rowling.
Pozdrawiam,
smoltok

Anonimowy pisze...

Bardzo się cieszę, że napisał Pan o tej książce. Miałam zamiar ją kupić i nie byłam pewna, czy warto. 99% książek, które przeczytałam po pana "poleceniach" :) trafiło w mój gust, więc biegnę po nową Rowling.
Pozdrawiam,
smoltok

Jarosław Czechowicz pisze...

Dziękuję wszystkim za miłe komentarze i pozdrawiam serdecznie. Autorowi niemiłego życzę doprecyzować zarzuty, wtedy możemy podyskutować, Gościu!
Czytajcie, przekazujcie dalej i niech książka żyje, choć Barry umarł :)

Joanna Pettersson pisze...

"Słaby jesteś, gościu" - napisał anonimowy komentator oskarżający autora recenzji o "najeżenie kolokwializmami". To jak z tym nastawieniem do kolokwializmów jest w Twoim przypadku, anonimowy komentatorze?

Taki jest świat pisze...

Jeszcze pewnie długo J.K. Rowling będzie postrzegana przez pryzmat H.P., ale tą książka pokazała światu, że jeszcze ma wiele przekazania :)

Anonimowy pisze...

Książkę przeczytałem z dużą przyjemnością, chociaż... I tu jest to... Uważam, że my dorośli chcielibyśmy, żeby dzieciaki tak rozumowały, jak dzieciaki z tego małego miasteczka. Młodzież nie prowadzi takich analiz, przynajmniej nie dzieciaki na wyspach. Do tego chłopcy mają zupełnie inne marzenia związane z wiekiem dojrzewania. Gdyby opowiadanie skończyło się na przyjęciu urodzinowym to może... Ale zakończenie jest prawie nierealne. Dla potrzeb opowieści można tworzyć niemożliwe sytuacje, ale tu już zdecydowana przesada. Na koniec - śliczne opisy i jednocześnie zdecydowanie zbyt filmowa opowieść, zbyt szczegółowa. Każdy moment jest dobry żeby pokazać wirtuozerię warsztatu. Myślę że nie było takiej potrzeby. To wcale nie ułatwia czytania. Autorka jest znakomitym obserwatorem, i czytając możemy czasami się rozczerwienić.

Latouche pisze...

Anonimowy, a co to znaczy się rozczerwienić? To samo co zaczerwienić? to chyba raczej nad E. James, nie nad Rowling :)
Mnie się książka bardzo podoba. Na początku miałam ochotę ją zostawić, tak mniej więcej po trzydziestu stronach, bo trudno się było zorientować w tłumie niebudzących sympatii bohaterów, ale później zorientowałam się, że po pierwsze bardzo ciekawi mnie, co się stanie dalej, po drugie niektórych zaczęłam lubić mimo wszystko, a po trzecie, czytając nie mogłam przestać się zastanawiać, czy sama czasami nie bywam tak w głębi duszy tak podła jak niektóre z tych postaci. Znakomita, zmuszająca do refleksji książka.

Bibi Milneaux pisze...

ciekawa recenzja. inna niz wszystkie :)

Ambrose pisze...

Nie pozostaje mi nic innego jak dołączyć do chóru wielbiciel Twojej recenzji. Zaiste jest ona znakomita.

Równie dobra jest książka "Trafny wybór", która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Czekam z niecierpliwością na kolejne literackie propozycje pani Rowling.

Anonimowy pisze...

Hmmm recenzja może być, ale osobiście się z nią nie zgadzam. Nowa książka Rowling nie spodobała mi się. Wydaje mi się, że za bardzo skupiła się na ludzkich wadach i mimo, że gdzieś przeplatały się zalety było ich stosunkowo mało. Wg mnie powinna była jeszcze dopisać kilka stron. Jakiś epilog może. Nie wiem co chciałabym tam przeczytać, ale na pewno powieść wydaje się nie dokończona, a ja takich nie lubię. Bardzo ciężko mi się ją czytało dlatego zajęło mi to tak długo (zaczęłam ją czytać dzień przed premierą). A najbardziej nie podobała mi się zbyt duża ilość przekleństw...jakby chciała się wyładować po Harrym. No cóż pewnie teraz wszyscy mnie zjadą z tego co widziałam wcześniej, ale chciałam podzielić się moim punktem widzenia z autorem postu.
AnotherL

Jarosław Czechowicz pisze...

AnotherL, dzięki za opinię, ale może warto jednak mieć przemyślane, czego oczekuje się od książki, którą krytykujesz? Bo ja za bardzo nie rozumiem, czego oczekiwałaś po tej powieści.

Anonimowy pisze...

Then one morning you step outside to check on the progress of all these gardening delights and find there has been a visitor or two munching on your plants. [url=http://www.ukdresshop.co.uk]Homecoming Dresses[/url]
[url=http://www.canadagoosehommes.com]canada goose jacket[/url] Messi and Sanchez each have a shot to hit the door frame cross arm.
Purchase good quality wine yeast and add it to the juice following the manufacturer's instructions. [url=http://www.londongenuinepandora.com]pandora outlet[/url] The online shops are probably your best shot, but they do have the disadvantage of you not being able to try on the shoes, therefore it involves a certain degree of risk. They'd wear black-patented leather shoes for formal occasions, though the lace up shoe was starting to become wieldly popular for men. Why spend $0.99 per song to keep your party hopping, when you can spend $0.99 on a complete soundtrack? This party pack includes classics such as "Thriller," "Don't Fear the Reaper" and "I Put a Spell on You." If you are really into music and Halloween, connect your mobile device to a Beats by Dre Beatbox ($399.00) to pump up the volume.
Most concerns about plastic bag use result from improper disposal of the bags and consequent littering of the environment. [url=http://www.soldesgoosefr.com]canada goose femme[/url] i had my first ever breakup, and i plodded on through my internships despite the emotional trauma.
Defining stress is difficult. In the past few years the market has recorded a high sale in the jewelry that has been termed as the religious jewelry. You can also secure a great offer on the purchase of any HCL laptops. [url=http://www.promkleidde.com/]mori lee prom dresses[/url]

Garret Reza pisze...

Sporo temu tekstowi ujmuje fakt natychmiastowego przedstawienia wszystkich bohaterów, z całym ich rozwojem na tych 500 stronach. Stuarta na pewno bym nie opisał w dwóch słowach, szczególnie "zakompleksiony" i "rasista".

Sam właśnie zaczynam pisać wrażenie z tej książki.

urraka pisze...

Książka długo się rozkręcała. Przez pierwsze 200 stron kilkakrotnie chciałam porzucić czytanie. Cieszę się i nie cieszę, że nie zrobiłam tego. Cieszę, bo okazała się w końcu znakomita powieścią, a nie cieszę-bo nie lubię płakać na zakończenie. A tu poryczałam się i cały czas gdzieś w głowie wraca to wszystko...

jelka pisze...

Świetna recenzja! Podziwiam styl. A książkę już jakiś czas temu chciałam kupić, lecz wahałam się. Już się nie waham :) Jedno mnie tylko przeraża: tyle wspaniałych książek a tak mało czasu :) Pozdrawiam!

jelka pisze...

Właśnie przeczytałam! Świetna! Dawno tak dobrej książki nie czytałam!

Martyśka pisze...

Mnie ta książka szczerze powiem... znudziła. Nie chętnie do niej wracałam aż w końcu dałam sobie spokój i odłożyłam na półkę gdzie sobie już dłuższy czas leży i nie zamierzam do niej wracać... Ja lubię czytać o czymś a nie o niczym i nie jakieś tam pierdu pierdu... PS. nie jestem też fanką Herryego, żeby nie było, że brakuje mi latania na miotle i czarów... Po prostu nuda.