Wydawca: Wydawnictwo
"Krytyki Politycznej"
Data wydania: 1 grudnia 2014
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Cena det: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Wyznania z gotyckiej jaskini
To naturalna kontynuacja
książki, która zaczęła się pisać w chwili publikacji pierwszej części
wywiadu-rzeki, jaki Kazimiera Szczuka przeprowadziła ze znaną badaczką
romantyzmu; w tej rozmowie nie tylko przecież określającą się mianem naukowca,
ale podsumowującą etapy swego życia i naukowej działalności w nomenklaturze, na
jaką nie zdobyłaby się być może poza nią wcale. Druga część wywiadu to znakomite świadectwo tego, że dwie
intelektualistki wyruszyły już wcześniej w wartościową podróż poznawczą, a
teraz skupiają się we wspomnieniach głównie na latach siedemdziesiątych
ubiegłego wieku. Na okresie trudnym, bo przecież po Marcu 1968, kiedy część
wybrała emigrację, a Maria Janion w całym trudzie samoświadomości postanowiła
pozostać w kraju. Tym kraju, dla którego jest fenomenem lokalnym, wspaniałą
badaczką nieznaną szerzej za granicą. A przecież Janion wciąż tkwiąca w polskim
romantyzmie przez cały czas zwracała uwagę na jego europejskie konteksty.
Sam zapis rozmowy razić może
tylko w tych fragmentach, w których Kazimiera Szczuka nadmiernie cytuje
prywatne zapiski swojej rozmówczyni, wymuszając na niej komentarze do nich. Czyni
to czasami nawet wtedy, kiedy Janion nie chce komentować, bo zapis jest
niekompletny, częściowo oderwany od kontekstu albo po prostu nie wymaga
komentarza po latach. Na tych motywach autobiograficznych w odniesieniu do
kilku kluczowych pojęć powracających jak bumerang w tej publikacji Szczuka
wydaje się opierać bezzasadnie w takim znaczeniu, że łamie barwne wspomnienia
dociekliwymi powrotami do wyimków przeszłości, nad którymi Maria Janion być
może nie chce dyskutować. Poza tymi fragmentami czyta się zapis rozmowy bardzo
dobrze i z dużą uwagą, bo niezauważalne są te momenty, w których Janion
zamienia naukowy dyskurs na rozmowę o kontekstach osadzonych w codziennym
życiu. Widzimy zatem świadomą swoich
dokonań badaczkę w jej gotyckiej jaskini zarzuconej papierami, książkami i
zapiskami, które wciąż mają swoje ważne miejsce. Widzimy też profesor Misię w
kontekście towarzyskim, dostrzegamy w jej obecności ważność choćby Mirona
Białoszewskiego, od którego tekstu - śmiało parafrazującego romantyczne motywy
i czyniącego Janion papieżycą - rozpoczyna się ta opowieść. O czym? O
bardzo trudnych latach mierzenia się z nowymi pojęciami romantyzmu, mieszaniną
marksizmu i faszyzmu, z egzystencjalną zadumą nad ludzką kondycją w niemieckiej
kinematografii Herzoga oraz z hermeneutycznym postrzeganiem związków między
dziełem a jego kontekstem i z własnymi słabościami pozwalającymi Marii Janion
ulegać temu, co zmuszało czasami do zboczenia z wytyczonej drogi badawczej.
Ważny jest czas, wyraźnie
nakreślony granicami wydarzeń przełomowych dla Polski i wydarzeń, które
kształtowały życie Janion. Sama przyznaje:
"Lata siedemdziesiąte to były dobre lata, mimo że następują po marcu, w
atmosferze wielkiej klęski". Także dla polskich humanistów, nad
kondycją których Maria Janion zastanawia się szczególnie mocno. Nakreślane są
zadania właśnie humanistów - te realizowane w innym czasie i systemie oraz te
będące pokłosiem działalności sprzed lat. Janion jest humanistką uważną i nie
przeszkadza jej fakt upływu czasu, różnego rodzaju niemożności, ograniczeń oraz
świadomości, że być może najważniejsze odkrycia i słowa za nią. Bycie humanistą to stan wyjątkowo
niesprecyzowany. Czy można go uznać za zawód? Czym było to bycie zaraz po
okrucieństwie Marca'68, a czym stało się wtedy, kiedy po latach przyszedł czas
na odrabianie lekcji za tych wszystkich badaczy, którzy kiedyś podjęli trud
recepcji romantycznych dzieł sztuki w duchu zupełnie innym niż dzisiejszy?
Zadając między innymi te pytania, widzimy wyraźnie pewien trud docierania do
czasu minionego, w którym dzisiaj nie zawsze widzi się to właściwe, ten
najważniejszy paradygmat, najistotniejsze idee i stany, w jakich bywało się
podczas pracy twórczej.
A jednak profesor Misia
wszystko pamięta doskonale, każdą aktywność, każdy trud tej aktywności. Szczuka
rozmawia z nią w przestrzeni, którą wyznaczają ślady po myślach wciąż
poruszających i wciąż zmuszających do rozważań o celowości takiej, a nie innej
drogi twórczej. W tym wszystkim wybija się na pierwszy plan pracowitość i
specyficzne zbieractwo dowodów połączone z pewnego rodzaju chciwością. Janion jest jak "kloszard
metafizyczny" - zbiera i ogląda wciąż na nowo kolejne fragmenty wiążące ze
sobą historię literatury w akceptowany dla badaczki sposób. W tej
metafizyczności jest również samotność, choć doświadczanie tego stanu nie wiąże
się dla Marii Janion z niczym negatywnym. Twórcza samotność i twórcze życie
- obok tego twórcze opowieści, także o innych ludziach wokół, choć obecności
samego Białoszewskiego za mało jakby, zbyt skąpo o nim, tak niewiele
prawdziwych śladów, więcej skryte gdzieś w cieniu, niewyraźne.
Maria Janion opowiada o
dziejowych obronach romantyzmu i o momentach, w których romantyzm upominał się
o nią tak zachłannie, że nie mogła temu nie ulec. To zapis rozmowy badacza
zdeterminowanego do pewnych granic, nie zachłannego i izolującego się od
rzeczywistości. To wspomnienie fantastycznego pedagoga i wykładowcy,
wspomnienie ważnego czasu w Gdańsku oraz rozmowa o zatrzymaniu z tego czasu
tego, co pozostało ważne na zawsze. Druga
część wywiadu-rzeki ogniskuje się na osadzeniu pracy badaczki w kontekście
burzliwych przemian, w czasie zmian światopoglądowych i w tych momentach, w
których dyskusja o kształcie romantycznych mitów i romantycznych motywów
nabiera nowego znaczenia.
W tej opowieści o
wszystkich możliwych bliskościach z czasu przeszłego, z rozmowy o ważnych
ludziach i tym, co powiedzieli, wyłania nam się także obraz nowego postrzegania
badaczki, która godzi się na to, że dzisiaj łączy się z jej osobą lewacki
feminizm. W nawiązaniu do współczesności
zbyt dużo tutaj śladów obecności samego wydawcy, zbyt mało Janion osobiście. To
jednak fragmenty rozmowy. Tak jak te, o których wypowiedziałem się
krytycznie na wstępie. Całość jest spójną historią o świadomej własnej drogi
twórczej badaczce, wokół której konstruuje czasem dość przewrotne teorie
historycznoliterackie jej rozmówczyni, Kazimiera Szczuka. Pozycja obowiązkowa
dla wszystkich, którzy są w posiadaniu pierwszej części wywiadu; dla tych,
którym pozostał w pamięci i zostanie uzupełniony przez kolejne opowieści, tym
razem osadzone czasem pośród traum mocniej niż wśród transgresji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz