Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 5 czerwca 2014
Liczba stron: 368
Tłumacz: Elżbieta
Frątczak-Nowotny
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Ravn na tropie
Fala skandynawskich
kryminałów zalewa nas od dawna. Tsunami właściwie. Wciąż na nowo pojawiają się
w naszej świadomości nazwiska, które powinniśmy zapamiętać, bo to mistrzowie z
mistrzów i doprawdy podium takowych w skandynawskiej skali kryminalistyki
rozrosło się do niebotycznych rozmiarów. Otrzymujemy oto nowe nazwisko i nową
jakość. Michael Katz Krefeld i jego "Wykolejony", zapowiedź kolejnego
cyklu. Dotychczas dobry duński kryminał kojarzył się w mojej ograniczonej w tym
temacie świadomości czytelniczej z nazwiskiem Jussi Adler-Olsen. I nie wiem
doprawdy, co skłoniło mnie to tego, żeby przeczytać "Wykolejonego",
zamiast kolejną część przygód Carla Mørcka. Krefeld w swej opowieści o samotnym wilku zmagającym się z traumą
wspomnień i szwedzkim światem przestępczym nie zaskoczył mnie niczym, niestety.
Może jedynie utwierdził w przekonaniu, że skandynawskie kryminały to bardzo
rzetelnie warsztatowo wykonane produkty do sprzedaży, natomiast z wiarygodną
literaturą niewiele mają wspólnego.
Thomas Ravnsholdt od roku
przebywa na urlopie, nie podejmując żadnej działalności zawodowej, a do
niedawna był uznanym kopenhaskim policjantem. Skrzydła podcięła mu dramatyczna
śmierć partnerki, z którą był w związku przez długie dziewięć lat. Eva została
brutalnie zamordowana, a sprawcy tego faktu nie ujęto. Thomas unika wspólnego
niegdyś mieszkania, a miejscówkę znajduje na zaniedbanej starej łodzi o uroczej
nazwie "Bianca". Kiedy już z niej się wydobywa, odwiedza pewien bar,
w którym burbon zapija piwem i - ku znużeniu innych klientów - wciąż na nowo
odtwarza ten sam sentymentalny kawałek Daryla Halla.
Ravn,
jak go w skrócie nazywają, wykoleił się poniekąd na własne życzenie i udręcza z
doprawdy masochistyczną pasją. Czuje, że życie toczy się obok niego, że on sam
w nim nie uczestniczy. Dramatyczna rysa na jego biografii to
ślad, który uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie, albowiem Thomas odmawia
sobie racji dalszego życia w jakimkolwiek spokoju i zadowoleniu. To męskie
cierpienie, które nie zna łez, ale jest tak nieznośnie przesycone
testosteronem, że chwilami niewiarygodne. Bo Krefeld nie wysila się zbytnio, by
nakreślić rys psychologiczny policjanta po naprawdę dużych przejściach, ze
sporym bagażem traumy, jakiej nikt z nim nie może nieść i z pogłębiającym się
przekonaniem, iż brutalna ingerencja mordercy w jego życie osobiste na zawsze
uczyniła go osobą kaleką emocjonalnie, niezdolną już do empatii.
Wszystko zmienia się w
momencie, kiedy przyjaciel zwraca się do Thomasa z prośbą o odnalezienie
zaginionej Maszy. Młoda litewska emigrantka oddawała swe wdzięki za pieniądze,
naiwnie wierząc w miłość swego przyjaciela i alfonsa. Kiedy dziewczyna
podejmuje decyzję o tym, że kończy z prostytuowaniem się, w życiu jej Igora
pojawia się problem, którego rozwiązaniem będzie początek piekła dla Maszy.
Ona, dotychczas znająca ciemne strony życia, pozna dopiero, czym jest to piekło
naprawdę. Podejmie desperacką walkę o zachowanie wolności i godności, ale
wsparcia nie otrzyma, bo bezpieczny kopenhaski żywot zamieni na codzienność u
boku nieobliczalnego gangstera ze Wschodniej Europy. Stavros będzie kazał Maszy spłacić pewien dług. Thomas na prośbę
przyjaciela, a przede wszystkim matki dziewczyny, znajdzie w sobie nad wyraz dużo
empatii i chęci, by podjąć jakiekolwiek inne niż picie i leczenie kaca
działanie, w dodatku na rzecz innej osoby. W podjęciu decyzji o wyrwaniu
się z alkoholowego bagna wspomnień pomaga mu... zmarła Eva, którą Thomas ujrzy
w potwornie pretensjonalnej wizji - od tego momentu zacząłem czytać
Wykolejonego" ze sceptycyzmem. Duch zmarłej uświadamia Thomasowi, że oto
nadszedł czas, by się podnieść, zacząć działać i zrobić coś dla kogoś innego.
Dla Maszy, obcej mu zupełnie dziewczyny, Ravn ryzykuje bardzo wiele, ze swoim
życiem włącznie. Ta jego determinacja jest równie wiarygodna jak stworzona
przez autora sytuacja zagrożenia w potwornej Szwecji, która w przeciwieństwie
do Danii, jest krainą dziczy, neonazistów, pornobiznesu, kazirodztwa, morderstw
i wszelakich innych dewiacji kumulujących się na ulicach szwedzkiej stolicy tak
silnie jak zdarzenia w tej powieści, które są, niestety, boleśnie przewidywalne
i przez to nużące.
Duński
policjant w stanie nieczynnym okaże się kimś, kto postawi szwedzką policję oraz
jej świat przestępczy na nogi w zaskakująco szybkim i niewiarygodnie oczywistym
tempie. Thomasowi niestraszne są konsekwencje działania w
pojedynkę i bez ważnej policyjnej odznaki, ale jemu jest właściwie wszystko
jedno, bo po tym, co przeżył, z łatwością wtopi się w świat wszelkiej możliwej
patologii. Czy tym razem, tak jak w
momencie zabijania Evy, znowu przybędzie na właściwe miejsce za późno? Czy
Masza będzie miała okazję wrócić do matki, do której pisze swój pamiętnik z
piekła? Krefeld nie stawia przed swoim bohaterem zbyt wielu trudnych sytuacji.
Te najtrudniejsze rozwiązywane są z szybkością świadczącą o tym, że zapity
burbonem z piwem mózg Thomasa nadal pracuje na wysokich obrotach, a jego
inteligencja przewyższa spryt wszystkich zbirów z Europy Wschodniej, których
nagromadzenie - jak wspomnianych dewiacji w Szwecji - jest tak ogromne, że wypada się zastanowić
nad tym, czego autor boi się w naszej części kontynentu i czy aby nie operuje
niemożliwymi do zniesienia stereotypami, kreśląc wyraźne portrety złych
charakterów...
Nic to jednak, bo przecież jest jeszcze coś, co
ma skupiać uwagę i wywoływać ciarki na plecach. To seryjny morderca, którego
sylwetkę poznajemy już od młodych lat, kiedy z uwagą uczy się od ojca sztuki
taksydermii, by po latach wykorzystać zdobyte umiejętności w najbardziej
koszmarny sposób. Dzieje się u Krefelda bardzo dużo, kiedy tylko jego bohater postanawia
skończyć z jałową egzystencją ćmy barowej, czyli mniej więcej od połowy
powieści. Potem wszystko układa się tak, jak domyślać się może nawet mało
uważny czytelnik. "Wykolejony"
- co wspomniałem na wstępie - jest bardzo dobrze napisaną powieścią. Co z tego,
skoro niewiarygodną i operującą kliszami gatunku, które już od dawna są
prześwietlone... Stronniczą mocno, przesadnie zanurzoną w mrocznej stronie
życia, zanadto chwilami dydaktyczną i w przykry sposób uświadamiającą, że
właściwie wszystko już było, niczego nowego nie otrzymujemy.
"Wykolejony" jest zatem powieścią kryminalną, która spełnia wszelkie
podręcznikowe wymogi gatunku. Szkoda że autor dobrze zna warsztat, zbyt mocno
jednak zawęża kwestie, z jakich powstałaby powieść wiarygodna przede wszystkim psychologicznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz